środa, 9 listopada 2016

Kartka z pamiętnika CCXCIII - Aaron

Wziąłem głęboki oddech dla odzyskania odwagi, która wyparowała ze mnie w chwili, kiedy Cyrille wręczył mi torbę ze słodyczami. Czy aby na pewno dobrze robiłem, planując zdradzić Florinowi kim naprawdę jestem? Prawdę mówiąc, wcale się nie znaliśmy, więc może robiłem największą głupotę świata i to tylko dlatego, że moje hormony miały dosyć buzowania w próżnię. A co jeśli mój nowy chłopak nie jest gotowy na takie wyznanie? Nie każdy mugol potrafi zaakceptować fakt istnienia magii. Ale też nie każdy facet widział we mnie księcia. Cóż, postanowiłem zaryzykować. Może i byłem samolubny i robiłem to tylko dla siebie, ale miałem dosyć wzdychania do faceta, który miał mnie tylko za przyjaciela i nigdy nie spojrzy na mnie inaczej. W końcu to ja skradłem Cyrille'owi pierwszy pocałunek i pamiętam jak bardzo mu się to nie podobało. Ha, był załamany!
- Pieprzyć to! Później będę żałował. - mruknąłem do siebie i wróciłem do pokoju, w którym wypoczywał Florin. - Księżniczko, musimy porozmawiać. - mruknąłem siadając obok jego łóżka. Podałem mu pudełeczko Czekoladowych Żab i zachęciłem do jego otwarcia. Nie byłem zaskoczony, kiedy wystraszył się wyskakującej mu prosto w twarz Żaby. Byłem na to przygotowany, więc złapałem ją za nogę i przytrzymałem wyjaśniając, że to tylko czekolada. Trudniej było mu uzmysłowić, że została magicznie ożywiona. Chłopak zmusił mnie do zjedzenia czterech, zanim w ogóle zdecydował się spróbować. Kiedy pierwszy etap wyznania miałem za sobą, wyjąłem z torby kolejnego magicznego łakocia i zacząłem tłumaczyć mu wszystko od nowa. W pewnym momencie musiałem nawet sięgnąć po różdżkę i rzucić kilka podstawowych, dziecięco prostych zaklęć, które miały zaimponować Florinowi i udowodnić, że nie kłamię.
- O Boże! O Boże! - chłopak zasłonił twarz dłońmi. Cóż, ilu ludzi tyle reakcji.
- Nie wierzę w Boga, ale jeśli to ci pomaga... - mruknąłem mało wyrozumiale.
- Czyli jednak umarłem albo jestem w śpiączce i śnię!
- Odynie Jednooki, serio?! - prychnąłem. - Więc wcale nie czułeś mojego pocałunku? Żadnego cholernego motylka w bebechach?! Nic?! Zimna ryba?! - dlaczego zaczynałem się tak irytować?
Florin spojrzał na mnie zaskoczony, co jeszcze bardziej wyprowadziło mnie z równowagi. Miałem ochotę wrzeszczeć i rozwalać wszystko wkoło. Popatrzyłem na chłopaka i wziąłem głęboki, uspokajający oddech. Nie pomogło, ale przynajmniej mój mózg zaczął chyba trochę jaśniej pracować.
- Przepraszam. Nie powinienem się dziwić, że tak myślisz. Po tym co przeszedłeś ktoś mówi ci, że magia istnieje, jakbyś był jakimś bohaterem fantastyki. Twoja reakcja jest zrozumiała. Wnerwiająca, ale zrozumiała. Rozumiem, że teraz możesz myśleć, że się co do mnie pomyliłeś i jestem jakimś wybuchowym czarnym charakterem.
- Yyy, prawdę mówiąc to zaskoczyłeś mnie na początku, ale później pomyślałem, że jesteś bardzo seksowny, kiedy się złościsz. - zanim Florin zdążył ponownie schować twarz w dłoniach, zauważyłem, że zarumienił się po same końcówki uszu, co było naprawdę słodkie.
Jak to w ogóle możliwe, żeby wysoki, przystojny, słuchający metalu facet był „słodki”?! Nie mieściło mi się to w głowie.
- A więc uważasz, że jestem seksowny? - nagle byłem zadowolony i całkowicie zapomniałem o tym, że powinienem się o cokolwiek złościć. - No dalej, nie zasłaniaj twarzy. Jeśli tak dalej pójdzie to będziemy robić wiele naprawdę wstydliwych rzeczy, więc takie drobnostki powinieneś znosić dzielnie. - użyłem siły żeby odciągnąć jego dłonie od twarzy. Florin przypominał dojrzałe jabłko i wyraźnie nie chciał żebym go takim widział, co dodatkowo mile łechtało moje ego. - Nie masz powodu do wstydu, widziałeś mnie niemal nago, kiedy cię szorowałem pod prysznicem i zniosłeś to jak gdyby nigdy nic.
- Nie patrzyłem. - mruknął nadąsany.
- Hę?
- Nie patrzyłem! - warknął rzucając mi rozeźlone spojrzenie. - Naprawdę myślisz, że mógłbym patrzyć na ciebie, kiedy jesteś rozebrany i się nie podniecić? Jestem mężczyzną! Myślę o tobie, kiedy się masturbuję!
- To... interesujące. - moje usta mimowolnie układały się w coraz szerszy uśmiech. Pierwszy raz byłem prawdziwym obiektem czyichś seksualnych fantazji. - Mów dalej. Coraz bardziej mi się to podoba.
- Jesteś okropny.
- Czarujący. Jestem pewny, że chciałeś użyć słowa „czarujący”.
Florin uśmiechnął się rozbawiony, mimo że na pewno miał zamiar się na mnie złościć.
- Okropny. - powtórzył spoglądając na mnie wyzywająco, ale z flirciarskim błyskiem w oku. - W dodatku mnie rozpieszczasz!
- Nieprawda! Nikogo nie rozpieszczam! Czy ja wyglądam ci na tatuśka?
- Aaronie, nie wiem czy tego nie dostrzegasz, czy tylko sobie żartujesz, ale rozpieszczasz mnie. I to bardzo. Powoli zaczynam się bać, co ze mną będzie, kiedy uznasz, że to błąd i jestem do niczego.
Prychnąłem i uderzyłem go w tył głowy.
- Jesteś strasznie głupi! Zakochany we mnie od wielu lat chłopak uznaje, że przyjdzie mu umrzeć na ulicy, więc postanawia mnie odnaleźć. Ryzykuje wyprawę w środku zimy, w konsekwencji niemal zamarzając pod samymi drzwiami mojej szkoły. Odratowany, budzi się i wyznaje mi swoje uczucia, a jest przy tym tak rozkoszny, że rzygałbym tęczą gdyby chodziło o kogoś innego. Dziwi cię, że zachowuję się jak zakochany szczeniak?! Mam wrażenie, że tracę dla ciebie głowę z każdą chwilą coraz bardziej. W dodatku mówisz mi, że się masturbujesz myśląc o mnie, że cię podniecam. Jakim cudem miałbym uznać, że jesteś do niczego, skoro zachowujesz się jak spełnienie moich seksualnych marzeń?
Florin uśmiechał się zawstydzony, ale wyraźnie zadowolony. Gdybym nie próbował być przykładnym, idealnym chłopakiem, zerwałbym z niego ubrania i pokazałbym mu jak bardzo mi się podoba. Chciałem dowiedzieć się w końcu, jak bardzo seks z uczucia różni się od seksu dla zaspokojenia, o ile istniała jakaś różnica.
Aby odciągnąć myśli od snucia seksualnych fantazji, podjąłem trudniejszy temat.
- Tak w ogóle to próbuję załatwić ci jakiś kąt, tak jak obiecałem. Jeśli nie wypali z facetem mojego przyjaciela to zostaniesz tutaj. Ukryję cię gdzieś i będę się tobą opiekował. - wzruszyłem ramionami – Może będziesz spał ze mną, a kiedy będę na zajęciach, ukryję cię gdzieś, żeby nikt się na ciebie nie natknął podczas sprzątania pokoi. Będę kradł dla ciebie jedzenie z kuchni, więc tym się nie martw. Później będę cię odbierał o bezpiecznej porze i przemycał znowu do pokoju. Nocami będziemy mogli spacerować po korytarzach, bo wtedy nikt nie pozna, że nie jesteś uczniem. Wiem, że to plan pełen dziur i wiele może się nie udać, ale dopracuję go, jeśli będzie trzeba. Ach, no i nikomu nie mów, że wiesz o magii. To nasza tajemnica. Hm?
Florin złapał mnie za sweter zaciskając na nim pięści i przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta zetknęły się w mało delikatny sposób, ale pocałunek jaki otrzymałem był naprawdę przyjemny. Wręcz nie mogłem powstrzymać mruczenia, kiedy wciąż suche i szorstkie usta chłopaka pieściły moje, a jedna z jego dłoni wsunęła się w moje włosy. Jego palce zapewne rozczochrały mi irokeza do tego stopnia, że wyglądałem jak stara miotła, a później pieściły delikatnie wygolone boki mojej głowy.
Wstałem z krzesła i pochyliłem się nad moim chłopakiem napierając na niego zdecydowanie. Położył się w pościeli, a ja uklęknąłem na materacu. Wsunąłem dłoń pod koszulkę piżamy i wodziłem palcami po jego chudej piersi. Speszył się, ponieważ jego ciało stało się nagle spięte i zaczął uciekać od pocałunku. Odsunąłem się od niego z niezadowolonym mruknięciem.
- Za tydzień lub dwa zacznę się do ciebie dobierać. - oświadczyłem mu – Do tego czasu nie zdążysz jakoś szczególnie przytyć, więc przestań się mnie wstydzić. Zresztą sam jestem przeciętny, więc w czym problem? Widziałem cię już nagiego, myłem cię...
- Dotkniesz moich wystających żeber, pomyślisz o szkieletach i wychudzonych szczurach na ulicy i ci oklapnie.
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem i roześmiałem się nie mogąc się powstrzymać.
- Jesteś niemożliwy! Dotknę cię, pomyślę, że odrobina mojej troskliwości za jakiś czas zaokrągli twoje kształty i podniecę się jeszcze bardziej, bo to znaczy, że jesteś mój. Zaakceptuj to i przygotuj się na to, że w końcu wypuszczę bestię z jej klatki. - przesunąłem językiem górnej wardze w wymowny sposób, który zarumienił jego policzki. Zawstydzenie go było stanowczo zbyt łatwe.
- Powiedz mi jakich mężczyzn lubisz. - poprosił niepewnie.
Wbrew pozorom, było to bardzo trudne pytanie, na które chyba nawet nie znałem odpowiedzi.
- Ciebie. - stwierdziłem więc zgodnie z prawdą, chociaż wiedziałem, że nie tego się spodziewał. - Naprawdę. - dodałem gładząc palcem jego usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz