niedziela, 5 kwietnia 2015

Kartka z pamiętnika CCLX - Severus Snape

- Po moim trupie! - warknąłem na stojące przede mną dziewczyny i miałem nadzieję, że dostrzegły żądzę zabijania w moich oczach.
- To da się załatwić, Snape, serio. - zarozumiała gryfonka o bardzo krótkich włosach i niebezpiecznym uśmiechu zatrzepotała rzęsami. - Problem w tym, że my nie planujemy przedstawiać zakichanej Królewny Śnieżki, więc trupa musimy sobie podarować. Chciałam wystawiać coś innego, ale McGonagall się sprzeciwiła! Powiedziała, że jak chce mroczne to mam się bawić w Czerwonego Kapturka, więc potrzebuję Czerwonego z prawdziwego zdarzenia!
- Czy ja wyglądam na fana kółka teatralnego? - syknąłem jej w twarz i odwróciłem się zamierzając wrócić do swoich zajęć, niestety z dziewczynami zawsze tak jest, że kiedy się przyssą to nie sposób ich odessać. Ta w dodatku przytachała ze sobą Lily Evans, z którą miałem w miarę dobre stosunki, co teraz się na mnie mściło. Ruda złapała mnie za rękę i patrzyła prosząco jęcząc natrętne prośby, czym podwoiła siłę nacisku. Tylko, że ja nie miałem ochoty jej ulegać. Nie w takim temacie.
- Wybłagam dodatkowe punkty do Pucharu Domów dla uczestników. Większe dla odtwórców głównych ról... - starała się by jej głos był kuszący, ale teraz targowała się już i tak wystarczająco poważnie. Tylko czy naprawdę chciałem w ten ostatni rok robić za jakąś pieprzoną dziewczynkę w czerwonym wdzianku? Nadal uczący się w Hogwarcie Śmierciożercy będą mieć ze mnie używanie. Nie wspominając o wstydzie jaki przyniosę Lucjuszowi... Chociaż, nie. Akurat jemu wstyd przyniosłaby Narcyza, bo o naszym związku nikt nie wiedział. Irytowało mnie to.
- Kusząca oferta, ale nie tak łatwo mnie przekupić. Musicie znaleźć sobie innego naiwniaka.
- Nie lubisz Jamesa, prawda? - tym razem to znowu natrętna krótkowłosa przeszła do ataku. - Więc James poprosi cię na kolanach żebyś zagrał. O! A on będzie babcią! Co ty na to? Jedyna taka okazja! - ależ ja jej nie lubiłem! Stanowczo zbyt dobrze wiedziała, w którą stronę uderzyć.
- Nie mam na to czasu. - powiedziałem, ale najwyraźniej za mało przekonująco.
- Wspaniale! W takim razie James spotka się z tobą w bibliotece. Widzę, że do niej idziesz, więc nie wykręcaj się. - jakim cudem ktoś taki znalazł się w Gryffindorze? Ten demon powinien trafić do Slytherinu.
Trzymając się swojego zdania, prychnąłem i wyrwałem rękę z uścisku Evans. Starałem się zachować dumny, zdecydowany krok, kiedy zmierzałem w już nie tylko sobie znanym kierunku, ale nie wiem jak mi to wyszło. Nie chciałem spotkać się z tym czterookim osłem, który zawsze się do mnie dobierał. Jasne, ostatnio się odczepił, chodził z Lily, więc istniała szansa, że odechciało mu się igrania ze mną, ale szczerze w to wątpiłem. Nie ktoś taki jak on.
Nie miałem ochoty popełniać tych samych głupich błędów, co dawniej, więc nie uciekałem w ciemne zakątki biblioteki, gdzie Potter mógł mnie odnaleźć i uderzyć w swoje pokręcone konkury. Wybrałem miejsce tak widoczne z daleka, że musiałby ryzykować, a wątpiłem by chciał żeby do Evans doszły informacje o tym, że dobiera się do Ślizgonów, w dodatku tych uważanych za najgorszych, czy też zwyczajnie beznadziejnych.
Czym ja się denerwowałem? Czułem, jak serce bije mi szybciej w piersi, jakby nie potrafiło zwolnić. To było bardzo nieprzyjemne uczucie, którego nie powinienem czuć. Zupełnie jakbym bał się tego, że okularnik zaraz się zjawi i znowu zacznie się mną bawić. Nie uważałem się za słabego, a jednak taki właśnie byłem, kiedy ktoś chciał mnie wykorzystywać. Z młodego gniewnego zamieniałem się w chodzącą ciepła kluchę godną pogardy. W takich chwilach naprawdę siebie nienawidziłem.
Odetchnąłem głęboko. Przecież nie musiałem się specjalnie przejmować. James Potter nigdy nie zgodzi się padać przede mną na kolana i błagać o wystąpienie w przedstawieniu, w którym on będzie wtedy musiał zagrać babcię. Próbowałem skupić się na nauce, ale nie szło mi zbyt dobrze. Wystarczyło za to, że na chwilę mój umysł zdołał skoncentrować się nad jednym z eliksirów z błędnym przepisem w podręczniku, a już zostało mi to przerwane.
- Uczysz się pięć lekcji do przodu? - głos nade mną nie należał do Pottera, ale i tak wydawał mi się irytujący z powodu tego okropnego, śmiesznego akcentu. - Więc to dlatego jesteś taki dobry na eliksirach. - uniosłem spojrzenie i starałem się przekazać nim intruzowi ostrzeżenie, że nie życzę sobie by mi przeszkadzano. Najwyraźniej jednak Francuz-Na-Przyuczeniu nic sobie z tego nie robił, ponieważ dosiadł się i odwrócił mój podręcznik w swoją stronę. - W drodze tutaj spotkałem dwie gryfonki i jedną niepozorną puchonkę, które bardzo wyraźnie dały mi do zrozumienia, że mają z tobą drobny problem. - więc to o to chodziło! Wredne baby angażowały nawet kogoś takiego jak ten niby nauczyciel. Nie miały skrupułów.
- I co w związku z tym? - zapytałem starając się pozostać na granicy między uprzejmością a opryskliwością.
- Przyszedłem żeby cię przekonać, naturellement*.
Miałem ochotę zabijać przy pomocy najgorszych i najbardziej zakazanych klątw.
- Próżny trud. - jakoś jeszcze nad sobą panowałem. - A teraz, chciałbym wrócić do nauki.
- Będę nalegał.
Nigdy nie sądziłem, że widok Pottera może okazać się zbawienny, ale naprawdę tak było. Okularnika przynajmniej mogłem uderzyć. Francuza już nie bardzo. Mogłem wprawdzie mieć malutką nadzieję, że jednak to nie mnie szuka, a i tak przegoni nauczyciela, ale widząc ten paskudny błysk w jego oku nie miałem złudzeń.
- No, heeeeeej... Słyszałem, że tęskniłeś, Severusie. - odezwał się Potter przysiadając zaraz obok mnie. Czułem się osaczony i to chyba pierwszy raz w życiu do tego stopnia. Dwójka natrętów mających ten sam cel to żadna przyjemność. W innych okolicznościach miałem obok siebie Lucjusza i Rudolfa, ale ich cel był zgoła inny od tego, jaki mieli ci dwaj.
- Czuję się napastowany i jestem pewny, że w regulaminie szkoły znajdzie się jakiś punkt na ten temat. - rzuciłem poirytowany, chociaż miałem wrażenie, że sam już nie wiem czego chcę. Niczym mysz, w której naturze leży to by się bać, ale szukać strachu swoimi potrzebami.
- Od razu przesadzasz, jak przystało na aktora. - miałem ochotę zdzielić go w ten pusty łeb. - Mojej Lily bardzo zależy na tym przedstawieniu, a ty jesteś w nim niezbędny. Zardi ma projekt, który obejmuje właśnie ciebie...
- Czy mi się wydaje, czy obiecywały mi ciebie na kolanach błagającego żebym zagrał, Potter? Nie żebym miał się dzięki temu zgodzić, ale lubię patrzeć jak się upokarzasz. - i nagle Francuz nie miał tutaj czego szukać, ale przysłuchiwał się z uwagą naszej wymianie zdań.
- Nie zaprzeczę, że wolałbym żebyś to ty klęczał przede mną, ale w ramach wyjątku, jeśli sobie tego życzysz to mogę spróbować cię tak przekonać. - nie mówił nic zdrożnego, a jednak jego tom sprawił, że nawet trzecie koło u wozu uniosło brew. - Tylko jest pewien problem, Severusie. Nie znasz Zardi tak dobrze jak znam ją ja, a zapewniam, że ona i wieloletnich przyjaciół potrafi zaskoczyć. Zagrała już przypadkowym pionkiem – wskazał na nauczyciela na przyuczeniu – zagrała twoimi słabościami – wskazał tym razem na siebie – Chociaż przyznaję, że jeszcze nie klęczałem i nie kajałem się przed tobą, więc to nie do końca poszło tak jak powinno. Ale następnym krok wiedzie jeszcze wyżej. Ona nie pójdzie z tym do McGonagall, ale do samego dyrektora, w sam wiesz jak bardzo dyrektor lubi nasze zaangażowanie i ambitne pomysły pozwalające na połączenie rozrywki z nauką.
- Zasrany „Czerwony Kapturek” nie ma nic wspólnego z nauką! - syknąłem wściekły na samą myśl o tym, że mieliby mnie zmusić do gry w tym debilnym przedstawieniu.
- Już ona zdoła przedstawić to tak, że dyrektor i całe grono pedagogiczne będzie błagać cię na kolanach żebyś zagrał i dokształcał młodszych kolegów. Zresztą, ty to nie jedyny problem. Została jej jeszcze Narcyza... - wypowiedział jej imię tak jakby miał się nim rozkoszować, chociaż wiedziałem doskonale, że nie chodziło o zainteresowanie ślizgonką, ale o tego, który stał między mną a nią. - Ona będzie wilkiem. - zmarszczyłem brwi. Dlaczego ja miałem być Kapturkiem, a najładniejsza dziewczyna w szkole byle wilkiem? Co ta popieprzona gryfonka znowu wymyśliła?
- Wasza koleżanka jest niezwykle pomysłowa. - wtrącił się do rozmowy Francuz. - Widzę po was, że zastanawiacie się, co wymyśliła i jaki jest tego sens, a to znaczy, że doskonale wie, co robi.
- Nie każdy wariat jest geniuszem. - zauważył Potter i z bólem stwierdziłem, że w pełni się z nim zgadzam. - Dobra, nie mam czasu na przyjacielskie pogaduchy! Niedługo zacznie mi się trening quidditcha, a sterczenie w bibliotece mi nie po drodze. Miejmy to są sobą! - okularnik wstał i uśmiechnął się podejrzanie czarująco. Wyprostował się jak struna, a następnie padł na kolano przed moim krzesłem. Kilka najbliżej siedzących osób zainteresowało się nami, ale to jego słowa przyciągnęły uwagę całej biblioteki.
- Severusie Snape, czy wyjdziesz za mnie?! - zapytał głośno i wyraźnie. Byłem zaskoczony, zawstydzony i rozjuszony, że robi sobie żarty moim kosztem. Widziałem te błyski rozbawienia w jego kasztanowych oczach i działały na mnie jak płachta na byka. Czułem, że poczerwieniałem, zrobiło mi się bardzo gorąco, wszyscy się na nas gapili. Nie wiem nawet kiedy porwałem ze stolika książkę do eliksirów, złapałem ją mocno podnosząc się na równe nogi i z zamachem uderzyłem nią w roześmianą łeb Pottera. Trzasnęło, chyba zepsułem i potłukłem jego okulary, może jakimś cudem go nie zabiłem, chociaż na pewno zostałbym uniewinniony w takich okolicznościach. Nie odwracałem się za siebie wychodząc z biblioteki szybkim krokiem. Byłem naprawdę wściekły.
- To z myłoszczy. - usłyszałem tylko niewyraźny bełkot Pottera, co znaczyło, że jednak przeżył.

.

*naturalnie

_HP_James_Severus__by_Frog_VaMp

2 komentarze:

  1. Zardi jak ty to sobie wyobrażasz?! Przecież oni się na tej scenie pozabijają. Biedny Severus. Z jakiej racji on ma grać kapturka? Zardi zła kobieta. Z okazji Wielkanocy życzę ci mokrego dyngusa jajka smacznego i wesołych spokojnych zdrowych radosnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka najlepsza, Kirhan cieszę sie ze zaczynasz pomału wprowadzać część w której chłopaki zaczynają się juz serio denerwować i nie lubić (i dobrze ze jest to w kartce z pamiętnika), wszystko jak zawsze super ;)

    OdpowiedzUsuń