środa, 23 sierpnia 2017

List od Shevy

Drogi Remusie,

Jak wiesz z moich poprzednich listów, u mnie zupełnie nic się nie dzieje. Nudzę się niemiłosiernie, ponieważ moi dwaj przyjaciele są zbyt zajęci żeby zaszaleć. Cyrille ugania się za swoją nową dziewczyną, zaś Aaron wyraźnie coś kombinuje i ukrywa coś przede mną, ale nie udało mi się jak dotąd dowiedzieć, co takiego ma na sumieniu. Podejrzewam jednak, że z kimś się umawia, ponieważ jest bardziej zrelaksowany niż dawniej. Raz próbowałem go nawet śledzić, kiedy wyszedł cichcem z pokoju z samego rana. Okazało się jednak, że tylko zakradł się wtedy do kuchni, więc poza tym, że jest obżartuchem nie dowiedziałem się niczego więcej.
Nadal bardzo tęsknię za Tobą i resztą naszej ferajny. Podejrzewam, że to nigdy się nie zmieni. W końcu jesteśmy przyjaciółmi na całe życie! Nawet kiedy zrobię międzynarodową karierę, hehe.
Widzisz, tak się składa, że ja również zacząłem myśleć o przyszłości i uznałem, że za nic w świecie nie chcę dorastać. A przynajmniej nie do końca. Postanowiłem więc pójść w ślady ojca. Tak, dobrze się domyślasz, Remusie. Chcę zawodowo grać w quidditcha. Nie planowałem tego, ale to jedyne rozwiązanie jeśli chcę być po prostu sobą. Zresztą, sam doskonale wiesz, że dzięki tacie, znam życie gracza lepiej niż ktokolwiek inny.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie będą na mnie patrzyć, będą komentować, snuć domysły, ale wiem jak to rozwiązać. Przedstawię światu Fabiena jako mojego opiekuna, kamerdynera, czy coś w ten deseń i wtedy nikt nie będzie mógł się czepiać, że ze sobą mieszkamy i trzymamy się razem.
Jeszcze nie rozmawiałem na ten temat z Fabienem, więc nie wiem, co on będzie myślał o tym wszystkim, ale jest rozsądnym człowiekiem, więc podejrzewam, że nie będzie miał nic przeciwko. Może nawet mu się to spodoba i uzna to za niezły element jakiejś naszej dziwacznej gry wstępnej. Na to przynajmniej liczę, ponieważ nie chcę żeby poczuł się urażony w jakikolwiek sposób.
Moi rodzice na pewno się ucieszą, ale chciałbym jeszcze poznać Twoją opinię na ten temat. Dlatego też jesteś pierwszym, któremu mówię o tym planie. Cyrille i Aaron nic nie wiedzą, ale będą drudzy w kolejce po Tobie. Fabien dowie się po waszej trójce, kiedy poznam wszystkie opinie, które poznać muszę.
Zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym dorósł do tej decyzji wcześniej to już teraz mógłbym robić karierę, ale teraz już jest na to za późno. Dopiero po skończeniu szkoły będę starał się zrealizować swój wielki plan i poproszę o pomoc ojca. Na pewno mi pomoże dostać się na szczyt. Przyznaję, że grając w szkole, nie przykładałem się szczególnie, więc nie rozwinąłem wszystkich swoich umiejętności, ale wierzę, że je mam. W końcu jestem dzieckiem mojego ojca!
No dobrze, dosyć już o mnie! Nie chcę Cię przecież zanudzić. Zmieńmy więc temat na bardziej interesujący.
Kto może szykować dla was egzamin z jakąś drapiącą bestią? Jestem bardzo, bardzo ciekawy. Nic nie przychodzi mi do głowy. Żałuję, że wypad do cieplarni okazał się porażką, ale może to jednak Sprout coś dla Was przyszykowała, a jej przesyłka, której świadkiem byliście to coś zupełnie innego. W końcu mogła już skompletować wszystko, czego potrzebowała na Wasz egzamin. Pamiętasz to dziwaczne drzewko, które obłapiało Syriusza? Może teraz będziecie mieli do czynienia z jakimś drapiącym pokroju wierzby bijącej? Możesz być pewny, że zapytam swoich nauczycielek o to, czy są rośliny, które mogłyby podrapać człowieka i zostawić ślad taki, jaki mi opisałeś. Wypytywanie psorki od opieki nad magicznymi stworzeniami nic nam nie da, jako że jest nieskończenie wiele istot, które pasowałyby do opisu. Może powinniście zapytali Hagrida, czy nie przyszło mu się ostatnio zajmować jakimś drapiącym potworkiem. Gdyby planował skłamać wiedząc, że chodzi o egzamin to i tak będziecie o tym wiedzieć, ponieważ do najlepszych kłamców to on nie należy.
Ha! Przyznaj, że o tym nie pomyśleliście! Jak Wy w ogóle dajecie sobie beze mnie radę? ;)
W każdym razie musisz dać mi znać, jeśli coś odkryjecie, a ja napiszę do Was, jeśli sam czegoś interesującego się dowiem.
No dobrze, a teraz pomyślmy, co jeszcze mogę Ci napisać.
O! Aaron właśnie wrócił do pokoju i nuci coś pod nosem. Jest zbyt zadowolony, jak na kogoś, kto nie był właśnie z kimś na sekretnym spotkaniu. Równie dobrze mógłby wytatuować sobie na czole wielkie „zaliczyłem” i utrzymywać, że jest prawiczkiem. Zapytałem go gdzie był. Wiesz, takim tonem od niechcenia, niby nic, ale pytam. Powiedział, cytuję: „W kuchni, wykradałem resztki deseru”. Czy on naprawdę myśli, że mu w to uwierzę?
Ojć, właśnie dołączył do nas Cyrille i sądząc po jego minie, nie poszło mu najlepiej na spotkaniu...
Tak jak myślałem. Zerwał z kolejną dziewczyną. No cóż, ma do nadrobienia wiele lat randkowania, więc niech szaleje. W tej szkole i tak może przebierać, wybierać i szukać ile chce. Po swojej pierwszej dziewczynie płakał i nie mógł przeboleć rozstania, a teraz jest coraz lepiej, bo szybciej przechodzi nad tym wszystkim do porządku dziennego.
Aaron zaproponował Cyrille'owi utopienie smutków i wyciągnął na stół czekoladę, ciastka i piwo kremowe. Myślę, że najlepszym sposobem topienia smutków jest robienie tego w towarzystwie, więc dołączę do nich i trochę się poobjadam. W końcu jeszcze nie muszę być na diecie.

Imprezowanie zajęło nam więcej czasu niż sądziłem. Wypiliśmy po kremowym piwie, zjedliśmy pięć tabliczek czekolady z różnymi alkoholowymi nadzieniami, trzy opakowania ciastek z galaretką oblanych czekoladą i pochłonęliśmy dwa opakowania czekoladowych pralin. Czuję jakbym miał chorobę morską płynąc po gęstej, płynnej czekoladzie. Inaczej mówiąc – mdli mnie od nadmiaru cukru we krwi. Ale Cyrille'owi się poprawił humor, więc nasze niezdrowe, czekoladowe posiedzenie uważam za bardzo udane.
Mając za sobą piwo i dwie czekolady, Pszczoła trochę się otworzył i powiedział, że dziewczyna chciała od niego za dużo, a sama niewiele dawała w zamian. Zaczęli się sprzeczać, kiedy on chciał spędzić trochę czasu z nami, a ona była o to wkurzona. Na początku to ona nie miała czasu się spotkać, bo miała dużo nauki i potrzebowała odpoczynku, a teraz nagle jej się to odwidziało i on miał znaleźć dla niej czas za wszelką cenę. Podobno nie szczególnie też całowała. Początkowo wmawiał sobie, że oboje są za mało doświadczeni i dojdą do jakiegoś kompromisu i nauczą się tego, ale z czasem uznał, że jednak to nie było to, czego oczekiwał. Nie było źle, ale też jakoś go ta dziewczyna nie kręciła na tyle, żeby miał z nią eksperymentować. Dzisiaj się spotkali, miał nadzieję, że będzie dobrze, a tymczasem ona była cały czas obrażona i więcej milczeli niż rozmawiali. Cyrille uznał więc, że to koniec i nie wymaga nawet potwierdzenia, więc po prostu postanowił to olać. Był rozgoryczony, ale teraz jest mu już tylko niedobrze po nadmiarze słodyczy. Haha! Jak i nam wszystkim.
Podobno potrzebuje teraz miesiąca lub dwóch na walkę z „urazem psychicznym”, jaki wywołał ten związek. Później znowu zacznie sobie szukać kogoś i tym razem liczy na jakiś lepszy związek. Mówi, że tym czego mu brakuje jest odczuwanie podniecenia względem dziewczyny, z którą się umawia. Podobają mu się, wydaje mu się, że go pociągają, ale kiedy się z nimi spotyka to wcale nie jest tak jak w książkach, kiedy to każda komórka ciała jest jak bomba pragnienia.
Zastanawiam się jak mu zaproponować próbę związania się z chłopakiem. Może po prostu nie uzmysłowił sobie jeszcze jakie tak naprawdę ma potrzeby i upodobania. Przecież jest tyle różnych możliwości, że wychodzenie od razu z założenia, że jest się jak inni to największy błąd na świecie.
Tak, łatwo mi mówić, ponieważ mój ojciec jest otwarcie biseksualny, więc nie miałem problemu z akceptacją tego, że jestem gejem. Ale to tak, jakby uznać, że nie lubi się szpinaku i oliwek, ponieważ większość ludzi ich nie lubi. A wystarczy raz spróbować żeby się przekonać, czy jest się jak ta większość. Nie wykluczam też, że mój mały rudzielec może także mieć swoje własne, niezidentyfikowane jeszcze przez społeczeństwo upodobania seksualne, które nie mają nawet do końca nazwy.
Dobra, postanowiłem! Pomogę mu się odnaleźć w świecie! Nie do końca wiem jak, ale porozmawiam na ten temat z Czarnym i wspólnie na pewno coś wymyślimy. Jeśli będzie trzeba, strzelimy Cyrille'owi wykład o mniejszościach, zrobimy mu z tego test i upewnimy się, że zapamiętał przekazaną mu wiedzę. Przy okazji dorzucimy mu do tego fetysze, niech się chłopak dokształci.
OK, koniec bo zaczynam pisać głupoty. Piwo kremowe i wielka ilość czekolady chyba źle działają na szare komórki. Moje najwyraźniej zaczynają obumierać. Prześpię się, może nie będę pisał takich głupot.
Kocham Cię, Remusie i tęsknię niesamowicie. Pozdrów chłopaków i ucałuj ode mnie Syriusza.

Zawsze Twój,
Sheva

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz