niedziela, 30 sierpnia 2015

Więzienna impreza

W niedzielę, 6 września, na pewno nie będzie notki! Wyjeżdżam do Anglii i nie zdołam nic napisać w tym czasie. Nie wiem, jak mi się ułoży na miejscu, ale mam nadzieję, że wrócę do Was szybko z nowym wpisem. Trzymajcie kciuki!

Uwięziony w łazience prefektów, zacząłem myśleć o posiłku, którego godzina wybiła, kiedy nagle przed każdym z uczniów pojawiła się porcja bulionu. Było to wymowniejsze niż jakiekolwiek słowa, ponieważ oznaczało tyle, że sytuacja nadal nie została opanowana i nauczyciele z dyrektorem na czele woleli abyśmy zjedli posiłek w bezpiecznym schronieniu, jakiekolwiek by ono nie było.
- Nie jestem głodny. Czuję się jak na więziennej stołówce. - Syriusz kręcił nosem wzdychając ciężko, jakby siedział nad niezwykle trudnym zadaniem z transmutacji.
- Skąd wiesz jak wyglądają więzienne stołówki? - zapytała jakaś Puchonka, która przysiadła się do nas, ponieważ wyraźnie leciała na Syriusza.
Irytowała mnie i najchętniej powiedziałbym jej żeby dała sobie spokój, ale przecież nikt nie widział Blacka z żadną dziewczyną, a to oznaczało bardzo jasno, że nie ma on dziewczyny, która miałaby na niego monopol. Był więc cholernie seksownym, czystokrwistym samcem alfa do wzięcia. I tak miałem szczęście, że tak rzadko jakaś zakochana w nim dziewczyna ma odwagę podejść, zagadać czy wyznać mu uczucia. Może powinienem mieć więcej takich przyjaciółek jak Zardi? Wtedy na pewno jakaś zdecydowałaby się udawać dziewczynę Syriusza.
Wprawdzie mogłem wykorzystać przyjaciółkę do odegrania podobnej roli, co chyba nie zostałoby dobrze przyjęte, jako że wcześniej „chodziła” ze mną, jednak teraz ona i nasz nauczyciel na przyuczeniu, Noah, mieli się wyraźnie ku sobie, a więc mogłem zapomnieć o jej babskiej pomocy.
- Nie wiem, ale tak to sobie wyobrażam. - Syri wzruszył obojętnie ramionami.
- Często ci się to zdarza? - James spojrzał pytająco na kruczowłosego.
- Co takiego?
- Myśleć o więzieniu.
- Śniło mi się kilka razy, że siedziałem i tak jakoś wyszło. - odparł obojętnie Black i wmusił w siebie łyżkę bulionu.
Nawet nie wiedziałem, że mój chłopak śni o więzieniu. Ta myśl sprawiła, że miałem nieprzyjemne ciarki na całym ciele. Wprawdzie wizja Syriusza jako więziennego degenerata miała w sobie coś kuszącego, ale na pewno fantazje miały się nijak do prawdy, toteż wolałem tego nie roztrząsać.
- Proponuję łaźnia party! - nie wiem kto to krzyknął, ale nie podobało mi się brzmienie tej propozycji. - W ubraniach lub bez, jak kto woli! - usłyszałem szum odkręcanej wody i w mgnieniu oka bąbelki zaczęły unosić się w powietrzu, a piana piętrzyła się z powodu zbyt dużej ilości płynu w ziemnej wannie.
- Ma rację! Zabawmy się skoro i tak musimy tu siedzieć! - kilka zaklęć z różnych stron i już mieliśmy nawet muzykę.
- Brakuje tylko piwa kremowego. - przyznał James, który entuzjastycznie podniósł się z ziemi i zdjął z siebie sweter i koszulę, ponieważ w pomieszczeniu zaczynała robić się sauna. Pozostawione luzem talerze znikały, więc trzymałem swój kurczowo, kiedy odsuwałem się z nim pod jedną ze ścian. Nie miałem najmniejszego zamiaru bawić się o pustym żołądku.
- Chcesz też mój? - zaproponował widząc, jak pochłaniam szybko swój bulion. - Ja i tak nie będę go jadł. - poprosiłem go więc o przypilnowanie go i kiedy opróżniłem swoje naczynie, zająłem się także jego. Wilkołaki musiały się czasami dobrze odżywiać, nie mogłem na to nic poradzić.
Kolejne osoby zaczynały się rozbierać, ponieważ temperatura wzrastała, a ja przeklinałem fakt, że muszę tkwić w klejącej się do ciała koszuli z winy moich licznych blizn, które na pewno wzbudziłyby zainteresowanie.
James w mgnieniu oka odnalazł się w tej sytuacji. Rozebrany do rosołu szalał w pianie skacząc, tańcząc i flirtując z rudowłosą przeciwniczką naszej drużyny quidditcha. Czasami zazdrościłem mu tej pasji i radości życia.
Syriusz dzielnie wytrwał obok mnie, chociaż był wyciągany w tłum bawiących się osób przez różne dziewczyny. Przypominało mi to wakacyjne imprezy przy basenie w mugolskich filmach oglądanych przez tatę, toteż Syri idealnie pasował do tłumu rozebranych ludzi szalejących przy muzyce. Był przecież tak przystojny i idealnie zbudowany, że niemal każda czasami się do niego śliniła.
- One chcą się bawić, a ja tylko myślę o tym, że od tak dawna nie widziałem twojego nagiego ciała. - szepnął mi w pewnym momencie na ucho. Zarumieniłem się z tego powodu i naprawdę miałem mu to za złe!
- Czy ty nie myślisz o niczym innym tylko o seksie kiedy tu wchodzisz?! - skarciłem go, ale nic sobie z tego nie robił.
- Prawdę mówiąc już od pewnego czasu nie myślę o niczym innym, jak o tym, że chcę się z tobą znowu przespać, ale ciągle coś nam wypada. - zebrało mu się na wyznania.
- Syriuszu, jesteś... McGonagall.
- Kim jestem?!
- Nie, nie! Patrz! - wskazałem na drzwi, gdzie stała właśnie zaskoczona nauczycielka. Bąbelek zatrzymał się na jej nosie i pękł. Nie miała zachwyconej miny, kiedy dotarło do niej, co się właściwie dzieje.
- Widzę, że się wam nie nudziło! - powiedziała wzmocnionym zaklęciem głosem. Połowa uczniów omal nie dostała zawału, ale ostatecznie zrobiła wrażenie na wszystkich. Potter, dlaczego jesteś bez spodni?!
- Spadły mi! - J. zarumienił się ze wstydu podciągając z okolic kolan swoje przemoczone jeansy, które naprawdę były na niego za duże, ale wcześniej nie musiały utrzymywać ciężaru wody, więc na słowo honoru trzymały się na jego biodrach.
- Merlinie, pozostawię to bez komentarza. - westchnęła nauczycielka i ponownie zwróciła się do wszystkich uczniów. - Ponieważ łowcy zajęli się kaczkami w trybie przyspieszonym, możecie już wyjść. Okna zostały zabezpieczone i niebawem wrócą na swoje miejsce. Do tego czasu proszę was o pozostanie w dormitoriach. I posprzątajcie po sobie tę całą pianę! To łazienka prefektów, a nie fokarium! Sprawdzę to! I jeśli zobaczę chociaż jedną kałużę... Marny wasz los! Będziecie mieć taki szlaban, że się nie odrobicie do świąt Wielkanocnych! - mówiła serio. Każdy inny nauczyciel mógłby żartować, ale nie ona. - Potter, spodnie. - westchnęła przewracając oczyma, a okularnik złapał szybko zsuwające mu się z bioder jeansy. - Do pracy, ale już! - ponagliła nauczycielka i odwróciła się zamaszyście. Miała szczęście, że nie poślizgnęła się na pianie i chyba sama zdawała sobie z tego sprawę, ponieważ miałem wrażenie, że zawahała się przez chwilę, ale ostatecznie zniknęła równie szybko, co się pojawiła.
W głowie zaświtał mi pomysł. Złapałem Syriusza za głowę i przysunąłem ją sobie do twarzy odwracając tak, aby jego ucho znalazło się zaraz przy moich ustach.
- Dajemy nogę. Kładź się na ziemi i czołgaj do wyjścia. Piana nas zasłoni. Musimy się spieszyć, bo kiedy zaczną sprzątać, zniknie, a wraz z nią nasza okazja na wymknięcie się.
Syriusz pojął ten plan w lot. Uśmiechnął się do mnie szeroko i nie tylko położył się na ziemi zagrzebując w pianie, ale także przyjął swoją postać animaga, co sprawiło, że jego ciało było teraz zdecydowanie poręczniejsze. Ja niestety musiałem ciągnąć za sobą swoje za długie w tej chwili nogi, a piana wpadała mi do oczu i ust. W pewnym momencie miałem nawet wrażenie, że nie wytrzymam i zwymiotuję, kiedy smak mydlin osiadł mi na języku, ale ostatecznie w ostatniej chwili dotarłem do drzwi i wymknąłem się na zewnątrz, gdzie już czekał na mnie Syri z tym swoim figlarnym uśmiechem na twarzy.
- Gdzie? - dopytał, a ja musiałem chwilę pomyśleć nad konkretnym miejscem. Najpierw pomyślałem o Pokoju Życzeń, ale tam na pewno ktoś się ukrył, więc nauczyciele zjawią się tam by pogonić uczniów i sprawdzić, czy żaden z nich nie został w środku. Tak samo byłoby z pustymi klasami, gdzie dodatkowo sprawdzano z pewnością okna, by je w końcu naprawić. Pozostawała tylko sypialnia, ale tam szybko zjawią się Peter i James.
- Nasza łazienka. - postanowiłem. To było jedyne miejsce, w który mogliśmy być sami, bez obaw, że ktoś pojawi się niespodziewanie.
Po minie Syriusza wiedziałem, że nie tego oczekiwał, ale nie mogliśmy liczyć na nic lepszego. Nasza żądza siebie nawzajem musiała poczekać na lepsze dni.
- Masz lepszy pomysł? - zapytałem z przekąsem, ale pokręcił od razu głową.
- Nie, wybacz. Masz rację. Nasza łazienka to najlepsze miejsce i będziemy tam sami, nawet jeśli z chłopakami drzwi obok. To dlatego, że jestem napalony.
- Więc będziesz musiał jeszcze nad sobą panować. Będziesz miał czas na przygotowanie swojego tyłka na mnie. - rzuciłem z drapieżnym uśmiechem. - Nie zapomniałem o tym, więc nie rób miny męczennika. Błagalna też ci nie pomoże. - specjalnie zacząłem cicho nucić ruszając w stronę schodów. Byłem z siebie dumny, ponieważ oddałem Syriuszowi z nawiązką za to, że zdołał mnie dzisiaj zawstydzić. Czułem, że dziś nie ma już dla mnie niczego niemożliwego.

Azkaban

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz