niedziela, 29 lipca 2018

Łowcy smoków

Jeżeli z daleka Olivier Greiz był niezwykle przystojny to z bliska był wręcz zniewalający i o ile ja zachowałem tę opinię dla siebie, Zardi wygłosiła ją na tyle głośno, że słyszało ją kilka osób w pobliżu, a jej głośny jęk zachwytu pewnie dotarł nawet do uszu obiektu jej komentarza, ponieważ łowca uśmiechnął się czarująco oglądając się za siebie i spoglądając w naszą stronę.
- Merlinie słodki, czy istnieje język wystarczająco bogaty w słownictwo aby móc opisać to bóstwo? - westchnęła głośno.
- Minerwo-Mścicielko, długo będziemy tego wysłuchiwać? - Syriusz niby to obojętnie rzucił pytanie skierowane do Agnes, która ze zmęczonym wyrazem twarzy skinęła potwierdzając.
- Obawiam się, że tak.
Łowca tymczasem zdążył już podejść do stołu nauczycielskiego i stanął za Dumbledorem, który z kolei zajął miejsce przy mównicy.
Wcześniejsze wiwaty ucichły całkowicie i zapanowała niemal ogłuszająca cisza.
- Jak zostaliście już poinformowani, gościmy dzisiaj łowcę smoków, Zaklinacza, Oliviera Greiza. Jestem pewny, że z pewnością chętnie opowie wam o tym, co widzieliście w dniu dzisiejszym, jak również przybliży wam chociaż trochę tajniki swojej pracy. Olivierze… - dyrektor zrobił mężczyźnie miejsce i łowcę powitały kolejne brawa. Nie były jednak długie, jako że każdy chciał wiedzieć, co takiego może mieć nam do powiedzenia ten niezwykły mężczyzna.
- Cieszę się niezmiernie, że mogę tu z wami dzisiaj być. - zaczął melodyjnym głosem łowca. Przez jego słowa przebijał się lekki akcent, którego jednak nie potrafiłem zidentyfikować jednoznacznie. Podejrzewałem więc, że często używał angielskiego i stąd też brak jednoznacznej intonacji wskazującej na jego narodowość. - Część z was zapewne zastanawia się, co stanie się dalej ze smoczycą, którą tu dzisiaj mieliście.
- Wiedziałam, że to samica! - szepnęła cicho Zardi.
- Och, serio? - Syri przewrócił oczyma.
- Spójrz na niego, z taką twarzą może rozkochiwać w sobie nawet smoczyce, więc dlatego tak szybko się poddała. Ja bym na niego leciała nawet jako smok.
- Zwymiotuję…
- Smoczyca zostanie przetransportowana do najbliższego ośrodka badan oraz opieki nad smokami, gdzie po jej przebadaniu specjaliści podejmą decyzję, co dalej z nią będzie. W zależności od jej stanu oraz usposobienia, może zostać oswojona lub wypuszczona na wolność w miejscu znajdującym się pod stałą opieką czarodziejów utrzymujących istnienie smoków w tajemnicy przed mugolami. Musicie wiedzieć, że zadaniem łowców jest pozyskiwanie okazów na podstawie zleceń wydawanych przez Ministerstwa Magii. Cele takich zleceń mogą być różne. Ochrona tajemnic naszego świata, ochrona gatunku lub badania. Osoby lub organizacje prywatne również mogą zgłosić swoje zlecenie, jednak musi ono zostać zaakceptowane przez Ministerstwo. Krótko mówiąc, nie pracujemy dla siebie, ale dla innych.
Mężczyzna przerwał na chwilę, aby mieć pewność, że wszyscy zrozumieliśmy jego przesłanie. Był czarujący, potrafił oszołomić rozmówcę, ale nie wciskał nam kitów. Jego praca nie była częścią bajki o smokach żyjących na wolności.
- Jeśli zaś chodzi o sposoby zapanowania nad smokami, jest ich niezliczenie wiele i każdy łowca musi znaleźć ten, który odpowiada mu najbardziej. Ja je hipnotyzuję i tym sposobem zmuszam do częściowego posłuszeństwa. Nie jest to dla smoków w żaden sposób bolesne, nie polega na ingerencji w ich mózgi, pozwala im się uspokoić i poprzez współpracę zapewnić bezpieczeństwo nie tylko istotom znajdującym się w pobliżu, ale także samemu smokowi. - ostatnią część wyrecytował nie próbując tego nawet ukryć, jakby wielokrotnie spotkał się już z zarzutami, na które właśnie odpowiedział.
- Czy mógłbym poprosić o małą demonstrację? - nasz nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami właśnie zwrócił się do łowcy z prośbą, która bezsprzecznie była jego własną, ale ukrytą pod płaszczykiem edukacyjnym. Widziałem, jak błyszczą mu oczy i podejrzewałem, że łowca również dostrzegł w nich tę fascynację.
- Oczywiście. - skinął głową nauczycielowi i wyjął przytroczoną do pasa różdżkę, którą zakreślił wyjątkowo skomplikowane znaki. Przed mężczyzną zaczął obracać się złoty krąg, a kiedy przyjrzałem się uważniej samemu łowcy, zauważyłem takie same kręgi w jego oczach, które rozżarzyły się złoto. A więc hipnotyzował nie tylko kręgiem w powietrzu, ale także oczami!
- Zaklęcia runiczne… - szepnął cicho, jakby do siebie, Syriusz i spoglądał na łowcę takim wzrokiem, że teraz to ja mogłem czuć się zazdrosny.
Jedno machnięcie różdżką i krąg zniknął, a wraz z nim te w oczach mężczyzny.
- Jeśli ktoś z was zastanawia się nad pracą łowcy, musi wiedzieć, że wymaga od kandydata dużego nakładu pracy oraz kolejnych wielu lat nauki. Uczycie się wszystkich sposobów zapanowania nad smokami, w teorii i praktyce, a następnie znajdujecie ten, który najlepiej wam odpowiada. Łowca ponosi odpowiedzialność nie tylko za bezpieczeństwo swoje i smoka, ale także ludzi, którzy w danym momencie znajdują się niedaleko. Dlatego też tak ważne jest dobre wyszkolenie łowców. Czas szkolenia zależy od waszych indywidualnych umiejętności. Cóż, myślę, że powiedziałem już wszystko, co mogłem. - odwrócił się do Dumbledora, a Zardi obok mnie jęknęła zawiedziona, czego mogłem się spodziewać. - Nie chcę żeby smoczyca zaczęła się niecierpliwić, więc lepiej już ją zabiorę.
Miałem wrażenie, że rzucił przy tym szybkie spojrzenie naszemu staremu nauczycielowi opieki, który aż drżał pragnąc dorwać łowcę w swoje łapska i wypytać go o wszystko ze szczegółami. Od kogoś takiego lepiej było trzymać się z daleka Olivier Greiz doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Widać był nie tylko łowcą smoków, ale także kimś, kto potrafił doskonale czytać ludzi.
No dobrze, nauczyciel opieki był tak łatwy do rozgryzienia, że nie wymagało to od nikogo szczególnych umiejętności, ale tego łowcę z przyjemnością podnosiłem do rangi nadczłowieka. Był w końcu grzesznie przystojny, bezsprzecznie inteligentny i utalentowany w dziedzinie run, więc dodanie mu kilku dodatkowych zalet nikomu nie szkodziło.
- Chcę być smoczycą, którą on ujarzmi… - westchnęła rozmarzona Zardi, kiedy łowca żegnał się z dyrektorem.
- Przygotujcie się na ciężki miesiąc. - skwitowała jej słowa Agnes. - A ja będę musiała odgrodzić swoją stronę pokoju od jej strony, jeśli nie chcę zwariować.
Zaśmiałem się cicho, ponieważ wiedziałem, że to prawda i z jakiegoś powodu niesamowicie mnie to bawiło.
Łowca ruszył raźnie w stronę wyjścia z Wielkiej Sali w towarzystwie Dumbledore’a, który najwyraźniej zaproponował, że go odprowadzi.
Przełknąłem ciężko ślinę, ponieważ tan facet naprawdę był niesamowicie przystojny. Jego przenikliwe, roześmiane oczy robiły niesamowite wrażenie, podobnie jak wspaniale umięśnione ciało. Nigdy nie podejrzewałem się o słabość do tatuaży, ale teraz patrząc na czarne wzory pokrywające silne ramię tego mężczyzny, drżałem od środka. Mimowolnie przesunąłem spojrzeniem po jego umięśnionych, silnych nogach w obcisłych, czarnych jeansach i chyba tylko cudem powstrzymałem się od przeniesienia go na jego krocze.
Nie chodziło o to, że mnie podniecał. Po prostu mi się podobał i to wystarczało. Porównałbym to do spoglądania na biust atrakcyjnej kobiety, kiedy jest się heterykiem. Zresztą podejrzewałem, że Zardi nie miała takich skrupułów jak ja i rzuciła okiem na to, czy widać jak obdarzony przez los został ten mężczyzna.
„Tu chodzi o sztukę!” tłumaczyła kiedyś. „Nie musisz być znawcą sztuki, aby ocenić, czy obraz lub rzeźba ci się podoba, czy też nie. To, że przyglądasz się pewnym szczegółom aby lepiej widzieć całość lub czegoś się dzięki temu nauczyć również nie czyni cię malarzem, rzeźbiarzem lub krytykiem. Mogę więc podziwiać mężczyzn pozostając seksualnie nieaktywną!”.
- Bogowie, dajcie mi to cicho na własność. - przyjaciółka nie odrywała od łowcy spojrzenia. Aż ciężko uwierzyć, że tego nie zauważył. A może po prostu wcale nic sobie z tego nie robił, bo był już przyzwyczajony do podobnych reakcji.
- Nie wiedziałabyś nawet, co z nim robić. - zauważył James i jęknął, kiedy Zardi z rozmysłem stanęła mu na palcach u nogi piętą.
- Rozbierałabym go do naga i ubierała, jak mi się podoba, ustawiała bym go w różnych pozycjach i obserwowałabym bardzo uważnie. Niektóre dziewczynki bawią się lalkami, a ja chciałabym zamiast lalki mieć tego łowcę. Co w tym złego? Jestem twórcą, Potter, a twórca potrzebuje wiedzy, którą nie zawsze zdobędzie dzięki książkom.
Tak, Zardi i jej miłosne historyjki, które pisała dla odstresowania. Byłem ciekaw, czy kiedyś pozwoli mi kilka z nich przeczytać, ponieważ do tej pory tylko o nich słyszałem.

1 komentarz:

  1. Zardi odrobinkę przeraża, ale cóż... Taki jej urok!
    Łowca nie zawodzi i mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś coś o nim usłyszymy ;)
    Weny i do napisania!

    OdpowiedzUsuń