środa, 3 października 2018

Był plan i nie ma planu

- Nie rozumiem dlaczego mielibyśmy się w to mieszać. - Peter usiadł na swoim łóżku nadąsany i splótł ramiona na piersi. Wyglądał jak małe pulchne dziecko, które nie dostało ciastka, o które prosiło.
Syriusz przewrócił oczyma i westchnął ciężko. Do najcierpliwszych ostatnio nie należał, więc poniekąd rozumiałem jego frustrację.
- To może być ostatni raz, kiedy oglądam dziewczyny w bieliźnie!
- Peter, jeśli czegoś nie zrobimy to i tak zakończysz swoją karierę podglądacza na tym dniu. Ale do tego dojdzie całkowity koniec krótkich spódniczek i wielkich dekoltów, ponieważ każda laska będzie chodzić w jakimś obciachowym worku, byle tylko nie zniknął z jej ciała. Kapujesz? Ludzie połączyli te cholerne kropki i zrozumieli, że muszą unikać ładnych ubrań, które lubią. To oznacza, że żadna dziewczyna nie wyjdzie już poza swój pokój w czymś, co mogłoby zniknąć na twoich oczach. Dociera, jak na razie?
Peter rzucił Blackowi nieprzyjemne spojrzenie, ale po chwili najwyraźniej uspokoił się lub po prostu zrozumiał, że Syri ma rację i nic nie zyska na odcięciu się od naszej próby uporania się z problemem szalonego Skrzata Domowego.
- Dziewczyny nie są głupie. O ile to możliwe, są mądrzejsze od nas. Niektórym z nas wisi, czy zobaczą nas w bieliźnie, ale dla nich to coś wielkiego, więc nie zaryzykują. A jeśli one nie będą ryzykować, ty nie będziesz oglądał. Proste.
Cisza jaka zapadła była krępująca, ale na pewno potrzebna. Ja, Syri i James byliśmy w jednej drużynie, zaś Peter jak na razie zostawał w tej drugiej, mniej licznej. Nawet jeśli tylko Syriusz uważał, że może nam się udać, staliśmy za nim murem. Każdy z nas chciał w końcu móc ubierać się normalnie. Nawet ja! Wprawdzie moje ubrania nie należały do najlepszych, ale miałem takie, które szczególnie lubiłem oraz takie, w których uwielbiał oglądać mnie Syriusz, więc nie planowałem ich stracić na rzecz jakiegoś skrzaciego wariata.
- Niech będzie. Zacznę pomagać, ale jeśli uznam, że mi się to nie opłaca, rezygnuję!
- Pasuje mi to! - Syri wyraźnie odetchnął z ulgą. - Jestem pewny, że nie zrezygnujesz tak w ogóle.
Optymista.
Zdecydowaliśmy jednak, że mimo ostatecznej chęci Petera w zaangażowanie się w nasze „polowanie”, nie zaczniemy go od razu, ale damy sobie przynajmniej jeden dzień na wnikliwe przeanalizowanie naszych możliwości i późniejsze zebranie pomysłów. Burza mózgów, pasowałoby powiedzieć, gdyby nie fakt, że nasze głowy będą prawdopodobnie tak puste, że jakikolwiek plan się w nich narodzi, nie będzie on szczególnie odkrywczy. Byliśmy zwykłymi nastolatkami, a nie zaprawionymi w bojach łowcami głów.
Zresztą żaden z nas nie znał się na Skrzatach Domowych, więc co tu mówić o łapaniu jednego z nich.
- Yyy, chłopaki? - zwróciłem na siebie uwagę kolegów. - Nasz pierwotny plan obejmował śledzenie Skrzatów Domowych pod Peleryną Niewidką, prawda?
- No tak, i nadal taki jest. Musimy dowiedzieć się czy pomagają temu walniętemu i gdzie może się on chować…
- Peleryna to część garderoby. Pożądana przez wiele osób, uwielbiana przez nas…
- Nie wiem o czym mówisz. - rzucił z pełną powagą, niemal pogrzebową Syriusz. - Przecież nikt nie mówił nic o Pelerynie Niewidce. Komu przyszłoby do głowy wykorzystywać ją, kiedy istnieje zagrożenie, że Skrzat ją przejmie.
Taaaak… Teraz miałem pewność, że Syri zrozumiał w pełni gafę, jaką wcześniej popełnił obmyślając tę część swojego planu. Jak to możliwe, że wcześniej nie dotarło do mnie, że mogliśmy stracić naszą bezcenną pelerynę w taki głupi sposób?
- Czyli zostaliśmy z niczym… - James zwalił się na swoje łóżko i ułożył dłonie pod głową. - Jeśli na coś nie wpadniemy, jesteśmy skończeni. Nie wierzę, że nauczyciele coś wymyślą, a nie możemy donieść na Hagrida. Nawet anonim nie zda się na nic, bo łatwo je wyśledzić zaklęciami, które Dyrektor na pewno zna.
- Powinniśmy połączyć siły z kimś, kto nas nie wyda i nie powie dyrektorowi kto stoi za tym wszystkim, ale jednocześnie będzie mocnym sprzymierzeńcem. - Syriusz zaczął krążyć po pokoju. - Wiemy wszyscy którego nauczyciela można wykorzystać, ale nie wiem na ile będzie trzymał gębę na kłódkę. Podejrzewam, że może mu bardzo zależeć na pozbyciu się problemu, bo na pewno stracił albo ulubiony garnitur, albo przynajmniej koszulę. On zawsze ubiera się nienagannie, więc…
- Słyszałem, że się zaręczył. - dodał James. - Seed się wygadał na zajęciach z mugoloznawstwa, bo jego siostra chciała żeby on również to zrobił. Wtedy jako bliźnięta mogliby urządzić podwójny ślub.
Patrzyliśmy na Jamesa zaskoczeni. Nie trudno było domyślić się, że Syriusz mówił o Victorze, ale żaden z nas nie wiedział o zaręczynach.
- Mówiliśmy o ślubnych tradycjach mugoli i tak jakoś mu się wymsknęło. Wydawał się zadowolony.
- Nie wiedziałem nawet, że Seed kogoś ma. - przyznałem. - Myślałem, że jest ponad tym, a przynajmniej jest zbyt zajęty pilnowaniem Wavele’a żeby nie zdradzał mu siostry.
- Przyznaję, również tak myślałem, ale wszystko wskazuje na to, że poznał kogoś zanim rozpoczął pracę tutaj i teraz zachęcony przez siostrę postanowił się ostatecznie ustatkować.
- I co ty na to? - zacząłem uważnie przyglądać się Jamesowi. - Twoja Noela niedługo będzie po słowie, a przecież byłeś w niej zakochany.
J. westchnął ciężko.
- Przyznaję, że to był dla mnie szok. Naprawdę miałem nadzieję, że jednak rozstanie się z nim i da szansę komuś młodszemu. Mnie. Teraz muszę o niej całkiem zapomnieć. Jeśli cieszyła się na te zaręczyny tak bardzo, jak mówił Noel to nie mam już najmniejszych szans.
Biedny James. Nazbierało mu się tyle miłości życia, że zamiast raz mieć złamane serce, on miał je łamane niemal bezustannie. Pierwszym, który mu je złamał był Sheva i podejrzewam, że to przyjaciel odczuł najdotkliwiej.
- Trudno. Mam Lily, więc nie powinienem marzyć o innej. Ale i tak wnerwia mnie fakt, że akurat taki nadęty bufon jak Wavele ją zdobył! Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby nadal tu uczyła i nagle jej piękna suknia rozpłynęłaby się w powietrzu zostawiając ją w samej bieliźnie? Założę się, że byłaby koronkowa! I w takim delikatnym kolorze różowym. A może nawet i ona by zniknęła. W końcu Seed na pewno bardzo ją lubiła. No co?
Wzruszył ramionami patrząc na nas z ognikami przekory w oczach, kiedy my wpatrywaliśmy się w niego. Jego erotyczne fantazje naprawdę nas nie interesowały, w szczególności jeśli dotyczyły kobiet. Chociaż niechętnie to przyznawałem nawet przed samym sobą, nie miałbym nic przeciwko, gdyby w jego fantazjach pojawił się tracący ubrania Victor Wavele. W końcu nie musiałem go lubić, aby uważać, że jest przystojny. Nie znaczyło to jednak, że naprawdę chciałbym zobaczyć go bez ubrania lub nawet całkiem nagiego. Nie, to byłoby za dużo.
- Nie ważne, udam, że nie słyszałem. - Syriusz machnął ręką. - Chociaż przyznaję ci rację, Seed pewnie miałaby na sobie różową koronkową bieliznę. A teraz wyobraź sobie, że na ślubie będzie mieć białą, a tym, który się do niej dobierze będzie nie kto inny, jak Victor. - mój chłopak roześmiał się widząc przerażoną i zbolałą minę Pottera. Zakładałem, że James wyobraził sobie moment, w którym Wavele zdejmuje piękną białą suknię ze swojej nowo poślubionej żony i podziwia ją w śnieżnobiałych koronkach.
- Merlinie, będę miał koszmary erotyczne przez ciebie! Tyle piękna nie moje!
Black zaśmiał się ochryple. Odkaszlnął jednak i roześmiał się raz jeszcze, tym razem normalnie. Niestety jego „złowieszczy” śmiech stracił całą złowieszczość.
Byliśmy bandą szalonych chłopaków, którzy uwielbiali sobie nawzajem dokuczać i dogadzać, jakkolwiek dziwacznie by to nie brzmiało. Byliśmy po prostu niepoprawni.
Przez chwilę milczeliśmy, póki nie poczułem na sobie przeszywającego spojrzenia Syriusza. Aż zadrżałem, kiedy przeszył mnie zimny dreszcz. To nie zwiastowało niczego dobrego. Kiedy popatrzyłem na mojego chłopaka, po jego twarzy błąkał się uśmiech, który wcale mi się nie podobał. Przez chwilę wyobraziłem sobie siebie w białych koronkach i zadrżałem ponownie. Nie czytałem w myślach Blacka, ale byłem pewny, że właśnie o tym w tamtej chwili myślał. Zastąpił Seed mną, co było naprawdę przerażające. Kiedyś mógł mnie poprosić o założenie czegoś takiego, a ja pewnie zgodziłbym się, gdyby mnie dobrze przekonywał.
Merlinie, nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz