środa, 8 sierpnia 2018

Puff!

3 maja
Zamknąłem oczy, odliczyłem pięć sekund, po czym otworzyłem je równie szeroko, co przed ich zamknięciem. Stałem w drzwiach pokoju z trudem mogąc zebrać myśli.
- Yyy… Nie żebym miał coś przeciwko, ale dlaczego jesteś nagi? - wydusiłem do swojego chłopaka.
- Wierz mi, również chciałbym to wiedzieć. - warknął rozeźlony Syriusz, który właśnie prezentując swoje ciało w całej jego okazałości nurkował w szafie ze swoimi ubraniami. - Jeszcze przed chwilą miałem na sobie swoje ulubione ubrania, a teraz świecę gołymi jajami!
- I nie tylko nimi… - rzuciłem cicho do siebie wpatrując się w wypięty w moją stronę tyłek Syriusza. Nie był to widok mobilizujący do racjonalnego myślenia, za to zdecydowanie zachęcał do snucia bardzo jednoznacznych fantazji erotycznych. Tym bardziej, że byłem jak zahipnotyzowany i nie potrafiłem odwrócić wzroku od idealnego, kuszącego ciała mojego chłopaka.
- A więc mówisz, że twoje ubranie zniknęło. - mruknąłem wchodząc w głąb pokoju i zamykając za sobą drzwi.
- Zniknęło, wyparowało, rozpłynęło się w powietrzu. Nie wiem! Sam nie wiem, co się z nim stało. Miałem je na sobie i nagle puff! Nie ma, a ja stoję goły na środku sypialni.
- Puff… - powtórzyłem bezmyślnie, a mój członek wyraźnie twardniał – Hm? Chwila, chwila! Jakie znowu puff?! - oprzytomniałem.
Syriusz westchnął ciężko i odwrócił się do mnie przodem, nie mniej kuszącym, co jego tył.
- Remi, błagam, skup się! Przez chwilę nie myśl o tym, co mógłbyś i chciałbyś mi zrobić, a zamiast tego skoncentruj się na tym, co mówię. Byłem całkowicie ubrany, no może poza bielizną, bo dzisiaj miałem ochotę obejść się bez niej, i nagle jestem goły, jakbym właśnie wyszedł spod prysznica. Jeśli to jakiś głupi dowcip Pottera, to zabiję go, bo wcięło moje ulubione jeansy i koszulę!
- Ale… przecież ubrania nie znikają tak o, same z siebie.
- Mi to mówisz? Jeszcze pięć minut temu byłem w Pokoju Wspólnym! Przyszedłem mu na dwie minuty przed tym, jak moje ciuchy wyparowały! Wiesz, co to oznacza?
Wiedziałem. Doskonale wiedziałem.
Zza drzwi doszły nas dziewczęce krzyki. Miałem złe przeczucie i w pewnym stopniu domyślałem się, co się tam działo.
Pospiesznie wyszedłem z sypialni na schody i spojrzałem w dół na Pokój Wspólny, gdzie panował prawdziwy chaos. Część osób stała z rozdziawionymi ustami patrząc na uciekające w popłochu do swojego dormitorium i piszczące dziewczęta, które miały na sobie samą bieliznę. Kilku roznegliżowanych chłopaków spoglądało w zaskoczeniu to na siebie, to na dziewczyny oraz na tych, którzy wciąż mieli na sobie ubrania.
- Jeśli to żary Jamesa to nieźle wymknął się spod kontroli. - zauważyłem i spojrzałem na stojącego obok mnie Syriusza, który zakrywał swój przód i tył trzymanymi w garści poduszkami. Mój ciekawski chłopak nie miał nawet czasu czegoś na siebie założyć przed wybiegnięciem.
Widząc moje karcące spojrzenie, Syri odwrócił się na pięcie i pomaszerował do pokoju odprowadzany przez przyglądających mu się ciekawsko Gryfonów, którzy również zostali wywabieni ze swoich sypialni krzykiem dziewczyn.
Przez dziurę za portretem Grubej Damy wpadła właśnie rozszalała ze złości, rozebrana jak do rosołu Evans, a za nią szedł zrezygnowany Potter w samych slipach.
- Kochanie, to naprawdę nie ja. - mówił takim tonem, że było jasne jak długo musiał jej to powtarzać, mimo że nie słuchała. - Nie mam z tym nic wspólnego.
Ruda nie słuchała. Wpadła na schody do dormitorium dziewcząt i zniknęła nam z oczu.
- Dlaczego jeśli dzieje się coś złego to najpierw myśli się o mnie? - J. zwrócił się z tym pytaniem do mnie, chociaż miałem nadzieję, że nie oczekuje odpowiedzi, ponieważ mogłaby mu się nie spodobać.
- Co się stało? - postanowiłem zmienić temat.
J. wziął głęboki, ciężki oddech i skinął głową na drzwi do naszego pokoju. Weszliśmy do środka, a kiedy jego wzrok padł na zakładającego właśnie bieliznę Syriusza, rzucił tylko: - Nie chcę wiedzieć. - po czym przeszedł do odpowiedzi na moje pytanie. - Byliśmy na spotkaniu Klubu Ślimaka, chociaż nie chciało mi się tam iść jak jasna cholera. Ale oczywiście Lily nie odmówisz, nawet gdybyś płakał, kopał, drapał i gryzł. No więc nadąsany poszedłem z nią, ostrzegając, że zbojkotuję dzisiejsze spotkanie, jeśli nie pozwoli mi z niego zrezygnować. Wiadome, że nie mówiłem serio! Ale wtedy w dziesięć minut po rozpoczęciu spotkania, ubrania większej części z nas po prostu zniknęły. W tym naturalnie ciuchy Slughorna i, Merlinie słodki, nie chcę tego pamiętać, bo będę miał koszmarny po nocach. Ponieważ się odgrażałem, że będę bojkotował, Lily uznała, że to moja sprawka. W dodatku upłynniła się jej ulubiona sukienka, więc jest jeszcze gorzej. Mam ją oddać, bo ze mną zerwie, poskarży się tacie, a on połamie mi nogi, ręce i pewnie jeszcze połowę żeber przy okazji, i tak dalej… - chłopak opadł na swoje łóżko nie zawracając sobie nawet głowy ubieraniem. - Ona nie chce nawet przyjąć do wiadomości, że gdybym znał takie zaklęcia to zostałbym księciem zła, a nie bawił się w jakieś ogórkowe mgiełki żeby zarobić trochę gorsza! Po drodze widzieliśmy jeszcze kilka osób, w tym McGonagall, którym wcięło ubrania, ale to też jej nie przekonało. Nie, bo to moja wina, bo to na pewno ja coś zrobiłem i teraz ona bielizną musiała świecić przez całą drogę do dormitorium. Swoją drogą, McGonagall jest strasznie chuda. Istny wieszak. Bez szaty wygląda gorzej niż w szacie. A gdzie Peter tak w ogóle?
- Wyszedł gdzieś i na pewno szybko nie wróci kiedy po szkole biegają rozebrane dziewczyny. - zauważył Syriusz. - J., co miałeś na sobie na spotkaniu Klubu?
- Poza tym co widzisz? - wskazał slipy i skarpetki. - Koszulę, którą dostałem od Lily na święta. Zażądała żebym ją ubrał, bo ją uwielbia. No i moje stare, ale zawsze najlepsze bojówki. A czemu pytasz?
- Remi?
Byłem pewny, że coś przyszło mi do głowy, ale nie wiedziałem jeszcze co.
- Mi nic nie zginęło… - rzuciłem i dla pewności zajrzałem w spodnie, aby się upewnić, że mam na sobie bieliznę. - Nie, na pewno nic ze mnie nie zniknęło.
- Tego się domyślam. - Syri przewrócił oczyma. - Ale co masz na sobie, co nie zniknęło.
Skrzywiłem się patrząc na niego, jakby nagle mu odbiło, ale odpowiedziałem.
- Nic szczególnego. Spodnie i podkoszulek, który ubrudziłem podczas obiadu sosem.
Kruczowłosy posłał mi wymowne spojrzenie, jakbym właśnie odkrył jakąś tajemnicę wszechświata.
Próbowałem szybko przeanalizować wszystko czego się dowiedziałem. I nagle to do mnie dotarło. Nie zniknęły wszystkie ubrania, a jedynie ich część! Syri stracił ulubione spodnie i koszulę, Evans ulubioną sukienkę, zaś James spodnie, które uwielbiał oraz koszulę będącą słabością jego dziewczyny. Ja za to miałem na sobie wszystko, co założyłem rano, ponieważ były to byle jakie, wytarte spodnie, na chwilę obecną jedyne czyste jakie miałem, oraz ubrudzoną koszulkę, która do najlepszych również nie należała.
- Złodziej! - powiedziałem z niedowierzaniem. - Magiczny złodziej!
Syri skinął głową uśmiechając się w ten charakterystyczny sposób świadczący o tym, że jest ze mnie dumny.
Teraz pojawiało się jednak zasadnicze pytanie. Komu zależałoby na okradaniu uczniów i nauczycieli z ich ulubionych części garderoby?
Podbiegłem szybko do swojej szafy i zanurkowałem między nieliczne ubrania, jakie tam miałem. Bez trudu odnalazłem mój bezcenny sweter, najlepszy jaki miałem, oraz koszulę, którą dostałem ostatnio w prezencie od mamy. A więc nie zniknęło nic z naszych szaf, a jedynie to, co ktoś miał w danej chwili na sobie. Tak przynajmniej przypuszczałem. Istniała wprawdzie możliwość, że złodziej znał się na rzeczy i nie interesowały go moje kiepskiej jakości ciuchy, ale wątpiłem by w tym wypadku jakość była jakimkolwiek kryterium.
- A może to jakiś fetyszysta, którego kręci przepocony materiał? - razem z Syrim spojrzeliśmy na Jamesa w taki sposób, że wycofał się ze swojego pomysłu. - Dobra, nic nie mówiłem! Powiem to jednak Lily, bo może wtedy zrozumie, że to nie moja sprawka.
- Mów jej co tylko chcesz, mamy teraz na głowie ważniejsze rzeczy. Ktoś gwizdnął moje ulubione ciuchy i mam zamiar je odzyskać!
- A masz zamiar zrobić to jak? - Potter podniósł się do siadu i wlepił wzrok w przyjaciela.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno niedługo coś wymyślę. Cierpliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz