niedziela, 29 kwietnia 2018

Kartka z pamiętnika CCCXXII - Fabien Trezeguet

Bijąc się z myślami, obserwowałem drzemiącego na trawie Andrew, który z głową na moich udach obejmował mój pas ramieniem, jakbym mógł i chciał mu się wymknąć podczas tej krótkiej chwili odpoczynku po seksie.
Chłopak był bardzo młody, dopiero niedawno przestał być dzieckiem i wszedł w okres młodzieńczy, nie będąc jeszcze jednak mężczyzną. Miał przed sobą całe życie, obiecującą karierę, mógł otaczać się pięknymi, bogatymi i wpływowymi ludźmi z całego świata. Idąc w ślady ojca, tak jak planował, miał w przyszłości zawojować świat i boiska quidditcha na całym globie.
Tylko ja nie pasowałem do tego obrazka. Ponad dziesięć lat starszy od niego mężczyzna, który musi ukrywać się przed Ministerstwem Magii, jeśli chce ocalić głowę. Człowiek stojący na czele potępianych wygnańców magicznego społeczeństwa, którymi matki straszą swoje niegrzeczne dzieci, niczym mugole swoje wiedźmami.
Co więc ktoś taki jak ja mógł dać temu młodemu chłopcu, który jeśliby tylko poprosił, mógłby mieć wszystko?
Byłem mu kulą u nogi.
Pamiętałem doskonale czasy mojej własnej młodości i licznych eksperymentów w poszukiwaniu osoby noszącej w sobie duszę mojego Anioła. Chodziłem z kilkunastoma osobami, całowałem kilkadziesiąt innych, jakbym w ten sposób mógł odkryć, gdzie schowała się ta jedna, jedyna, wyjątkowa cząstka mnie samego. Cóż, w tamtych czasach wierzyłem, że tak właśnie się to odbywa. Byłem młody, niezaspokojony, marzyłem o tym żeby w końcu spotkać osobę, z którą będę dzielił wzloty i upadki oraz łóżko. To drugie chyba było dla mnie wtedy najważniejsze, ponieważ fantazjowałem o seksie na tysiące różnych sposobów.
Skoro ja byłem taki to dlaczego Andrew miałby być inny? Będąc ze mną musiał żyć w celibacie, kiedy się rozstawaliśmy i nie mógł poszukiwać osoby, która mogłaby okazać się dla niego o wiele lepszą partią ode mnie. A przecież mogło się okazać, że ktoś młodszy i bardziej rozrywkowy zaspokoiłby jego potrzeby lepiej od takiego starego nudziarza.
Przyznaję, na początku byłem zamroczony odkryciem, że w końcu spotkałem swoją drugą połówkę, mojego Anioła. Byłem do tego stopnia pijany uczuciami, że postąpiłem cholernie głupio idąc do łóżka z dzieckiem. Wprawdzie chętnym i rozwiniętym seksualnie, ale jednak cholernie młodym. Może i później nie tknąłem go do czasu osiągnięcia odpowiedniejszego wieku, ale zło już się stało. Związałem go ze sobą, wciągnąłem w związek, który dla mnie miał być jedynym przez całe życie, ale nie musiał być takim dla niego. Gdyby Sheva chciał ode mnie odejść, pozwoliłbym mu na to, chociaż nawet nie potrafiłem wyobrazić sobie bólu, jaki bym sobie w ten sposób sprawił. Obawiałem się jednak, że chłopak będzie męczył się w tym związku i dusił u mojego boku, byleby tylko nie zranić mnie swoim odejściem.
Heh, gdzie podział się ten nieodpowiedzialny, szalony mężczyzna, którym byłem do niedawna? Miałem wrażenie, że zachowuję się jak żonaty tatusiek, który nagle poczuł ciążące mu na ramionach brzemię odpowiedzialności za swoich bezbronnych bliskich.
Wsunąłem palce w jasne włosy chłopca i bawiłem się nimi uważając, żeby go nie obudzić.
Czy gdybym zastosował się do jego dziwacznych rad, których udzielił mi niedawno, nasz związek miałby realne szanse na przetrwanie?
- A dlaczego miałby ich nie mieć? - wystarczyłem się słysząc ostry ton Andrew.
Chłopak podniósł się i usadowił na moich udach, mierząc mnie twardym, przeszywającym spojrzeniem.
Zawahałem się, ponieważ byłem pewny, że nie wypowiedziałem swoich myśli na głos.
- Słyszę je! - prychnął poirytowany chłopak i po chwili uśmiechnął się szelmowsko. - Nie wiem dlaczego, ale słyszę twoje myśli, ty wielki głupku! No więc? Dlaczego nasz związek miałby nie przetrwać? Bo jestem za młody na „ever after”?
Patrzyłem na niego bez zrozumienia, ponieważ było niemożliwe, żeby Sheva mógł czytać mi w myślach, aby słyszał je w swojej głowie. A przynajmniej jeszcze nigdy o czymś podobnym nie słyszałem.
- Ja również nie, a jednak słyszę cię głośno i wyraźnie.
Jak to możliwe, że Andrew zaakceptował coś tak dziwacznego bez najmniejszego wahania i w jednej chwili?
- To nie jest teraz istotne. - chłopak zaczął wodzić palcem po mojej piersi. - Może to dlatego, że zaczynasz we mnie wątpić i trzeba temu zaradzić skoro mam w sobie twojego Anioła.
- Jesteś moim Aniołem. - poprawiłem go kładąc dłonie na jego biodrach.
- Niech będzie, dla mnie nie ma wielkiej różnicy, przynajmniej na razie. A teraz słuchaj i nie przerywaj. Uważam, że moje rady jak najbardziej pomogą w naszym związku i pozwolą ci się trochę rozluźnić, ponieważ od dłuższego czasu jesteś jak chodząca bomba zegarowa. Poza tym, przyda mi się odrobina niewinnego romantyzmu, żebym nie zapomniał jak to jest w zwyczajnych związkach. A teraz najważniejsze! - cudowne, zielone oczy zniewoliły moje spojrzenie.
Zaskoczony stwierdziłem, że w tęczówkach chłopaka widzę nie swoje odbicie, ale całego siebie, takiego jakim widział mnie Andrew.
- Po pierwsze, nikt nie działa na mnie tak jak ty. Uwielbiam twoje duże, silnie ciało, szerokie ramiona, twarde mięśnie, kwadratową szczękę, szorstkie usta. Twoje różnokolorowe oczy nadal sprawiają, że przez moje ciało przechodzą dreszcze podniecenia. Nie chcę więc nikogo młodszego, ponieważ fizycznie jesteś moim ideałem, przystojny idioto. - w jego oczach widziałem potwierdzenie tych słów, co sprawiło, że po moim kręgosłupie przesunęło się podniecenie, niczym wyładowanie elektryczne. - Uwielbiam kiedy jesteś szalonym, nieokiełznanym głupkiem, ale równie mocno lubię, kiedy zamieniasz się w poważnego i odpowiedzialnego lidera. Jesteś czuły i kochający, potrafisz poświęcić się dla swoich bliskich, doskonale gotujesz i dokładnie sprzątasz, dzięki szkoleniu mojej mamy, więc masz zadatki na wzorową gospodynię. W dodatku wystarczy jedno moje słowo, a z partnera dominującego stajesz się uległym, a przecież mógłbyś odmówić z racji naszej różnicy wieku. Kocham cię, Fabienie.
Ująłem w dłonie jego blade policzki i przylgnąłem do jego warg w pocałunku, który miał być odpowiedzią na wszystkie te wyznania.
Jak mogłem wątpić w uczucia tego chłopaka, który wlazł odważnie w bagno związku ze mną bez mrugnięcia okiem? Zrobiłbym dla niego wszystko, dokonałbym nawet niemożliwego.
Oderwałem się od jego ust i sunąłem pocałunkami niżej, przez jego szyję. Podwinąłem koszulkę Andrew i pokryłem muśnięciami jego nakrapianą malinkami pierś oraz płaski, lekko umięśniony brzuch. Blondyn klęczał aby ułatwić mi dostęp do swojego ciała, więc objąłem wargami drobny kolczyk w pęku, niedawną zachciankę mojego kochanka, i possałem wiedząc, że chłopak bardzo to lubi.
- Mmm, jak na takiego tatuśka, za jakiego się pan uważa, panie Trezeguet, wydaje się pan nie do zdarcia. - zamruczał z rozbawieniem, spoglądając na moje pęczniejące powoli krocze.
- Codziennie ćwiczę, aby później w łóżku dotrzymywać ci kroku, dzieciaku. - odpowiedziałem skubiąc jego pępek zębami.
- Doskonale. Teraz tylko czytaj książki, które ci poleciłem i wszystko wróci na właściwe tory. Nasz związek będzie jak nowy!
Uśmiechnąłem się i przesunąłem nosem przez całą długość jego piersi. Zaciągnąłem się przy tym słodkim zapachem jego spoconej i nagrzanej słońcem skóry.
- Niech będzie. Dam szansę twojej metodzie. Skoro słyszysz moje myśli to i tak nie mógłbym cię okłamać.
Andrew uśmiechnął się szeroko. Ja wcale nie musiałem słyszeć jego myśli, aby je w tej chwili znać. Miał zamiar wykorzystywać tę niespotykaną umiejętność tak długo, jak długo będzie ją posiadał. Inaczej mówiąc, miałem przesrane. Gdybym, broń mnie przed tym Merlinie, zwrócił uwagę na kogoś innego, mój zazdrosny chłopiec od razu by o tym wiedział i dałby mi popalić.
- I to jeszcze jak. - zauważył zadowolony. - Nikt poza mną nie ma prawa ci się podobać, nawet w najmniejszym stopniu! A teraz otwórz usta i powiedz grzecznie „aaaa”, ponieważ mam zamiar sprawdzić, co myślisz, kiedy mnie smakujesz.
Mały diabeł! A jednak zrobiłem to czego chciał. Pomogłem mu wstać na nogi, rozchyliłem wargi i wysunąłem język, na którym po chwili wylądował jego nabrzmiały, gorący członek. Smakował słonawo potem i spermą, ale nie był to nieprzyjemny smak, wręcz przeciwnie. Sprawiał, że z każdą chwilą pragnąłem chłopaka coraz bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz