środa, 6 czerwca 2018

Czarne nenufary

21 kwietnia
Z głębokim westchnieniem odłożyłem przeczytaną książkę na nocną szafkę i położyłem się na plecach, ocierając załzawione oczy. Powieść, którą właśnie miałem za sobą była przez dłuższy czas niesamowicie nudna, wręcz usypiająca, a jednak brnąłem w nią dalej, ponieważ wiedziałem, że ten autor mimo wszystko potrafi zaskakiwać. I rzeczywiście tak było! Końcówka była niesamowita, naprawdę dobra i skłaniająca do melancholijnych przemyśleń.
Powieść o sztuce, o ludziach, których spotyka się przez całe życie, którzy wywierają na nie wpływ, jedni przemijają, inni wracają. Powieść o uczuciowym pójściu na łatwiznę, o miłości oraz o szaleństwie z miłości. Nudna, nieciekawa, na swój sposób niesamowita.
- Syriuszu, - obróciłem głowę w bok i spojrzałem na mojego rozłożonego leniwie na łóżku obok chłopaka – Co byś zrobił gdybym cię zostawił? Dla innego.
Patrzył na mnie zaskoczony, zszokowany nawet, jakbym zadał to pytanie w obcym, nie znanym mu języku, którego i ja znać nie powinienem. Wiedziałem jednak, że doskonale zrozumiał pytanie, po prostu nie mógł pojąć skąd się wzięło, dlaczego padło, dlaczego właśnie teraz.
- Pytam z czystej ciekawości. - pospieszyłem z wyjaśnieniem. Nie wiem jednak dlaczego zadałem to pytanie, skoro i tak nie mogę spodziewać się po nim odpowiedzi, która nie będzie miała się z prawdą. Chyba nikt nie może być pewny swoich zachowań w sytuacjach stresowych.
- Nie wiem. - krótka, treściwa odpowiedź. - Rozumiem, że chciałbyś usłyszeć, że zamknąłbym cię w jakiejś wysokiej wierzy, jak zły czarownik księżniczkę i nie wypuścił?
- Nie, chyba nie. - kręcę głową – Prawdę mówiąc nie wiem, jaka odpowiedź byłaby dla mnie satysfakcjonująca. Zazdrość w związku jest dobra, bo to znak, że komuś zależy, ale kiedy jest przesadzona… - skrzywiłem się – wtedy nie niesie ze sobą niczego dobrego.
Syri przyjrzał mi się uważnie. Nagle wstał i podszedł do mojego łóżka kładąc się obok. Objął mnie ciasno ramionami, przytulając do swojej piersi.
- Twoje pytanie ma sens, Remi. Niechętnie to przyznaję, ale tak jest. Nie wszystkie związki przeżywają dziesięciolecia, wiele par rozstaje się po tygodniach, miesiącach, latach. Po prostu coś im nie pasuje, namiętność zanika, miłość słabnie, pojawia się inna. Nie wiem jednak, co bym zrobił, gdybyś chciał ode mnie odejść, gdybyś zostawił mnie dla kogoś innego. Przeżyliśmy już swoje chwile zwątpienia, mamy za sobą wzloty i upadki, a jeszcze więcej pewnie jest przed nami. Nie wyobrażam sobie jednak życia bez ciebie, Remusie. Nie dlatego, że nawykłem do tego, że jesteśmy razem, ale dlatego, że cię kocham.
Uśmiechnąłem się do siebie i potarłem policzkiem o koszulkę na piersi chłopaka.
- Rozumiem cię, ponieważ czuję to samo. - zapewniłem. - Czasami wydaje mi się jednak, że przez to, jak nam się układa, jak nam się udało odnaleźć siebie, nie mogę zrozumieć ludzi w tych wszystkich nieudanych związkach. Wiesz, tych, którzy żyją z kimś od lat, a dopiero nagle uświadamiają sobie, że się pomylili. I tych, którzy z góry wiedzieli, że nie kochają, a jednak zdecydowali się z kimś być, komuś się oddać.
Pierś Syriusza zadrżała, a pod moim uchem zadudnił jego powstrzymywany śmiech.
- Myślisz podobnie, jak Zardi. Kiedyś potrzebowała się wygadać w tym temacie i padło na mnie. Ona również tego nie rozumie i ma opory z zaakceptowaniem tego wszystkiego. Uważa, że nie pasuje do tego świata, ponieważ jej myślenie opiera się na zbyt rycerskich zasadach. Jedna jedyna prawdziwa miłość, honor ponad wszystkim. Podobno miała wyrzuty sumienia, że pozwoliła sobie na te swoje nieliczne związki, ponieważ nie powinna nawet próbować, skoro wiedziała, że miłością jej życia jest ten jakiś tam chłopak z Ministerstwa, który już dawno został gdzieś przeniesiony i jest teraz jeszcze bardziej poza jej zasięgiem.
- Hm, ona jest chyba jeszcze gorsza ode mnie. - zachichotałem. - Zgrywa twardziela, ale w rzeczywistości to chodząca ciepła kluseczka.
- Taka z budyniowym nadzieniem. - przytaknął mi kruczowłosy.
Roześmialiśmy się, ponieważ to porównanie idealnie pasowało do naszej przyjaciółki. Limitowana kluseczka w bardzo trudnym do otworzenia opakowaniu.
- Wiesz, skoro w tym tygodniu idziemy do Hogsmeade, powinniśmy potraktować to wyjście jak randkę. - Syriusz odsunął mnie od siebie, dzięki czemu mogłem spojrzeć mu w oczy. Iskrzyły obietnicą cudownego popołudnia oraz nadzieją na to, że się zgodzę.
Od tak dawna nie byliśmy na żadnej sensownej randce, że właśnie zacząłem się denerwować na myśl o tej. Ale czym tu się stresować skoro to nie pierwsze i na pewno nie ostatnie takie wyjście z Blackiem? Chyba wychodziłem z wprawy w randkowaniu, co było śmieszne i wręcz niepoważne.
- To cudowny pomysł.
Syriusz posłał mi radosny, szeroki uśmiech.
- Bądź gotowy na to, że wymyślę coś wyjątkowego i niezapomnianego!
- Hm? - przechyliłem głowę w bok. - Sądziłem, że to będzie taka randka jak poprzednie. Zakupy, słodycze i kremowe piwo.
- Och, daj spokój, Remi! Nie możemy popadać w rutynę! Hm, co byś powiedział na romantyczną kolację podczas lotu balonem?
Zachichotałem kręcąc głową.
- Och, Syriuszu! Ależ ponosi cię wyobraźnia!
Mój chłopak miewał naprawdę niesamowite i niemożliwe pomysły. Skąd on je w ogóle brał? Chyba zbyt wiele czas spędził z Zardi, ponieważ czegoś takiego na pewno spodziewałbym się po niej i po jej miłosnych historiach, którymi się zaczytywała. O tak. Początki dziewiętnastego wieku. Bogaty panicz pragnie zaimponować swojemu służącemu, w którym się zakochał i zabiera go w niesamowitą podróż balonem, podczas której jedzą romantyczną kolację, do której przygrywa im skrzypek.
Syriusz zaczął obsypywać moją twarz pocałunkami. Ot tak po prostu, nic nie mówiąc. Złapał mnie za policzki i zaczął muskać moją skórę w każdym dostępnym miejscu. To sprawiło, że mój poprzedni chichot nasilił się. Usta Blacka muskały mnie tak delikatnie, że niemal łaskotały, nie wspominając już o tym, jak byłem szczęśliwy, kiedy tak mnie całował.
Byłem przy nim taki szczęśliwy! Nie wiem, co go nagle naszło na takie zabawy i okazywanie mi czułości, ale nie miałem nic przeciwko. Może to moje pytanie wywołało u niego nagły napad romantyzmu i chęć udowodnienia mi, że nie mógłbym wybrać lepiej? Tak, może właśnie o to chodziło. Poczuł, że niczego nie można brać za pewnik i postanowił przywrócić naszemu związkowi tę dziecinna niewinność, jaką cechował się dawniej. 
Nie miałem nic przeciwko, ponieważ czułem się dzięki temu cudownie. Nie chciałem przecie popadać w rutynę codzienności, jakbyśmy byli starym małżeństwem, w którym nie ma miejsca na namiętność i uniesienia. Nawet po pięćdziesięciu latach spędzonych z Syriuszem chciałem czuć się kochanym i okazywać mu swoją miłość na każdym kroku. Chciałem spoglądać na niego, jak na najprzystojniejszego mężczyznę na świecie i by on również takim mnie widział. Chciałem umawiać się z nim na randki poza domem i spędzać je w taki sposób, jakbyśmy nie mieli jeszcze za sobą większości naszego życia.
Udało mi się złapać dolną wargę Syriusza między zęby i ukąsić ją leciutko. Odciągnąłem ją od jego zębów bardzo uważałem, żeby nie naruszyć delikatnej skóry i wypuściłem swoją zdobycz z figlarnym uśmiechem.
- Mmm… - chłopak zamruczał i przylgnął do moich warg w pocałunku.
Odpowiedziałem na tę czułość, rozchylając usta i umożliwiając Syriuszowi wsunięcie między nie języka. Nie pozwoliłem sobie na bierność, od razu podejmując się odwzajemniania każdej pieszczoty, każdego liźnięcia. Uwielbiałem, kiedy nasze języki splatały się ze sobą, muskały, walczyły o dominację. Im bardziej „wilgotny” był pocałunek, tym lepiej. Im mniej elegancki, tym większa płynęła z niego przyjemność. Wiedziałem czego chcę. Odważnych, mocnych pocałunków, męskich, czasami nawet niemal brutalnych, ponieważ bez względu na to, jak mogłem wydawać się delikatny, byłem przecież mężczyzną. Lubiłem czasami pełne niewinności zabawy, ale kiedy w grę wchodził francuski pocałunek, musiałem czuć, że jestem mężczyzną podobnie jak mój partner. Chociaż przyznaję, bywały dni, kiedy rozkoszowałem się subtelnymi muśnięciami. Dziś jednak to nie była ta chwila, kiedy chciałbym się bawić w podobne podchody.
Przylgnąłem mocno całym ciałem do Syriusza i zacisnąłem dłonie na materiale jego koszulki. Chciałem więcej i moje krocze również się tego domagało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz