niedziela, 18 marca 2018

Kartka z pamiętnika CCCXIX - Andrew Sheva

- Nie żebym nie cieszył się szczęściem moich przyjaciół, ale co ty się, cholera, tak szczerzysz? - zapytałem Aarona, który od rana podśpiewywał pod nosem i zachowywał się jak nieźle naszprycowany ćpun. Wczoraj wieczorem wróciliśmy do szkoły po przerwie wielkanocnej, więc spodziewałem się raczej przygnębionego i zdołowanego emo, a nie „wesołego Romka”. - Jeśli wyjdziesz z pokoju z takim bananem, zniszczysz sobie reputacje Mrocznego Księcia. Czy też to, co z niej pozostało… - ostatnie zdanie dodałem już dużo ciszej.
- Mam po prostu dobry humor. - chłopak wzruszył ramionami. - Czy to coś złego?
- Nie, jasne, że nie! - uniosłem ręce w pojednawczym geście, na wypadek, gdyby jednak miały się w nim odezwać jakieś huśtawki nastrojów. - Ale czy w twoim życiu uczuciowym wszystko gra?
Przyjaciel spojrzał na mnie pytająco, najwyraźniej nie rozumiejąc skąd wzięło się to pytanie.
- Tak, a czemu miałoby być inaczej?
- Wróciłeś do szkoły zostawiając swojego chłopaka. - wtrącił się Cyrille, który do tej pory siedząc na swoim łóżku przeglądał podręcznik historii magii. - Nie powinieneś nad tym ubolewać skoro wszystko między wami dobrze się układa? Zamiast być z nim, utknąłeś tu z nami. - jego głos nabrał zjadliwej nuty, jakby chłopak nadal miał żal do Aarona o tajemnice, które ten trzymał dla siebie przez tak długi czas.
- Każdy dzień przybliża mnie do końca roku, a koniec roku oznacza dużo, bardzo dużo Florina. - wyjaśnił zupełnie niezrażony tonem przyjaciela Mroczny. - Poza tym wiem, że czeka na mnie pod opieką moich rodziców i niczego mu nie brakuje.
Rudzielec przewrócił oczyma i chociaż nie świadczyło to o nim zbyt dobrze, rozumiałem go, ponieważ sam miałem ochotę zrobić to samo. Romantyczny Aaron to koszmarnie dziwaczny Aaron. Ten chłopak kojarzył się wszystkim przede wszystkim z żywiołowością wściekłego psa, atmosferą dumnej powściągliwości oraz brakiem miłosnego zaangażowania. Nawet jeśli doskonale wiedzieliśmy, że to tylko pozory, to jednak miały w sobie coś prawdziwego. Bogowie, Aaron nie był przecież uśmiechniętym i pełnym życia elfiątkiem, które będzie skakać po zielnej trawce! 
- Merlinie, zakochany szczeniak… - jęknął z kpiną Pszczoła – Nie chcę tego dłużej słuchać. Jak minęły twoje Święta? - zwrócił się do mnie.
- Normalnie. - wzruszyłem obojętnie ramionami. - Mój facet czekał na mnie z utęsknieniem, mama również, tata nie mógł wrócić na Wielkanoc.
Miałem wrażenie, że moje życie od dłuższego czasu jest nijakie i pełne powtarzających się schematów. Zupełnie jakbym naprawdę zaczął dorastać i zamieniać się w starego tetryka, którego nic nie cieszy, nic nie bawi, który tylko jest, narzeka i dalej jest. Trochę zazdrościłem Aaronowi tej jego niewinnej radości z faktu posiadania chłopaka i pasji z jaką o nim myślał. Dawniej wydawało mi się, że związki właśnie takie są i miłość rozpala zakochanego mimo upływających lat. Teraz nie byłem już tego taki pewny.
Czy mój związek zaczął mi się nudzić? Tak i nie. Przede wszystkim wydawał się pozbawiony nowych elementów, niczym nie zaskakiwał, stal się przewidywalny. Z drugiej strony Fabien nadal potrafił mnie rozpalić i niezmiennie go uwielbiałem. Czegoś jednak mi brakowało. Może to z powodu tej ogromnej różnicy wieku między nami? Ja potrzebowałem nastoletniego szaleństwa, a on marzył o ustatkowaniu się i spokojnym życiu. Kiedy ja nie miałbym nic przeciwko szaleństwie w klubie, tańcu, wyjściu na koncert lub inną imprezę, Fab preferował domowe zacisze. Gdzie podział się ten szalony facet, który był w stanie przelecieć nieletniego dzieciaka tylko dlatego, że ten chętnie rozkładał przed nim nogi? Dla niego byłem jedynym partnerem, z jakim może się związać, nikt inny nie wchodził w grę, ponieważ tak wyglądały sprawy łączenia się w pary w Upadłym Rodzie. Ale dla mnie mógł być jednym z wielu! Mogłem go zawsze porzucić dla młodszego, przystojniejszego, bardziej charyzmatycznego chłopaka. Czy więc Fabien nie powinien bardziej się starać aby mnie zadowolić?
To były jednak beznadziejne Święta, skoro teraz nachodziły mnie takie myśli. Byłem więc wdzięczny przyjaciołom, że dali mi chwilę sam na sam ze samym sobą i swoimi problemami. Nie było wątpliwości, że wyczytali z mojej twarzy, że coś nie gra i dlatego woleli milczeć.
Moje spojrzenie spotkało się z nich, kiedy najpierw popatrzyłem na niewinnego, pełnego ideałów Cyrille’a, a następnie na doświadczonego, ale żyjącego chwilowo w świecie różowego tła i kwitnących kwiatków Aarona. Czy powinienem z nimi porozmawiać na dręczące mnie tematy? Czy powinienem zdradzić im odrobinę z sekretów mojego chłopaka, aby lepiej mnie zrozumieli? Nie chciałem trzymać tego wszystkiego w sobie, ponieważ wiedziałem, że w końcu zacznę się dusić. Zresztą wypowiadając głośno swoje rozterki, mogłem lepiej się im przyjrzeć i zasięgnąć opinii kogoś z zewnątrz. Nie byłem typem chłopaka, który lubiłby męczyć się ze wszystkim samemu tylko dlatego, że ma jaja. Wolałem mówić, mówić, mówić!
A może wcale nie było żadnego problemu? Może zwyczajnie miałem kiepski dzień i wszystko miało nabrać innych barw jutro lub nawet dzisiaj wieczorem? O.K., nie byłem dziewczyną, nie mogłem tego zwalić na jakiś zespół stresu przedmiesiączkowego, czy co one tam miały, ale gorsze dni i tak mogłem mieć.
- Dobra, porozmawiałem już sam ze sobą, więc możemy przejść do innego zestawu pytań. Takiego, który nie doprowadzi mnie na skraj rozpaczy. - rzuciłem próbując się uśmiechnąć. Nie poszło mi jednak najlepiej. - Jeżeli nie przejdzie mi do jutra, powiem wam, co mnie dręczy. - obiecałem przyjaciołom. - Aaronie, opowiedz nam coś więcej o swoich słodkich świętach. Żeby wkurzać Cyrille’a i rozbawiać mnie.
- Hę? Serio? - chłopak z irokezem zmarszczył niepewnie brwi. Rudzielec tylko prychnął poirytowany, chociaż bez najmniejszego cienia prawdziwej urazy. - Nie wiem czy to dobry pomysł, kiedy wydajesz się…
- Ja jestem od myślenia, ty od wykonywania moich poleceń. - przerwałem mu. - Proszę. - jęknąłem robiąc błagalną minę. Może opowieść o świeżej, młodocianej miłości Aarona i Florina pozwoliłaby mi odnaleźć to czego brakuje w teraz w moim związku. Może poczułbym natchnienie do rozkręcenia mojej nudnawej egzystencji „chłopaka własnego ojca”, jak czasami o tym myślałem, jako że mój partner był mniej więcej w wieku mojego taty.
Mroczny westchnął ciężko i poddał się mojej woli. Skinął poważnie głową, po czym uśmiechnął się znowu pełen radości. Nie wiem od kiedy czarny kolor mógł razić, ale najwyraźniej przy Aaronie niemożliwe okazywało się możliwe.
- No więc, było cudownie! Moi rodzice okazali się bardzo otwarci na wieść, że będą mieli lokatora i mój Flo od razu przypadł im do gustu. Karmiłem go smakołykami i śmieciowym żarciem, kiedy nie robiliśmy zupełnie nic, obijając się bezceremonialnie. Zabrałem go na wielkie zakupy i ubierałem jak tylko mi się podobało, a przyznaję, że był w niektórych tych ciuszkach naprawdę pociągający. - niewiele brakowało, a chłopak zapiszczałby niczym nastolatka. - To oklepane, ale zaciągnąłem go do przymierzalni i trochę świntuszyliśmy, jak w jakiejś historii dla napalonych dziewczyn. Odkryłem, że facet również powinien czytać te wszystkie bzdurne romansy, ponieważ wtedy lepiej wie, co może spodobać się drugiej osobie i ma więcej pomysłów, które urozmaicają… pożycie.
- O Merlinie! Ktoś w ogóle jeszcze używa tego słowa w dzisiejszych czasach?! - Cyrille nie mógł się powstrzymać od zgryźliwego komentarza.
Bingo! - pomyślałem. Właśnie tego mi brakowało – urozmaicenia. Fabien nie czytał żadnych „bzdurnych romansów”, więc zwyczajnie i po męsku myślał, że związek nie wymaga wiele. Myślał, że wystarczy po prostu być i tym byciem zdoła w pełni mnie zadowolić. Nie oszukujmy się, tak jak facet powinien o siebie dbać na zasadach podobnych do kobiety, tak i powinien niemal pluć banałami godnymi najprostszych historii czytanych przez małolaty. W końcu romanse tego typu powstawały nie dlatego, że autor lubi powtarzać to, o czym wielokrotnie już pisano, ale dlatego, że właśnie to kręci dziewczyny, chłopaków, ogólnie ludzi! Dlaczego w tak wielu historiach jedna osoba przyszpila drugą do ściany? Ponieważ to podniecające! Dlaczego należy zwracać uwagę na drobne, czasami głupie szczegóły? Ponieważ większości się to podoba!
- Jesteś geniuszem, stary! - wydałem z siebie radosny pisk, który chwilę wcześniej chciałem przypisać przyjacielowi. - Lecę napisać list!
Zostawiłem zaskoczonych kumpli w pokoju, wybiegając z niego ile sił w nogach. Musiałem jak najszybciej zażądać od Fabiena zaczytywania się w romansach aby dokształcił się w dziedzinie związków i moich potrzeb. Jasne, będzie stawiał opór, ponieważ mężczyźni zawsze polegają na swojej męskości, i bynajmniej nie chodzi tu o penisa, niczym narkomani na silnej woli.
Oto klucz do wielokrotnych męskich porażek, który właśnie odkrył mój cudowny przyjaciel!
Wyobraziłem sobie Aarona czytającego głupią powieść dla nastolatek marzących o wielkiej miłości i zamiast się roześmiać, jak zrobiłbym to jeszcze przed godziną, zawyłem z zachwytu nad genialnością tego obrazu.
Remedium na moje problemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz