środa, 14 września 2016

Teorie

- Musimy dowiedzieć się, co się dzieje! - James chodził w kółko po sypialni, czym denerwował nas wszystkich, jednak nikt nie miał zamiaru zwrócić mu uwagi. Zbyt dobrze wiedzieliśmy, że kiedy coś wejdzie mu w krew to nie sposób pozbyć się tego nawyku.
- No dobrze, ale jak chcesz to zrobić? Gruba Dama ma polecenie nikogo nie wypuszczać. Nie otworzy przejścia nawet jeśli będziemy niewidzialni. - zauważyłem.
- Nad tym właśnie myślę. To będzie trudne, ale na pewno nie niemożliwe. Hm, a gdyby tak przez okno?
- Co?! - krzyknęliśmy jednocześnie z Zardi, która siedziała w naszym pokoju, ponieważ Agnes postanowiła wykorzystać wolny czas na naukę, i oboje wytrzeszczyliśmy oczy na okularnika.
- Wszyscy będziemy cię asekurować. - miałem nadzieję, że się mylę, ale niestety, nie było wątpliwości, że chłopak patrzył prosto na mnie.
- Bez urazy, J., ale jednak bardziej ufam swoim umiejętnościom niż waszym, a sam siebie asekurować nie mogę.
- Remusie, będą cię pilnowały trzy osoby! Nie liczę Petera, bo to zdrajca rodzaju męskiego. - prychnął spoglądając na leżącego na łóżku, nadąsanego blondynka, którego już trzy razy miał okazję zrugać za brak wsparcia w ciężkich chwilach i uganianie się za Narcyzą, kiedy powinien być z nami.
- Dwie osoby z tych trzech rzygały wczoraj jak koty! - prychnąłem oburzony jego pomysłem. Czy on chciał mnie zabić?! - Mój żołądek też omal nie wylądował wczoraj w sedesie i ty chcesz żebym wyłaził przez okno i łaził po gzymsach?!
- Taaaak, tego mogłem nie uwzględnić.
- Mogłeś?! Na pewno nie uwzględniłeś! Nie wyjdę przez okno i na pewno nie pozwolę żeby którykolwiek z nas tego próbował. - naprawdę planowałem postawić na swoim.
- Ale w takim razie jak dowiemy się, co się stało?
- Nie dowiemy się. - uciąłem. - Niektóre akcje są niemożliwe do wykonania nawet dla nas.
- Remus ma racje. - Syriusz podniósł się do siadu, dotąd leżąc na swoim łóżku w milczeniu. - Nie przewidzieliśmy tego, że dzisiaj będziemy musieli wydostać się z dormitorium inaczej niż przez dziurę za portretem. Sam nie wyszedłbym przez to cholerne okno, tym bardziej w zimie, kiedy gzymsy są oblodzone i zaśnieżone, a co dopiero miałbym pozwolić na to Remusowi. Musimy przyznać się do porażki. Ja wiem, że jesteśmy głównymi bohaterami tej bajki, ale nie zawsze możemy wszystko wiedzieć. Spójrzmy prawdzie w oczy, zawaliliśmy dwa dni temu, kiedy piliśmy to cholerne wino.
- A tobie co? Depresja? - James uniósł brew patrząc na Syriusza, który odgarnął z twarzy długie, kruczoczarne włosy, sprawiające, że wyglądał niczym mroczny książę z fantastyki. Do tego zabójczo przystojny i w pełni homoseksualny, co w moich oczach czyniło go jeszcze bardziej atrakcyjnym.
- Stwierdzam fakty, debilu. - Syri prychnął poirytowany. - Chciałeś wystawić mojego chłopaka za okno, więc chyba moje zachowanie jest uzasadnione, co? Równie dobrze mogłem użyć siły i wystawić twoje dupsko na zewnątrz żeby przemarzło w ramach nauczki, więc znaj moje dobre serce.
- Co cię użarło?
- Jestem niewyspany, obolały, czuję wszystkie bebechy, nie mogę się przespać, ponieważ nie mam pojęcia co się dzieje i kiedy będę musiał wrócić na zajęcia, a do tego mój najlepszy przyjaciel wyskakuje z pomysłami tak durnymi, że robi mi się słabo.
- Dobra, zrozumiałem. Black po kacu to Black zły. - okularnik podniósł obie ręce w pokojowym geście. - I nie wystawiam przecież Remusa siłą za okno!
Na zewnątrz rozpętała się istna burza śnieżna. Okno aż zatrzeszczało i w mgnieniu oka nie było widać nic poza bielą padającego śniegu, którym wiatr ciskał we wszystkich kierunkach.
Syri spojrzał na Jamesa tak wymownie, że jego wzrok niemal wywiercał w okularniku dziurę. Po czymś takim James na pewno nie wpadnie więcej na równie głupi pomysł, jak wychodzenie przez okno.
- Wiecie, może wiedzieli, że idzie taka zawierucha i woleli nas zamknąć w pokojach, zamiast ryzykować, że stare okna nie wytrzymają i zamarzniemy w salach lekcyjnych w przeciągu jednej chwili. Tylko popatrzcie na szyby. Nie minęło pięć minut, a są pokryte mrozem! To znaczy, że na zewnątrz musi być niesamowicie zimno. - Zardi wzruszyła ramionami. - Taka jest moja teoria.
- Nie uważasz, że to naciągane? - James wyraźnie nie brał jej na serio. Wszędzie węszył teorie spiskowe, więc ta była dla niego zbyt naturalna i mało ekscytująca. - Do tej pory nigdy nie robili sobie nic z brzydkiej pogody.
- Do tej pory nie było takiego mrozu.
- Do tej pory okna wytrzymywały zawieruchy.
- Do tej pory były młodsze i wiatr nie był połączony z takim mrozem.
- Więc dlaczego byli tacy zdenerwowani, co?
- Ponieważ... Rozsypujące się okna to powód do zdenerwowania. Nie mogą prowadzić lekcji jeśli temperatura wewnątrz zamku będzie taka jak na zewnątrz. Poza tym nie tak łatwo byłoby im naprawić wszystkie powybijane okna, prawda? One muszą się trzymać!
Oni mogli tak w nieskończoność. Doskonale o tym wiedziałem, ponieważ tych dwoje było od siebie tak różnych, jak podobnych. Wprawdzie ich kłótnia była najlepszą rozrywką jaką mieliśmy, ale na dłuższą metę potrafiła denerwować. W końcu, jak długo można słuchać słownych przepychanek?
- Może oboje macie rację. - wypaliłem żeby ich uspokoić. - James, nie musisz mówić głośno, co myślisz, żebyśmy się tego domyślili. - dodałem. - Pamiętacie, że kiedyś mieliśmy jakiś problem z paskudną pogodą?
- Serio? - J. wysilał swoją pamięć próbując dotrzeć do wspomnień, o których wspomniałem.
- Zamek został zaatakowany jakimiś pogodowymi atakami, czy coś w tym stylu. Sam o tym nie pamiętałem do tej chwili, bo w sumie nic szczególnego się nie wydarzyło. Przynajmniej nie dla nas. Może więc jesteśmy tutaj ze względu na atak i pogodę jednocześnie.
- Remus ma rację, coś mi się przypomina. - Zardi skinęła głową. - Ludzka pamięć bywa wybiórcza i łatwo ją przechytrzyć, ale rzeczywiście coś takiego miało miejsce.
- Ja nadal nie pamiętam. - James łamał sobie głowę nad tym wspomnieniem, ale ostatecznie rozłożył ramiona przyznając się do porażki. Nie przypominał sobie czegoś takiego. Jego mózg zwyczajnie usunął tamto wydarzenie, jakby nic nie znaczyło. - Jeśli będziecie mówić o tym dostatecznie dużo, wmówię sobie, że pamiętam jeśli to pomoże.
- Nie specjalnie. - mruknąłem. - W każdym razie może to znowu ten sam przypadek! Może ktoś atakuje nas pogodą lub jakaś mroźna magiczna istota pojawiła się w okolicy.
- Masz bujną wyobraźnię, Remi. - Syri spoglądał na mnie z uniesioną wysoko brwią. Gest, którego mogłem mu zazdrościć, a który w tej chwili doprowadzał mnie do szału. - Mroźna, magiczna istota? Jakiś yeti, który wpływa na otoczenie? Coś takiego w ogóle istnieje?
- Nommmm, nie wiem. To znaczy się, skoro smoki potrafią ziać ogniem i spowodować pożar, to może jest też jakieś ich przeciwieństwo!
- Coś jak lodowy smok? To nie takie głupie. - przyjaciółka stanęła po mojej stronie. - Na pewno istnieją jakieś nieodkryte dotąd magiczne stworzenia i niektóre rasy smoków mogłyby się do nich zaliczać. Żyją z daleka od ludzi, więc o nich nie wiemy, ale czasami zabłądzą w okolicę ludzkich siedlisk.
- Co wyście ostatnio czytali, co? - James spoglądał na mnie i Zardi jak na parę wariatów. - A może wąchaliście jakieś halucynogenki Sprout? Ta kobieta może mieć wszystko w swoich cieplarniach i nikt nigdy nie pozna wszystkich jej tajemnic. Nie zdziwiłbym się gdybyście się czegoś nawdychali przypadkiem.
- Tylko pomyśl, James...
- Właśnie myślę, Remusie. Lodowy smok? Pogodowy yeti? Jestem walnięty, przyznaję, ale są pewne granice, których nie przekraczam. Już prędzej uwierzę w wersję z bardzo brzydką pogodą.
- Masz zamknięty i ograniczony umysł! - prychnęła na niego dziewczyna. - Syriuszu, a ty co o tym sądzisz? Syriuszu?
- Hm? Co? Wybaczcie, o co chodzi? Przysnąłem i nie wiem czego dotyczy dyskusja. - Black zamrugał nieprzytomnie oczyma wodząc spojrzeniem od jednego z nas do drugiego.
- Nie ważne. - westchnąłem. - Przysypiaj dalej. Dobrze ci to zrobi.
- Cenna uwaga. - Syri zwinął się w kłębek i zamknął oczy.

2 komentarze:

  1. Hmm... Ciekawe co to może być... Czyżby początki działalności Voldzia? No nic, poczekamy i się dowiemy. James powinien zostac wywalony za okno za tak durne pomysły, co nie zmienia faktu, że jest zabawny. :-P Tylko on mógł wpaść na pomysł, żeby blackowego chłopaka wystawiać za okno na wysokiej wieży i to gdy wszyscy są na kacu. Geniusz <3
    Ale bardzo brakuje mi jakiś chwil między Syriuszem i Remusem. Dawno nie mieli czasu tylko dla siebie... Pozdrawiam gorąco i życzę dużo pomysłów na dalsze przygody chłopaków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze bym się zdziwiła gdyby Voldemort zaczął się bawić pogodą ale czemu nie? Tylko James jest na tyle szalony aby wysyłać kogoś oknem zimą na mrozie. Na miejscu Syriusza też bym była zła. Biedny skacowany i jeszcze spać nie może. W sumie równie dobrze coś mogło opętać zamek i pogodę.

    OdpowiedzUsuń