środa, 1 października 2014

Kartka z pamiętnika CCLVII - Dymitr Sheva

- Dymitrze, zsuń się ze mnie trochę, zaczynasz robić się ciężki. - wymamrotał Harry i pchnął mnie lekko w bok żeby uzmysłowić mi powagę sytuacji.
- To chyba dlatego, że robię się senny, wybacz. - odpowiedziałem schodząc z jego ciała. Po relaksującym seksie zawsze miałem ochotę zwinąć się w kłębek i przespać się trochę, chociaż to rozleniwiało mnie niebezpiecznie i sprawiało, że moja cenna głowa zamieniała się w pulsującą dmuchaną piłkę.
- Nawet nie myśl o spaniu! Nie zostaniesz tu dłużej niż to konieczne!
- Wiedziałem, że na ciebie zawsze mogę liczyć. - odparłem kładąc głowę na jego wilgotnej piersi i popychałem lekko nosem jego sutek, którym nie miałem okazji się bawić do tej pory. Zresztą nie nazwałbym grą wstępną tego, co robiliśmy wcześniej, więc najwidoczniej została nam ona na później, a nawet na teraz.
- Dymitrze...
- Cicho, nic nie mów. Jest dobrze, tak jak jest, nie uważasz? Mieszkam chwilowo u brata i daję się wykorzystywać jego siostrze, to nie najgorsze rozwiązanie. Może jakimś cudem nawrócę się i postanowię znaleźć stałą pracę? Wtedy będziesz mógł rozpatrzeć moja propozycję stałego związku.
- Sam w to nie wierzysz. - westchnął, a ja roześmiałem się głośno.
- Masz rację. Nie wierzę w ani jedno moje słowo, ale brzmi nieźle, prawda? - zamknąłem zęby na jego sutku i pociągnąłem lekko.
Mmm, jego sutki nieodparcie kojarzyły mi się z dniem, w którym się poznaliśmy. Byłem wtedy trochę połamany, więc wylądowałem w Świętym Mungu właśnie wtedy, kiedy Harry miał dyżur. To on mnie sklejał do kupy, a tak się złożyło, że deszcz padał wtedy okropnie, więc biedny chłopak skończył cały przemoczony, kiedy odbierał połamańca z rąk uczynnej czarownicy. Na dobrą sprawę to jej facet tak mnie załatwił. Skąd u licha miałem wiedzieć, że chodzi z brutalnym mugolem?! W każdym razie Harry musiał zdjąć przemoczoną odzież, więc zajmował się mną w wilgotnej koszulce bez ramion, która cudownie odkrywała to, co powinna odkrywać i w samej bieliźnie. Czego miałby się wstydzić, kiedy miał pod opieką faceta? W dodatku nieprzytomnego do koca z bólu. Sam byłem rozebrany jak do rosołu by można było dostać się do moich połamanych kości i wysuszyć ubrania. Tylko tego było im trzeba żebym rozchorował się pod ich opieką. Pielęgniarka mająca dyżur z Harrym zajęła się ciuchami, a on tymczasem składał mnie zaklęciami. To była piękna pobudka z bolesnego letargu, kiedy chłopak zajmował się moją głową, a ja miałem przed oczyma jego malinowe sutki. Musiałem być wtedy jeszcze trochę nieswój, bo wgryzłem się w jedną z tych malinek i zassałem. Dla Harry'ego musiał to być szok, ale ja nie robiłem sobie z tego nic. Zwyczajnie trzymałem, ssałem i nie pozwalałem mu się wyrwać. Dobrze, że wtedy moje ręce były już w całości, bo przynajmniej mogłem nimi operować, a on piszczał, wyrywał się i wyraźnie spodobało mu się uczucie, jakie w nim obudziłem swoją żarłocznością.
Do siebie doszedłem chwilę później, kiedy dostałem mocno po głowie jego pięścią. W ten właśnie sposób zaczęła się nasza znajomość. Zaprosiłem go na kolację żeby przeprosić za moje zachowanie, wyjaśniłem, że mój stan był efektem nieporozumienia, rzuciłem kilka słodkich słówek o sutkach, w które tak się wgryzłem i od słowa do słowa zaczęliśmy flirtować i szybko wylądowaliśmy w łóżku. Cóż, miałem w sobie to coś, więc jakże mógłby mi się oprzeć. Pamiętałem ten pierwszy raz, ponieważ wtedy wypieściłem jego pierś, jak jeszcze nigdy nikt tego nie zrobił. Nic dziwnego, że się we mnie zakochał! W prawdzie nie byłem idealnym kandydatem na faceta, ale podobno ludzie wracają do tych, z którymi jest im dobrze w łóżku, więc mogłem być pewny, że Harry nie zostawiłby mnie na stałe. Teraz spotykaliśmy się już od kilku miesięcy i nie narzekałem. On też nie.
- Grasz nieczysto! - oskarżył mnie i karcąco uderzył w głowę z taką siłą, że nawet muchy by tak nie zabił.
- Ja zawsze gram nieczysto, kiedy chodzi o ciebie. - przyznałem i znowu wspiąłem się na jego ciało, ale tym razem zająłem się jego sutkami. Lizałem je i ssałem, kąsałem, ściskałem między palcami i masowałem intensywnie. Chciałem je rozpieścić jak należy. Były przecież takie słodkie i śliczne, że traciłem dla nich głowę. Zresztą, były też połączone z kroczem mojego kochanka, bo reagowało na każdą pieszczotę bardzo, bardzo intensywnie.
- Mmm, dobrze, że nie jestem kobietą. - jęknął wypychając biodra do góry, jakby to miało zmniejszyć nacisk rozkoszy na wszystkie erogenne miejsca.
- A to dlaczego? - zapytałem zajęty bez reszty pieszczeniem. Nie byłem najgorszym kochankiem na świecie. W łóżku zawsze byłem oddany i starałem się zapewniać partnerowi intensywne doznania.
- Przez ciebie stałbym się mleczną krową. Jestem pewny, że nagle moje piersi byłyby pełne mleka. To się tylko wydaje niemożliwe, ale przy tobie...
- Bez niego i tak je uwielbiam. - zapewniłem kąsając i ocierając się swoim brzuchem o jego biodra. Znowu był gotowy do akcji, tak samo jak ja. W końcu nie na darmo mój członek sunął po udzie Harry'ego dając mu do zrozumienia, jak bardzo pragnie znowu znaleźć się w nim.
- Flirciarz! - skarcił mnie z rozbawieniem i jęknął, co było wyraźnym rozkazem abym przestał się bawić i zaczął go dopieszczać jak należy. Z odrobiną żalu odsunąłem się od niego i odwróciłem go tyłem do siebie. Lubiłem tę pozycję, chociaż żałowałem, że nie mogę całować jego ust, ale na to będzie jeszcze czas. Rozsunąłem te cholernie zgrabne pośladki i niemal położyłem się na plecach chłopaka. Jednym mocnym, płynnym pchnięciem znalazłem się w jego wilgotnym, nadal wypełnionym moim nasieniem wnętrzu. Tym razem jego ciało nie stawiało najmniejszego oporu i przyjęło mnie całego z rozkoszną płynnością ruchów. Mogłem uderzać biodrami o jego pośladki, jęczeć z powodu pieszczoty jaką była gładkość jego wnętrza i słodkiego pierścienia mięśni. Mój mózg szalał zamieniając się w kłębek przyjemności.
- Cholera, Harry! Uwielbiam cię! - zebrało mi się na pijackie wyznania. Byłem przecież pijany. Pijany rozkoszą. Całowałem jego plecy, pieściłem opuszkami palców jego brzuch i podbrzusze, a w pewnym momencie także członek.
Drugi raz bynajmniej nie skończył się szybciej niż pierwszy. Byłem niezaspokojony, a on pragnął bez przerwy więcej i więcej. Nie potrafił się mną najeść, chociaż był pełny i zadowolony. Mogłem się tym przechwalać, ale nikt nie zdołałby tego zrozumieć, nawet gdybym opisał to ze szczegółami. Mój kochanek chciał mnie, mnie i tylko mnie, a ja szalałem na jego punkcie. Mój członek również, bo napędzał biodra, które bez litości poruszały się by sprawić rozkosz mi i jemu.
W pewnym momencie musiałem nawet odwrócić Harry'ego przodem do siebie by całować zachłannie te jego usta. Nie potrafiłem bez nich dłużej wytrzymać.
- Uważaj bo jeszcze się zakochasz. - roześmiał się wsuwając dłonie w moje włosy i przyciągając mnie mocno do siebie. Jego język był bardzo żywy, kiedy szalał po moich ustach i dominował nad moim.
Gdyby nie tamto wydarzenie z przeszłości nigdy nie odgadłbym, że pod pielęgniarskim wdziankiem może kryć się tyle miłosnego pragnienia. Zresztą, nie podejrzewałem też, że tyle kryje się go we mnie. Widać dobraliśmy się przerażająco dobrze i teraz jego łóżko ledwo stało na tych swoich chwiejnych, drewnianych nogach, pościel była skotłowana, poducha wylądowała na ziemi, a poranna kąpiel była już przeszłością.
Było mi mało, mało, mało, ale poczułem się spełniony, kiedy w końcu wytrysnąłem, a wraz ze mną mój słodki Harry. Teraz dopiero odczuwałem zmęczenie po dwóch bardzo intensywnych razach. Musiałem jednak znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły żeby zwlec się z łóżka i zanieść mojego kochanka do łazienki. Nie mógł iść do pracy z takimi kołtunami, nasieniem na sobie i w sobie, zapocony, czerwony. Dopiero teraz poczułem ból na łopatkach i zrozumiałem, że mężczyzna nieświadomie zostawił po sobie ślad w postaci rozoranej paznokciami skóry. Cóż, to znak, że było mu dobrze, więc nie planowałem narzekać. Zamiast tego zmusiłem się do działania. Zabrałem go pod prysznic, gdzie całowałem go i myłem pozwalając naszym ciałom ochłonąć. Niestety moim zadaniem było również posprzątanie po naszych harcach i wywietrzenie małego pokoiku, w którym było aż gęsto od zapachu seksu. Zmienić pościel, upewnić się, że łóżko stoi i wytrzyma przynajmniej miesiąc spokojnego spania, włączyć odświeżacz powietrza, nastawić pranie. Już niejednokrotnie musiałem powtarzać te czynności, więc miałem wprawę. Harry w tym czasie był zajęty przygotowywaniem szybkiego posiłku dla siebie i dla mnie.
- Kiedy znowu mnie odwiedzisz? - zapytał stawiając na stole kolejne talerze, miseczki, sztućce.
- A już ci miało? - zapytałem figlarnie, za co zostałem skarcony spojrzeniem pana i władcy poirytowanego swoim służącym. - Kiedy tylko chcesz. Rozmawiałem z bratem i znajdzie sposób żebym mógł zostać u niego jak najdłużej bez wzbudzania niczyich podejrzeń. Znajdę pracę to coś sobie wynajmę na Pokątnej. Będzie bliżej żeby dorwać dodatkową pracę. Może będę chłopcem na posyłki, chociaż z moją twarzą może być ciężko. Nie każdy ma w nosie quidditcha tak jak ty.
- Cicho bądź! - nagle chłopak wcale nie przejmował się tym, kiedy znowu się spotkamy. Zawsze tak reagował, kiedy wspominałem o jego całkowitym braku zainteresowania sportem, co sprawiło, że nawet nie kojarzył mojego brata, a co dopiero żeby miał nas pomylić.
- Milczę jak grób. - zapewniłem zadowolony, a Harry prychnął zdając sobie sprawę z tego, że dał się wykiwać. Potrafił być uroczy.

4 komentarze:

  1. Spodobała mi się ta niewyżyta parka ;)
    A w ogóle to bardzo ładna jest ta nowa szata graficzna, taka ciepła i świeża

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Tiki Taki Kasztanki4 października 2014 00:35

    Ciekawa noteczka :)
    Co do szablonu jest taki wesoły i przypomina mi wesołe dni wiosny <3
    Oj, oj :)
    ^.^
    Cudowne.
    Aż mi żal,
    że Huncwoci umarli ;(
    Najmniej Petera, ale nikt nie zasługuje na śmierć.
    Tylko na karę.
    Przy czytaniu twojego bloga słucham "Jej ostatni rok" , "Obok Mnie" czy
    " Była chłodna" i wtedy mi się ciekawiej czyta :)
    Bay, bay Droga Autorko.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Tiki Taki Kasztanki4 października 2014 00:39

    Ekhy, ekhy umrą* (u ciebie) A mam nadzieję, że nie. Ale, ty tak
    cudnie opisałaś Lucjuszka, Reguluska i Severuska,
    że żal mi że stali się tymi złymi... Ja płakałam gdy Syri opuszczał dom słuchając przy tym "Jej Ostatni Rok" :'(
    Czemu...
    Reg?
    Czemu...
    Lu?
    Czemu...
    Sev...?
    Czemu?!

    OdpowiedzUsuń
  4. ~To nie może się tak szybko skończyć4 października 2014 11:22

    Jest mi tak przykro że coraz mniej jest Syriusza i Remusa, przeciez oni byli razem az do tego momentu aż James i Lily urodzili Harrego, pamietasz we fragmencie książki (o ile sie nie myle Insygnia śmierci) jak Harry znalazl zdjęcie w pokoju Syriusza jak lata na małej miotelce od niego? To nawet wtedy James i Syriusz utrzymywali kontakt. To jest tylko taka zacheta abys jak najdluzej prowadzila bloga.

    OdpowiedzUsuń