niedziela, 31 lipca 2016

Kartka z pamiętnika CCLXXXV - Gabriel Ricardo

- Zdradzisz mi dlaczego mam zasłonięte oczy? - zapytałem pełen najgorszych przeczuć. Mogłem polegać tylko na moim chłopaku, a on nie należał do grona osób, którym chciało się ufać. Wręcz przeciwnie, takich jak on omijało się z daleka, kiedy w grę wchodziły niespodzianki.
- Ponieważ to niespodzianka, czy to nie oczywiste?
Gdybym mógł, uderzyłbym w tej chwili z całych sił głową o ścianę. Wiedziałem, że coś kombinuje, po prostu wiedziałem!
Niespodziewanie pod stopami zamiast twardego podłoża poczułem miękką ziemię i w tamtej chwili po prostu zgłupiałem. Gdzie ja właściwie byłem?!
- Ned, zaczynam się bać. - przyznałem szczerze. - Nie wiem czy złamanie nogi może prowadzić do szaleństwa, ale właśnie zapragnąłem się dokształcić w tym temacie.
- Kochanie, zaufaj mi...
- Nie kochaniuj mi tutaj! - prychnąłem. - Masz mi zaraz powiedzieć gdzie jestem, bo zerwę tę opaskę z oczu i skopię ci tyłek!
- Już, już, jesteśmy na miejscu! - Michael prychnął urażony i rozwiązał zasłaniający mi oczy materiał.
Stałem pośrodku ogrodu jego babci, otoczony migotliwym światłem świec, które oświetlały stojący na środku niewielki stolik. Butelka wina, dwa kieliszki, talerze przykryte metalowymi pokrywkami, jakbym właśnie kelner przyniósł nam kolację w bardzo wykwintnym hotelu. Gdzie nie spojrzałem, widziałem bukiety czerwonych róż i drobne pudełeczka w rodzaju tych, jakie chłopak daje dziewczynie, kiedy planuje się jej oświadczyć.
- Michael? - mój głos zabrzmiał bardzo niepewnie.
- Wysłałem babcię do sanatorium, żeby rozerwała się po stresie związanym z moim wypadkiem. Ciebie nie chcę nigdzie wysyłać, więc postanowiłem podziękować ci za opiekę w sposób, który uznałem za najwłaściwszy. Oto i on! Sam przygotowałem kolację! - pochwalił się z nieskrywaną dumą w głosie. Jego ton świadczył o tym, że chętnie od razu zacznie przyjmować gratulacje związane z tym wyczynem.
- W ramach podziękowania postanowiłeś mnie otruć? - początkowy szok zaczął powoli ustępować miejsca niedowierzaniu.
- Hej! Dużo czytałem, kiedy nie mogłem się ruszać z łóżka! Mogę cię zapewnić, że kolacja ci się spodoba!
Odwróciłem się do stojącego za mną chłopaka i uśmiechnąłem.
- Jesteś szalony, Michaelu. Naprawdę szalony.
Chłopak pokazał pełne uzębienie, a ja nie mogłem się powstrzymać. Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem namiętnie, może nawet trochę brutalnie, ale nie potrafiłem inaczej. Wzruszył mnie, podniecił, sprawił, że mógłbym dosłownie oszaleć na jego punkcie.
- Mmm... - zamruczał na początku z przyjemnością i objął mnie mocno ramionami, ale szybko wydał z siebie dziwaczny jęk i odsunął mnie gwałtownie. - Schlebia mi to, że tak ci się spodobała moja niespodzianka, ale naprawdę napracowałem się przy tej kaczce i chciałbym żebyś jej skosztował zanim zaszyjemy się w moim pokoju i damy upust naszej miłości.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Michael, który potrafi powiedzieć „nie”, gdy w grę wchodzi seks? Nie sądziłem, że w ogóle jest do tego zdolny.
- Zapraszam do stołu. - w szarmancki sposób odsunął dla mnie krzesło. Usiadłem rozglądając się po ogrodzie, który wydawał mi się wyjęty z jakiegoś bardzo romantycznego romansu. Nigdy żadnych nie czytywałem, ale może babcia Michaela dysponowała jakąś własną kolekcją, którą wnuk w sekrecie pochłaniał w deszczowe dni, kiedy jeszcze z nią mieszkał.
Kiedy chłopak podniósł zasłaniającą moją kolację pokrywę, niemal straciłem zęby, ponieważ moja szczęka znalazła się na wysokości kostek. Rzuciłem szybkie spojrzenie przyglądającemu mi się chłopakowi, ale jeśli spodziewałem się jakiegoś znaku świadczącego o tym, że kłamał i w rzeczywistości zamówił kolację w restauracji, to mogłem poczuć się rozczarowany. Michael naprawdę dokonał niemożliwego, a jego postawa była na to najlepszym dowodem. On po prostu czekał na pochwałę, jak psiak na drapanie za uchem.
- Przepraszam, ale nie wiem, co powiedzieć. - wyrzuciłem z siebie.
- To mi wystarczy. - zapewnił zadowolony z siebie i zajął miejsce naprzeciwko mnie odsłaniając także swój talerz, który wyglądał bardzo podobnie do mojego. Pieczona kaczka, gotowane i polane sosem brokuły, kwiaty z marchewki, kilka ziemniaków lśniących od masła i posypanych świeżym koperkiem. Wyglądało i pachniało wspaniale. Mój Michael nie potrafił przygotować nawet jajecznicy, a teraz miałem przed sobą wspaniale przystrojoną kolację.
- Starałem się żeby nie było tego za dużo, bo w końcu jest już dosyć późno, a skoro później oddamy się rozpuście to objadanie się by nam nie sprzyjało. - wyjaśnił, jakby obawiał się, że mógłbym zgłodnieć po przygotowanym przez niego posiłku.
- Michael, jesteś niesamowity. - powiedziałem biorąc głęboki, uspokajający oddech, ponieważ moje serce biło w piersi jak szalone.
- Skosztuj. - zachęcił mnie, więc nie czekając sięgnąłem po sztućce.
Trochę mięsa, sosu, odrobina ziemniaka. Zamruczałem, kiedy naprawdę cudowny smak rozszedł się po moich ustach lotem błyskawicy. Naprawdę mi smakowało. Do tej pory wszystko, co jadłem było raczej zwyczajne i nieszczególne, za to teraz mój język przeżywał swoją pierwszą smakową orgię.
Moja mina i dźwięki jakie wydawałem musiały najwyraźniej zadowolić Michaela, ponieważ nie dopraszał się o komentarze. Zamiast tego nalał do naszych kieliszków białego wina i zajął się swoim talerzem.
Świeże powietrze, słodki zapach ogrodu oraz otaczających nas róż i stopionego wosku, smak pierwszego kulinarnego zwycięstwa mojego chłopaka, błyszczące płomyczki świeczek i złote wstążki na pudełeczkach prezentów. Wszystko było idealne i nagle nie potrafiłem wyobrazić sobie, co romantycznego ludzie mogą widzieć w kolacjach przy świecach we wnętrzach domów.
- Hm, rozumiem, że od teraz to ty będziesz gotował? - zagaiłem rozmowę i roześmiałem się widząc przerażone spojrzenie Michaela.
- A nie mogę być kucharzem na specjalne okazje? Szybko ci się znudzę. - zaczął się wykręcać.
- Chcesz mnie pozbawić okazji zachwycania się twoją kuchnią na co dzień? Może w takim razie częściej powinieneś łamać nogi?
- Hej, to nie jest śmieszne! - wydął usta udając urażonego. - I nie zamierzam nigdy więcej łamać czegokolwiek poza głupimi zasadami, danym słowem, obietnicami składanymi nieistotnym osobom....
- Już, już, wystarczy! Nie chcę wiedzieć więcej.
- I twoim oporem, kiedy masz gorszy dzień i nie chcesz się ze mną kochać. - dodał szczerząc zęby.
- Skoro o tym mowa. Swój pokój też tak urządziłeś? - jego mina wystarczyła mi za odpowiedź.
- A-a powinienem? - zająknął się przestraszony, że popełnił głupi faux pas.
- Nie, nie, jasne, że nie! - uspokoiłem go szybko. - Romantyczna kolacja tak, romantyczny seks już nie koniecznie. Poza tym, twój pokój zawsze będzie dla mnie twoim pokojem. - i naprawdę tak było. Nie wyobrażałem sobie żeby miejsce, z którym wiązało się tak wiele niewinnych, typowo chłopięcych wspomnień miało zamienić się w miłosne gniazdko.
Zanim się obejrzałem, mój talerz był już pusty, podobnie jak pół butelki wina. Moje ciało płonęło od środka od słodkiego działania alkoholu, lędźwie łaskotały, a cała moja uwaga była skupiona na Michaelu, który właśnie wstał od stolika i podszedł do mnie trochę nierównym krokiem. Zawsze miał słabą głowę, chociaż podejrzewałem, że w tym wypadku wszystkiemu winien jest fakt, iż do tej pory tylko dwa lub trzy raz w życiu miał w ustach wino.
Patrzyłem jak chłopak klęka przy mnie i zamurowało mnie.
- Chyba mi się nie oświadczysz?! - powiedziałem chyba trochę za głośno.
- Nie, oczywiście, że nie! - prychnął – Za dużo wypiłem, chociaż wcale nie piłem wiele, i po prostu łatwiej mi się teraz klęczy niż stoi. Podejrzewam, że do pokoju będę musiał się doczołgać.
Zacząłem śmiać się jak szalony. To było tak bardzo w stylu Michaela. Romantyzm nie miał przy nim szans. Róże, wino, prezenty i świece, a on zwyczajnie nie mógł ustać na nogach, więc klęczał. Kochałem go za to.
Rzuciłem mu się na szyję i razem wylądowaliśmy an trawniku. Znowu go całowałem równie namiętnie, co poprzednio. Smakował solą, winem i sobą. Tym razem mnie nie odsunął, ale oddał pocałunek z równą pasją. Jedna jego dłoń zacisnęła się na moim pośladku, druga przytrzymywała mi głowę. Podejrzewałem, że tej nocy nie mieliśmy wcale dotrzeć do jego pokoju.

2 komentarze:

  1. Nie spodziewałam się romantycznej kolacji ale w takim wydaniu wyszła wręcz wybornie. To jest tak bardzo w stylu Michaela. Końcówka jest jak najbardziej dopasowana i przeurocza. Michael lubi zaskakiwać Gabriela i mam nadzieję że częściej będzie go zaskakiwał pozytywnie niż tak jak z tą nogą. Ich związek całkiem ładnie się rozwija. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle przerywasz w najlepszym momencie, a ja siedzę przed laptopem i myśle co tam się wyprawiało na tym trawniku i jak fajnie byłoby akurat przechodzić jakoś koło płotu.
    Z Michaelem i Gabrielem zapadła mi w pamięć jedna sytuacja, pewnie Ty ją lepiej pamiętasz, bo ja ogółem cierpię na koszmarnie słabą pamięć, jak wyprawiali różne straszne rzeczy na podłodze za kanapą w pokoju wspólnym kiedy Remus z Syriuszem cośtam broili w szklarniach. Pamiętam że ktoś się kręcił po pokoju wspólnym a Michael, sadysta nawet nie przerwał.
    (swoją drogą żałuję, że nie pamiętam gdzie konkretnie to było, bo przeczytałabym jeszcze raz :D)
    Tak czy inaczej od tego czasu tylko czekam na takie pikantne sytuacje z Michaelem i Gabrielem w miejscach publicznych :D
    Wpis super, bardzo romantycznie i jednocześnie w ich stylu. Dobrze, że Michaś się już lepiej czuje i jest sprawny :)

    OdpowiedzUsuń