niedziela, 26 sierpnia 2018

Znaleźć sposób na złodzieja

Syriusz, który w końcu dokopał się do swoich ulubionych ubrań był w siódmym niebie. Chyba nawet miał ochotę je przytulić, ale powstrzymał się wiedząc, że leżały między ubraniami innych osób. Dobrze było wiedzieć, że jego desperacja nie osiągnęła jeszcze punktu krytycznego. Niemniej jednak jego znalezisko zachęciło Jamesa do tego samego, dzięki czemu obaj odzyskali to, co stracili. Przynajmniej tyle dobrego wyszło z naszej wizyty u Hagrida, bo na więcej chyba nie mogliśmy liczyć.
- Hagridzie, co w takim razie planujesz zrobić z tym Skrzatem? - zapytałem po chwili, która w zupełności powinna wystarczyć mężczyźnie na poużalanie się nad sobą. - Nie możesz zostawić go ot tak, samemu sobie, żeby terroryzował Hogwart. Te wszystkie ubrania – wskazałem ręką góry materiału – jeszcze niedawno znajdowały się na ciałach swoich właścicieli.
- Rozumiem to, oczywiście, że rozumiem…
- Doprawdy? - przerwałem gajowemu zanim zaczął grać na naszych uczuciach. - I to właśnie powiesz tym wszystkim dziewczynom, które nagle stały przed chłopakami w samej bieliźnie lub bez niej? Tym wszystkim chłopakom, którzy znaleźli się w podobnych sytuacjach z winy twojego Skrzata?
- Stałeś kiedyś w samych gaciach przed dziewczyną, która ci się podoba? - James chyba pojął, o co mi chodzi, ponieważ przyłączył się do mnie w strofowaniu Hagrida. - Chcesz zrobić dobre wrażenie, a tu nagle JEB! Masz na sobie tylko jakieś obciachowe i bardzo nieseksowne galoty, które dostałeś od babci, która zapomniała, że nie masz już pięciu lat.
- Ja przed swoją dziewczyną stałem goły, jak przy narodzinach. - zauważył Syriusz rzucając mi szybkie porozumiewawcze spojrzenie. - Wparowała do pokoju akurat, kiedy zniknęły moje ubrania włącznie z bielizną. - pomachał swoimi gatkami przed twarzą zatroskanego gajowego. - Świeciłem jajami, Hagridzie.
- Byłem na spotkaniu u Slughorna, kiedy zniknęły jego ubrania, część moich, mojej dziewczyny oraz jeszcze kilku osób, które tam były. Połowa szkoły widziała moją kobietę w samej bieliźnie, podczas kiedy powinienem być jedynym, który ogląda ją taką.
- Jeśli nie chcesz wydać tego Skrzata nauczycielom, złap go jak najszybciej i oddaj ubrania właścicielom. W przeciwnym razie nie masz innego wyjścia, jak tylko przyznać się do wszystkiego. - starałem się nadać swojemu głosowi przekonujący, ale łagodny ton.
- Nie wydamy cię, ale musisz zrozumieć, jakie to dla nas wszystkich upokorzenie pokazywać się światu nago lub w negliżu tylko dlatego, że jakiś zwariowany cholernik kradnie nam ciuchy. - James rozłożył bezradnie ramiona i westchnął ciężko.
- Jeśli o wszystkim dowie się Ministerstwo Magii, mogą oskarżyć cię o szerzenie zgorszenia w szkole. - dodał Syri. - Rodzice niektórych uczniów są wysoko postawieni, więc informacje o tej sytuacji na pewno opuszczą szkolne mury bardzo szybko.
Udało się. Tym razem Hagrid wyglądał na naprawdę poruszonego. Chyba nie był do końca świadom tego, że ktoś spoza szkoły mógłby dowiedzieć się o szalonym Skrzacie Domowym i dojść do prawdy o tym, skąd się on wziął na terenie Hogwartu.
- Złapię go. - zapewnił w końcu Hagrid i podnosząc wzrok znad swoich stóp, spojrzał po kolei na każdego z naszej trójki. - Powstrzymam to, ale potrzebuję trochę czasu.
- Ile to jest „trochę”, Hagridzie?
- Nie jestem pewny, Remusie. Ale ludziska z Ministerstwa na pewno nie pojawią się tutaj przed jutrem, co nie? Więc spróbuję się pospieszyć i zakończyć to dzisiaj. Zapoluję na Skrzata. Ale, cholibka, jak zastawić na niego pułapkę?
Mogłem tylko wzruszyć ramionami i mieć nadzieję, że było to jednak pytanie retoryczne, na które mężczyzna nie oczekiwał odpowiedzi. W końcu to on uratował Skrzata, więc powinien również wiedzieć, w jaki sposób można go schwytać ponownie. Było to wprawdzie trochę naiwne założenie, ale pocieszało mnie przynajmniej w pewnym stopniu. Nie chciałem przecież żeby ludzie oglądali mojego chłopaka nagiego lub niemal nagiego tylko dlatego, że przypadkiem ubrał na siebie coś, co jednak kwalifikowało się jako czyjeś ulubione ubranie na nim.
- W takim razie może powinniśmy zostawić cię samego, żebyś obmyślił jakiś plan. - zauważył kruczowłosy, jakby nie zważając na to, że gajowy nie ma zielonego pojęcia, jak się do tego wszystkiego zabrać. - W końcu my nie jesteśmy w stanie ci pomóc, a tylko cię rozpraszamy.
Widać było, że Hagrid chciałby nas zatrzymać, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Najwyraźniej uznał, że musi zgodzić się z Syriuszem. Zastanawiałem się tylko dlaczego Blackowi nagle tak się spieszyło do powrotu do zamku.
Pożegnaliśmy się z Hagridem obiecując wpaść niedługo z kolejną wizytą w bardziej sprzyjających warunkach. Kroczyliśmy przez rozległe błonia przez dłuższą chwilę w całkowitej ciszy, zanim Syri zabrał głos.
- Musimy przygotować się na to, że Hagrid nie zrobi nic. Jeśli sami czegoś nie wymyślimy, skończymy goli i wcale nie weseli. Nie doniesiemy na niego, bo to byłoby nie fair, ale musimy opracować jakiś własny sposób na złapanie tej cholery, która nas magicznie publicznie rozbiera!
Nie mogłem się z nim nie zgodzić. Pozostawienie wszystkiego Hagridowi byłoby błędem, nawet jeśli namawialiśmy go do podjęcia jakiś kroków. Zresztą to właśnie on narobił nam wszystkim kłopotów, więc musiał wziąć za to jakąś odpowiedzialność. W najgorszym wypadku Skrzat poczuje, że każdy na niego poluje i wyniesie się z tej okolicy umęczając kogoś innego.
Jedyny problem polegał na tym, że żaden z nas nie miał zielonego pojęcia, w jaki sposób łapie się szalone i zbuntowane Skrzaty Domowe, a nie liczyłbym na to, że te szkolne w jakikolwiek sposób nam pomogą. Może i były wierne czarodziejom, ale czy do tego stopnia aby wydać swojego brata? Wątpiłem.
- Zacznijmy od tego, że ten cholerny Skrzat musi się gdzieś fizycznie ukrywać. Nie wierzę, że jego magia działa na dużą odległość. Nie jest też czarodziejem żeby rzucać jakieś skomplikowane zaklęcia. Musi więc przebywać gdzieś w szkole…
- Może jest w stanie jakoś wyczuwać niektóre emocje, skoro wie, które ciuchy się komuś podobają, a które nie. - zauważył dosyć rozsądnie James.
- A jeśli ukrywa go któryś ze szkolnych Skrzatów? - przyszło mi nagle do głowy. - W nieznanym, nowym miejscu zazwyczaj ciągniesz do swoich, ponieważ oni są tym elementem, który jest ci w pewnym stopniu znany.
- Czyli spisek?
- Nie! - od razu odrzuciłem propozycję Pottera. - Może poprosił o pomoc, ale nasze Skrzaty nie wiedziały, że coś z nim nie tak. Teraz już wiedzą, ale boją się ujawnić, ponieważ ktoś mógłby pomyśleć tak, jak ty przed chwilą. Nie chcą też ostać ukarane, więc wolą milczeć. Naturalnie to tylko teoria. Proponuję jednak wykorzystać Pelerynę Niewidkę i rozejrzeć się po zamku, podsłuchać rozmowy, które nigdy dotąd nas nie interesowały, zwrócić uwagę na dziwne zachowania.
- Wyślemy Petera! - Syriusz uśmiechnął się szeroko. - On jest dobry w skradaniu się, bo ciągle podgląda dziewczyny. Nie będzie zachwycony, ale powiem mu, że jeśli nam nie pomoże to będzie zmuszony chodzić w najgorszych szmatach żeby przypadkiem nie zostać gołym. Pet może i leci na damską goliznę, ale swojej na pewno woli nie ujawniać. Przynajmniej nie całemu światu.
Ja i James zgodziliśmy się bez szemrania. Syriusz miał rację. Poza tym Peter już dosyć się obijał, kiedy my znaleźliśmy winnego całej sytuacji ze znikającymi częściami garderoby, obmyśliliśmy jak na początek spróbować dotrzeć do winowajcy, a później będziemy myśleć nad jego pojmaniem. Krótko mówiąc, odwaliliśmy kawał dobrej roboty, więc reszta należała do Petera.
Teraz trzeba było tylko go odnaleźć, a najlepszym, co mieliśmy była nasza Mapa Huncwotów, która leżała na dnie Jamesowego stolika nocnego wraz z Peleryną Niewidką. Nareszcie przyszedł czas abyśmy w słusznym celu posłużyli się naszym wynalazkiem oraz dziedzictwem Pottera.
Miałem wrażenie, że wszyscy troje pomyśleliśmy w tamtej chwili o tym samym, ponieważ przyspieszyliśmy jednocześnie. Nie musieliśmy już nawet o tym więcej rozmawiać, ponieważ zostało powiedziane wszystko to, co powiedziane być powinno.
Obiecałem sobie wtedy, że kiedy będzie po wszystkim, ubiorę się najlepiej jak mogę i zabiorę Syriusza na jakąś wyjątkową randkę. Obaj na to zasłużyliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz