środa, 7 lutego 2018

Nie taki ranek straszny

10 kwietnia
Życie było niesprawiedliwe! Jakby mało było tego, że na dzisiejszą noc przypadała pełnia, przez co nie byłem w pełni sił, to na domiar złego przewiało mnie ostatnimi czasy i teraz czułem bardzo nieprzyjemny i intensywny ból tuż obok miejsca, gdzie kręgosłup łączy się z czaszką. Żeby mnie dobić, ból promieniował w taki sposób, że bolała mnie lewa część głowy, włącznie z czołem. 
Jedyną pociechę stanowił fakt, że Syriusz zaraz po przebudzeniu zauważył, że coś mi dolega i w swojej troskliwości postanowił otoczyć mnie opieką.
To właśnie z tego powodu klęczał teraz przede mną usłużnie i zakładał mi skarpetki, jakbym był arystokratą, a on moim służącym.
- Choleraaa! Jestem spóźniony! Jestem spóźniony! - Peter wypadł pędem z toalety i ile sił w krótkich nogach pognał do drzwi pokoju. - Cholera! Torba! - zatrzymał się nagle, w kilku susach dopadł swoich podręczników i przeklinając pod nosem w końcu wybiegł z pokoju.
Cóż, biedak zasiedział się w toalecie akurat w dniu, kiedy miał korepetycje z eliksirów załatwione mu specjalnie przez samego Slughorna. Nauczyciel nie życzył mu źle, więc wiedząc jak słabo Peter radzi sobie z jego przedmiotem, poprosił jedną ze swoich najlepszych uczennic o podciągnięcie blondynka z materiału z ostatnich kilku zajęć. Nie dziwiłem się panice chłopaka, kiedy uzmysłowił sobie, że jest spóźniony.
- Łazienka wolna, więc ja idę się wykąpać! - James zatarł ręce, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek. - Nie sądziłem, że Peter tak szybko ją zwolni, ale jednak cuda się czasami zdarzają. - dziarskim krokiem wszedł do łazienki i zamknął z rozmachem drzwi.
Echo zamkniętych głośno drzwi jeszcze nie ucichło, kiedy poczułem, jak ciepłe palce Syriusza wpełzają pod materiał nogawki spodni mojej piżamy. Spojrzałem w dół na mojego kochanka, który uśmiechając się figlarnie, sunął delikatnym dotykiem wyżej. Zostawiając za sobą ślad łaskotania, podwinął moje spodnie po kolana i pochylił się całując najpierw jedną, a później drugą moją nogę.
Nie wiem, co chodziło mu po głowie, ale delikatnym dotykiem pieścił moje łydki, masując je, muskając opuszkami palców i bardzo, bardzo powoli, o wiele wolniej niż wcześniej, przesuwał się trochę wyżej. Na pewno wiedział, że jego dotyk sprawia mi rozkosz i łagodzi ból głowy, ponieważ z każdą chwilą jego uśmiech stawał się coraz to szerszy.
W końcu przeniósł dłonie na moje uda i teraz to na nich skupiły się jego rozkoszne zabiegi. Żałowałem, że mam na sobie spodnie i nie mogę na nagiej skórze ud poczuć pieszczoty jego palców, ale nie mogłem narzekać. Tym bardziej, że bardzo szybko okrężne ruchy jego dłoni poczułem po wewnętrznej stronie ud.
Westchnąłem opierając się rękami o łóżko za plecami i patrzyłem na zadowolonego z siebie Syriusza. Chłopak wydawał się chłonąć całym sobą kształt moich nóg, chociaż osobiście nie rozumiałem, co w nich widzi. Były w końcu przeciętne i w wielu miejscach naznaczone bliznami.
- Mmm – Syri zamruczał gardłowo i niesamowicie zmysłowo. Nachylił się do mnie bliżej i jego usta znalazły się o centymetr lub dwa od mojego krocza.
O ile jego masaż działał na mnie w leniwym, słodkim tempie, o tyle ten gest bardzo szybko rozbudził wszystkie moje pragnienia.
Przełknąłem ciężko ślinę i patrzyłem jak chłopak oblizuje się, pochyla jeszcze bardziej i w końcu obnaża zęby, które zacisnął lekko na wybrzuszeniu mojego krocza. Jego ślina wnikała w materiał spodni, co sprawiło, że zaczął przylegać do mojego ciała w te niekomfortowy, ale podniecający i doprowadzający do pasji sposób. Black musiał być tego świadomy, ale nic sobie z tego nie robił. Zaczął nawet lekko ssać moje krocze przez materiał piżamy i wyraźnie był zadowolony z faktu, iż mój członek zaczął reagować na tę niecodzienną pieszczotę bardzo entuzjastycznie.
- Syriuszu, nie męcz mnie. - poprosiłem piskliwym głosem i westchnąłem głośno, kiedy mój chłopak odsunął się ode mnie.
- Jakże bym śmiał cię męczyć, Remusie. - rzucił zaczepnie i jednym, płynnym ruchem złapał za gumkę moich spodni. Odciągnął je zdecydowanie, a ja zadrżałem po części z podniety, a po części z zawstydzenia. Nie miałem na sobie bielizny, więc teraz mój członek sterczał dumnie niczym nie krępowany.
- Syriuszu… - zacząłem, ale przerwano mi.
- Ciiii… Zaufaj mi, wiem jak zrobić ci dobrze z rana.
W to akurat nie wątpiłem.
Syriusz pochylił się nad moim ciałem, a jego ciepły oddech ogrzał moje krocze. Znowu drżałem i jęknąłem wymownie, kiedy gorące usta Blacka zamknęły się zdecydowanie w połowie mojej długości. Nie ważne jak często pieścił mnie w ten sposób, doznania zawsze były niesamowite i tak cudowne, że niemal traciłem głowę. Jego ciepły, język był niebywale zwinny, a ruchy głowy szybkie i doskonale dopasowane do moich upodobań. Ten chłopak znał mnie aż za dobrze i pewnie dlatego bardzo szybko znalazłem się na skraju wytrzymałości.
- Syriuszu… - wydusiłem.
Mój kruczowłosy kochanek zrozumiał, co chcę mu przekazać. Odsunął się i rozkoszne ciepło jego warg zniknęło. Zamiast tego objął mój członek dłonią i utkwił spojrzenie swoich ślicznych oczy w mojej twarzy. Potrzebował minuty, góra dwóch abym szczytował.
Spiąłem wszystkie mięśnie i rozluźniłem je oddając się ekstazie. Nawet nie wiem kiedy zamknąłem oczy, ale za to wiedziałem, kiedy je otworzyłem. Syri właśnie wycierał moje krocze oraz swoją dłoń materiałową chusteczką, którą wygrzebał z kieszeni spodni. Często zapominałem, że takie ze sobą nosi, ale w tej chwili nie dało się o tym nie pamiętać.
- Mmm, moje kochanie od razu nabrało kolorów. - zamruczał szczerząc zęby.
Już miałem coś na to odpowiedzieć, kiedy James wyszedł z łazienki. Obrzucił nas na początku beznamiętnym spojrzeniem, ale nagle zaczął się przyglądać uważniej.
- Świntuszyliście! - jęknął nadąsany. - Wychodzę tylko na chwilę, biorę szybki prysznic, a wy już z samego rana nie możecie się od siebie odkleić! Miejcie litość dla wciąż jeszcze samotnego faceta!
Z początku byłem zawstydzony, ale kiedy chłopak skończył swoją wypowiedź, roześmiałem się. Zabiegi Syriusza oraz humor Jamesa sprawiły, że niemal całkowicie zapomniałem o dolegliwościach dzisiejszego poranka. Podejrzewałem wprawdzie, że szyja i głowa dadzą jeszcze o sobie znać, ale w tamtej chwili po moim ciele nadal krążyły iskierki niedawnego orgazmu.
Syriusz podniósł się na nogi i pochylił nad moim uchem.
- Z chęcią kontynuowałbym dziś wieczorem, ale będziemy trochę zajęci uganianiem się po Zakazanym Lesie.
Przygryzłem wargę kryjąc uśmiech.
- Ja również chciałbym kontynuować. - przyznałem cicho i objąłem obiema dłońmi jedną dłoń Syriusza. Przyciągnąłem ją do ust i pocałowałem lekko. - Urwijmy się z historii magii.
- J. będzie wściekły.
- Myślę, że szybko nam wybaczy. - kusiłem.
Syriusz w końcu uśmiechnął się i skinął potakująco głową. Byliśmy umówieni!
- A teraz podnoś łapy do góry. - polecił mi i zabrał się za ubieranie mnie, jakby nigdy nic. Nie wiem, czy jako dziecko lubił bawić się w przebieranie lalek, ale szczerze w to wątpiłem. Mimo wszystko zajmowanie się mną wydawało się sprawiać mu przyjemność. Nie mogłem zaprzeczyć, że sprawiało ją również mi. Co jakiś czas jego dłonie muskały moją nagą skórę, co posyłało rozkoszne dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Naprawdę chciałem zaszyć się z moim chłopakiem w jakimś zacienionym kącie i zmniejszyć dzielącą nas odległość do zera.
- Nie mogę na was patrzeć! - prychnął w połowie rozbawiony, a w połowie poirytowany James. - Gdybym miał depresję po rozstaniu z Lily, przy was nabawiłbym się myśli samobójczych. Za dużo między wami słodyczy i miłości, a od tego mdli.
Miał rację. Sam zdawałem sobie sprawę z tego, że dla osób nieszczęśliwie zakochanych mój związek z Syriuszem byłby przekleństwem, które na pewno nie pomogłoby im podnieść się z klęczek i stanąć dzielnie na nogi. Tym bardziej podziwiałem Zardi, która tak entuzjastycznie i z taką radością przyjmowała wszelkie przejawy uczuć między mną i Blackiem.
- Kiedy zejdziesz się znowu z Evans, będziesz miał w nosie to, jak twój związek widzą inni, więc nie czepiaj się naszego. - Syriusz machnął na przyjaciela, jakby odganiał uciążliwą końską muchę. - Miłość rządzi się swoimi prawami i jest na swój sposób cholernie samolubna.
Zaburczało mi w brzuchu na tyle głośno, że przyjaciel spojrzeli na mnie zaskoczeni. W odpowiedzi wzruszyłem tylko niewinnie ramionami.
- Dokończymy tę dyskusję innym razem, muszę nakarmić światło moich oczu. - Syriusz złapał mnie za rękę i postawił na nogi. - Zakładaj spodnie, Potter. Nie mamy czasu na ciebie czekać.
- Tak, tak! - J. lekceważąco machnął ręką i wciągnął na siebie jeansy, które leżały na jego łóżku.
Co tu dużo mówić, dobraliśmy się w korcu maku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz