niedziela, 14 czerwca 2020

Nowy pomysł Jamesa

17 maja

Nie wiem, czy byłem w stanie podnieść jedną brew, ale miałem wrażenie, że właśnie to zrobiłem, kiedy patrzyłem, jak James Potter wnosi do naszego pokoju stertę książek. Wymieniliśmy z Syriuszem pytające, zaniepokojone spojrzenia, podczas gdy Peter starł wpatrzony w okularnika z otwartymi ze zdziwienia oczyma. Sam nie wiem, co miał otwarte szerzej, oczy czy usta.
James potknął się o swoje własne rozrzucone po podłodze buty, książkowa konstrukcja zadrżała i przełamała się w połowie zwalając się ciężko na ziemię. Dobrze, że chłopak w ostatniej chwili przechylił się do przodu, ponieważ książki spadły w bezpiecznej odległości od jego stóp, co oszczędziło mu sporego bólu.
- Niech to! - James tupnął kilka razy ze złością nogą. Było to może dziecinne zachowanie, ale już niejednokrotnie przekonałem się na własnej skórze, że pomaga rozładować negatywne emocje przynajmniej w pewnym stopniu. - Pomóżcie mi to pozbierać, proszę. - zwrócił się do nas błagalnie. - Tak mnie dzisiaj bolą plecy, że jeśli się schylę to już się nie wyprostuję i będę musiał pełzać do wieczora.
Nie miałem nic przeciwko, więc zabrałem się za zbieranie książek. Zresztą, byłem bardzo ciekaw, co tak pochłonęło Jamesa, że postanowił przynieść do pokoju górę książek. Podejrzewałem, że ciekawość kierowała także Syriuszem i Peterem, ponieważ i oni bez mrugnięcia okiem postanowili pomóc przyjacielowi.
- Chiński? - spojrzałem pytająco na okularnika, który właśnie odłożył na swoją szafkę nocną pozostałą w jego rękach połowę książek. - Jesteśmy u progu egzaminów końcowych, a ty planujesz uczyć się chińskiego?
- Lepiej późno niż wcale…
- Stary, na co ci chiński? - Syriusz podał okularnikowi podręczniki, które podniósł.
Ja i Peter zrobiliśmy to samo, a Potter położył je na innych ponownie tworząc z nich wielką górę, a następnie wskoczył na swoje łóżko, które zaskrzypiało niebezpiecznie.
- Wiecie, że pracuję nad kilkoma projektami, jak eliksir młodości, zmiany płci i męskiej ciąży. Źródeł w języku angielskim jest niewiele, a niektóre z nich to tłumaczenia. No i tu pojawia się problem. Chłopaki, jestem u progu przełomowego odkrycia. Znalazłem książkę, w której znajdę wszystkie tajniki zakazanych eliksirów. Rzecz w tym, że tłumaczenie angielskie woła o pomstę do nieba. W życiu nie czytałem czegoś tak koszmarnego. Zostaje mi więc oryginał… - zwiesił głos.
- Który jest po chińsku. - dokończyłem jego zdanie.
- Dokładnie. Szkoła nie ma oryginału, ale go zdobędę. Tylko, że muszę znać chiński. Nie muszę mówić w tym języku, muszę tylko czytać. Jestem u progu odkrycia, które zmieni świat! Czy tam raczej ponownego odkrycia, skoro już kiedyś ktoś to odkrył, ale tego zakazano i ludzie zapomnieli, jaką wiedzę kiedyś posiadali.
- Jeśli to zakazane eliksiry, skąd pewność, że pozwolą ci na to odkrycie? - Syriusz sięgnął po jedną z książek Jamesa i zaczął ją przeglądać. - Merlinie…
- To banalnie proste, mój młody padawanie. Dokonuję odkrycia, piszę o tym do wszystkich gazet, robi się o tym głośno. W końcu dowiaduje się o tym Ministerstwo Magii i zakazuje mi o tym mówić, cenzuruje moją wiedzę. Znowu robi się o tym głośno, bo wszystkie gazety piszą o tym, że Ministerstwo Magii interweniowało, a wiadomości o moim odkryciu rozchodzą się na cały świat. Coś takiego dojdzie do większej liczby osób, mogę cię zapewnić. Tylko najpierw muszę coś odkryć.
- Niech będzie. Rozumiem twój sposób myślenia. Ale ty wiesz, że niektóre z tych znaków są tak trudne, że będziesz uczył się jednego przez dwa tygodnie, jeśli nie dłużej? - Black pokazał chłopakowi przykład, który sprawił, że ciarki przeszły mi po plecach.
Miałem wrażenie, że James pobladł. 
- Cóż, od początku wiedziałem, że nie będzie łatwo…
Syriusz przerzucał strony książki pokazując chłopakowi coraz to nowsze „krzaczki”.
- Przestań! - James zabrał mu podręcznik i odłożył go na miejsce.
- Angielski to jeden z najłatwiejszych języków świata, a i tak robisz w nim błędy. - zauważył Peter – I mimo to chcesz uczyć się pewnie jednego z najtrudniejszych języków jakie istnieją?
- Jeśli macie inny pomysł, słucham. I pamiętajcie, że nie mogę tego dać do tłumaczenia komukolwiek, bo czarodziej przywłaszczy sobie moje odkrycia lub od razu powiadomi Ministerstwo, a mugol nigdy tego nie zrozumie, nie mówiąc już o tym, że mógłbym narobić sobie kłopotów. Zaklęcia tłumaczące testowałem na innych językach i jeśli na chińskim zadziałają podobnie to leżę i kwiczę tak jak teraz z tym, co znalazłem. Niektóre zdania wydają się składane na zasadzie pociętego słownika. Zbierasz kawałki losowo, sklejasz i wychodzi ci zdanie. Lub raczej coś co zdaniem miało być, ale nie spełnia podstawowych funkcji gramatycznych. I mówię wam to ja! A jeśli ja to mówię to znaczy, że jest bardzo, ale to bardzo źle.
- Niech będzie, nie mam pomysłu. Ucz się tego chińskiego, ale na moją pomoc nie licz. - Syriusz podniósł ręce w geście poddania oraz umywania ich od całej sprawy.
- Ja również ci nie pomogę. Nie znam chińskiego i nie wyobrażam sobie uczyć się go teraz. Wiem tylko, że ma tony, a ton zmienia znaczenie słowa. No i od egzaminów dzielą nas tak naprawdę tygodnie, więc nie czuję się na siłach angażować się w coś więcej. Po egzaminach mogę ci pomóc, ale nie wcześniej.
- Nawet na to nie liczyłem. To mój projekt i mój pomysł, więc to ja muszę dać sobie z tym radę. A teraz pozwólcie, że od razu przejdę do rzeczy, bo mam mało czasu żeby zabłysnąć.
James położył się na swoim łóżku, otworzył pierwszą książkę i zaczął czytać. Jego oczy po chwili stały się wielkie jak spodki. Odłożył podręcznik patrząc prosto przed siebie. Byłem pewny, że w jego głowie kłębią się teraz tysiące myśli i pytań, z czego jedno dominuje: „W co ja się wpakowałem?!”.
Po chwili na jego twarzy pojawiła się mina: „Dasz radę, James. Dasz sobie radę, bo jak nie ty to kto”.
I kolejna: „Merlinie, przecież ja w życiu tego nie ogarnę!”
„Nie denerwuj się, James. Dasz radę. Powoli i do przodu. Zapomnij, że ci się spieszy, powolutku, znak po znaku, cholerny krzaczek po cholernym krzaczku. Nie musisz mówić, musisz tylko czytać”.
- Nie mogę prosić o pomoc w tłumaczeniu, ale może poproszę o pomoc w nauce.
- Przed egzaminami? J., zapomnij. - nie chciałem niszczyć jego marzeń, ale naprawdę wątpiłem by ktokolwiek chciał się w coś takiego bawić.
- Spójrz na to z innej strony. - Syriusz uśmiechnął się pokrzepiająco do przyjaciela. - Mogła ci się trafić nauka arabskiego, a tam podobno litery się zmieniają w zależności od tego, z jaką inną literą sąsiadują. Tak przynajmniej słyszałem, ale nie wiem ile w tym prawdy. Nigdy nie chciałem uczyć się arabskiego. Prędzej tureckiego, bo jeden z moich ulubionych bohaterów jest turkiem, ale to podobno całkiem prosty język, więc i tak jestem w dobrej sytuacji.
- Nie wiem czy mnie to pociesza.
- Przeglądałeś już te podręczniki? - postanowiłem w jakikolwiek sposób doradzić koledze.
- Pobieżnie.
- Więc na początek przejrzyj je dokładniej, porównaj. Wybierz taki, który twoim zdaniem wydaje się najłatwiej skonstruowany i najlepiej wszystko wyjaśnia. Zacznij od najłatwiejszego, nawet jeśli okaże się dla dzieci.
- Masz rację, porównanie i wybranie najłatwiejszego to dobry pomysł. Tym bardziej, że już na początku mam ochotę paść twarzą w dół, bo zacząłem się gubić przy pierwszych zdaniach tej książki, a nawet do znaków nie dotarłem.
- Ale pomyśl jak zaimponujesz Lily. - odezwał się w końcu Peter. - Jeśli się dowie, że znasz chiński, nawet jeśli tylko podstawy, oszaleje na twoim punkcie jeszcze bardziej.
- O tym nie pomyślałem. - na twarzy Jamesa pojawił się bardzo szeroki, bardzo znaczący uśmiech. Peter trafił w dziesiątkę z motywacją. J. chciał zaimponować swojej dziewczynie bardziej, niż pragnął sławy i dokonania niesamowitych odkryć. - Peter, jesteś geniuszem!
Miałem wrażenie, że nagle nauka stanie się dla chłopaka o wiele łatwiejsza, a „krzaczki” zaczną same wchodzić mu do głowy. Przynajmniej na początku.

2 komentarze:

  1. Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, odkryłam ten blog około 10 lat temu. Jestem pod wrażeniem tego, jak ta historia i jej bohaterowie żyją, trwają oraz przemawiają do czytelnika. Świetna robota.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniale, nauka chińskiego... bardzo ciekawe James, tylko czy ba chęciach się nie skończy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń