niedziela, 25 grudnia 2016

Kartka z pamiętnika (Christmas Special 2016) - Aaron

ŻYCZĘ WAM SPOKOJNYCH, CIEPŁYCH I PEŁNYCH MIŁOŚCI ŚWIĄT, KOCHANI! MAM NADZIEJĘ, ŻE MIMO BRAKU ŚWIĄTECZNEJ ATMOSFERY ZA OKNEM, ODNAJDZIECIE JĄ W SOBIE I ZDOŁACIE POŁOŻYĆ FUNDAMENTY POD TO, CO STWORZYCIE W NADCHODZĄCYM NOWYM ROKU.
WESOŁYCH ŚWIĄT!

0029cb18727f97bb180ac4c5f7254074

- Wszystko jest gotowe, wystarczy tylko... Gdzie ty mi, cholera, uciekasz?! - złapałem Florina za rękę i wciągnąłem go do łazienki prefektów, do której klucz zdobyłem podstępem, a przed którą właśnie staliśmy. - Musisz się wykąpać, więc nie wiej! - syknąłem mu do ucha zamykając za nami drzwi na zaklęcie. Nie chciałem żeby do środka dostała się jakaś zbłąkana dusza pragnąca późnej kąpieli, poza tym nie planowałem też dać Florinowi szansy na ucieczkę.
- N-Nic dobrego nie wyniknie z tego, że będziemy kąpać się razem. - zająknął się rozglądając po pomieszczeniu za inną drogą ucieczki, jakby był zwierzęciem w potrzasku.
- Wręcz przeciwnie, kociaku. Wspólna kąpiel będzie początkiem samych dobrych wydarzeń. - uśmiechnąłem się do niego jak drapieżnik do swojej zdobyczy. - Od kilku dni nie myślisz o niczym innym, jak tylko o tym, żeby jakoś dostać się pod moje ubrania.
- Nie-nie wspominałeś, że potraficie czytać w myślach! - rzucił urażonym tonem, a ja roześmiałem się nie potrafiąc nad sobą zapanować.
- Ponieważ nie potrafimy. Po prostu znam doskonale to spojrzenie, które mi posyłasz ilekroć się widzimy. - objąłem go ramionami i ukąsiłem w ucho. Przez chwilę ssałem maltretowaną muszelkę, czując jak Florin zaczyna topnieć w moich objęciach. Złapałem go pewniej, żeby nie osunął się na ziemię, kiedy zaczął drżeć, gdy przeniosłem wargi na jego wrażliwą szyję. Skubałem ją wargami i dawałem z siebie wszystko, aby czuł na skórze każdy mój oddech. Planowałem go rozpalić i podniecić. Im szybciej osiągnąłbym ten cel, tym mniejsze byłoby prawdopodobieństwo, że mój chłopak wciąż będzie myślał o ucieczce.
- Aaronie, proszę. - jęknął, raczej bez przekonania próbując mnie od siebie odepchnąć. Przyznaję, nadal był chudy, ale był też wyższy ode mnie co najmniej o pół głowy i niewątpliwie w jego ramionach kryła się siła większa od mojej.
Odsunąłem głowę od jego szyi i spojrzałem w dwukolorowe oczy mojego mrukliwego chłopaka.
- Prosisz mnie, żebym nie robił tego, czego obaj pragniemy? - uniosłem brew pytająco. - Mam w kieszeni bananową prezerwatywę, moją ulubioną, i całe opakowanie innych smaków schowane w ręczniku. - postawiłem sprawę jasno. - Ukradłem nawet oliwkę do ciała.
Florin wpatrywał się we mnie intensywnie, a w pewnym momencie zaczął śmiać się głośno i szczerze, niemal przy tym płacząc.
- Ty wiesz--jak rozmawiać--z napaleńcem! - wydusił i z trudem nad sobą zapanował. - Obiecaj, że po wszystkim mnie nie zostawisz.
- Och, o to bym się na twoim miejscu nie martwił. Kiedy dowiesz się, jaka drzemie we mnie seksualna energia, będziesz próbował się mnie pozbyć. - oblizałem usta starając się zrobić to w wymowny, perwersyjny sposób i musnąłem delikatnie jego wargi.
Chłopak naparł na nie gwałtownie swoim ciałem i niemal zmiażdżył moje usta swoimi w mocnym, namiętnym pocałunku. Kiedy obaj poczuliśmy się pewniej, nasze języki również przyłączyły się do zabawy, kiedy niemal połykaliśmy siebie nawzajem.
Moje ciało wydawało się płonąć, a ubrania tylko dodatkowo paliły skórę, więc zacząłem je z siebie zdejmować. Florin złapał mnie za pośladki i zanurkował jedną ręką w kieszeń moich jeansów, wyjmując prezerwatywę, o której wspominałem.
Odsunąłem się od niego, choć niechętnie i zabrałem od niego niewielki kwadracik.
- Rozbieraj się. - poleciłem mu, dobierając się do prezerwatywy. Obserwując swojego chłopaka, rozpiąłem swoje spodnie i rozsunąłem zamek, żeby dać więcej swobody mojej erekcji. Byłem młodym, niedopieszczonym byczkiem, było więc normalnym, że mój członek reagował wyjątkowo entuzjastycznie na każdy podniecający bodziec, a Florin zdecydowanie się do tej grupy zaliczał.
- Usiądziesz? - zaproponowałem, wskazując kamienną ławkę pod ścianą. Wlałem do wielkiej wanny kilka wonnych płynów i odkręciłem wodę, która bardzo szybko wypełniła pomieszczenie nastrojową parą. Zbliżyłem się do podnieconego chłopaka, który nieśmiało rozsunął nogi pokazując mi najintymniejsze części swojego ciała. Był czerwony na twarzy, a przydługie blond włosy kleiły mu się do twarzy. Uśmiechnąłem się pod nosem i uklęknąłem między jego nogami. Powoli, zapewne morderczo powoli sądząc po jęku, jaki wydał z siebie Florin, nasunąłem kondom na jego członek i oblizałem usta spoglądając w górę, w jego wielkie, błyszczące podnietą i wyczekiwaniem oczy. Nie odezwał się słowem, więc podejrzewałem, że po prostu nie jest w stanie.
Oblizałem się lubieżnie kolejny raz i przymykając oczy pochyliłem głowę, wprowadzając jego całkiem okazałą męskość w swoje usta. Ulubiony smak od razu rozszedł się po języku, pieszcząc zmysł smaku, więc bez wahania zacząłem pocierać językiem o nabrzmiały, pulsujący trzon, pokryty smakową gumką.
Wprawdzie nie miałbym nic przeciwko temu, żeby obciągać Florinowi bez zabezpieczeń, jednak na pierwszy raz chciałem aby czuł się możliwie jak najswobodniej, toteż uznałem, że łatwiej będzie mi się do niego dobrać, kiedy będę w pełni przygotowany. Nie myliłem się.
Pojękiwania chłopaka były muzyką dla moich uszu, kiedy poruszałem głową w górę i w dół, dłonią pieszcząc jego jądra, zaś drugą wodząc po jego płaskiej, szorstkiej piersi. Kilka razy potarłem kciukiem guziczek sutka i ścisnąłem go lekko rozcierając między palcami. Niestety brakowało mi jeszcze jednej ręki żeby móc zająć się czterema najważniejszymi erogennymi miejscami na ciele chłopaka, więc musiałem na chwilę obecną zrezygnować z jego piersi. Nie przerywając pracy ust i języka, którym naciskałem na nabrzmiałe od krwi żyły na penisie Florina, wymacałem schowaną w ręcznikach oliwkę i wylałem ją na dłoń, rozcierając dokładnie po palcach. Najpierw niezobowiązująco wodziłem palcem między pośladkami chłopaka, aż w końcu skupiłem się na delikatnym pieszczeniu spiętego wejścia.
Mój chłopak wciągnął głośno powietrze do płuc i zadrżał na całym ciele. Zwiększyłem tępo, w jakim poruszałem głową i zamruczałem dodatkowo go stymulując, kiedy zacisnął dłoń na moich włosach. Przepchnąłem palec przez drobny pierścień mięśni i mimowolnie uśmiechnąłem się, kiedy Florin cicho krzyknął. Mogło zaboleć, ale z pewnością było w tym coś przyjemnego, ponieważ chłopak wytrysnął w prezerwatywę. Jego dotąd spięte ciało rozluźniło się, dzięki czemu ucisk zaciskających się na moim palcu mięśni zelżał i mogłem bez większego problemu wepchnąć go głębiej.
- Zie-lone-zielone jabłko. - wydyszał patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. Zdjął z członka prezerwatywę, związując ją na końcu, żeby znajdujące się w środku nasienie się nie wylało i sięgnął po ręcznik, w którym miałem opakowanie kondomów.
- To twój ulubiony smak? - zapytałem domyślając się, o co mu chodziło. Skinął głową przeglądając zawartość opakowania. Na ustach miał błogi uśmiech, kiedy palcami gładziłem ścianki jego chudego tyłeczka.
Florin złapał mnie za nadgarstek i odsunął od siebie moją dłoń. Mruknął cicho, kiedy mój palec wysunął się całkowicie na zewnątrz.
- Teraz ty się rozbierz. - polecił i patrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem.
Zdjąłem wszystkie ubrania i położyłem się na ławce uśmiechając znacząco.
- Kontynuujmy w innej pozycji. - rzuciłem, przywołując chłopaka gestem do siebie.
Blondyn przełożył nogę ponad ławką i w rozkroku wypiął pośladki w moją stronę. Zadowolony znowu użyłem oliwki i wprowadziłem w niego palec, który wcześniej musiałem wyjąć. Mój kochanek w tym czasie nasunął na mnie prezerwatywę i zaczął mnie lizać w ten niewinny, sugerujący dłuższą zabawę sposób. Podejrzewałem jednak, że Florin jest ostrożny, nie chcąc żebym przedwcześnie doszedł. Nie mogłem powstrzymać mruczenia, kiedy jego języczek sunął po całej mojej długości, a wargi od czasu do czasu skubały mnie w tym, czy innym miejscu.
Skupiłem się na swoim zadaniu, wpychając palec najgłębiej jak mogłem i wysuwając go niemal całkowicie. Raz po raz, przez odpowiednio długi moment, dopóki mięśnie nie były na tyle rozluźnione, żeby pozwolić mi na wepchnięcie do środka dwóch palców jednocześnie. Wprawdzie wejście stawiało drobny opór, co pozwalało mi sądzić, że mój chłopak nie miał nikogo na długo przede mną. Pokonawszy tę drobną przeszkodę, zacząłem szybciej i intensywniej poruszać ręką. Rozsuwałem palce układając je w literę „V”, to znowu łączyłem je ze sobą. Po jakimś czasie zwiększyłem ich liczbę, dokładając kolejny i stęknąłem, kiedy Florin ukąsił mnie przypadkiem. Teraz jęki, jakie wydawał nie pozwalały mu na pieszczenie mojego członka, za to ja nie miałem problemu ze stymulowaniem w wolnej dłoni jego powracającej po wcześniejszym orgazmie erekcji.
- D-dosyć już! - syknął, kiedy jego biodra zaczęły poruszać się w rytmie nadanym przez moje palce. - Po prostu go wsadź!
Kim byłem aby się z nim sprzeczać? Gdyby to nie był nasz pierwszy raz, pewnie miałbym więcej cierpliwości i kazałbym mu jeszcze chwilę zaczekać, ale teraz myślałem tylko, żeby mój członek zanurzył się w cieple jego ciała.
Wyjąłem palce i usiadłem na ławce okrakiem. Florin położył się na niej połową ciała, wypychając biodra do góry. Stanąłem więc tak, jak wcześniej siedziałem. W ostatniej chwili przypomniałem sobie o oliwce, więc wylałem jej sporo na swój członek i szybko rozsmarowałem po prezerwatywie. Rozsunąłem szeroko pośladki chłopaka i pchnąłem. Jego ciało znowu stawiało opór, a on pisnął z bólu, ale po kilku głębszych oddechach udało mu się rozluźnić na tyle, że kolejnym pchnięciem zagłębiłem się do połowy, a chwilę później byłem już w nim cały.
Był cholernie ciasny, niezwykle ciepły i rozkosznie drżący. Objąłem go i całowałem po karku oraz plecach. Wsłuchany w jego pospieszny oddech czekałem, aż nad nim zapanuje. Wyczułem moment, w którym mogłem w końcu zacząć się poruszać. Najpierw powoli, ostrożnie, aby pierścień mięśni rozluźnił się jeszcze bardziej i pozwolił właścicielowi na odczuwanie chociaż minimalnej przyjemności, później moje ruchy przyspieszyły. Zacząłem mruczeć i kąsałem lekko ramiona oraz szyję chłopaka, kiedy moje pchnięcia wyszukiwały w nim tego magicznego, złotego punkciku. Kiedy z ust Florina wydobył się krótki krzyk, wiedziałem, że go znalazłem. Nacierałem na jego wrażliwą prostatę swoim penisem i dłonią zacząłem stymulować jego. Wiedziałem, że dojdzie bardzo szybko, więc nie oszczędzałem jego biednego tyłeczka, który chciałem zdobyć dziś jeszcze przynajmniej dwa razy.
Florin doszedł z tłumionym przez jego dłoń krzykiem. Słodkie ciało pode mną spięło się, rozluźniło i przyjmowało mnie dalej drżące, zmęczone. Zaciskałem palce na biodrach chłopaka i szybkimi, krótkimi pchnięciami zbliżałem się do szczytu. Osiągnąłem go z głośnym westchnieniem rozkoszy i głupim uśmiechem na twarzy. Przygryzłem wargę niechętnie odsuwając biodra od pośladków mojego chłopaka. Zdjąłem prezerwatywę, zawiązałem i odrzuciłem mniej więcej w miejsce, gdzie leżała poprzednia.
Opadłem ciężko na kamienną, ciepłą od panującej w łazience temperatury ławkę i przygarnąłem do siebie chłopaka, który wtulił się we mnie chętnie.
- Odzyskaj siły, bo jeszcze z tobą nie skończyłem. - szepnąłem mu do ucha i pocałowałem szybko w policzek.
- To groźba? - zaśmiał się krótko.
- Obietnica. - pocałowałem go tym razem w czoło. - Chodź. Zrelaksujesz się w kąpieli.
- Umyjesz mnie?
- Naturalnie. Wyszoruję dogłębnie każdy kawałek twojego ciała. - uśmiechnąłem się stanowczo zbyt szeroko. Cóż, czasami nawet ja nad sobą nie panowałem.
- W takim razie zgoda. - Florin złapał mnie za rękę powoli się podnosząc. - Jutro będziesz musiał się mną opiekować, bo nie będę w stanie się ruszyć jeśli spełnisz tę swoją obietnicę.
- Zaopiekuję się tobą, obiecuję. - również wstałem z ławki i wspólnie zanurzyliśmy się w ciepłej, pachnącej wodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz