niedziela, 21 sierpnia 2016

Kartka z pamiętnika CCLXXXVI - Alexander

Drżałem na całym ciele, kiedy moja rozgrzana skóra stykała się całą powierzchnią pleców z lodowatą ścianą. Podkoszulek, który miałem na sobie nie stanowił żadnej ochrony, za to świetnie się sprawdzał irytując mnie i doprowadzając do szaleństwa. Był mi w tej chwili tak cholernie niepotrzebny, że miałem ochotę zedrzeć go z siebie. Nie mogłem się jednak na to zdobyć, ponieważ musiałbym wtedy wypuścić z objęć jedyną kotwicę, która trzymała mnie jeszcze na nogach, a tego nie chciałem.
Shum napierał na mnie całym swoim ciałem, jego dłonie trzymały mocno i zdecydowanie moją szyję, podczas gdy delikatne, gorące usta miażdżyły moje w namiętny, gorącym i spragnionym pocałunku. Czułem, że tracę głowę, że zamieniam się w kłębek pożądania, którym mój kociak mógł bawić się do woli.
Niecierpliwie wodziłem dłońmi po jego umięśnionych plecach, po delikatnej skórze, która wydawała się być dziedzictwem Azjatów. Pragnąłem go niemal boleśnie i wiedziałem, że to uczucie jest w pełni odwzajemnione. Byłem w końcu niemal dorosłym nastolatkiem, który dopiero niedawno poznał uroki seksu, podczas gdy Shum był mającym swoje seksualne potrzeby dorosłym mężczyzną. Obaj byliśmy jednak skazani na długą wstrzemięźliwość. Ja spędzałem całe miesiące w szkole, zaś on nie mógł porzucić swojej pracy w sklepie żeby się za mną uganiać.
Dzisiejszy wieczór oferował nam jednak możliwości, jakich nie mieliśmy od dawna. Wszyscy byli zajęci odbywającą się w Wielkiej Sali zabawą, więc nikt nie zwracał najmniejszej nawet uwagi na fakt, że kręciłem się wokół drzwi wejściowych, które w końcu otworzyłem wpuszczając do zamku Shuma. Zaszyliśmy się na jednym z korytarzy, a przynajmniej tak chciałem o tym myśleć, ponieważ w rzeczywistości po prostu przywarliśmy do siebie nie mogąc dłużej wytrzymać rosnącego z każdą chwilą napięcia wywołanego upragnioną bliskością.
- Alexandrze, nie tutaj. - westchnął w moje usta, kiedy zacisnąłem dłonie na jego pośladkach.
Jakkolwiek niechętnie, musiałem przyznać mu rację. Ktoś mógłby nas zobaczyć, a tego nie chciałem. Nie ważne ile osób widziało wcześniej unoszącego się na falach ekstazy Shuma, ponieważ teraz należał do mnie i nikt poza mną nie miał prawa go takim oglądać.
Zdobyłem się na ten nieludzki wysiłek i oderwałem od niego usta, pozwoliłem by się odsunął. Od razu poczułem chłód w miejscach, w których do tej pory nasze ciała zlewały się ze sobą.
- Chodź. - szepnąłem z trudem przeciskając słowa przez zaciśniętą krtań i trzymając go mocno za rękę ciągnąłem go za sobą do dormitorium.
Drzwi pokoju nie zdążyły się nawet za nami zamknąć, kiedy pchnąłem na nie mężczyznę i zmiażdżyłem jego wargi swoimi. Odsunąłem się tylko na chwilę żeby zdjąć w końcu podkoszulek i pozbyć się swetra z idealnego ciała Shuma. Zamruczał, kiedy moje dłonie podjęły wędrówkę po jego piersi. Byłem bardzo zadowolony z takiej reakcji. Powiedział mi kiedyś, że uwielbia, kiedy go dotykam, że moje duże dłonie o szczupłych, długich palcach doprowadzają go do szaleństwa i najwyraźniej nie kłamał.
Niecierpliwie przesunąłem usta na jego szyję. Ukąsiłem muszelkę jego ucha, polizałem wrażliwe miejsce za nim i językiem sunąłem w dół, co jakiś czas składając drobne pocałunki na jego cudownej, pachnącej drzewem sandałowym skórze. Kiedy pieszcząc jego pierś dotarłem do sutków, z prawdziwą rozkoszą lizałem je i ssałem chłonąc rozkoszne doznanie jakim było dla mojego języka wodzenie po tych ciemnych, twardych perełkach, jakże podatnych na dotyk i pocałunki.
Uklęknąłem w końcu obrysowując ustami kontury zarysowanych wyraźnie mięśni brzucha Shuma i rozkoszując się głośnymi westchnieniami, kiedy lizałem jego v-kę. Rozpinając spodnie mężczyzny zsunąłem je z jego bioder. Nie miał na sobie bielizny, a uzmysłowienie sobie tego faktu posłało bolesną błyskawicę podniecenia prosto w moje i tak już katowane jeansami krocze.
- Kiedyś przyczynisz się do mojej śmierci. - westchnąłem.
- Ja? Właśnie chuchasz na mój członek. - prychnął rozbawiony.
Uniosłem twarz spoglądając z przekornym uśmiechem w jego lśniące oczy, które pociemniały z podniecenia, kiedy przesunąłem językiem po główce jego penisa. Przymykając oczy opuściłem wzrok na krocze mojego chłopaka i zacząłem drażnić się z nim liźnięciami, muśnięciami, drobnymi, lekkimi ukąszeniami. Kiedy wsunął dłonie w moje włosy i zacisnął pięści z pełną satysfakcją wziąłem go w usta. Najpierw sam koniuszek, a później powoli przysuwałem twarz bliżej jego brzucha pozwalając aby wnikał głębiej między moje wargi. Poruszałem miarowo głową, ssałem, kosztowałem go póki nie wydusił z siebie wymownego:
- Bogowie, Alec, dosyć!
Odsunąłem się wtedy od niego i oblizałem stając na nogi. Musiałem rozpiąć spodnie, aby nie męczyć dłużej członka, który pulsował pożądaniem i bolesną potrzebą jego zaspokojenia.
Shum przygryzł lekko wargę, a kiedy wypuścił ją spomiędzy zębów, na jego ustach pojawił się figlarny uśmiech. Położył dłonie na mojej piersi i pchnął mnie lekko do tyłu. Wodziłem spojrzeniem po jego nagim ciele, po erekcji, która była moją zasługą i nie potrafiłem nadziwić się temu, że to wspaniałe ciało było tylko i wyłącznie moje.
W końcu dotarłem do łóżka i położyłem się na nim wpatrzony w Shuma, który wspiął się na materac i uklęknął nad moimi biodrami. Pocałował mnie i tym razem to on badał moje ciało dłońmi i wargami. Wiedział doskonale jak mi dogodzić i uczynić ze mnie niewolnika rozkoszy, ale znalazłem w sobie na tyle świadomości, żeby sięgnąć dłońmi do jego pośladków i wsunąć palec między te dwie ukochane przeze mnie półkule. Rozciągałem go powoli i pławiłem się w przyjemności pieszczot, którymi byłem obsypywany.
W końcu jednak obaj mieliśmy dosyć czekania. Nasze języki splotły się w wilgotnym, namiętnym tańcu, ale mężczyzna odsunął się ode mnie abym go przypadkiem nie ugryzł, kiedy nasuwał się na mnie przyjmując w siebie wszystko, co miałem mu do zaoferowania.
Z początku patrzyłem na to zafascynowany, ale w końcu zagryzłem mocno zęby i z ciężkim westchnąłem wygiąłem kręgosłup w łuk, kładąc się na materacu.
- Nie uciekaj mi tak, koteczku. - zamruczał. - Moje usta są takie osamotnione bez twoich.
- Więc niech wezmą to, co do nich należy. - rzuciłem ciężko i mimowolnie poruszyłem biodrami, co rozlało się po całym moim ciele mrowieniem podniecenia i pasji. Mój kochanek zamruczał i rozpoczął swój niesamowicie erotyczny taniec, kiedy jego biodra unosiły się i opadały. Przyciągnąłem go do siebie całując. Nie miałem już sił rzucać mu wyzwania i czekać, aż sam weźmie to czego pragnął. Był zakazanym jabłkiem, po które sam postanowiłem sięgnąć. Całowałem go, prawą dłonią obejmowałem jego członek, lewą zaciskałem na jego biodrze i poruszałem swoimi bez problemu dopasowując do niego swój rytm.
Shum był piękny, wręcz zabójczo przystojny, a dorosłość sprawiła, że jego delikatne azjatyckie rysy nabrały wyrazistości. Gdybym miał go opisać, użyłbym do tego tylko dwóch słów – promień słońca. Jego słodkie oczy, otoczone ciemną błyszczącą brokatem obwódką cieni do powiek, wydawały się mieć kształt serc, kiedy na mnie patrzył, zaś drobne usta wyginały się w rozmarzonym uśmiechu. Czasami zastanawiałem się jak to możliwe, że ktoś tak doskonały wybrał właśnie mnie i nie potrafiłem znaleźć na to odpowiedzi. Kiedy pytałem o to Shuma, lubił żartować, że to wszystko przez moje długie, szczupłe nogi, które jego zdaniem wyglądały nieziemsko w ciemnych obcisłych jeansach. Innym razem argumentował to kształtem i kolorem moich oczu, ust, a nawet nosa. Ostatecznie uznałem, że po prostu uważa mnie za atrakcyjnego, a to co ostatecznie do siebie poczuliśmy było cudownym zbiegiem okoliczności.
Oblizałem się lubieżnie patrząc na spocone ciało kochanka i polizałem jego szyję kosztując lśniący na niej słonawy pot. Nie planowałem go przemęczać, więc usiadłem gwałtownie i położyłem Shuma na pościeli, a sam wisiałem nad nim z pasją i oddaniem wykonując każdorazowe pchnięcie.
Bliski orgazmu pocałowałem go znowu z całą pasją, na jaką było mnie stać. Nasze ciała zastygły w napięciu wywołanym przez orgazm i dopiero po chwili mięśnie rozluźniły się pozwalając na złapanie oddechu. Oddychając ciężko patrzyłem na kochanka, który ze zmęczonym uśmiechem odpowiedział na moje spojrzenie.
- Zostaniesz na noc? - zaproponowałem i położyłem się obok niego splatając ze sobą palce naszych dłoni. - Zasunę kotary i nikt nie będzie wiedział, że mam gościa. Nie otwierasz jutro sklepu, a ja nie mam zajęć, więc możemy spędzić cały dzień w łóżku.
- To propozycja nie do odrzucenia, ale co planujesz powiedzieć przyjaciołom?
- Będą spać do późna, a ja udam chorego. Coś mi zaszkodziło lub coś w ten deseń. Pójdę rano po jakieś śniadanie dla nas...
- A więc wszystko już zaplanowałeś, Alexandrze? - Shum roześmiał się i pocałował mnie w szyję. - Zostanę. Zaryzykowałem flirtując z tobą, kiedy się poznaliśmy, co mi się bardzo opłaciło, więc dlaczego nie miałbym podjąć ryzyka także teraz.
- Cudownie. - przyznałem naprawdę szczęśliwy i czułem, że tej nocy na pewno nie będzie mi dane zasnąć.

tumblr_oa9hgzJ0AN1uixs1fo7_500

1 komentarz:

  1. To było piękne! Nie chodzi o sam seks ale o to jak zostały tu pokazane jego uczucia do Shuma. Chodzi o to że nikt z nich nie mówi czegoś w stylu odkąd go zobaczyłem wiedziałem że to ten jedyny czy czegoś w stylu pokochałem go od pierwszego wejrzenia. Są ze sobą szczerzy i świadomi że związki nie wyglądają jak w romansach. Ogólnie piszesz tą historie wszystkich tak realistycznie i to najbardziej mi się podoba. ; D

    OdpowiedzUsuń