środa, 15 sierpnia 2018

Winowajca

Syriusz niestety nie zdołał wymyślić żadnego sposobu na odzyskanie swoich ubrań, ponieważ nawet nie wiedział, gdzie zginęły. Zresztą nie tylko on. Problem znikających ulubionych części garderoby, które miało się akurat na sobie dobił się także na nauczycielach, którzy w przeciągu godziny zaapelowali do nas, abyśmy przez pewien czas nie nosili swoich ulubionych ubrań lub w miarę możliwości pożyczali je od siebie nawzajem. Zapewnili, że już pracują nad rozwiązaniem problemu i niestety nie dali nam żadnych więcej informacji. Nie mieliśmy więc pojęcia, co właściwie się stało.
- Chodźmy do Hagrida! - rzucił niespodziewanie James, który właśnie wbijał się w spodnie Syriusza. - Nie usiedzę na miejscu, więc równie dobrze mogę coś ze sobą zrobić.
Spojrzałem na Syriusza, który wzruszył obojętnie ramionami. I tak nie mieliśmy innych planów, więc równie dobrze mogliśmy odwiedzić naszego zaniedbywanego przez nas dobrego znajomego.
- Najpierw musisz się jednak ubrać? - zauważyłem, wskazując na nagą pierś przyjaciela.
- Och, wiem przecież! - Potter zaczął przebierać w swoich koszulkach szukając tej, którą lubił najmniej, aby mieć pewność, że nie wróci do zamku rozebrany, gdyby ponownie coś miało z niego zniknąć. Wybrał więc taką o koszmarnym kolorze musztardy i usatysfakcjonowany oznajmił, że jest gotowy.
Drepcząc korytarzami w stronę wyjścia, nawet bez zwracania szczególnej uwagi na ludzi można było zauważyć, że większość osób postanowiła założyć na siebie najgorsze rzeczy, jakie tylko zalegały w ich szafach. Królowały więc przetarte spodnie, brzydkie, sprane oraz dziurawe miejscami koszulki, a nawet porozklejane buty.
Uśmiechnąłem się mimowolnie do siebie, ponieważ bywały dni, kiedy to ja byłem tak ubrany, z racji braku pieniędzy na nowe lub przynajmniej lepsze ubrania. Było w tym coś pocieszającego, ponieważ pierwszy raz nie odstawałem od innych, a może nawet wyglądałem lepiej niż oni. W końcu widziałem i takich, którzy mieli na sobie prawdziwe szkaradztwa. Bo jak inaczej nazwać sukienkę z wypchanym sztucznym ptakiem jakby wyrastającym z ramienia lub spodnie we wściekle różową i seledynową kratę? 
Wychodząc z zamku odetchnąłem z ulgą. Pogoda było całkiem ładna, temperatura odpowiadała moim standardom i nie otaczały mnie piszczące, przejęte głosy osób, które skompromitowały się niespodziewaną golizną, a teraz przeżywały wydarzenia na nowo, opowiadając o tym każdemu, kto tylko chciał słuchać.
James zaczął walić pięścią o drzwi chatki Hagrida ledwie stanęliśmy przed nią. Prawdę mówiąc, zastanawiałem się, czy nasz szkolny gajowy jest w ogóle w domu, jako że nie widziałem go nigdzie w pobliżu, kiedy zbliżaliśmy się do jego domu, a także nie słyszałem żadnych wyraźnych dźwięków dochodzących ze środka. Teraz jednak usłyszałem głuche dudnienie, ciche przekleństwa i po chwili drzwi uchyliły się nieznacznie ukazując rozczochraną głowę Hagrida.
- Och, to wy. - wyrzucił z siebie i miałem wrażenie, że odczuł pewną ulgę. - O co chodzi? Przepraszam, ale jestem trochę zajęty, wiecie jak to jest. Takie tam obowiązki.
Ja, Syri i J. spojrzeliśmy na siebie nawzajem ze zmarszczonymi brwiami. Hagrid zajęty do tego stopnia, że nie może z nami pogadać? To nie było normalne.
- Postanowiliśmy wpaść do ciebie na chwilę. Porozmawiać, odstresować się po ciężkim dniu. Nie planujemy ci przeszkadzać, więc może wpuścisz nas na chwilę? - James wskazał ruchem ręki w stronę drzwi, których mężczyzna nadal nie uchylił bardziej.
- Yhm, to nie najlepszy moment… No wiecie, robię porządki, więc brudno mam… - spoglądał niespokojnie w różne strony, więc było widać, że kłamie. Zresztą, czy Hagrid kiedykolwiek miał naprawdę czysto w swojej chatce?
- Porządki? Możemy pomóc! Uwielbiam porządki! - okularnik udał entuzjazm. Było dla mnie oczywiste, że jest zaintrygowany podejrzanym zachowaniem Hagrida i teraz za wszelką cenę będzie chciał dowiedzieć się o co chodzi.
- Ym, nie! To znaczy tak, ale nie… Yyyy, to znaczy nie trzeba, ale dziękuję. Wszystko jest pod kontrolą.
- Chyba coś ci wystaje. - rzucił Syri wskazując palcem w dół. Zza drzwi wystawała nogawka jeansów. Bardzo jeansowych, bardzo niebieskich oraz bardzo zwyczajnych rozmiarowo.
- Och!
- Co ty kombinujesz? - Syriusz złapał za drzwi, szarpnął je niespodziewanie i zanim Hagrid zdołał odzyskać równowagę, wszedł do jego domku. - Co tu się dzieje? - zapytał, kiedy zdesperowany wielki mężczyzna starał się zasłonić sobą przestrzeń swojej izdebki.
Weszliśmy za nim do domku i od razu zrozumieliśmy o co chodziło Syriuszowi. Na stole Hagrida oraz gdzieniegdzie po całym pomieszczeniu walały się wielkie sterty ubrań.
- Porządkuję! Sezon się zmienia, więc postanowiłem przebrać trochę ubrania w szafie!
- Naprawdę? Godne podziwu, ale to chyba nie twój rozmiar. - zauważył Black, który właśnie porwał ze stery ciuchów jakąś koszulę.
- I zdecydowanie nie twój fason. - dodałem podnosząc spod jednej ze ścian kwiecistą sukienkę.
Hagrid zarumienił się, jakby cała krew z ciała uciekła mu do twarzy.
- Będziesz tak miły i wyjaśnisz mi dlaczego masz u siebie całą masę nieswoich ubrań, podczas kiedy w zamku zginęły te, które niektórzy z nas mieli na sobie? - Syriusz rozsiadł się na jednym z krzeseł, wyciągnął przed siebie długie nogi i skrzyżował je w kostkach, zaś ramiona na piersi. - Wyrzuć to z siebie Hagridzie.
Mężczyzna wyglądał jakby miał się rozpłakać. Nagle westchnął poddając się, usiadł na drugim z krzeseł przy stole i wymamrotał coś zasłaniając twarz dłońmi.
- Co? Możesz powtórzyć, bo nawet ja nie zrozumiałem? - poprosiłem.
- To moja wina. - rzucił ponownie i złożył ręce na kolanach. - Uratowałem z niewoli takiego jednego Skrzata Domowego, co to mu odbiło. Mówili mi, że coś z nim nie tak, ale nie wierzyłem i myślałem, że facet tylko wymówek szuka, a w rzeczywistości handluje nielegalnie magicznymi stworzeniami. No to ukradłem mu Skrzata i wypuściłem.
Spoglądałem po wszystkich osobach obecnych w pomieszczeniu chaty, a w tym samym czasie przyjaciele robili to samo.
- On okrada ludzi z ubrań i przynosi je mi, jako swojemu nowemu panu! - wyrzucił w końcu z siebie najważniejsze zdanie Hagrid.
- Domowy Skrzat kleptoman? - komentarz Jamesa był skierowany raczej do niego samego, nie zaś do kogokolwiek innego.
Syriusz za to podniósł się i zanurkował w jednej z kupek ubrań.
- Jeśli to prawda, znajdę tu swoje rzeczy! - wydusił z siebie podnieconym głosem. Zignorowaliśmy go więc chwilowo.
Zawstydzony gajowy siedział ze spuszczoną głową i mocno zaciśniętymi na kolanach palcami. Było jasne, że wstydzi się tego, do czego doprowadził. Zrobiło mi się go trochę żal, ale tylko trochę, biorąc pod uwagę, jakie wywołał zamieszanie przez swoje naiwne dobre serce.
- Musisz o tym powiedzieć dyrektorowi. - odezwałem się. - On na pewno będzie wiedział, jak ponownie złapać tego Skrzata i będzie mógł oddać wszystkim ich własności. - wskazałem na liczne góry ubrań.
Syri nurkował w innej kupce, kiedy w pierwszej nie znalazł nic swojego.
- Nie mogę tego zrobić! Jeśli się przyznam, dyrektor…
- Musisz, Hagridzie. - przerwałem mu. - Twój Skrzat kradnie ubrania i to nie byle jakie z naszych szaf, ale akurat najlepsze z tych, które ludzie mają na sobie. Uczniowie, a nawet kilku nauczycieli goniło dzisiaj niemal nago po szkole!
Zarośnięty mężczyzna wydawał się bardzo przejęty tym, co usłyszał.
- Haha! - Syri właśnie znalazł swoje ulubione spodnie, co oznaczało mały sukces. Podejrzewałem jednak, że kiedy odzyska wszystko, znajdzie czasu na wściekłość.
- Hagridzie, nie możemy pozwolić aby ten Skrzat gonił samopas po szkole. Możliwe, że po nas przerzuci się na Hogsmeade, a wtedy na pewno wyjdzie, że to ty stoisz za tym wszystkim. Wierz mi, ludzie nie będą zachwyceni.
- Ale kiedy to nie jego wina, że taki jest! To na pewno jakaś choroba, którą da się wyleczyć!
- Więc go złap i zabierz do lekarza, czy gdzie tam chodzą Skrzaty Domowe, ale nie pozwól żeby ciągle nas okradał z dobrych ubrań! - zażądał mimo wszystko łagodnie James. Moje narzeczona jest przekonana, że to ja jestem wszystkiemu winien. Nie wspominając, że jeśli nie odzyska swojej sukienki, może polać się krew.
- Nie, Jamesie, nie proś mnie o to. Nie mogę. - Hagrid znowu ukrył twarz w dłoniach.
Przekonanie go nie będzie łatwym zadaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz