środa, 22 lipca 2020

Suknia

18 maja

- James?
- Hm?
- Ściana. - Syriusz wskazał na twardą powierzchnię, której J. z pewnością nie byłby w stanie pokonać, a jedynie nabiłby sobie ogromnego guza.
- Och.
James cały dzień chodził zamyślony, zadumany, może nie smutny, ale i nie zadowolony. Coś wyraźnie nie dawało mu spokoju. Nie mogłem zliczyć ile razy się dzisiaj potknął, wpadł na coś lub na kogoś.
- Dobra, James, mam dosyć. Przecież ty się zabijesz w przeciągu kolejnej godziny! - Syriusz złapał chłopaka za ramię i posadził go na podłodze przy ścianie, a następnie sam usiadł przed nim. Przyłączyłem się do nich. - Co się dzieje?
- I nie mów, że nic. - dodałem.
Okularnik westchnął ciężko.
- Niech będzie. Słuchajcie. Albo nie, lepiej wam pokażę. - sięgnął po swoją torbę i zanurkował w niej. - Jest! - wyjął kolorowy magazyn i wręczył nam go.
Rzuciłem okiem na okładkę i zmarszczyłem brwi na jej widok.
- Suknie ślubne? - rzuciliśmy z Syriuszem jednocześnie.
- Lily chce wiedzieć która podoba mi się najbardziej i w której moim zdaniem będzie jej najlepiej.
- Co? Jesteśmy przed samymi egzaminami, a ona zawraca ci głowę sukniami? - nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
Przyjaciele spojrzeli na mnie jednocześnie.
- Obawiam się, Remusie, że nie to tak męczy Jamesa. - Syriusz poklepał mnie po kolanie.
Cóż, oni może nie martwili się nauką i egzaminami, ale ja tak.
- Nie zrozumcie mnie źle. Kocham Lily, ale dla mnie to zbyt wcześnie na ślub. Gdyby do tego doszło dwa, trzy lata temu, wtedy pewnie od razu bym się stawił na ślubnym kobiercu. To był ten wiek, kiedy mnie to interesowało. Ale teraz jestem starszy i mądrzejszy. Wolałbym pożyć zanim mnie zaobrączkują. To chyba zrozumiałe.
Skinąłem głową, zaś Syriusz westchnął ciężko.
- Co do tego masz rację. Pamiętasz jacy my z Remusem byliśmy zafiksowani na tym punkcie na początku? Kiedy jesteś młody, takie rzeczy cię interesują, bo są częścią dorosłości. Kiedy dorastasz zaczynasz rozumieć, że to cię ograniczy. Pamiętacie moją kuzynkę? Tę, która zaciążyła? Ilekroć się z nią widzę mówi mi, że nie powinienem się z niczym spieszyć i wysłuchuję całego wykładu na ten temat.
- I ma rację. Lily przynajmniej nie jest w ciąży, więc mogę próbować odwlec ślub w czasie tak daleko jak tylko się da, ale Lily się cieszy, a jej ojciec naciska i niewiele zdziałam. Z tym jest jak z zabawką. Kiedy jest nowa, chcesz się ciągle bawić. Kiedy się znudzisz, bawisz się nią rzadziej, a czasem nawet odkładasz.
- Może powiedz jej, że żadna z tych sukni do ciebie nie przemawia? Evans jest kobietą i na swoim ślubie będzie chciała wyglądać perfekcyjnie. Jeśli ją przekonasz, że żadna z tych sukni nie pasuje do niej, będzie szukać dalej, a to odłoży ślub w czasie. Może nie znacząco, ale zawsze trochę. - pomysł Syriusza miał sens. Nawet jeśli zdecyduje się na szycie, to zajmuje czas.
- A sukni ślubnej nie powinno się szyć magią, ponieważ to zły omen. Jeśli z suknią idzie się na łatwiznę to całe wspólne życie robi się to samo.
- O! Skąd o tym wiesz? Nie sądziłem, że jesteś specjalistą od tematyki ślubnej. - James wyraźnie poweselał.
- Zmyśliłem to na poczekaniu, ale jeśli brzmiało przekonująco to możesz spróbować wcisnąć do Evans. Wtedy na pewno zyskasz czas.
- To może się udać. - James pojaśniał jeszcze bardziej i patrzył na mnie i Syriusza z podziwem. Nie wiem czy jesteście genialni, czy tylko przydatni, ale jeśli Lily to kupi to z pewnością to pierwsze.
- I nie zapomnij o medalu za zasługi. - Syri roześmiał się szczerze i oddał Jamesowi katalog ślubny. - Jeśli chcesz być bardziej przekonujący, znajdź jakąś stronę z suknią, którą obsypiesz komplementami, a później skrytykujesz. Musi myśleć, że naprawdę przeglądałeś katalog i starałeś się coś wybrać.
- Nie chcę źle mówić o dziewczynach, ale większość z nich jest próżnych i jeśli to wykorzystasz masz szansę odwlec ślub nawet o kilka miesięcy. - pozwoliłem sobie zauważyć. Znałem w końcu wiele dziewczyn, które potwierdzały tę regułę swoim zachowaniem oraz kilka takich, które były wyjątkami.
Kruczowłosy pomógł wstać Jamesowi i objął go ramieniem.
- Dasz sobie radę, stary. Pomożemy ci na tyle, na ile będziemy w stanie.
- Dzięki.
James wyraźnie czuł się teraz lepiej i lżej. Jego krok nie był tak ociężały, plecy zgięte, a wzrok zamglony. Biedny chłopak naprawdę musiał martwić się tą suknią i faktem, że wisi nad nim widmo rychłego ślubu. Jego sytuacja pomogła mi docenić moją. Ja nie musiałem martwić się naciskiem z niczyjej strony, nie groziła mi ciąża, a mój związek nie przysparzał mi problemów. Byłem naprawdę szczęśliwy, że nie znalazłem się na miejscu Jamesa.
Dzięki temu mogłem skupić się na egzaminach i przygotowaniu do sprawdzianu mojego przyszłego nauczyciela, a później do lekcji z nim. Naprawdę byłem w dobrej sytuacji, przynajmniej pod tym względem.
Koniec szkoły, ślub Jamesa, nasze dalsze kariery. Przed nami rozciągało się długie pasmo zmian, które miały zakończyć ten etap naszego życia i rozpocząć kolejny. Gdybym miał na to jakiś wpływ, chciałbym żeby żeby nauka w Hogwarcie trwała dłużej. Jeszcze przynajmniej dwa lata, a najlepiej od razu trzy.
Problemy Jamesa uzmysłowiły mi chyba najdokładniej fakt, że wszystko się kiedyś musi zmienić. Po tak wielu latach spędzonych z chłopakami, bałem się samotności, jaka miała nadejść. Oni rozpoczną naukę w nowej szkole, a ja będę musiał uczyć się sam. Podziwiałem Anderw, który był w stanie przeprowadzić się w nieznane miejsce, rozpocząć naukę w nowej szkole i zostawić nas tutaj. To był pierwszy wielki krok jaki zrobił, kolejnym była jego kariera. On również będzie kończył w tym roku edukację. Czy po tym, jak musiał się rozstać z naszą paczką będzie my łatwiej pożegnać się z nowymi kumplami? A może tego nie da się wyćwiczyć w żaden sposób i znowu czeka go ból, samotność, smutek po kolejnym rozstaniu?
Dorastanie było do kitu!
Wchodząc na korytarz, który rozgałęział się później prowadząc do poszczególnych Domów, zauważyłem stojący przy jednej ze ścian straganik. Odwrócona do nas tyłem osoba właśnie wykładała na blat szklanki.
- Zardi? - poczułem jej zapach i od razu skojarzyłem figurę oraz ruchy jakie wykonywała. Każdy porusza się w charakterystyczny sposób, co dla mnie było tym łatwiejsze do zauważenia.
Podeszliśmy bliżej. To naprawdę była Zardi.
- Co ty robisz? - Syriusz stanął przed jej stoiskiem z lemoniadą, jak pisało na banerze nad naszymi głowami.
- To, co widać. - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Sprzedaję lemoniadę na środku korytarza.
- Dobra, zadałem złe pytanie. Dlaczego sprzedajesz lemoniadę na środku szkolnego korytarza stojąc za stoiskiem, które powinno stać na rynku, a nie w szkolnym budynku?
- Przegrałam zakład, potrzebuję kasy, a to jedyny pomysł na zarobek jaki przyszedł mi do głowy. Dodam, że odrabianie prac domowych za kogoś to żadna zabawa, więc od razy zrezygnowałam z tej opcji.
- I uznałaś, że zarobisz więcej na lemoniadzie? - rzuciłem z niedowierzaniem.
- Ludzie są ciekawi tego, co mam i jak smakuje, więc kupują. Poza tym, lemoniada jest wzbogacona zaklęciem musującym. Dla prawdziwych śmiałków mam wybuchającą…
- Chcę wybuchającą! - James od razu położył na blacie pieniądze, a oczy błyszczały mu jasno, jakby właśnie znalazł nową ulubioną zabawkę.
- Mówiłam, że ludzie płacą. - Zardi wyszczerzyła się do nas zadowolona i nalała okularnikowi jego lemoniady.
To mogło być bardzo ciekawe.

7 komentarzy:

  1. Hejka,
    ale dylemat ma james, ale mógłby porozmawiać z Lili że to chyba jednak tak za szybko na ślub... trochę brakuje mi listów z Andrevem...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka,
    kochana co tam u Ciebie słychać, mam nadzieję że wszystko w porządku, no i mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się niedługo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    kochana gdzie jesteś? tęsknie, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku...
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    opowiadanie jest genialne, pomysły Pottera no naprawdę czego on to nie wymyślił, podobał mi się ten fotel odmładzający... ale i rozwijająca się relacja Remusa i Syriusza...
    mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku i po wrócisz do nas z nowym rozdziałem...
    weny, czasu, chęci, pomysłów i motywacji życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wracać do Twojej wersji opowiadania ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    kochana puk, puk, tęsknię za tym opowiadaniem... mamy już ponad rok czasu od ostatniego rozdziału... ale no właśnie też się martwię, bo nie ma nawet małej informacji od Ciebie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    kochana co u Ciebie słychać, mam nadzieję że nic złego się nie dzieje bo jednak martwi mnie ta długa cisza... choć malutka informacja by się przydała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń