środa, 30 grudnia 2015

New Year's Eve Special 2015

Mrok okrył ciepłym kożuchem ciszy całą okolicę, która skąpana w migotliwych światełkach wyczekiwała tej jednej, jedynej w roku godziny, kiedy to wszystko się skończy i wszystko się zacznie. Istna cisza przed burzą. Nawet wiatr osłabł w oczekiwaniu na ten wyjątkowy moment. Ile czasu jeszcze zostało? Godzina? Dwie?
- Sio! Ja jestem królem tego zamku, więc nikt nie ma prawa mi się tu kręcić! - Michael odgonił chłopaków kręcących się przy sprzęcie muzycznym.
Na zewnątrz mogła panować cisza, ale w domu, który właśnie okupowali było niebywale głośno. Z głośników płynęły właśnie ulubione kawałki długowłosego metala, który nie miał najmniejszego zamiaru opuszczać swojego stanowiska w pobliżu magnetofonu. To on wybrał playlistę na Sylwestrową zabawę i oddanie komukolwiek pałeczki nie wchodziło w grę. W tej chwili chłopak narkotyzował się bardzo szybką i mocną muzyką jednej ze swoich ulubionych piosenek oraz skrzekliwym, mocnym głosem wokalisty. Jego koledzy kiwali się w rytm, skakali, kręcili głowami robiąc wir ze swoich długich oraz przydługich włosów.
Te dźwięki były jak narkotyk, którego ciało i dusza potrzebują jak wody. Serce wypełniała radość, kiedy gitary, bas i perkusja wprawiały je w drżenie, zaś umysł wydawał się opuszczać ciało, kiedy w powietrze unosił się wyjątkowy głos wokalisty. Właśnie takie zespoły chłopak lubił najbardziej – wyjątkowe dzięki charakterystycznemu wokalowi.
Po jednym kawałku myśli zagłuszał kolejny. Wszystkie mocne, pełne ożywczej siły, jaka płynie z metalu, radości wyżycia się dźwiękiem, pełnego pasji głosu, tekstów przenoszących słuchacza do odległych krain. O tak, Michael doskonale wiedział jakie utwory powinien wybrać.
Fillip siedział z boku z kieliszkiem wina w ręce. Oczy miał zamknięte, na jego twarzy widniał pełen błogości uśmiech, zaś jego głowa kiwała się w rytm tych cudownych dźwięków. Wystarczyło na niego spojrzeć, by wiedzieć, że był koneserem. On nie słuchał, on płynął po dźwiękach, unosił się na ich falach. Jego usta poruszały się szepcząc tekst znanych sobie kawałków dopóki Marcel nie pochylił się nad nim i nie pocałował tych słodkich, ukochanych warg.
- Nie wiedziałem, że muzyka potrafi doprowadzić cię do takiego stanu. - szepnął kochankowi na ucho mężczyzna i podrapał go lekko pod brodą jakby miał do czynienia z ukochanym psiakiem.
- Ty doprowadzasz mnie do szaleństwa i rozpalasz do czerwoności, więc musi być coś, co sprawia, że tonę w samym sobie i zamykam się na świat. - rzucił Fillip z figlarnym mrugnięciem.
- Chodź, zatańczymy. - Camus złapał kochanka za rękę i kiwnął na Michaela, który rozumiejąc jego intencje przygotował się na zmianę piosenki na balladę, kiedy tylko końca dobiegnie ta, która leciała w tamtej chwili. Nie zostało jej wiele, więc wystarczyło kilkanaście sekund by z głośników popłynęło coś zupełnie innego.
Ulubiony zespół wszystkich świętujących Sylwestrową noc wygrywał delikatne, pełne cudownego rytmu dźwięki pianina, perkusji i gitary, jedyny i niepowtarzalny głos rozpoczął swoją wzruszającą historię o niekończącej się miłości i marzeniach. Marcel i Fillip, Michael i Gabriel, Sheva i Fabien, bracia Mares, Zardi i Noah, którzy może nie byli parą, ale znajdowali się na dobrej drodze by do tego doszło, Cornelius i Eric, Oliver i Reijel, Alen i Blood, Ryo i Tenshi, Remus i Syriusz. Czy kogoś brakowało? Pulsująca do rytmu fala ludzi, unoszące się ku górze serca pełne miłości, ich marzenia splatające się ze sobą, spokój, rozkosz, bliskość i znowu ten głos, który potrafił rozpalić ciało, wywołać gęsią skórkę, zamienić zwyczajny dzień w prawdziwe święto. Tylko oni to potrafili, tylko ten jeden, wyjątkowy zespół prosto z Japonii. Boskie dźwięki, które już dawno zamieniły Anioły w bandę metali, na których czele stał Syn.
Jedna ballada, jeden wolny taniec pozwalający im na zbliżenie się do siebie i teraz znowu ich mózgi musiały przestawić się na głębokie, mocne, hipnotyzujące dźwięki naprawdę mocnych kawałków. Czy można pożegnać Stary Rok w lepszy sposób? Czy można powitać huczniej Nowy?
Kilka kawałków. Mocnych, przepełnionych mocą i znowu z głośników płynęły delikatne dźwięki idealne dla kochanków, dla dusz pragnących bliskości, ciepła drugiej osoby, intymności.
- Już niedługo. Wyjdźmy. - Gabriel podszedł do Michaela i objął go od tyłu w pasie. Głowę oparł o jego ramię, językiem przesunął po spoconej szyi, po której płynęła kropelka potu. - Ubierz się dobrze i chodźmy na plac.
- Mmm, zrób to jeszcze raz, a zamiast na plac pójdziemy do sypialni żebym mógł zrobić ci bardzo, bardzo dobrze. - skarcił swojego chłopaka długowłosy. - Te, ferajna! - krzyknął do grupy znajomych. - Idziemy. Za pół godziny Nowy Rok i wielkie fajerwerki, więc zabieramy dupy w troki i jazda!
Nie musiał im tego powtarzać. Chcieli otulić się chłodem Nowego i Starego Roku, pragnęli nasycić oczy pięknem fajerwerków, gwarem tłumu, jaki zbierze się na głównym placu miasta, gdzie teraz grano mało interesujące ich koncerty, ale jednak koncerty. W Anglii nie mogli na to liczyć, ponieważ nie mieli szans na naprawdę dobre fajerwerki i darmową muzykę z okazji Nocy Sylwestrowej. Właśnie dlatego wybrali się do tego małego, niedocenianego przez ludzi kraju, gdzie mieszkańcy wiedzieli, w jaki sposób należy się bawić i jak uczcić Koniec oraz Początek.
Alen nie mógł powstrzymać radosnego uśmiechu i podniety, kiedy ściskając mocno dłoń Blooda czekał na resztę swoich towarzyszy. Kochanek musiał poprawić mu szalik i nałożyć czapkę, by rozgrzane, spocone ciało nie chłonęło zimna jak gąbka. Nie chciał przecież aby Alen skończył chory zaraz po upajającej imprezie. Nie tylko on musiał zresztą zadbać o partnera, ponieważ tu i tam widziało się pełne troski i czułości przygotowania, słyszało się niezadowolone pomruki i karcące szepty. Ostatecznie zdołali jednak opuścić dom na tyle wcześnie by dojść do centrum na czas. Ludzie zebrali się tłumnie, a organizator Sylwestrowej Nocy na mieście odliczał ostatnie sekundy Starego Roku, jakie dzieliły ich od Nowego.
I w końcu stało się. Cornel rozdał swoim towarzyszom zabrane ze sobą kieliszki, o których ci całkowicie zapomnieli i rozlał do nich szampana. Nie bawił się w głupie ograniczenia. Lał po brzegi i teraz spoglądając na rozkwitające na usłanym gwiazdami nocnym niebie kwiaty fajerwerków pili wielkimi łykami słodki, drażniący gardło bąbelkami trunek. Do dna. I znowu dolewka i kolejny raz szampan znikał w ich ciałach. Wybuchy, błyski, rozentuzjazmowany, podpity tłum ludzi.
Żegnaj Stary Roku. Przyniosłeś nam wiele dobrego. Pozwoliłeś nam żyć, podnosić się po upadkach, nie dałeś nam do końca sięgnąć po marzenia, ale próbowałeś nam w tym pomóc na tyle na ile mogłeś. Teraz pozwalasz by twoje miejsce u naszego boku zajął Nowy Rok. Proszę, szepnij mu kilka słów na nasz temat, poproś by on również nad nami czuwał i tchnął w nas gorące natchnienie, szaloną pasję oraz nieustępliwą siłę do realizacji wszystkich naszych postanowień. Niech i on pozwoli nam dotrwać do swojego końca, niech pozwoli nam żyć dalej. Przecież miłość nadal czeka na odnalezienie, niektóre nasze plany wciąż znajdują się w sennym letargu codziennego zabiegania.
Witaj Nowy Roku. Stoimy u twojego progu pełni nadziei i pokładanej w tobie ufności, otuleni naszymi marzeniami, pragnieniami, oczekiwaniami. Pozwól żebyśmy w końcu sięgnęli po to, co dla nas najważniejsze, abyśmy osiągnęli cele, które od tak wielu lat nam umykają, a które wciąż są dla nas tak ważne.
- Pomóż schudnąć tym, którzy od lat starają się osiągnąć idealną wagę, ale nie mogą odnaleźć w sobie siły i wytrwałości by w końcu pogodzić się z kilogramami wyświetlanymi na wadze oraz swoim odbiciem w lustrze. - Sheva uśmiechnął się do nieba szepcząc życzenie dla Nowego Roku.
- Pomóż wyzdrowieć tym, którzy zmagają się z różnorodnymi problemami zdrowotnymi, aby mogli stanąć pewnie na nogach i żyć pełnią życia w miarę swoich możliwości. - Remus zrobił dokładnie to samo, co wcześniej jego przyjaciel.
- Zajrzyj do ludzkich serc i znajdź w nich najgłębiej skrywane pragnienia aby w końcu się ziściły, wywołując uśmiechy na twarzach, rozpalając szaloną radość w sercach. - Syriusz mrugnął w niebo porozumiewawczo.
- Pomóż w spełnianiu marzeń, aby życie nie było tylko życiem, ale pełnym wartościowych, cudownych chwil świętem, które pozwoli nam wszystkim patrzeć raźno w przyszłość. - Fillip uścisnął dłoń Marcela.
- Pchnij wszystkich spragnionych miłości w ramionach przeznaczonych sobie osób, aby każdy znalazł swojego Anioła i odnalazł sens życia w miłości, w dawaniu coraz więcej od siebie, w otulaniu się ciepłem uczuć. - Camus spojrzał z czułością na kochanka.
- Pomóż sięgnąć po artystyczną nieśmiertelność tym, którzy pragną odnaleźć swoje miejsce w świecie sztuki, muzyki, literatury, aby w końcu udało im się spełnić marzenia. Marzenia, którym patronują Wielcy, a więc ci, którym udało się zostać nieśmiertelnymi i którzy rozpalili w innych pragnienie artystycznego spełnienia. - na twarzy Michaela pojawił się niemal diabelski uśmiech.
- A nade wszystko, pozwól nam wszystkim przeżyć ten kolejny już rok naszego uciekającego w zastraszającym tempie życia, abyśmy spotkali się ponownie w tym samym miejscu, z tej samej okazji. Pozwól nam żyć, ponieważ życie jest warte tego, by codziennie zmagać się z trudami, smutkami i radościami codzienności. - Reijel rozłożył ramiona jakby chciał objąć Tego, który był w stanie przychylić się do jego prośby, do jego życzeń. - Pozwól i pomóż nam żyć. Nie tylko „nam”, którzy stoimy teraz na tym placu pełnym ludzi, ale także „nam”, którzy czytając te słowa również znajdują się w tym miejscu.
Żegnaj Stary Roku. Nigdy cię nie zapomnimy. Witaj Nowy. Czy możesz nam zdradzić chociaż ociupinkę z tego, co dla nas szykujesz?

tumblr_ml4o0t6P3M1r0u6c0o1_500

3 komentarze:

  1. Szczęśliwego Nowego Roku. Dawno nie było czegoś z Gabrielem i Michaelem. Czyli Eric zrobił normalną proteze ręki Corneliusowi?Czy jednak ma hak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, jak piszesz! :)
    Zapraszam na mojego bloga! :)
    http://poprostudomi.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kirhan san kiedyś napisałaś, że Namida czeka aż Ryo go zdominuje. Czy Ryo już go zdominował?

    OdpowiedzUsuń