środa, 30 listopada 2016

Randkowe maleństwo

Bardzo, bardzo krótko, ale ciężko było mi zebrać myśli. Od kilku dni czekałam na telefon w sprawie rozmowy o pracę i denerwowałam się wraz z każdym oddechem (dosłownie). Zadzowonili dopiero dzisiaj i jestem już po rozmowie. Co będzie dalej? Przekonam się na dniach. Heh, czy ja w ogóle się do czegoś nadaję? Życie dorosłego ssie!

Wbrew wszystkim moim obawom, Herbaciarnia u pani Puddifoot była w połowie pusta. Podejrzewałem więc, że większość par pojawi się w godzinach popołudniowych lub wieczornych, co niewątpliwie było dobrą przykrywką dla mojej randki z Syriuszem. Nie wzbudzaliśmy niepotrzebnych podejrzeń i mogliśmy z powodzeniem uchodzić za zwykłych kolegów, toteż nie musieliśmy się obawiać, że nasz związek będzie stanowił sensację przez najbliższe miesiące. Bez skrępowania zamówiłem pierwszą połowę upatrzonych ciast oraz pierwsze cappuccino, co odbierająca zamówienie właścicielka przyjęła z uśmiechem. Syriusz poprosił o to samo do picia i skromny jeden kawałek wuzetki.
- Nie ciesz się tak, Remusie. Jeśli nie zdołam jej zjeść, ty będziesz musiał dokończyć. - rzucił pokazując mi język.
- Wiesz, że nie mam nic przeciwko. - odpowiedziałem uśmiechając się jeszcze szerzej.
Oczy Blacka rozbłysły rozbawieniem, kiedy pani Puddifoot postawiła przede mną wielki talerz z moim zamówieniem i o wiele mniejszy przed Syriuszem. Ignorując mojego chłopaka, który śmiał się teraz do rozpuku, od razu zabrałem się za jedzenie. Miałem wrażenie jakbym od wieków nie miał w ustach takich pyszności. Delikatny, miękki biszkopt, puszysty, lekki krem, słodkie sosy i polewy, rozpływająca się w ustach czekolada. Wzdychałem z radości z każdym nowym kęsem. A cappuccino? Ach, niebo w gębie!
Syriusz, który jakoś poradził sobie ze swoją wuzetką, obserwował mnie rozbawiony, uśmiechnięty i najwyraźniej zadowolony. Oparł policzek o dłoń i śmiał się ze mnie, ilekroć mruczałem z przyjemności.
Kiedy miałem już za sobą pierwszą część pyszności, zamówiłem drugą, równie pokaźną, oraz drugie cappuccino. Właścicielka była tak rozbawiona, że dorzuciła nam po waniliowo-czekoladowym babeczkowym reniferze.
- Wiesz, Remusie, kiedy tak patrzę jak jesz wszystkie te ciasta, mam ochotę w tym roku być twoim urodzinowym tortem. Dosłownie.
- Syriuszu! - speszyłem się i opuściłem głowę wpatrując się w swoją krówkę.
- Dobrze już, nie będę tego mówił przy jedzeniu. - poddał się. - Ale nie zdziw się, kiedy przyjdzie co do czego.
Rzuciłem mu groźne spojrzenie, które tylko go rozbawiło. Każdy na moim miejscu zawstydziłby się w takiej sytuacji. W końcu to Syriusz! Wiedziałem, że jest zdolny do tego, żeby umazać się różnymi kremami, bitą śmietaną, sosami i innymi słodkimi papkami, byleby zmusić mnie do zlizywania ich ze swojego ciała.
Cóż, jakkolwiek było to zawstydzające, nie narzekałbym gdyby był moim urodzinowym tortem.
Syri łaskawie zmienił temat na bardziej przyziemny i pozwolił mi dokończyć jedzenie. Byłem szczęśliwy i zasłodzony do granic możliwości, chociaż podejrzewałem, że gdybym się uparł, zmieściłbym w sobie coś więcej. Ponieważ musiałem się jednak poruszać o własnych siłach podczas wizyty w Miodowym Królestwie, które było kolejnym miejscem na naszej randkowej liście, podarowałem sobie dokładkę. Ubierałem się niespiesznie, kiedy Syriusz płacił za moją wyżerkę. W świetnym humorze i z pełnym pyszności żołądkiem pozwoliłem się wycałować w uliczce między herbaciarnią, a sklepem obok. Usta Syriusza miały słodki, rozkoszny smak. Nie potrafiłem się od nich oderwać, kiedy z dłońmi wplecionymi w jego włosy pogłębiałem pocałunki. Lizałem jego wargi oraz język, jakby były kolejnym kawałkiem jakiegoś wyśmienitego ciastka. Jego dłonie mierzwiły mi włosy, przekrzywiły czapkę, odplotły szalik masując kark i robiąc miejsce jego ustom. Moje czuły się bardzo samotne, kiedy pocałunki skupiły się w innym miejscu niż wargi. Byłem tak leniwie radosny, że zapewne pozwoliłbym Syriuszowi na wszystko, na co tylko miałby ochotę. Na szczęście zadowolił się namiętnymi pocałunkami i kilkoma malinkami na mojej szyi, zanim poprawił mój szalik i kurtkę tak, aby nie było widać, że się do mnie niedawno dobierał.
Spędziliśmy chwilę oglądając wystawy mijanych sklepów, zanim dotarliśmy do mojego królestwa. Otworzyliśmy drzwi i ciepłe, słodkie powietrze otuliło nas niemal dosłownie wciągając do środka. Jak zawsze w Miodowym Królestwie, nie wiedziałem z początku gdzie się podziać. Rozglądałem się wszędzie i w myślach przeliczałem swoje oszczędności. Kupiłem małą torebkę Czekoladowych Żab oraz trzy mleczne czekolady i rozglądałem się po sklepie czekając na Syriusza. Jego zakupy były naturalnie zdecydowanie większe, ponieważ robiąc je zawsze myślał o mnie i moim głodzie słodyczy. Był najlepszym chłopkiem, jakiego mogłem sobie wymarzyć! W końcu nawet starał się dla mnie polubić jedzenie słodyczy!
- No dobrze, panie Black. I co teraz? - zapytałem patrząc w niebo. Śnieg przestał już prószyć, ale sądząc po ciemnym kolorze nieba, w każdej chwili mogła zacząć się jakaś śnieżyca.
- Wracamy do zamku i zaszyjemy się w Pokoju Życzeń. - Syriusz uśmiechnął się wymownie.
W drodze powrotnej nie trzymaliśmy się już za ręce, ponieważ mijało nas sporo uczniów, którzy dopiero zmierzali w stronę Hogsmeade. Minęliśmy nawet przepraszającego Evans Jamesa, śledzącego Narcyzę i jej przyjaciółki Petera oraz brata Syriusza, który zignorował nas udając, że jest zbyt zajęty rozmową z kolegą aby nas zauważyć. Żałowałem, że między Syriuszem i Regulusem się nie układało, ale nie mogłem zmusić ich do przyjaźni.
Zanim wróciliśmy do zamku, pokręciliśmy się także trochę po błoniach, a za każdym razem, kiedy znaleźliśmy jakieś ustronne miejsce, całowaliśmy się bez opamiętania, tylko nakręcając się na więcej, żeby w pewnym momencie musieć przerwać i ruszyć dalej. To była słodka męczarnia.
- Wracajmy. - Syriusz zamruczał prosto do mojego ucha, a jego uśmiech zdradzał więcej niżbym chciał. Znowu się rumieniłem z jego powodu! Widać niektóre zachowania wcale nie zmieniają się tak łatwo, jakbyśmy tego chcieli.
Skinąłem głową w milczeniu. Nie musiałem odpowiadać. On i tak wiedział wszystko, co wiedzieć powinien. W końcu nie od dziś ze sobą chodziliśmy.

1 komentarz:

  1. Mam do ciebie jedno pytanie czy moglibyśmy się jakoś skontaktować

    OdpowiedzUsuń