niedziela, 3 kwietnia 2016

Zardi zaczyna świrować.

25 grudnia
- Witajcie w krainie pomieszania z poplątaniem, miłosnych wzlotów i upadków, wielkich uczuć i równie znaczących tragedii. Witajcie w świecie, który przyspieszy bicie waszych serc, zawróci wam w głowach, zaprze dech w piersi, wywoła gęsią skórkę na całym ciele. Rozgośćcie się, rozsiądźcie wygodnie i pozwólcie, że będę waszym przewodnikiem po tej rzeczywistości. - przeczytała pod nosem krzywiąc się, kiedy język nie nadążał za głową. - Za mało dramatyczne, czegoś mi w tym brakuje. Pasji, brakuje w tym pasji! Jak mam ją dodać, kiedy nie mam pojęcia, co właściwie chcę przedstawić? - miała zamiar pomiąć trzymaną w rękach kartkę, ale powstrzymała się w ostatniej chwili.
- Przypomnij mi, po co właściwie chcesz wystawiać kolejną sztukę? - przetarłem zaspane oczy i ziewnąłem. - Pominę fakt, że nie do końca pamiętam, w jaki sposób znalazłaś się w naszym pokoju, na moim łóżku o tak wczesnej porze. - obraz Zardi rozmazywał mi się przed oczyma.
- Aby zdobyć dodatkowe punkty dla Gryffindoru, aby spełnić się artystycznie, aby się wyszaleć i mieć wymówkę do zebrania wszystkich szkolnych ciasteczek w jednym miejscu. Czy te argumenty ci wystarczą, czy mam kontynuować? Wiesz, że mogę tak w nieskończoność.
- O tej godzinie nie wiem nic. Prawdę mówiąc nie jestem nawet pewny czy to jawa, czy sen.
- Nie pocieszy cię to, ale to dzieje się naprawdę. Ale! Pamiętaj, że nie przyszłam z pustymi rękami i przyniosłam ci cały koszyczek czekoladowych żab!
- Tak, coś tam kojarzę z próby przekupienia mnie czekoladą.
- To nie była próba przekupienia, ale dar od odwiedzającego dla odwiedzanego. Nie ważne! Dostałeś to, co lubisz najbardziej i jeszcze mi podziękujesz, kiedy już się na poważnie rozbudzisz.
„KIEDY się rozbudzę” powtórzyłem w myślach i znowu ziewnąłem.
- Chwila, chwila, chwila. Chyba przytomnieje. Czy ty powiedziałaś, że nie masz pojęcia o czym napisać sztukę?
- Yyy, że tak zacznę od końca. Dlatego tu jestem. Aby szukać natchnienia pośród chłopaków, których otacza aura muz i kreatywnego szaleństwa. Jeśli wasza obecność mi nie pomoże to nic nie zdoła. - wyznała, a ja przez chwilę zdołałem skupić myśli na tyle, by zauważyć, że wydaje się niezwykle zainteresowana naszą sypialnią.
- Co ty kombinujesz?
- Poszukuje natchnienia. Często wystarczy mi tylko jedna rzecz i wokół niej potrafię coś zbudować. Jak na przykład ta grupka chłopaków, która trzyma się z Gregoirem! Widziałeś ich? Coś ostatnio zmalowali i teraz przesiadują godzinami w męskiej toalecie na drugim piętrze. Ale, Remi, gdybyś ich widział! Mmm, ciasteczka to mało powiedziane. To istne desery czekoladowe! Wisienki w czekoladzie! Bombonierki z adwokatowym nadzieniem. Nawet nie masz pojęcia, jakie to apetyczne kąski!
- I te apetyczne kąski nie wystarczą ci do stworzenia sztuki?
- Gdybym miała stworzyć coś w oparciu o nich, wyszłoby mi z tego 18+, a takiej sztuki nie pozwolą mi wystawić. Nie wspominając już o tym, że moje czekoladowe łakocie raczej nie zgodziłyby się w czymś takim zagrać. Ale nie ważne już. - machnęła lekceważąco ręką, ale na twarzy miała ten specyficzny, przerażający niemal uśmiech kogoś, kto myśli o czymś sprośnym. Ta dziewczyna prawdopodobnie nigdy się nie zmieni, a z wiekiem może zrobić się tylko bardziej szalona i zakręcona.
Westchnąłem zamykając oczy. Byłem śpiący, ponieważ z chłopakami do późna rozmawialiśmy o głupotach i teraz marzyłem o tym, by odespać te szalone pogadanki. Problem polegał jednak na tym, że Zardi nie planowała mi na to pozwolić. Gdyby tylko siedziała na moim łóżku, mógłbym jakoś sobie z tym poradzić, ale ona nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Była wszędzie, jakby w tyłku zalęgły się jej robaki. Kochałem ją, ale w tamtej chwili miałem ochotę zagryźć.
- Kot w butach! - rzuciła nagle. - Niższy blondynek byłby najmłodszym synem młynarza, który kąpałby się nago w jeziorze na życzenie kota, a ten czarnowłosy byłby moim Kotem w butach. W samych butach. - dziwny, niebezpieczny uśmiech na jej twarzy poszerzył się znacznie. Tego wyższego blondasa na pewno wzięłabym na złego czarownika, chociaż jeszcze nie wiem, w jaki sposób bym go rozebrała.
- Merlinie, Zardi! - złapałem się za głowę. - Jest szósta rano, a ty myślisz o nagich chłopakach? Serio?!
- Na to nigdy nie jest ani za wcześnie, ani za późno. Zresztą, jestem bardzo wrażliwa na męską urodę! Moje niewinne, kobiece serduszko trzepocze swoimi anielskimi skrzydełkami, kiedy ktoś rozpieszcza moje zmysły, a już w szczególności oczy swoją osobą. Poza tym, za marzenia nikt mnie ze szkoły nie wyrzuci. Nie rozbieram ich, chyba że wzrokiem. Nie napastuję, chyba że nachalnym spojrzeniem. Co więc złego w tym, że staram się rozjaśnić życie fantazjowaniem na temat chłopaków, których imion nawet nie znam? Hmm, tak, to jest to! Oto będzie temat mojej sztuki! „Ona i oni”, taki nadam jej tytuł. Będzie brzmiał trochę dwuznacznie, bo pozornie mogłoby chodzić o romantyczny trójkąt, ale w rzeczywistości tematem będzie szaleństwo. Dzięki, Remi! - zeskoczyła z mojego łóżka i zadowolona, skocznym krokiem podeszła do drzwi pokoju. - Jesteś świetną pomocą, więc będę wpadać tu częściej. - powiedziała na odchodnym.
Zajęło mi dłuższą chwilę przetrawienie jej wyznania.
- Że niby co?! - dotarł do mnie sens jej słów, chociaż dziewczyny już wtedy nie było w pokoju. Niech mnie Merlin i wszyscy rycerze Okrągłego Stołu mają w opiece. Co ta dziewczyna znowu wymyśliła?!
Nie było sensu żebym dłużej spał, jako że właśnie rozbudziłem się całkowicie i nie było sensu liczyć na osunięcie się w słodką przepaść zapomnienia oraz odpoczynku. Zardi zadbała o to, żebym nie mógł więcej zasnąć. Czy ona naprawdę planowała mnie zamęczać częściej niż dotychczas?
- To, że ona tu jeszcze wróci nie raz i bynajmniej nie dwa razy. - Syriusz wystraszył mnie odzywając się do mnie niespodziewanie. - Ta szalona dziewczyna zagustowała w twoim towarzystwie do tego stopnia, że zaczynam robić się zazdrosny.
- Sądziłem, że śpisz! - oskarżyłem go nadąsany. Zignorowałem jego komentarz, ale tego nie mógł mieć mi za złe. W końcu posądzanie Zardi o uczucia do mnie byłoby skrajną głupotą.
- Nie sposób spać w spokoju, kiedy ktoś brzęczy ci ciągle za uchem. Poza tym, muszę mieć na ciebie oko, kiedy ta bestia jest w pobliżu. Za dobrze się dogadujecie żebym mógł odetchnąć z ulgą.
- Syriuszu, ona nie buduje swojej armii, ale stara się wykorzystać wszystko co może dla celów dyplomatycznych. Zaufaj jej choć trochę. To nasza przyjaciółka i nigdy by nas nie zdradziła. Od lat wie, że jestem wilkołakiem i jak dotąd trzyma to w tajemnicy przez cały czas.
- To zupełnie co innego! - rzucił poważnie Syri.
- Może. - wyszczerzyłem zęby i zatarłem ręce. Dzień dopiero się rozpoczynał, a ja zapragnąłem przeżyć go intensywnie i szalenie.

3 komentarze:

  1. Mam tak samo jak Zardi z myśleniem. Ciekawi mnie co jeszcze ta dziewczyna wymyśli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę tak samo jak Zardi. Ciekawe co ona jeszcze wymyśli?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że wstawiłam dwa razy to samo ale telefon mi się zawiesił

    OdpowiedzUsuń