środa, 9 sierpnia 2017

Jak tu usiedzieć na tyłku?

Przyznaję, że miałem wątpliwości, co do korepetycji prowadzonych przez Syriusza, ale kiedy chłopak rozkręcił się na dobre, poszło mu znakomicie. Nikt z nas nie mógł teraz narzekać na słabe przygotowanie do egzaminów z zakresu run, a przynajmniej z tej ich części, z którą walczyliśmy w dniu dzisiejszym. Syri był znakomitym nauczycielem i nawet Wavele był pod wrażeniem, zapominając o swoich zadrapaniach. Miałem nawet nadzieję, że mój chłopak wprawił go w takie osłupienie, iż mężczyzna zapomni się i chlapnie, kto przygotował coś niebezpiecznego na egzamin, ale nauczyciel nie był głupi. Nie powiedział ani słowa, a jedynie zignorował każde pytanie, jakie mu zadawaliśmy.
- Nie macie czym ze mną handlować żeby zdobyć tę informację. - mężczyzna pokręcił głową zawiedziony, jakby spodziewał się po nas czegoś więcej niż dziecinnych pytań. - Nie możecie mi nic do zaoferowania, a ja niczego nie daję darmo, więc żegnam was i nie chcę więcej słyszeć ani słowa o cholerstwie, które tak mnie załatwiło. - powiedział twardo i wykuśtykał z sali lekcyjnej. - Szybko, bo was tu zamknę o głodzie i bez wody do jutra.
Chcąc lub nie, musieliśmy wszyscy wyjść z klasy i pozwolić mu odejść. Mogliśmy się na niego rzucić, w końcu mieliśmy przewagę, jednak...
- Jeszcze zdążymy się na niego rzucić wszyscy razem. - moje serce zabiło boleśnie, kiedy Zardi powiedziała na głos to, o czym właśnie myślałem. - Taka wielka kanapka, ale na tej bułce to ja chcę być pierwszą warstwą.
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę, jakby była z innej planety, a ja niestety wcale nie patrzyłem na nią w tamtej chwili inaczej.
- Dla dobra nauki! - zarumieniła się. - Jest przystojny i dobrze zbudowany, więc jeśli będę pierwszą warstwą to pewne doświadczenia mogą mi się przydać później w tworzeniu moich głupot! Och, dajcie spokój, nie ma w tym podłoża seksualnego! Chodzi tylko i wyłącznie o naukę! No i przypominam wam, że wszyscy chcielibyśmy się dowiedzieć, co go tak załatwiło.
- Merlinie drogi, ja kocham tę dziewczynę! - Syriusz roześmiał się obejmując Zardi ramieniem i ściskając ją po przyjacielsku. - Z tobą nie sposób się nudzić, co?
- Jestem pełna niespodzianek, Black. Nawet nie wiesz jak bardzo. - pokazała zęby w głupim, cwaniackim uśmiechu. - A teraz tak serio. Ktoś z was wyłapał coś szczególnego jeśli chodzi o te zadrapania Wavele'a? Albo jakiś obcy zapach? Cokolwiek, co pomogłoby nam dowiedzieć się z czym będziemy mieli do czynienia.
- Ja nie czułem żadnego obcego zapachu. - przyznałem, a dla osób, które znały mnie najlepiej, moje słowo miało wielkie znaczenie. W końcu byłem wilkołakiem, więc moje zmysły miały swoją moc.
- Zadrapania też nie były w żadnym razie szczególne. Duże, jak od łapy wielkości ludzkiej ręki. - Nicki, puchonka, która była dobra z opieki nad magicznymi stworzeniami i pomagała nam podczas korepetycji z transmutacji złapała za rękę stojącego obok niej Nakamurę i porównała ich dłonie. - Wielkości raczej męskiej niż żeńskiej. - oceniła. - Ale nie były bardzo głębokie, więc było to coś dużego, ale słabego.
- Myślicie, że sprowadzili tu jakąś bestię i nafaszerowali ją środkami usypiającymi, które przestawały działać, kiedy napatoczył się Wavele? - oczy Jamesa błyszczały ciekawością. Przynajmniej on niczym się nie martwił, a jedynie pragnął przygód.
- To możliwe. Duże i ciężkie, ale powolne i osłabione. To mogłoby skutkować przygnieceniem przez w połowie bezwładne cielsko, przez co Wavele teraz kuleje. - Nicki skinęła głową, a jej kasztanowe, kręcone włosy opadły niesfornie na ciemną twarz w kolorze mlecznej czekolady. - Problem w tym, że nie przypominam sobie żebyśmy pracowali nad takimi stworzeniami na zajęciach. No wiecie, jakiekolwiek zadanie nam wyznaczą, nie mogą wybrać czegoś, co zagrażałoby naszemu życiu w sposób bezpośredni. Niebezpieczne stworzenia tak, ale zabójcze już nie.
- Więc może wpadł na małe grabki w cieplarni. - Sophie, najlepsza przyjaciółka Nicki, słodka, drobna blondynka o niebieskich oczach wielkich jak u lalki, uśmiechnęła się do nas nieśmiało, kiedy zabrała głos. - Mógł coś przenosić i przypadkiem potknąć się, upaść i nabawić kilku kontuzji.
- Zdajecie sobie sprawę z tego, że mógł nas okłamać i nie ma to nic wspólnego z egzaminami, prawda? - Agnes obrzuciła nas wszystkich kpiącym spojrzeniem.
- Chcesz powiedzieć, że podczas swoich zalotów do jakiejś pani stoczyli się z łóżka? Ona go podrapała przypadkiem i upadła niefortunnie na niego w taki sposób, że...
- Merlinie, Syriuszu! - czerwona na twarz Agnes uderzyła chłopaka w ramię karcąco. - Nie myślałam o tym! Nie myślałam o niczym konkretnym, co mogło mu się przytrafić, ale mówiłam ogólnie! Zboczeniec!
- Zawsze do usług. - Syri ukłonił się głęboko z czarującym uśmiechem. Na kogoś takiego nie można było się gniewać, bez względu na to jakie głupoty opowiadał.
Rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze wśród śmiechów i żartów. Wystarczyło jednak, że wszyscy nasi znajomi się rozeszli, a ja, Syriusz i James zostaliśmy sami, żebyśmy spoważnieli w przeciągu jednej, krótkiej chwili.
Myśleliśmy o tym samym, nie było co do tego najmniejszych nawet wątpliwości. Musieliśmy dowiedzieć się, co takiego przytrafiło się Wavele'owi, bez względu na to, czy miało to coś wspólnego z egzaminami końcowymi. Nie poruszyliśmy jednak tego tematu, póki nie wróciliśmy do siebie, gdzie nikt nie mógł nas podsłuchać.
- Śledzenie go nic nam nie da, jeśli już wszystkim się zajął. - Syriusz skoczył na swoje łóżko i usiadł na nim po turecku.
- Wyglądał mizernie, więc jeśli chodziło o egzamin dla kogoś innego, to na pewno będzie wielokrotnie przepraszany za wypadek, który mu się przytrafił. Możemy go obserwować żeby dowiedzieć się, z kim ma najczęściej do czynienia i kto wydaje się poczuwać do winy. - zauważyłem. - Jeśli będę wystarczająco blisko, mogę podsłuchać rozmowę jaką prowadzi z innymi nauczycielami.
- Możesz też zwrócić na siebie niepotrzebnie uwagę, jeśli będziesz się kręcił w jego pobliżu. - to wzruszające, że Syri tak się o mnie troszczył, ale czasami po prostu musieliśmy podejmować ryzyko.
- Uważam, że obserwacja z kim rozmawia, którą zaproponował Remus to dobra myśl. Nie podchodząc na tyle blisko żeby słyszeć rozmowy nauczycieli też możemy się czegoś dowiedzieć. - James poparł mój pierwszy pomysł.
- Problem w tym, że Victor może rozmawiać z naprawdę wieloma osobami. - Syri przesunął dłonią po swoich długich włosach odgarniając je do tyłu. - Nie tylko osoba pośrednio odpowiedzialna za jego wypadek będzie chciała wiedzieć, jak on się czuje, ale także wszyscy inni zainteresowani tym, co mu się stało. Musielibyśmy widzieć ich twarze, żeby z nich coś wyczytać. Na Petera nie możey liczyć, bo jest zbyt zajęty nauką z Evans i uganianiem się za Narcyzą.
Co do tego ostatniego Syri niewątpliwie miał rację. Peter mógł zamienić się w szczurka i kręcić się koło nauczycieli podsłuchując ich rozmowy. Nie mogąc jednak wykorzystać jego animagicznych zdolności nie mieliśmy niczego innego, żadnej „broni”.
- A masz inny pomysł na to od czego chociażby zacząć? - James stanął przed Syriuszem rozkładając ramiona na boki. - Nie mamy asa w rękawie, Syriuszu. Musimy zaryzykować, musimy mieć na niego oko i spróbować. Przynajmniej spróbować! - powiedział z naciskiem.
Pojawiał się jednak kolejny problem. Nie mogliśmy mieć oka na nauczyciela przez cały czas. Mieliśmy swoje lekcje, pełno zadań do zrobienia, ćwiczeń, referatów, a dodatkowo nasze korepetycje. Tego nie dało się pogodzić ze śledzeniem nauczyciela.
- Dobrze, zrobimy tak. - Syri przywołał nas do siebie machnięciem dłoni i poczekał chwilę aż usadowimy się obok niego. - Będziemy mieć go na oku dziś i jutro. W czasie posiłków i zaraz po nich oraz w chwilach, kiedy będziemy mieli wolne. Nic na siłę, nie zaburzamy naszego codziennego rytmu dnia. Tym bardziej, że James musi jeszcze pracować przy swoim cholernym ogórasowym narzędziu tortur.
- Wielkie dzięki. - prychnął oburzony okularnik.
- Nie ma sprawy, J. Później zabierzemy się za śledzenie tych nauczycieli, którzy mieli z nim dłuższy kontakt podczas tych dwóch dni. Dzień na każdego profesora. Przekonamy się, czy zachowują się tak jak powinni, czy też jakoś podejrzanie. To słaby plan, ale na chwilę obecną jedyny jaki mamy.
Kruczowłosy miał rację. Plan był bardzo słaby, ale też nic innego nie przychodziło nam do głowy. Musieliśmy spróbować czegokolwiek, jeśli planowaliśmy pomóc sobie podczas egzaminów. Poza tym, siedzenie grzecznie na tyłkach nie było w naszym stylu. My czasami po prostu musieliśmy coś kombinować dla świętego spokoju naszych niepokornych dusz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz