środa, 24 sierpnia 2016

Co złego to nie my

Dwoje z głowy, przeszło mi przez myśl, kiedy obserwowałem uczniów bawiących się w rytm jakiejś kiepskiej, popularnej ostatnimi czasy piosenki, która wpadała w ucho i równie szybko zaczynała irytować. Zardi obrażona, Syriusz ucieka przed McGonagall, zostali mi tylko zaginiony w akcji Pet oraz spędzający czas ze swoją dziewczyną James. Postanowiłem więc zatopić smutki w babeczce z kremem waniliowym oraz jej czekoladowej koleżance. Oszukiwanie się nie miało sensu, zależało mi tylko na słodyczach, więc oddałem się rozkoszy jedzenia. Przynajmniej ono nie miało zamiaru mnie opuścić.
- Wyjątkowy, tajemniczy wieczór?! Co za... - Evans minęła stół, za którym stałem wyraźnie wściekła. Nie zwróciła nawet uwagi na fakt, że omal nie przewróciła stojącej na nim wieży ciastek. Na szczęście w porę przytrzymałem połączone ze sobą talerze, czym uratowałem wiele pyszności.
Spojrzałem za dziewczyną i wzruszyłem ramionami. Cóż, jej problemy to jej sprawa.
- Szlag! Auć, auć, kurw... auć! - za to problemy Jamesa były moimi.
- Co się dzieje? - zapytałem z pełnymi ustami spoglądając na kumpla, który podszedł do mnie włócząc nogi za sobą.
- Dostałem w pysk. - wyjaśnił masując policzek pod kapturem. - Pytała o kaptur, więc powiedziałem, że chcę być tajemniczy, żeby wieczór był bardziej emocjonujący. W to jeszcze uwierzyła, ale kiedy chciała mnie pocałować, a ja ją od siebie gwałtownie odsunąłem... Wyjaśnienie, że to ma być niezapomniany wieczór bez kliszowych akcji jej się nie spodobało. Prawdę mówiąc to nie wiem dlaczego mnie uderzyła. Chyba uznała, że doda temu wszystkiemu dramatu. Szlag, ależ to boli! - syknął – Są tu jakieś lody?
Skinąłem głową i wskazałem mu magicznie chłodzone miejsce, w którym mógł je znaleźć. Chłopak wypełnił pucharek ulubionymi smakami i przyłożył go do policzka, przy okazji odrobinę zsuwając z twarzy kaptur, żeby go nie pobrudzić. Co jakiś czas zagłębiał łyżkę w lodach i pakował do ust spore kęsy.
- Czuję ulgę! - stwierdził z westchnieniem.
- Jest już bezpiecznie?
- Matko, Black, nie strasz tak! - James omal nie upuścił pucharka, a nawet ja podskoczyłem zaskoczony, kiedy spod stołu doszedł nas głos Syriusza.
- Nie ma jej? - dopytywał natrętnie kruczowłosy.
- Kogo? - James był wyraźnie sfrustrowany.
- Zabiłaby mnie i nawet byś o tym nie wiedział! - prychnął na niego Black. - McGonagall, a kto inny gonił mnie przez pół zamku? Tutaj udawała spokojną, ale jak tylko wyszła z Wielkie Sali, od razu wystartowała! Szlag, ma parę w nogach. Przyznam, że niemal mnie dopadła.
Nie wytrzymałem i roześmiałem się, a James zawtórował mi mimo bólu w opuchniętej twarzy.
- Śmiejcie się. Gdyby to was goniła nie byłoby wam do śmiechu. - chłopak wyszedł ostrożnie spod stołu i rozejrzał się w około zza jego krawędzi. - Musiałem się zmienić żeby jej uciec. Cholera, zabiję Silasa zanim skończy się ten rok. Gdyby się tak nie rzucał, nikt nawet by nie zauważył, że go związałem. - Szlag, ta muzyka mnie zabija. Już bardziej słonecznie, wesoło i różowo się chyba nie da. Muszę się otruć. - sięgnął po babeczkę na moim talerzu i wepchnął ją sobie całą do ust. - Słodkie to paskudztwo, ale kij z tym. - ukradł mi kolejną. - Hmm, mam pomysł! - uśmiechnął się wyjątkowo wrednie. - Wywierćcie mi jakąś dziurę w jednej babeczce. Czekoladowej. Idę okraść Skrzydło Szpitalne.
Nawet nie miałem czasu go zatrzymać, ponieważ wystrzelił jak z procy. Spojrzałem tylko na Jamesa, który wzruszył ramionami i obaj nieufnie przyglądaliśmy się babeczkom.
- Co on miał na myśli mówiąc wywierćcie mi dziurę? Że niby palcem?
- J., chodzę z nim od lat, ale nie mam pojęcia.
- Więc czekamy.
I czekaliśmy. Pięć, może dziesięć minut. Syriusz wrócił tak dumny z siebie, że miałem ochotę mu pogratulować, chociaż nie wiedziałem czego. Nie był niestety zachwycony dowiedziawszy się, że nie przygotowaliśmy jego babeczki. Traktując nas jak oporne intelektualnie dzieci, pokazał nam dokładnie, co miał na myśli. Korzystając z rurki, wyssał z babki nadzienie i zamiast niego wypełnił ją zmieszanym z bitą śmietaną środkiem przeczyszczającym.
- Smacznego Silasie. - powiedział zadowolony do swojego gotowego dzieła.
Już miałem zamiar zapytać, jak chce mu ją dać, skoro chłopak na pewno nie przyjmie jej od niego, kiedy Syri wypatrzył w najbliższym tłumie ładną Puchonkę i podszedł do niej z czarującym uśmiechem. Flirtem nakłonił dziewczynę aby zamiast niego dała babeczkę beznadziejnemu DJowi, na którym chciał się zemścić.
Kiedy do nas wrócił, rzuciłem mu wymowne spojrzenie. Przeprosił mnie za tak radykalne środki i uderzył w błagalny ton, chcąc abym wraz z nim pokręcił się koło podwyższenia, z którego został zgoniony. Nie chciałem opuszczać moich słodyczy, ale porwał ze stoły wieżę ciastek i złapał mnie za rękę ciągnąc w upragnionym kierunku. Stanął w bezpiecznej odległości od miejsca, w którym dziewczyna wręczyła Silasowi babeczkę i wcisnął mi w ręce ciastka.
Jego plan był banalnie prosty. Kiedy chłopak wybiegnie do łazienki, my zajmiemy jego miejsce. Syri schowa się pod stolikiem i będzie mi podpowiadał, co powinienem włączyć. Uznał, że nikt nie ruszy wzorowego prefekta, a on na pewno nie będzie już wybierał tych najbardziej ponurych, krwawych i dziwacznych kawałków. Patrzył przy tym na mnie tak błagalnie, że nie mogłem mu niczego odmówić.
Wstyd się do tego przyznać, ale połowa ciastkowej wieży była już pusta, kiedy Silas poczuł zgubny wpływ zaoferowanej mu przez atrakcyjną dziewczynę babeczki.
- Jestem geniuszem zbrodni. - schlebiał sobie kruczowłosy i popchnął mnie w stronę podwyższenia DJa.
Stojąc tam czułem się nie na miejscu, ale wepchnąłem do ust ciastko dla pocieszenia i słuchałem uważnie Syriusza, który tłumaczył mi, co powinienem robić i jak obsługiwać sprzęt. W pewnym momencie zrobiło mi się niedobrze, ale nie byłem pewny, czy to z powodu przejedzenia, czy też nerwów.
James dołączył do nas po chwili i zapewnił Syriego, że jest bezpieczny, ponieważ McGonagall była zajęta gdzieś po drugiej stronie Wielkiej Sali i najwyraźniej nie pamiętała już nawet o Syriuszu.
- Doskonale. - zamruczał niczym tłusty, leniwy kot i włączył pierwszą z wybranych przez siebie piosenek. Wybrał taką, która nie zwróci na nas od razu uwagi nauczycielki, która zapewne będzie teraz reagować na każdą zmianę tonu puszczanej muzyki.
Rozsiedliśmy się z chłopakami na podwyższeniu, ja na krześle, oni na podłodze schowani za stolikiem. Brakowało tylko Shevy i Petera, ale podczas gdy ten pierwszy świętował noc Sylwestrową z nowymi przyjaciółmi w nowej szkole, ten drugi po prostu nas wystawił.
Kiedy puściliśmy pierwszą mocniejszą piosenkę, McGonagall zjawiła się w mgnieniu oka. Ostrzegłem chłopaków, kiedy tylko zobaczyłem jak przeciska się przez tłum uczniów.
- Chodzi pani o tego chłopaka, który tutaj był? - dopytałem udając głupka, kiedy zapytała o Silasa. - Musiał coś zjeść, bo wybiegł stąd w zastraszającym tempie i trzymał się za brzuch. - wyjaśniłem nie mijając się z prawdą. - Zająłem jego miejsce, bo i tak nic nie robiłem tylko jadłem. - wskazałem resztę ciastek, która mi została. Od kiedy dołączył do nas James znikały o wiele szybciej i to nie za moją zasługą.
- A twoi koledzy? - ha! A więc naprawdę węszyła podstęp.
- Zardi jest na mnie obrażona za sernik, Syriusza widziałem po raz ostatni, kiedy go pani goniła, Peter ugania się za spódniczkami, a James pewnie gdzieś się migdali z Lily. - rzuciłem przyjmując najbardziej niewinny wyraz twarzy na jaki było mnie stać.
- Bez szczegółów, Lupin. - powstrzymała mnie przed kontynuowaniem. - Po prostu uważaj na to, co puszczasz żebym nie musiała cię pogonić jak Blacka.
- Naturalnie, pani profesor! - zapewniłem solennie i uśmiechnąłem się do niej. - Ma pani jakieś życzenia, co do kolejnego kawałka?
- Wiedziałem, że potrafisz lizać, ale to chyba przesada. - syknął cicho Syri, więc kopnąłem go mocno za podtekst jakim mnie uraczył.
- Nie, ale zapamiętam, że proponowałeś. - kobieta skinęła mi głową i posłała subtelny uśmiech oddalając się.
Wypuściłem ciężko powietrze z ust i spojrzałem wściekle na Syriusza.
- Co mówiłeś o lizaniu? - warknąłem, a on wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Ja coś mówiłem? Musiałeś się przesłyszeć.

________3_by_lilta_photo-d8cpayg marauders_by_lilta_photo-d7xt0am marauders_by_lilta_photo-d8jlnmc marauders_by_lilta_photo-d9v28nc marauders_by_lilta_photo-d80ukda marauders_by_lilta_photo-daevk0f marauders_by_lilta_photo-daevl42

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz