niedziela, 3 grudnia 2017

Kartka z pamiętnika CCCXIII - James Potter

„Severusie Snape, nadchodzę!” pomyślałem zacierając ręce. Przywołałem na twarz swój najbardziej czarujący uśmiech, zmierzwiłem włosy aby wyglądały bardziej niedbale i stylowo, po czym dosiadłem się do stolika w bibliotece zajmowanego przez jedną tylko osobę – Severusa.
- Od dawna nie rozmawialiśmy. - rzuciłem na wstępie. - Musiałeś za mną tęsknić. - dodałem, kiedy nie odpowiedział na zaczepkę. Niestety to także nic nie dało i chłopak ignorował mnie w tak bezczelny sposób, jak jeszcze nigdy. Albo wyszedłem z wprawy w przyciąganiu jego uwagi, albo po prostu przestałem mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie, nawet jako wrzód na tyłku. Sam nie wiem, co byłoby gorsze.
Przesunąłem krzesło bliżej stolika i sięgnąłem przez niego na drugą stronę. Zacząłem wodzić palcami po gładkiej skórze dłoni chłopaka, który wzdrygnął się zauważalnie.
Ha! Mógł traktować mnie jak niewidzialnego, ale mnie czuł! Tego nie mógł zignorować!
Przyjrzałem się dokładniej jego skórze, która kontrastowała wyraźnie z moją. Czy Severus zawsze był taki blady? Miałem wrażenie, że przy nim jestem strasznie opalony. Miałem też wrażenie, że schudł od czasu, kiedy ostatnio zwracałem na niego szczególną uwagę.
Aby upewnić się, czy rzeczywiście tak jest, wstałem z krzesła i podszedłem do niego. Mało delikatnie uniosłem jego sweter na brzuchu. Syknął gniewnie, może nawet nienawistnie i próbował mnie odepchnąć, ale byłem masywniejszy i co za tym idzie silniejszy.
- Jesteś cholernie chudy. - stwierdziłem łapiąc go za nadgarstek najbardziej przeszkadzającej mi dłoni. Drugą ręką nadal unosiłem jego ubranie, patrząc na wklęsły brzuch, płaską pierś i niemal odstające żebra. Tak, Severus Snape był bledszy i szczuplejszy niż zapamiętałem.
- Odpierdol się ode mnie, Potter! - syknął tak, aby nie zwabić nikogo do naszego pustego kącika.
- Dlaczego? - zapytałem puszczając go i znowu siadając naprzeciwko. - Dlaczego jesteś taki mizerny, chociaż ja cię od dawna nie prześladowałem?
- Nie twój zasrany interes! - warknął i zaczął zbierać swoje rzeczy.
Był głupi jeśli sądził, że mu na to pozwolę. Złapałem go za ręce i przytrzymałem je mocno przy blacie stolika.
- Siadaj na tym swoim chudym, ale miłym dla oka tyłku. - rozkazałem takim tonem, że mogłem być z siebie dumny. Brzmiałem władczo i niebezpiecznie. Niemal jak Syriusz, kiedy miał gorsze dni.
Chłopak nie zamierzał jednak posłuchać, ponieważ nadal próbował się wyrwać. Cóż, mógł próbować. Póki mnie nie ugryzie, nie planowałem puszczać.
- Nie mów mi, że tak bardzo przejmujesz się egzaminami. A może dokucza ci ktoś poza mną? Jeśli tak to zajmę się tym kimś z przyjemnością. Tylko ja mogę to robić. No i Black, bo to jednak Black i jest dla mnie jak brat, ale nikt więcej. Więc? Co jest powodem tego, że mizerniejesz?
Snape spojrzał na mnie z pogardą w tych swoich ciemnych oczach, które potrafiły mnie podniecić na tak wiele różnych sposobów. - Powiedz jeśli chcesz żebym cię uwolnił.
- Potter, to jest większe niż ty. - Severus pluł jadem, a ja czułem poruszenie w spodniach, kiedy mój nieodłączny „przyjaciel” skupiał w sobie coraz więcej rozgrzanej krwi.
- Jesteś pewny? Może się przekonamy skoro zaczynam już rosnąć? - oblizałem się lubieżnie, a on spojrzał na mnie z mieszanką tak wielu różnych emocji, że pewnie nie zdołałbym rozróżnić nawet połowy z nich. - Dobra, żarty na bok. Co jest większe ode mnie?
- Zapomnij, zboczeńcu! - Snape usiadł poddając się i nie wyrywając więcej. - Jesteś zbyt głupi żeby to zrozumieć.
- Spróbuj!
Patrzył na mnie przez chwilę poważnie, po czym pokręcił głową.
- Powiedziałem już, że jesteś na to zbyt głupi.
- Chrzanisz! Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz.
- Nie podejmę ryzyka, że zbezcześcisz to w co wierzę. - czyżbym w jego twarzy dostrzegał nienawiść? A może to była nadal wyłącznie pogarda? Zdecydowanie nie byłem zbyt doby w odczytywaniu emocji innych osób.
- W takim razie podarujmy sobie takie podniosłe tematy i porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym. Lub najlepiej zróbmy coś przyjemniejszego. - podniosłem się i kolejny raz obszedłem stolik. Usiadłem na nim, eksponując swoją rosnącą erekcję. Oczy Snape’a zrobiły się rozkosznie wielkie. Czyżby nie wierzył w moje poprzednie słowa? A może zapomniał, że naprawdę potrafi mnie podniecić?
- Ty pieprzony…
Nie dałem mu skończyć. Pochyliłem się i pocałowałem go brutalnie, ale nie wkładając języka w jego usta. Nie chciałem go stracić. Starałem się także nie skończyć z wargą między jego zębami. Mimo to udało mi się wycisnąć na jego ustach mocny, zdecydowany i odbierający dech pocałunek.
- Nie martw się, nie jestem na tyle głupi, żeby zmuszać cię do dotykania mnie lub wzięcia w usta. Nie chcę stracić jaj i penisa, jeśli zaciśniesz pięść lub zaczniesz gryźć.
Przez chwilę na jego twarzy odmalowała się chyba ulga, ale nie na długo, ponieważ nie powiedziałem też, że go wypuszczę.
Złapałem jedną dłonią oba jego nadgarstki. Nie udałoby mi się to gdyby był postawniejszy, ale jego licha budowa ciała sprawiła, że kości miał jak ptaszyna, więc bez trudu sobie z nim poradziłem. Drugą ręką rozpiąłem spodnie i wyjąłem z bielizny męskość. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy Snape spróbował się wyrwać i obrzucił mnie litanią mało wyszukanych przekleństw.
- Mów mi tak jeszcze. - rzuciłem rozbawiony i zacząłem powoli macać swój członek. Wpatrywałem się przy tym w twarz chłopaka. Zapadnięte, podkrążone oczy, biała skóra, przydługie, ślące i gładkie włosy, długi nos, wąskie, mocno zarumienione po pocałunku usta. Severus Snape nie był typem chłopaka, do którego wzdychały miliony. Był raczej delikatnej urody, chociaż teraz wyglądał bardziej jak zabiedzony nastolatek niż słodki chłopak, którego pamiętałem. Nie zmieniało to jednak faktu, że bardzo mi się podobał.
- Ty… Ty… - wyraźnie szukał określenia, którym mógłby mnie opisać, ale nie szło mu zbyt dobrze.
- Tak…? - zamruczałem zachęcająco i mocno objąłem członek dłonią.
Patrzyłem w jego wielkie, ciemne oczy i wyobrażałem sobie, że ogień, który w nich widzę nie wpływa z niechęci i zdegustowania mną, ale z pasji i pragnienia, jakie w nim budzę. Za marzenia nie zamykali w Azkabanie, więc mogłem sobie na to pozwolić.
- Powiem o wszystkim Evans! - syczał na mnie – Powiem jej jakim jesteś chorym zboczeńcem! - jego blada twarz była mocno zarumieniona. Kilka razy mimowolnie spojrzał w dół na moją dłoń sunącą zdecydowanie w górę i dół członka. Albo nie mógł uwierzyć, że to naprawdę się dzieje, albo był mną zainteresowany, ale nie potrafił się do tego przyznać. Tak czy inaczej, czułem rosnącą podnietę, mając świadomość tego, że mnie obserwuje.
- Chwilowo z nią nie chodzę, więc mogę robić co chcę. - wyjaśniłem – Zresztą wiem, że nic nie powiesz. Wstyd ci będzie przyznać się do tego, że tak na mnie działasz. Nie powiesz nikomu, że kiedy stawiasz mi opór, jesteś tak cholernie seksowny, że staje mi na baczność i marzę tylko o tym, żeby cię posiąść. No i jak? Powiesz jej, że widząc twój tyłek, zastanawiam się jakby to było ci wsadzić? - słowa padające z moich ust i konsternacja Snape’a sprawiały, że mój członek zaczął już ociekać. Nasienie sprawiało, że łatwiej było mi poruszać dłonią, dzięki czemu mogłem robić to szybciej.
Mój oddech był nierówny i szybki, serce buło gwałtownie.
- Jesteś chory, Potter! Chory lub po prostu szalony!
- Wszystko przez ciebie. - zamruczałem patrząc to na jego usta, to znowu skupiając się na oczach lub też obejmując wzrokiem całą jego rumianą twarz. Zawstydzałem go, podniecałem, czy może był na mnie wściekły? Nie znałem powodu, dla którego jego blada skóra nabrała tak żywych barw, ale wyobrażałem sobie, że równie pięknych kolorów musiał nabierać w łóżku. - Mmm, chciałbym widzieć cię pod sobą. Chciałbym słyszeć jak jęczysz pode mną, dyszysz i prosisz żebym tego nie robił, a każde twoje „nie” oznaczałoby „tak”, ponieważ byłoby ci tak dobrze, że nie mógłbyś tego znieść.
Zmrużyłem oczy i przygryzłem wargę. Byłem bliski orgazmu. Tak bardzo bliski.
Szarpnąłem Severusem. Jego twarz znalazła się nagle bardzo blisko mojego krocza, czułem na rozpalonej skórze jego oddech. Doszedłem brudząc jego policzek oraz włosy.
Dysząc dałem sobie kilka chwil na uspokojenie ciała i odzyskanie kontroli nad ciałem. Puściłem ręce chłopaka i zeskoczyłem ze stolika. Poprawiłem spodnie poza zasięgiem jego ramion, żeby uniknąć ewentualnego ataku.
- Było mi bardzo miło znowu się z tobą spotkać, Severusie. Mam nadzieję, że niebawem to powtórzymy. - rzuciłem mu jeden ze swoich zniewalających uśmiechów i wyciągając z kieszeni spodni chusteczkę wytarłem spoconą trochę twarz oraz wilgotną od nasienia dłoń. Oddaliłem się od Ślizgona czując pełną satysfakcję oraz przyjemność rozlewającą się po całym ciele. Tego mi było trzeba. Tego mi brakowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz