niedziela, 11 lutego 2018

Kartka z pamiętnika CCCXV - Ryo Nakamura

Siedziałem znudzony na fotelu ustawionym w kącie gabinetu Tenshiego i po prostu starałem się nie przeszkadzać, kiedy pracował. Bez większego entuzjazmu obserwowałem, jak metodycznie poprawia górę sprawdzianów uczniów piątej klasy. Odkładał poprawiony test na lewo, z prawej sięgał po nowy, układał go przed sobą, czytał zamieszczone przez ucznia odpowiedzi, punktował jeśli były właściwe, nanosił poprawki i punktował, jeśli zawierały błędy, odwracał kartkę i znowu punktował lub poprawiał i punktował, podliczał wszystko, oceniał, odkładał na lewo i znowu sięgał po nowy sprawdzian po prawej. I tak w kółko. Jak w ogóle można było czerpać przyjemność z pracy nauczyciela?
- Zaczynam się irytować, kiedy tak na mnie patrzysz. - Tenshi przerwał ciszę, którą do tej pory zagłuszał tylko szelest pergaminu i skrobanie jego pióra o papier.
- Tylko patrzę! - prychnąłem. - Co twoim zdaniem mi pozostaje, skoro wolisz pracować zamiast się mną zająć?
- Ryo, błagam… - Tenshi westchnął ciężko i odłożył pióro na bok. - Chodź tu do mnie. - wyciągnął do mnie ramiona.
Podszedłem usadawiając się na jego kolanach nadąsany. Tak naprawdę nie byłem na niego zły, a jedynie nudziłem się, kiedy się mną nie zajmował.
- Tak jak ty jako uczeń czasami musisz się uczyć, tak ja muszę czasami pracować. - zaczął najprościej jak się dało. - Nawet jeśli o wiele ciekawszym zajęciem byłoby wsłuchiwanie się w twoje jęki, to jednak mam obowiązki, z których muszę się wywiązywać. Twoje bezustanne wpatrywanie się we mnie wcale mi nie pomaga. Tym bardziej, kiedy śledzisz dosłownie każdy mój ruch.
Przygryzłem wargę zastanawiając się chwilę nad znaczeniem ostatniego zdania. Można było odebrać je na tak wiele różnych sposobów, że mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie.
- Lubię na ciebie patrzyć. - zamruczałem zmieniając taktykę. - I to bardzo. - zmieniłem pozycję odwracając się w jego stronę i pocałowałem go lekko. Najchętniej rzuciłbym się na swojego chłopaka jak wygłodniałe zwierzę, ale doskonale wiedziałem, że w ten sposób niczego nie zyskam. Uchyliłem nieznacznie usta, a Tenshi złapał przynętę i wsunął swój język między moje wargi. Objąłem go ramionami, zaś on ujął w swoje dłonie moją twarz. Nie miałem jednak czasu na pogłębienie tego pocałunku lub zdecydowaną odpowiedź, ponieważ mężczyzna odsunął się i oparł swoje czoło o moje.
- Muszę wrócić do pracy.
Prychnąłem wstając z jego kolan i wróciłem na swoje miejsce. Nie planowałem ułatwiać mu sprawy, już nie. Rozsiadłem się na fotelu zarzucając nogi na podłokietniki i wpatrywałem się w kochanka, który rzucił mi tylko szybkie trochę zaskoczone spojrzenie. Na pewno przeczuwał, że moja pozycja nie wróży niczego dobrego i miał rację.
Sunąłem wzrokiem po jego ciele od twarzy po koniuszki palców i sięgnąłem do swojej wyobraźni oraz pamięci. Tymi dłońmi, które teraz tak zdecydowanie trzymały pióro, sunął po mojej piersi, kiedy mieliśmy trochę czasu tylko dla siebie. Tymi palcami sprawiał mi rozkosz, a tymi ustami doprowadzał mnie do orgazmu.
Tak, działało. Czułem w spodniach, że ta taktyka naprawdę się sprawdza. Powoli zacząłem więc dotykać swojej piersi, chociaż fantazjowałem o dotyku Tenshiego. Wsunąłem dłonie pod koszulkę i bawiłem się swoim sutkiem tak, jak mógłby bawić się nim mój chłopak.
Moje ruchy były wprawdzie subtelne, ale poruszenie na fotelu nie uszło uwagi nauczyciela, który podniósł spojrzenie znad sprawdzianu i zatrzymał je na mnie. Wpatrywałem się w niego, kiedy on patrzył na mnie.
- Ryo…
- Nie przeszkadzaj sobie. Ty pracuj, a ja zatroszczę się sam o siebie. - postarałem się aby mój głos brzmiał najniewinniej jak się dało.
Tenshi oblizał wargi i byłem pewny, że zaschło mu w ustach, zaś jego krocze na pewno było teraz niezwykle ożywione, zapewne znajdowało się o krok lub dwa od erekcji.
Położyłem drugą dłoń między swoimi nogami i zacząłem poruszać nią miarowo. Przygryzłem wargę aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nie odrywałem przy tym spojrzenia od mężczyzny, którego to dotyk chciałbym teraz na sobie czuć.
- Ryo… - powtórzył moje imię, co dopełniło moich fantazji. Mój członek był już w połowie drogi do pełnej erekcji.
Mężczyzna patrzył na mnie z mieszaniną bólu i pożądania. Z łatwością mogłem sobie wyobrazić, jak podchodzi do mnie, stawia mnie na nogi i w chwili, kiedy jestem przekonany, że nie ma sił na dłuższe stawianie oporu, on wystawia mnie za drzwi gabinetu i dokładnie je za mną zamyka.
Tak, Tenshi Namida byłby do tego zdolny. Nie ważne, co do mnie czuje, ponieważ jest dorosłym, poważnym mężczyzną, który zdaje sobie sprawę z powagi swoich obowiązków. Praca stoi u niego na równi ze mną, ponieważ to dzięki niej może myśleć o utrzymaniu siebie w tej chwili oraz moim dobrobycie w przyszłości. Jasne, po szkole znajdę sobie pracę, ale on musi mieć pewność, że zdoła mnie utrzymać nawet jeśli postanowię żerować na nim.
Ta świadomość całkiem nieźle zdusiła we mnie pragnienie dokuczenia mu i jednocześnie intymnego zbliżenia się do niego. Gdyby mi na nim nie zależało, gdybym go nie kochał, już dawno rzuciłbym tego nudnego, niemal trzydziestoletniego dziada i znalazłbym sobie kogoś niewyżytego w moim wieku. Przez to już jednak kiedyś przechodziłem i żaden z moich dotychczasowych kochanków nie zdołał dać mi tego, co otrzymałem od Tenshiego.
Zdjąłem nogi z podłokietników, ułożyłem się na fotelu w połowie na nim leżąc i skrzyżowałem nadąsany ramiona na piersi. Pod zaczątkach podniety nie było już śladu.
- Jesteś beznadziejny! - prychnąłem na mężczyznę. - Przez ciebie moje libido w niedługim czasie będzie przypominało zbyt długo ubijaną bitą śmietanę! Będzie rosło, rosło i rosło, a w pewnym momencie po prostu oklapnie i na nic już się zda!
- Przesadzasz i wyolbrzymiasz. Kiedy uporam się z tymi sprawdzianami, będę mógł poświęcić ci czas. Wprawdzie nie tak, jakbyś sobie tego życzył, ale jednak. Jeśli będziesz przeszkadzał, nigdy nie skończę pracy.
Nagle zrozumiałem dlaczego zdecydowana większość nastolatków dbała o to, aby poza swoją drugą połówką mieć także grono przyjaciół. Przynajmniej mieli czym się zająć, kiedy ich chłopak lub dziewczyna nie mieli dla nich czasu. Nie żebym kiedykolwiek był gotów na podobny krok. Nie byłem dobry w zawieraniu znajomości i wystarczało mi w zupełności, że Tenshi był całym moim światem. Nawet jeśli w tej chwili niebywale nudnym światem.
- Zanim ty się z tym ogarniesz, ja nie będę miał już ochoty na nic.
- Nic na to nie poradzę, obowiązki to obowiązki i stoją na pierwszym miejscu, przed przyjemnościami.
- Nudziarz! - prychnąłem dając upust irytacji. - A wracaj sobie do tych cholernych sprawdzianów! - wstałem z miejsca i rozeźlony popatrzyłem na mężczyznę, który przyglądał mi się jakbym był ciężarną kobietą, która właśnie miała swoje humorki. To zdenerwowało mnie jeszcze bardziej, więc wyszedłem z gabinetu mężczyzny trzaskając przy tym ostentacyjnie drzwiami.
Czasami oddałbym wiele, aby moja złość na kochanka nie przechodziła mi tak szybko i łatwo. Chciałbym wściekać się na niego i obrażać całymi dniami, żeby poczuł dotkliwie moją złość. Chciałem aby obawiał się o przyszłość naszego związku i umierał z zazdrości, gdyby widział mnie rozmawiającego z kimś innym na korytarzu i ignorującego jego osobę. Krótko mówiąc, chciałem dać mu nauczkę. Problem w tym, że nie byłem na tyle silny. Co gorsza nie potrafiłem zachowywać się naturalnie w stosunku do moich rówieśników, więc nawet gdybym próbował z kimś rozmawiać na złość mojemu chłopakowi, nie wyszłoby to najlepiej.
Miałem jednak dosyć załamywania rąk i wybaczania Tenshiemu wszelkich zaniedbań mojej osoby. Byliśmy razem od tak dawna, że pewne zachowania nie powinny mieć miejsca!
Wróciłem do swojego dormitorium i rzuciłem się na łóżko. Usilnie próbowałem ułożyć sobie jakiś plan działania, sposób na to, aby dać kochankowi nauczkę, ale zupełnie nic nie przychodziło mi do głowy. Byłem w tym beznadziejny, a wszystko dlatego, że stroniłem od ludzi, byłem samotnikiem i wolałem towarzystwo jednej ważnej dla mnie osoby od bycia otoczonym przez mniej istotne jednostki.
Powoli miałem dosyć samego siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz