niedziela, 17 września 2017

Kartka z pamiętnika CCCIV - Andrew Sheva

- Fuck! Fuck, fuck, fuck!
- Aaronie, co ty robisz? - spojrzałem na przyjaciela, który właśnie wytargał kolejną już kartkę z zeszytu i zrobił z niej kulkę, która wylądowała w koszu na śmieci obok kilkunastu poprzednich.
- Myślę! - odpowiedział warknięciem przyjaciel.
- Taaak, a to na pewno jest powód do przeklinania. Rzadko zdarza ci się myśleć, więc rozumiem, że może sprawiać ci to ból lub jakieś problemy. - rzuciłem zgryźliwy komentarz.
- Dobra, nie przesadzaj tak! Powiem ci. - Aaron skapitulował i wziął kilka uspokajających oddechów. - Pracuję nad projektem prezentu dla kogoś.
Ha! Wiedziałem, że kogoś ma! Wprawdzie nie powiedział mi jeszcze kogo, ale już byłem o krok bliżej. Teraz musiałem tylko wydusić z niego jakieś szczegóły. Kobieta czy może jednak mężczyzna? Ktoś kogo znam, a może zupełnie nieznana mi dusza, na którą do tej pory nie zwracałem uwagi? Musiałem się tego dowiedzieć!
Tak, byłem ciekawski. Nie ukrywałem tego. Powiedziałbym, że nigdy, ale nie byłem do końca pewny, czy to prawda. W każdym razie musiałem wiedzieć wszystko, a przynajmniej wiele.
- No dobrze, więc z jakiej okazji ma być to prezent? - rozpocząłem swoje niewinne przesłuchanie.
- Bez okazji. - Aaron wzruszył ramionami, a moje brew wystrzeliła w górę zdradzając moje zaskoczenie. - No co?!
- Nie, nic, nic! Po prostu nie do końca wierzyłem, że jesteś romantyczną duszą. No, może czasami sprawiałeś takie wrażenie, ale nie myślałem, że jest to prawdą. - przyznałem szczerze.
Nie oszukujmy się, nikt nie spodziewałby się romantyzmu po chłopaku z farbowanym irokezem na głowie, który od czasu do czasu w ramach zachcianki maluje paznokcie na czarno i przesunie po oku czarną kredką.
- Ponieważ nie jestem! - Aaron prychnął, ale bardziej żeby przekonać siebie, niż mnie. Po chwili namysłu skrzywił się jednak niezadowolony z wniosków do jakich doszedł. - Dobra, może jednak jestem. Ale nie zawsze! Mam lepsze i gorsze dni! Zresztą w końcu mi to przejdzie. To tylko pierwsza faza.
- Jasne. Oczywiście, że tak. - przytaknąłem, ale mój brak przekonania był wyraźnie widoczny na mojej twarzy i słyszalny w moim głosie. - Jestem pewny, że w końcu ci przejdzie i wtedy nie będziesz tak się starał. Normalnie powiedziałbym, że seks jest tym momentem, w którym mężczyzna przestaje wychodzić ze skóry żeby zadowolić partnerkę czy partnera, ale ty chyba masz już ten etap za sobą. Nie mylę się, prawda? - musiałem go trochę podenerwować robiąc z niego zakochanego mięczaka. Aaron tak słodko się denerwował!
- Gdyby chodziło mi tylko o seks, nie przyszłoby mi nawet do głowy żeby zaprzątać sobie myśli jakimiś prezentami. Jeśli wiązałem się z kimś dla seksu to nigdy nie wychodziłem poza łóżko z moimi zalotami. - chłopak wydawał się oburzony pomysłem, że mógłby mieszać pociąg seksualny z romantycznymi uniesieniami. Niektórzy na pewno tak postępowali, ale nie on. Podziwiałem jego prostotę.
- No dobrze, więc to ktoś, na kim ci zależy. O jakim prezencie myślałeś?
- Nie wiem.
- Co?!
- Nie wiem! Gdybym wiedział, nie wściekałbym się tak bardzo! - Czarny skrzyżował ramiona na piersi. - Chcę żeby to było coś, co może nie mieć znaczenia, ale z drugiej strony będzie wyjątkowe żeby ta osoba mogła sama nadać temu sensu. To nie tak, że nie wiem co ona czuje! - zaczął się tłumaczyć. - Po prostu nie chcę żeby ciężar moich uczuć był zbyt wielki, ponieważ ten związek zaczął się na próbę i teraz chyba obie strony nie są pewne wzajemnych uczuć. Wiem, że w końcu będziemy musieli o tym porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka spraw, powiedzieć, co czujemy, ale nie jestem na to gotowy.
- Więc dlaczego chcesz przejąć inicjatywę i dać tej osobie prezent?
Aaron westchnął ciężko i odchylił się na krześle. Nie pospieszałem go, ponieważ zdawałem sobie sprawę z tego, że musi pomyśleć i znaleźć odpowiednie słowa, żeby wyjaśnić mi wszystko.
- Jestem zakochany. - wydusił w końcu. - Zakochałem się, ale to świeże uczucie i nie jestem jeszcze pewny, jak długo ono się utrzyma. Możemy się przecież sobą znudzić lub znudzi się tylko jedno z nas. Możemy przestać się dogadywać lub pojawi się problem, którego nie będziemy w stanie rozwiązać lub zignorować. Jest wiele możliwości, ale na chwilę obecną jestem zakochany, jak cholerny szczeniak. Dlatego właśnie ten cały prezent nie może być czymś banalnym i materialnym. To musi być coś naprawdę zajebistego i wyjątkowego, ale jednocześnie lekkiego.
- Merlinie drogi, ależ ty wszystko komplikujesz! - westchnąłem.
- Ja mam pomysł.
Obaj z Aaronem podskoczyliśmy wystraszeni, kiedy za naszymi plecami nagle rozbrzmiał głos Cyrille’a. Cholera, nawet nie słyszeliśmy, kiedy wyszedł z łazienki i dołączył do nas dopiero co wykąpany i z mokrymi jeszcze włosami.
- Moje dziewczyny nie były ze mną na tyle długo żebym mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć, ale zawsze mi się to podobało. Pokażę wam o co chodzi! - rudzielec uśmiechnął się szeroko. Wyglądał niemal jak szaleniec lub Zardi, która łatwo się na coś nakręcała i zachowywała się jak wariatka.
Chłopak wygrzebał z dna swojej szafki jakiś magazyn i schował go za plecami podchodząc do nas powoli.
- Obiecajcie, że nie będziecie się śmiać. - rzucił na początek.
Oczywiście obiecaliśmy solennie, jako że nie mieliśmy zielonego pojęcia, o co chodzi. Podejrzewałem jednak, że gdyby to było naprawdę zabawne to żadne obietnice nie powstrzymałyby nas przed wybuchem śmiechu. Cyrille musiał zdawać sobie z tego sprawę, ale i tak zadowolił się naszą obietnicą.
Z ciężkim westchnieniem położył na blacie biurka, przy którym siedzieliśmy magazyn i otworzył go na właściwej stronie.
Szczęka mi opadła i niemal straciłem zęby, kiedy uderzyła o podłogę. Nie mogłem uwierzyć w to, na co patrzyłem. Uniosłem jedną połowę magazynu i spojrzałem na okładkę, aby upewnić się, że patrzę na to, na co rzeczywiście patrzyłem.
- BDSM? - spojrzałem na okularnika zaskoczony.
- Tak, BDSM. Odkryłem jakiś czas temu, że strasznie mnie to kręci, ale nie chciałem żebyście uciekli, gdybym się do tego przyznał. - chłopak zrobił zbolałą minę. - Nie każdy uważa to za normalne, ale teraz uznałem, że to nie najgorszy moment żeby się do tego przyznać. Ale o tym później, na razie skupmy się na tym prezencie, OK? A więc spójrzcie tutaj. - chłopaczek wskazał palcem na zadziwiająco zgrabną i naprawdę ładną skórzaną maskę zakrywającą oczy, do której za pomocą pasków oraz srebrnych obręczy przymocowany był okrągły knebel. Po bokach maska miała drobne, czarne pióra, a całość prezentowała się zadziwiająco kusząco. Nie miałem wprawdzie takich upodobań, ale mój zmysł estetyczny działał sprawnie, więc potrafiłem ocenić na ile to… coś było ładne.
- Uuuu… - tylko na tyle było stać Aarona, który porwał magazyn i zaczął go przeglądać. Na jego twarzy malowały się naprzemiennie przerażenie i fascynacja, kiedy oglądał zamieszczone tam projekty.
- Jeśli chcesz jej coś dać to daj jej władzę nad całym sobą na tę jedną noc. - wyjaśnił Cyrille, a w jego głosie słychać było napięcie. Podejrzewałem, że obawiał się naszej reakcji bardziej niż mogło się nam wydawać. - Mogę? - chłopak wyciągnął dłoń po swoją własność i otworzył na innej stronie, kiedy Aaron mu ją oddał. - To będzie idealnie pasować do maski i twojego ciała. - stwierdził niczym znawca, pokazując Czarnemu… Co właściwie? Coś, co nie do końca można było nazwać strojem, ponieważ była to tylko ogromna ilość skórzanych pasków połączonych ze sobą obręczami i sprzączkami, które opasały całą klatkę piersiową, szyję oraz ramiona, krępując je na plecach. - Założysz to i jeśli ona przyjmie twój prezent sama skrępuje ci ręce i założy maskę.
Aaron spojrzał na rudzielca znad magazynu.
- Nie podejrzewałem cię o takie zboczenia. - powiedział szczerze. - Cholera, podoba mi się ten pomysł! Jest świetny! - twarz Czarnego rozświetlił szeroki uśmiech. - Zamów mi to!
- Dobrze, ale chcę coś w zamian. - Cyrille czekał, a kiedy Aaron skinął głową, kontynuował. - Chcę być obecny przy przymiarce.
Przez chwilę obaj moi przyjaciele milczeli mierząc się wzrokiem.
- A co mi tam! Dobra. Ty lepiej będziesz wiedział, co ma być ciaśniejsze, a co luźniejsze. Umowa stoi! - wyciągnął rękę w stronę rudzielca, który uścisnął jego dłoń wyraźnie zadowolony.
Roześmiałem się nie mogąc powstrzymać wesołości. Moi przyjaciele byli niesamowicie i kryli w sobie o wiele więcej tajemnic niż podejrzewałem. Kochałem ich równie mocno, jak tych, których musiałem zostawić w Hogwarcie. Miałem nadzieję, że kiedyś się spotkają i będziemy stanowić jedną wielką popieprzoną rodzinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz