środa, 22 listopada 2017

Kartka z pamiętnika CCCXII - Niholas Kinn

Z tęsknym westchnieniem spojrzałem na urodziwą twarz mojego chłopaka, która ukazała się w ogniu kominka. Uważałem, że to cholernie niesprawiedliwe, ponieważ jakby na to nie patrzeć, znajdował się poza moim zasięgiem, nawet jeśli mogliśmy normalnie rozmawiać i widzieć się w taki czy inny sposób. Pewnie chciałem za dużo i powinienem cieszyć się z tego, co miałem, ale jednak było to dla mnie za mało! Chciałem go dotknąć i być dotykanym, pocałować i być całowanym, wtulić się w jego ciało i czuć jak mnie obejmuje.
- Mmm, uroczy jak zawsze. - jego głos był trochę zniekształcony przez buchające płomienie, ale i tak sprawił, że po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. - Tęsknię za tobą, Niholasie.
- Spróbowałbyś nie. - mruknąłem wyzywająco, chociaż musiałem brzmieć jak mały kociak próbujący wszczynać bójkę z dorosłym kocurem. - Ale i tak codziennie otacza cię wianuszek pięknych dziewczyn, które nie mogą oderwać od ciebie spojrzenia.
- Przyznaję, że tak właśnie jest.
Spojrzałem na niego gniewnie i zazdrośnie, a on roześmiał się głośno i ciepło.
- Nie ma sensu zaprzeczać faktom. Byłbyś tylko jeszcze bardziej rozzłoszczony gdybyś się o tym dowiedział.
Cholera, miał całkowitą rację. Gdyby mnie okłamał, a ja dowiedziałbym się o tym, na pewno uznałbym, że mnie zdradza i dlatego wolał ukrywać fakt, iż na co dzień ma do czynienia z atrakcyjnymi przedstawicielkami płci przeciwnej.
- Niholasie, tylko ty mnie interesujesz. - słyszałem w jego głosie twardą, nieznoszącą sprzeciwu nutę. - Mam w nosie te wszystkie piękności i przystojnych chłopaków, z którymi mam do czynienia. Wiesz doskonale, że dałeś mi to wszystko, czego nigdy dotąd nie czułem i uczyniłeś mój świat lepszym miejscem. To że skończyłem szkołę niczego nie zmieniło. Wiem, że nie każdy związek jest w stanie przetrwać wejście w dorosłość i nie każdy jest na stałe, ale z mojej strony właśnie taki jest nasz związek. Chcę być z tobą już zawsze.
- Edvinie… - westchnąłem czując się jak nastolatka, która zaraz rozpłacze się rozczulona słodkimi słowami swojego chłopaka.
Mój facet był złotoustym, niepoprawnym romantykiem, kimś tak delikatnym, a zarazem męskim, że niemal nie mogłem w to połączenie uwierzyć. Miałem wrażenie, że od kiedy Ed skończył szkołę i zaczął edukację w kierunku swojego upatrzonego zawodu zdołał zmężnieć jeszcze bardziej.
- Jeżeli mnie zdradzisz, znajdę cię i będziesz mógł zapomnieć o penetracji, kiedy z tobą skończę. - syknąłem, siadając bliżej ognia.
Płomiennowłosy roześmiał się wesoło, nie robiąc sobie nic z mojej groźby. Albo mi nie wierzył, albo nie planował mnie kiedykolwiek zdradzać.
- Nie planuję penetrować nikogo poza tobą, ale skoro już przy tym jesteśmy… - chłopak oblizał usta w ten zmysłowy, wymowny sposób, który zdradzał lubieżne myśli i podniecenie płynące pod skórą przez cały krwiobieg gorącym płomieniem. - Jest już późno i poza tobą w Pokoju Wspólnym nie ma nikogo, więc może skorzystamy z okazji i pobawimy się odrobinę? Chciałbym żebyś dotykał się słuchając mojego głosu, żebyś wyobraził sobie moje dłonie na sobie, robiące ci dokładnie to, co powiem.
Zarumieniłem się doskonale rozumiejąc zasady proponowanej przez niego gry. Jeśli mój często wstydliwy Edvin potrafił z taką pewnością siebie zaproponować podobną zabawę, znaczyło to, że musiał być naprawdę spragniony seksualnych uciech.
Wyobraziłem sobie, że stoi teraz przede mną. W pełni materialny. Cały, caluteńki mój. Wyobraziłem sobie, jak patrzy na mnie tymi pięknymi, niewyobrażalnie niebieskimi oczyma, w których odbija się całe odczuwane przez niego pragnienie, a czyste pożądanie wydaje się otaczać go mroczną aurą.
- Dobrze. - odpowiedziałem, a mój oddech zadrżał, kiedy wypuściłem z płuc powietrze.
- Poczuj mnie więc. Poczuj, jak dotykam twojej twarzy i pochylam się aby cię pocałować. - miałem wrażenie, że Ed brzmiał tak desperacko, jak desperacko ja się czułem, kiedy uruchomiłem wyobraźnię. - Moje usta są suche, więc oblizuję je zanim przylgną zachłannie do twoich. Całuję cię, a moja dłoń zaciska się na twoim karku. Przyciągam cię bliżej siebie drugą ręką, czujesz więc moje podniecenie wbijające się w twój brzuch. Pragnę cię.
Powstrzymując jęk położyłem dłoń na swoim policzku, a następnie przesunąłem ją na szyję. Wbiłem palce w skórę na karku, tak jak on mógłby je wbijać, gdyby tu był, gdyby naprawdę mnie całował.
- Ocieram się o ciebie, Niholasie. Ocieram się o twoje rozpalone ciało i odsuwam się aby wargami badać twoją szyję od szczęki do obojczyka. Wsuwam dłonie pod twoją koszulkę na plecach, a ty unosisz moją na piersi. Dotykam twojego kręgosłupa, masuję każdy z kręgów, ustami sięgam do twojego ucha. Ssę je i kąsam.
Powoli wsunąłem dwoje dłonie pod koszulkę i masowałem brzuch, a następnie powoli przesunąłem jedną niżej.
- Powiedz mi, co robisz.
- Hę? - miałem wrażenie, że rumienię się jeszcze bardziej.
- Powiedz mi. - poprosił.
- O… Objąłem dłonią członek, a drugą masuję brzuch. - zająknąłem się.
- Pośliń palec i wsuń go w siebie.
Zadrżałem na całym ciele i westchnąłem głośno. Zawstydzony zabrałem dłoń z brzucha i zacząłem lizać palec wskazujący. Następnie zsunąłem trochę spodnie z bioder i zanurkowałem pod bieliznę między nogami. W miarę możliwości rozsunąłem pośladki dwoma palcami i trzeci powoli wepchnąłem w siebie. Jęknąłem, a na widocznej w płomieniach twarzy Edvina pojawił się szeroki uśmiech.
- Dobrze. - pochwalił. - Wsuwaj go i wyciągaj, jednocześnie poruszaj dłonią po członku w tym samym rytmie. Ja również się teraz masturbuję, kochanie. - dodał oblizując się. - Wyobrażam sobie, że liżę cię i rozciągam, a w tym czasie twoje usta suną po moim penisie. Niemal czuję twój języczek na sobie, Niholasie.
Zachłysnąłem się powietrzem i mocniej zacisnąłem dłoń na sobie. Jednocześnie głębiej wsunąłem w siebie palec, ale nie czułem się usatysfakcjonowany, więc wepchnąłem w siebie także drugi. Nie było to zbyt komfortowe po tak długim czasie przerwy w używaniu tyłka, ale wizja Edvina, który rozciągałby mnie swoimi długimi, jasnymi palcami robiła swoje. Mój członek zaczął „przeciekać”.
Wydyszałem imię mojego chłopaka i poczułem łzy na policzkach. To podniecenie wycisnęło mi je z oczu.
- Jestem tu, Niholasie. Czujesz, jak mój język sunie po twoim trzonie? Jak moje palce penetrują twoje ciasne wejście? Mój penis blisko twoich warg, wystarczy, że je uchylisz i weźmiesz go w usta. Zwilżysz go, a później ja wepchnę go między twoje cudowne pośladki i sprawię, że będziesz krzyczał. - jego głos był zachrypnięty i podejrzewałem, że mój również. Szybciej wsuwałem w siebie palce, a moja dłoń z tym samym tempem poruszała się po gorącej erekcji. Orgazm wydawał mi się daleki i bliski jednocześnie. Moje palce były za krótkie i nie mogły sięgnąć wystarczająco głęboko aby sprawić mi prawdziwą rozkosz, ale jednocześnie wystarczały aby mnie rozciągać i tym samym rozpieszczać unerwiony pierścień mięśni. Miałem wrażenie, że moja dłoń jest zbyt mała i za delikatna, w porównaniu z dłońmi Edvina, ale jego głos wydawał się rozbrzmiewać zaraz przy moim uchu. Ed szeptał moje imię, wdychał i zalewał mnie wszystkimi czułymi, lubieżnymi słówkami, które unosiły włoski na moim ciele. Nawet nie wiedziałem, że tak mnie to kręci, a jednak byłem dzięki temu jeszcze bardziej podniecony.
- Rozsuń palce, czujesz jak przepycham przez twoje wejście główkę penisa? - snuł swoje słodkie wizje. - Czujesz, jak rozciągam cię całą swoją wielkością? Sięgam głębiej i głębiej, zasysam skórę pod twoim uchem, pokrywam twoją szyję malinkami, zaciskam dłoń na twoich jądrach i zaczynam się poruszać. Pcham na próbę kilka razy, a później mocno, głęboko.
- Ach, Edvinie! - moje dłonie przyspieszyły.
- Jesteś taki gorący, ciasny i delikatny, Niholasie. Twój tyłek zasysa mnie w siebie i obejmuje zachłannie. Z twojego członka spływają pierwsze krople spermy. Zbieram ją palcami i zlizuję, a ty patrzysz, jak to robię. Twoje nasienie na moim języku.
Teraz już na pewno byłem bliski orgazmu. Jeszcze kilka rozkosznych perwersji, kilka mocnych ruchów dłoni i jęków układających się w jego imię. Doszedłem zasapany, spocony i rozluźniony. Ogień w kominku zasyczał, kiedy wytrysnąłem w niego. Edvin roześmiał się i zajęczał. On również szczytował.
- Kocham cię, Niholasie. - wydusił.
- Ja również cię kocham, więc przygotuj się, że po szkole nie dam ci spokoju. - odzyskiwałem już zdolność racjonalnego myślenia.
- Jestem gotowy. - zapewnił, a jego język kolejny już raz przesunął się po wargach w ten kuszący, doprowadzający mnie do szaleństwa sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz