niedziela, 13 maja 2018

Buziaki w czasie oczekiwania

20 kwietnia
Niemal leżałem na Syriuszu, z ustami przyssanymi do jego ust w gorącym, namiętnym pocałunku.
Był środek dnia, a my mieliśmy jeszcze do odrobienia masę zadań przed jutrzejszymi lekcjami, więc o łóżkowym szaleństwie nie było mowy, ale tę jedną chwilkę sam na sam w naszym pokoju musieliśmy dla siebie znaleźć. Od rana usychałem z tęsknoty za jego bliskością, a on wydawał się każdym ruchem kusić mnie i nakłaniać do perwersyjnych skojarzeń i fantazji. Nic więc dziwnego, że skończyliśmy oddając się spiesznym pieszczotom, kiedy James był na mugoloznawstwie, zaś Peter miał spotkanie z Flitwickiem z powodu jego słabych wyników na ostatnim teście.
Oderwałem się od ust Syriusza i przeniosłem pocałunki na jego szczękę oraz szyję. On w tym czasie mruczał i w najlepsze ugniatał moje pośladki, jakby były z ciasta, które musi rozrobić. Dziwne, ale adekwatne do sytuacji porównanie.
- Kiedy zamieszkamy razem, będziemy mogli spędzać tak całe wolne dni. - wyrzucił z siebie ochrypłym głosem, który wibrował pożądaniem i przyjemnością.
- Hej, hej, hej! Nie tak szybko, przyjemniaczku. - poderwałem głowę do góry i zmieniłem pozycję, siadając na biodrach chłopaka. Miałem wrażenie, że wyczuwam pod pośladkami każdą wypukłość jego ciała i właśnie o to mi chodziło. - Nie planuj, bo nie wiemy, kiedy w końcu zamieszkamy razem. Ja wrócę po szkole do rodziców, a ty do wuja. Tyle jest jak na razie pewne. - poruszyłem się specjalnie w taki sposób, aby Syri poczuł w kroku przyjemne, sugestywne tarcie.
- Gdyby nie to, że nie chcę kochać się z tobą przy świadkach nasłuchujących z pokoju obok, wprowadziłbym się do ciebie lub zabrał cię ze sobą do mnie. Mmm, Remusie, nie kręć się tak… Jeśli mnie podniecisz, będziesz musiał wziąć za to odpowiedzialność, a mamy niewiele czasu.
Uśmiechnąłem się przekornie i zsunąłem z jego ciała. Położyłem się obok niego i znowu całowałem te słodkie, lekko szorstkie usta, które tak uwielbiałem.
Wsunąłem dłonie pod jego koszulę i z rozkoszą dotykałem twardych, atletycznych mięśni jego brzucha i torsu pokrytych gorącą skórą. Uwielbiałem to robić, dotykać zadbanego, idealnego, jak na nasz wiek ciała mojego przystojnego chłopaka. Cóż, pewnie każdy mając chłopaka uważał go za przystojniaka lub chociaż całkiem niezły kąsek, ale w przypadku Blacka naprawdę było na czym zawiesić oko. Był dziki i oswojony jednocześnie, wysportowany, ale w dobrym guście, bez przesady, na którą stawiali niektórzy chłopcy. Byczy kark, nogi jak pnie drzew i klatka piersiowa wielkości stolnicy nie były naszym wyznacznikiem piękna.
Znowu poczułem jego dłonie na moim tyłku, tym razem wsunął je jednak pod moje spodnie, jakby w odpowiedzi na moją pieszczotę. Zamruczałem głośno i wypiąłem się lekko, aby ułatwić mu dostęp do swoich pośladków.
Nasze języki kolejny raz splotły się ze sobą w walce o dominację.
Gdybyśmy mieli więcej czasu, w tej właśnie chwili robilibyśmy wszystko, aby podniecić siebie nawzajem, a później kochalibyśmy się naprawdę długo i namiętnie. Miałem na to ochotę i nie wątpiłem, że Syriuszowi również przyszło to do głowy. Niestety podobne rozkosze musiały poczekać, jeśli nie chcieliśmy przerywać nagle w najmniej odpowiednim momencie, kiedy przyjaciele wróciliby do sypialni.
O wilku mowa. Usłyszałem znajome kroki na schodach dormitorium jeszcze zanim poczułem równie znajomy zapach. Peter miał już za sobą pogadankę profesora, a niedługo miał do nas dołączyć także James.
- Koniec tego dobrego. - westchnąłem odsuwając się od chłopaka i siadając na materacu. Poprawiłem rozczochrane włosy oraz zsunięte za nisko spodnie i byłem gotów udawać, że przez tę chwilę, jaką mieliśmy z Syrim tylko dla siebie nie robiliśmy nic niestosownego ani zbereźnego. Ot, dwa aniołki!
Peter wszedł do pokoju i dopiero wtedy przypomniał sobie, że w gruncie rzeczy powinien był najpierw zapukać, na wypadek gdybyśmy byli z Blackiem w trakcie konsumpcji naszego szczęśliwego związku. Było to widać po jego minie oraz spiętych ruchach. Na szczęście szybko się rozluźnił, kiedy spostrzegł, że nie robimy nic, czego on nie chciałby w tej chwili widzieć. Ja siedziałem na swoim łóżku, zaś Syri leżał na nim rozwalony w najlepsze, z dłońmi pod głową i odsłoniętym brzuchem, ponieważ koszula podjechała mu trochę za wysoko.
Nie miałem nic przeciwko, ponieważ byłem jedynym zainteresowanym takim widokiem w naszym pokoju. Pet zapewne nawet nie zwrócił na to uwagi, a jeśli nawet to w celu porównania płaskiego, wyrzeźbionego brzucha Syriusza ze swoim zdecydowanie bardziej okrągłym i miękkim.
- Jak ci poszło z Flitwickiem? - zapytałem blondynka, kiedy tylko odłożył swoją szkolną torbę i usiadł na swoim materacu wydając kilka ciężkich oddechów.
- Nie najlepiej. - przyznał zmarnowanym, depresyjnym niemal głosem. - Przeżyłem, ale Flitwick chce żebym po każdych zajęciach zaliczał przerobiony materiał zanim wyjdę na kolejną lekcję, a później robił to raz jeszcze kolejnego dnia, następnie po trzech dniach i tygodniu. Uznał, że jeśli po tygodniu wciąż będę sobie radził z zaklęciem, którego miałem się nauczyć to opanuję je do tego stopnia, że nie będzie potrzeby powtarzać go specjalnie aż do egzaminu.
- Auć!
- Taa… - Peter padł na swój materac górną połową ciała i rozłożył ramiona. - To będzie droga przez piekło. Jakbym mało miał jeszcze nauki chodząc na lekcję, odrabiając zadania i ucząc się z Lily. To jakiś koszmar!
- Ale może jego pomysł ma szansę się sprawdzić. - pospiesznie przeanalizowałem plan nauczyciela zaklęć na wbicie wiedzy w głowę przyjaciela. - Gdyby się udało, wiedziałbyś w jaki sposób najlepiej przygotować się do egzaminów…
- Czy ty zawsze musisz być taki rozsądny, Remusie? - Syriusz złapał mnie za rękę i pociągnął na tyle mocno, że zwaliłem się na niego. Jęknął, ponieważ mój ciężar wydusił z niego całe powietrze, ale kiedy spojrzałem na niego zatroskany, uśmiechnął się do mnie szeroko. - Może i sposób Flitwicka okaże się dobry, ale pomyśl o nakładzie pracy, jaki Peter będzie musiał w to włożyć. Nie dziwię się jego brakowi entuzjazmu.
- Ponieważ jesteś leniwy, Syriuszu. - zauważyłem uszczypliwie i pocałowałem go pospiesznie, a następnie podniosłem się z niego.
Moje zmysły ponownie wyłapały znajome odgłosy i zapachy. To James wracał z lekcji. Po kilku sekundach drzwi pokoju otworzyły się i uśmiechnięty od ucha do ucha okularnik wszedł do środka.
- Ach, tęsknię za piękną Noelą, ale jej brat prezentuje się równie fantastycznie. - wyrzucił z siebie już na wstępie. - Gdyby tylko Victor nie kręcił się bezustannie koło niego, tak jak wcześniej zaczął obskakiwać ze wszystkich stron Seed!
Syriusz podniósł się i obdarzył przyjaciela kpiącym spojrzeniem.
- Czy ty przypadkiem nie wróciłeś już do Evans oddając jej swoje serce, duszę i ciało? Nie byłaby zachwycona wiedząc, że fantazja ponosi cię do tego stopnia.
- Ej, marzyć mi nie zabroni! Zresztą nie zna moich fantazji, o których wspomniałeś. One są znane tylko wam! I niech tak zostanie. - zastrzegł celując palcem wskazującym w każdego z nas po kolei.
Przewróciłem oczyma. Czy on całkowicie zapomniał, że jego cholerna dziewczyna nienawidziła mnie i przez to czuła także niechęć do Syriusza? Jeśli ktoś mógłby jej wspomnieć o tym, że Jamesowi marzą się inne dziewczyny oraz mężczyźni, to mógłby to być tylko Peter. A przynajmniej tylko on miał możliwość z nią o tym porozmawiać. Jemu nie wydrapałaby oczu gdyby tylko otworzył usta.
- Dobra, koniec obijania się! Idziemy do biblioteki! Zadania czekają, a ja nie mam czasu na przydługie ślęczenie nad książkami. Jestem już umówiony!
Znowu przewróciłem oczyma, ale nie skomentowałem powodów, dla których przyjaciel chciał szybko uporać się z obowiązkami.
Przychylając się do jego rozkazu, ponieważ od prośby było to bardzo dalekie, zebraliśmy swoje podręczniki. Peter wyglądał jak cień samego siebie, kiedy szurając nogami krążył po pokoju. Syri i ja już wcześniej wszystko przygotowaliśmy, więc niewiele potrzebowaliśmy czasu aby się przygotować. W tym czasie James gonił po sypialni chaotycznie jak bezgłowy kurczak.
Krótko mówiąc, wszystko było na swoim miejscu! Tacy byliśmy teraz, takimi staliśmy się przebywając ze sobą przez tych niemal siedem lat i nie zmieniłbym tego nawet, gdybym miał ku temu okazję. Kochałem moich przyjaciół i wiedziałem, że i oni kochają mnie. Byliśmy w końcu jak rodzina! Chociaż przyznaję, niektórzy byli mi jak bracia, podczas gdy taki jeden przystojniak był dla mnie mężem.
- Czekamy! - odezwał się mój mężczyzna i splótł ramiona na piersi wyczekująco tupiąc nogą. Robił to specjalnie aby zdenerwować Jamesa i szło mu nieźle jeśli wziąć pod uwagę, że okularnik przystanął na chwilę i tupnął kilka razy poirytowany zanim nie podjął na nowo swojej gonitwy za podręcznikami, przyborami do pisania i kto wie za czym jeszcze.

1 komentarz:

  1. Och, to najdziwniejsze uczucie świata.
    Czytam ten blog od jakichś 4 lat i zawsze miałam wiele notek przed sobą. Nawet nie zastanawiałam się nad końcem, a tu proszę - ja wszystko nadrobiłam, chłopcy powoli kończą szkołę. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Wciąż zastanawiam się czy pociągniesz własną historię czy jednak zbiegniesz się z kanonem.
    Jak na razie pozostaje mi czekać i powtarzać sobie ulubione notki!
    Weny i chęci do dalszego pisania!

    OdpowiedzUsuń