niedziela, 12 czerwca 2016

Kartka z pamiętnika CCLXXX - Oliver Ballack

- Reijelu... - wydukałem z niejakim trudem.
- Wiedziałem, że przypadnie ci to do gustu. - mężczyzna uśmiechnął się drapieżnie z wyraźną wyższością.
Nie mogłem oderwać oczu od jego bladej skóry, pokrywającej to naprawdę idealne ciało, która teraz naznaczona została rozległymi tatuażami. Celtyckie znaki wiły się czernią na ramionach, piersi i łopatkach mojego kochanka. Zaparło mi dech, podczas kiedy mój członek miał się znakomicie i wyraźnie żył własnym życiem uwięziony przez materiał bokserek i spodni. Przełknąłem ciężko ślinę, kiedy moje spojrzenie w końcu ześlizgnęło się z tatuaży na przekute srebrnymi kolczykami sutki.
- Ju-Jutro będziesz żałował. - zająknąłem się.
- Nie sądzę, mój drogi. - Reijel oblizał lubieżnie usta i zbliżył się do mnie o krok rozpinając przy okazji guzik spodni, które wciąż miał na sobie. - Widzę wyraźnie, jak bardzo się podnieciłeś, więc musiałbym oszaleć żeby żałować czegoś podobnego. Właśnie liżesz mnie wzrokiem.
Nie lubiłem przyznawać się do słabości, ale mój kochanek miał całkowitą rację. Byłem podniecony, a wszystko dlatego, że jego ciało wyglądało teraz jeszcze lepiej, było jeszcze apetyczniejsze, jeszcze bardziej idealne, o ile ideały mogły być stopniowane, w co trochę wątpiłem.
- Proponuję przenieść się do łóżka. - rzucił nonszalancko, a ja po prostu przytaknąłem nie potrafiąc i nie chcąc mu odmówić. Całując się byliśmy już przy wyjściu z salonu, kiedy zabrzęczał denerwująco dzwonek do drzwi. - Nie otwieraj. - mruknął w moje usta Reijel, ale ktoś zadzwonił ponownie i raz jeszcze, i kolejny raz. - Zabiję! - syknął mężczyzna odsuwając się.
- Spławię natręta. - obiecałem oswabadzając się z jego ramion i poprawiając na szybkiego. Otworzyłem drzwi i na chwilę zamarłem. - Mama?! - pisnąłem starając się, aby Reijel usłyszał to w salonie i niewątpliwie osiągnąłem cel, ponieważ z pokoju doszło mnie siarczyste przekleństwo, odgłos przewracającej się puffy, w którą mój kochanek najpewniej wlazł, oraz kilka innych trudnych do zidentyfikowania dźwięków. - Reijel ćwiczy, to teraz bardzo modne. - wyjaśniłem szybko matce i otworzyłem szerzej drzwi wpuszczając ją do środka. - Czemu zawdzięczam tę niezapowiedzianą wizytę? - patrzyłem na blondwłosą, szczupłą, wysoką kobietę, która była moją matką i czekałem na odpowiedź, która najpewniej nie miała być przyjemna. W końcu matka odwiedzała mnie rzadko, ale zawsze informowała mnie o tym z wyprzedzeniem.
- Twój ojciec trafił do Świętego Munga, ale nie będę o tym rozmawiać z tobą w przejściu. - rzuciła chłodno, co musiało być jej reakcją obronną na to, co działo się teraz w jej życiu.
W drzwiach do salonu omal nie wpadła na Reijela, który zdążył tylko narzucić na siebie koszulkę bez rękawów, przez co eksponował nie tylko idealnie wyrzeźbione mięśnie, ale także wytatuowane ramiona. Z niejakim zaskoczeniem stwierdziłem, że moja mama pożerała go wzrokiem. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni.
- Mamo? - próbowałem przywrócić ją światu.
- A tak, twój ojciec! - otrząsnęła się.
- Nie będę przeszkadzał...
- Ależ nie, nie będziesz przeszkadzał. Możesz spokojnie ćwiczyć dalej. - rzuciła wyraźnie zachęcając mężczyznę do pozostania w pokoju. Ona naprawdę miała do niego słabość, ale i tak wolałem by miała go za mojego współlokatora, nie za kochanka. To tylko niepotrzebnie skomplikowałoby wszystko.
- Skoro jesteś tego pewna. - Reijelowi wyraźnie spodobał się pomysł, ponieważ wyczuł swoją szansę na dręczenie mnie.
- O tak. - przyznała gorliwie.
- Mamo, tata... - znowu próbowałem ją naprowadzić na właściwy temat, kiedy jej ciemne oczy błądziły po ciele mojego faceta.
- Tak, tak. - rzuciła nieprzytomnie. - Twój ojciec jest w Świętym Mungu, ponieważ wyskoczył mu dysk i niestety nie obejdzie się bez zabiegu. - nie odrywała spojrzenia od Reijela, który zaczął się rozciągać w sposób, który idealnie podkreślał atuty jego ciała.
- I przyszłaś aż tutaj, żeby mi o tym powiedzieć? - westchnąłem starając się nie iść w jej ślady i nie obserwować z zapałem mężczyzny, który podciągał się na wystającej zaledwie o pół centymetra framudze drzwi, jak gdyby nigdy nic.
- Daj mi chwilę, niech sobie przypomnę, co takiego chciałam ci powiedzieć jeszcze. Nie jestem przecież już taka młoda. - rzuciła nie odrywając spojrzenia od mojego popisującego się przed nią chłopaka. Jego mięśnie były idealnie widoczne pod cienkim materiałem podkoszulka, zaś nieosłonięte niczym mięśnie ramion napinały się kusząco ilekroć podciągał ciało w górę, a później rozluźniały się i wydłużały, gdy opadał w dół. - Chyba będę wpadać do ciebie częściej. No wiesz, będzie mi się nudziło samej w domu pod nieobecność twojego ojca.
- Tak, z pewnością o to właśnie chodzi. - mruknąłem do siebie.
- A, tak! Przypomniałam sobie. - widziałem, jak oblizuje usta, kiedy Reijel opadł miękko na podłogę i podciągnął brzeg koszulki do góry wycierając nim twarz. - Twój ojciec zajmuje ważne stanowisko w Ministerstwie i pod jego nieobecność zajmiesz jego miejsce. Krótko mówiąc, awansujesz, a jeśli się postarasz może nawet przejmiesz je po nim.
- Rozumiem, że uruchomiliście swoje znajomości, aby załatwić mi tę ciepłą posadkę?
- Skoro wiesz to po co pytasz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Reijel właśnie zaczął serię pompek. Jego podkoszulek był wprawdzie trochę opięty, ale i tak okazał się wystarczająco luźny, żeby cała pierś mojego kochanka była doskonale widoczna, kiedy podpierał się na ramionach. Nie miałem wątpliwości, że moja matka zauważyła kolczyki na jego sutkach, kiedy głośno wciągnęła powietrze przez usta. Nie mogłem w to uwierzyć, ale naprawdę jej się to spodobało! Tej dumnej, chodzącej zawsze z wysoko uniesioną głową kobiecie w szytym na miarę kostiumie spodobało się coś tak barbarzyńskiego jak kolczyki w męskich sutkach. Cóż, widać mój gust był o wiele bardziej podobny do jej gustu niż kiedykolwiek sądziłem. Jak to więc możliwe, że była z moim ojcem, który był typem wysoko postawionego, dobrze urodzonego paniczyka, nudnego, dumnego, uśmiechającego się równie rzadko, co Reijel. Wątpiłem, żeby życie łóżkowe moich rodziców było w jakiś szczególny sposób interesujące, a teraz powoli zaczynałem rozumieć dlaczego byłem jedynym dziedzicem rodu. Moją matkę kręcili szaleni, niemal wulgarni w swojej seksowności mężczyźni.
- Oli, zrób mi herbaty. - wydała polecenie nawet na nie nie spoglądając. Chciała pozbyć się mnie z pokoju, to było pewne. Nie wiem, co chodziło jej po głowie, ale jej intencje wobec mnie były aż nazbyt wymowne.
- Ciasteczko?
- Mmm, o tak. - zamruczała i nagle oprzytomniała na chwilę. - Z bitą śmietaną, jeśli masz.
- Tak, mam. - rzuciłem ciężko i podniosłem się wychodząc z salonu.
Wróciłem około pięć minuty później. Moja matka właśnie dotykała napiętych mięśni ramion Reijela zatopiona z nim w rozmowie, najpewniej na temat jego ciała. Położyłem przed nią filiżankę herbaty i ciastko. Podziękowała z lekkim skinieniem głowy.
- Mmm... - tym razem to mój chłopak mruczał i bezczelnie nabrał na palec odrobinę bitej śmietany z jej szarlotki. Gdyby zrobił to ktoś inny, moja matka wpadłaby w szał. Tymczasem, kiedy zrobił to Reijel, miałem wrażenie, że poczuła nagłe podniecenie. Nie było sensu okłamywać samego siebie. Moja matka właśnie marzyła o seksie z moim chłopakiem. Byłem tego pewny, kiedy oblizywała łyżeczkę z bitej śmietany w ten jakże szczególny sposób, z którego sama nie zdawała sobie sprawy.
- Oliverze, nie wydajesz się przykładać wagi do tego awansu. Nawet jeśli tylko tymczasowy, to dla ciebie niesamowita okazja żeby pokazać w Ministerstwie, na co naprawdę cię stać. - Reijel nagle sprowadził rozmowę na powód, dla którego moja matka pojawiła się dziś u nas.
- Jakoś nie robi to na mnie wrażenia. - mruknąłem rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie, ale było za późno.
- Jestem pewna, że i dla ciebie coś by się znalazło, gdybyś tylko chciał. - mojej matce oczy zalśniły i nie zdziwiłbym się gdyby postanowiła właśnie wymienić sobie sekretarkę na taką, która starałby się głównym obiektem jej erotycznych fantazji.
- To niesamowicie miłe z twojej strony, ale na razie jestem w pełni zadowolony ze swojej pracy. Jeśli jednak mi się znudzi, na pewno będę o tobie pamiętał. - powiedział to w ten pełen flirtu sposób, którym owijał sobie ją dookoła palca.
- Nigdy nie zdradziłeś mi gdzie pracujesz. - zauważyła.
- I nie zdradzę. Im mniej wiesz, tym bezpieczniejsza jesteś. - rzucił, a w ciemnych oczach mojej matki znowu pojawił się błysk podniety. A więc leciała na niegrzecznych chłopców. No pięknie. Po dzisiejszej wizycie wiedziałem o niej więcej niż chciałem.
- Rozumiem, że zostajesz na kolacji, mamo?
- Dziękuję, że pytasz. Tak, chętnie zostanę. Nie ma sensu wracać do domu skoro nie ma tam twojego ojca. - jej wzrok przykleił się do Reijela, który po chwili odpoczynku znowu podjął się swojego improwizowanego treningu.

2 komentarze:

  1. Na miejscu Olivera powiedziałabym że Reijel jest z nim w związku. Tak na wszelki wypadek. Żeby się jego mamuśka nie rozwiodła z jego ojcem to by było niezręczne dla Olivera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś tu właśnie zasłużył na celibat...

    OdpowiedzUsuń