środa, 11 października 2017

Plany na przyszłość

Po udanym wypadzie do Hogsmeade, leżeliśmy z Syriuszem rozleniwieni na moim łóżku. Nasze nogi splatały się ze sobą, a biodra przylegały ciasno do siebie. Syri trzymał jedną rękę na moim boku, zaś drugą podpierał się unosząc nieznacznie, aby było nam łatwiej rozmawiać, kiedy tak wpatrywaliśmy się w siebie, jak para zakochanych nastolatków, którymi byliśmy.
- Zamieszkaj ze mną po skończeniu szkoły. - nic nie zwiastowało tematu, który niespodziewanie rozpoczął Syriusz.
Zaskoczył mnie tą propozycją, ponieważ nie myślałem za wiele o tym, gdzie będę mieszkał po szkole. Bardziej martwiłem się o przyszłą pracę niż mieszkanie. Wydawało mi się oczywiste, że zostanę z rodzicami, aby maksymalnie zmniejszyć koszta swojego utrzymania.
- Nie martw się, wynajmiemy coś niewielkiego, taniego. Wprawdzie James chciał się żenić zaraz po szkole, ale myślę, że uda nam się to odsunąć w czasie i też mógłby z nami mieszkać. Kiedy skończymy szkołę, będziemy i tak musieli doszkalać się jeszcze przez jakiś czas, więc nie widzę problemu w tym żebyśmy mieli uczyć się do zawodu, pracować i wspólnie mieszkać.
Nie do końca wiedziałem, co powiedzieć. Jasne, bardzo chciałem z nim zamieszkać, dzięki czemu miałbym pełną swobodę, a przyjaciele zatroszczyliby się o moją wilkołaczą część, ale czy aby na pewno mogłem sobie na to pozwolić? Poniekąd planowałem pomagać mamie w pracy i uczyć się wszystkiego, czego tylko mogłem w międzyczasie. Wynajęcie mieszkania wiązało się ze znalezieniem sobie prawdziwej pracy. I tutaj problemem mogła być moja likantropia, ponieważ bywały lepsze i gorsze dni na przemianę, a nie chciałem żeby ktoś domyślił się dlaczego raz w miesiącu jestem humorzasty, zmęczony, pokaleczony.
- Syriuszu, chciałbym z tobą zamieszkać i to bardzo, ale nie jestem pewny, czy to dobry pomysł. To znaczy… Muszę porozmawiać o tym z rodzicami.
- Jasne, Remi! W pełni to rozumiem. - chłopak uśmiechnął się, chociaż miałem wrażenie, że gdzieś w głębi był trochę zawiedziony tym, że nie rzuciłem się na ten pomysł z pełnym entuzjazmem.
- A jak chcesz przekonać do tego Jamesa? - postanowiłem trochę zmienić temat. - Wiesz równie dobrze co ja, że Evans liczy na wielkie wesele i „żyli długo i szczęśliwie” zaraz po szkole. Szykuje się na dziecko i w ogóle.
- Już o tym myślałem. - przyznał, a jego twarz wyraźnie pojaśniała. - Wyjaśnię mu wszystko dosadnie, żeby pojął jak trudno będzie mu uporać się z pracą, nauką, utrzymaniem domu, opieką nad żoną i później dodatkowo dzieckiem. Już teraz nie szczególnie dobie radził ze szkołą i tym swoim projektem ogórasowego krzesła, a co dopiero kiedy dojdą kolejne obowiązki. Jestem pewny, że jakoś uda mu się przekonać Evans. Nie będzie zachwycona, że zamieszka z nami, ale kij tam z nią.
Zastanowiłem się nad wszystkim, co mówił i wyobraziłem sobie sytuację, w której mieszkamy we trójkę. W końcu kiedy będziemy uczyć się i pracować, nasz wspólnie spędzany czas będzie niesamowicie ograniczony, a nie chciałem zrywać z nimi kontaktu. Moglibyśmy czasami jeść wspólne śniadania i kolacje, wspólnie wychodzić lub wracać do domu, spędzać razem wieczory oraz noce. W końcu już teraz żyliśmy podobnie, więc dlaczego by nie zafundować sobie przedłużenia tego słodkiego koszmaru, jakim jest dzielenie przestrzeni życiowej z kimś innym?
- Syriuszu, bardzo chcę z tobą zamieszkać. - powiedziałem wracając do tematu, od którego przecież chwilę wcześniej uciekałem. - Porozmawiam o tym z mamą i tatą, jestem pewny, że zgodzą się, nawet jeśli mogliby być z początku niepewni.
Chłopak mocno przywarł swoimi wargami do moich w gwałtownym, szczerym pocałunku, który wyrażał to, czego zapewne nie mógł wyrazić słowami. Cóż, ja również nie mogłem się tego doczekać.
- Jeżeli napotkasz jakiekolwiek problemy, daj mi znać. - westchnął odsuwając się odrobinę. - Jestem pewny, że zdołam ich przekonać. Ale chyba będziesz musiał im wyznać, że obaj wiemy o tym kim jesteś.
- Ucieszą się. - zapewniłem. - Najpierw będą przerażeni, ale później będą w niebo wzięci wiedząc, że mam nie tylko ciebie, ale także innych przyjaciół, na których mogę liczyć zawsze i wszędzie.
- Taaak, ale mam nadzieję, że o mnie jednak nie będą wiedzieli zbyt wiele. - zamruczał.
Syri podwadził moją koszulkę kciukiem i powoli wsunął pod nią dłoń. Jego gorące palce dotknęły mojej nagiej skóry na żebrach. Zadrżałem i westchnąłem. Tak, tego rodzice nie musieli wiedzieć. Nie wiem czy potrafiłbym spojrzeć im w oczy, gdyby wiedzieli, że ich synek dorósł już do łóżkowych ekscesów ze swoim najlepszym przyjacielem. Ojciec mógłby nawet uznać, że w takiej sytuacji nie wypada żebym mieszkał z dwójką innych chłopaków, w tym z moim kochankiem. Nie miał córki, więc mógłby zacząć przesadnie martwić się o mnie, a to było raczej niekomfortowe.
Black zgiął nogę w kolanie i zaczął udem pocierać o moje krocze. Jęknąłem przysuwając się bliżej niego, aby przypadkiem nie uciec biodrami do tyłu, ponieważ to byłoby nieodżałowaną stratą. Naparłem więc sobą na jego ciało i z zadowoleniem stwierdziłem, że cała ta sytuacja wywarła także efekt na nim. Jego członek zaczynał powoli twardnieć i wypychać spodnie, podobnie jak mój. Powoli rozpiąłem więc najpierw jego, a później swoje spodnie i zsunąłem je ta, żeby nic nie krępowało naszego podniecenia.
Byłem w niebie, kiedy między kroczem moim i Syriusza nie było nic, co mogłoby nas od siebie odgradzać. Skóra przy skórze, członek przy członku. Ocierałem się o chłopaka łapiąc głęboko powietrze i drżącymi dłońmi objąłem nasze penisy. Zacząłem je delikatnie pocierać, rozkoszując się strukturą Syriuszowego członka pod moimi palcami.
Wtuliłem twarz w szyję chłopaka i pełną piersią wdychałem jego cudowny zapach. Wsłuchiwałem się w jego ciężki oddech przy uchu i byłem zachwycony gwałtownymi ruchami jego klatki piersiowej znajdującej się tak blisko mojej, że niemal wyczuwałem na sobie bicie jego serca. Raz lub dwa razy, przyszło mi nawet do głowy, że nie jestem do końca pewny, który z nas wydał głośniejszy jęk lub głębsze westchnienie, kiedy tak poruszałem dłońmi w górę i dół naszych członków, podczas gdy Syriusz pieścił mój sutek opuszkami palców, ugniatał go i podszczypywał.
Było mi tak dobrze, tak cudownie. Czułem, jak orgazm zbiera się w moim podbrzuszu.
- Syri, zaraz… Ach! - wiedziałem, że domyśli się reszty, więc nie próbowałem nawet mówić bardziej zrozumiale. Zamiast tego wtuliłem twarz w poduszkę, zagryzając na niej zęby i zamknąłem mocno oczy.
Doszedłem z jękiem, a wszystkie moje mięśnie spięły się gwałtownie, aby po chwili całkowicie się rozluźnić. Moje nasienie sprawiło, że mogłem z większą swobodą poruszać dłonią skupiając się całkowicie na członku Syriusza, który nie potrzebował wiele więcej do osiągnięcia szczytu. On także wytrysnął między nas ku mojej niewysłowionej radości.
Moje ciało, wrażliwe na dotyk i ruch po orgazmie, rozpłynęło się w gorącu Blacka, który przytulił mnie do siebie z całych sił.
- Kiedy ze mną zamieszkasz, będę ci robił dobrze na tak wiele sposobów, że nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo mogę być pomysłowy. - westchnął leniwie. Jego oddech był nierówny, ale powoli wracał do normy, podobnie zresztą jak mój.
Zadrżałem na dźwięk tych pełnych pasji i obietnicy słów. Czy naprawdę Syriusz planował uczynić z wynajmowanego mieszkania nasze gniazdko miłosne? I jak on to sobie wyobrażał, skoro James również miał z nami mieszkać?
- Szczegóły zostaw mnie, Remusie. - roześmiał się ochryple, bardzo podniecająco.
- Wiesz o czym myślałem? - zapytałem układając się wygodniej na pościeli i przyglądając mu się spod przymrużonych leniwie powiek.
Nie odpowiedział, a jedynie uśmiechnął się drapieżnie niczym kot polujący na mysz i odgarnął włos z mojego czoła.
Myślę, że obaj w pewnym momencie przysnęliśmy, ponieważ wyczułem obecność Jamesa, a przecież nie wiedziałem nawet, kiedy wrócił do pokoju.
Zamruczałem przeciągając się i przypadkowo obudziłem Syriusza, który drzemał obok mnie.
- Widzę, że wasza randka udała się lepiej niż moja. - rzucił gderliwie okularnik, kiedy w końcu skupiłem na nim spojrzenie.
- Było aż tak źle? - zapytałem gładząc palcami brzuch Syriusza, kiedy ten przeciągał się odsłaniając go.
- Nie, było całkiem nieźle. Póki Lily nie pobiła się z Agnes.
- Co?! - wykrzyknęliśmy jednocześnie z Blackiem i obaj usiedliśmy wyprostowani zamieniając się w słuch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz