niedziela, 25 listopada 2018

Kartka z pamiętnika CCCXXXVII - Victor Wavele

- Czy ty nie powinieneś przypadkiem pomagać dzieciakom i odzyskiwać mojej koronkowej bielizny? - Noel uniósł brwi z drwiącym uśmiechem na tej swojej cudownej buźce, kiedy leżałem umierający na łóżku i w myślach oskarżałem się o głupotę. Poprzedniej nocy dałem się ponieść i za dużo wypiłem u Slughorna, a teraz cierpiałem za karę.
- Powinieneś być dl mnie wsparciem, a nie nabijać się. - mruknąłem cicho i ochryple.
- Nie oczekuj litości, kiedy robisz coś głupiego. - mój narzeczony pokręcił głową z dezaprobatą. Mimo to bez proszenia nalał wody do szklanki i pod mu ten zbawienny płyn. Usiadł na łóżku patrząc jak wlewam w siebie tę ambrozję dnia dzisiejszego. Następnie odebrał ode mnie puste naczynie i pozwolił abym ułożył głowę na jego kolanach. Delikatnie zaczął mnie głaskać i bawić się moimi włosami.
Zamruczałem zamykając oczy. Może i nie miał dla mnie litości, ale i tak mnie kochał, więc był łagodny. Nawet pomimo ostrych, karcących słów oraz kpin jakimi mnie raczył.
- Mój organizm potrzebuje czasami dużej dawki alkoholu. - stwierdziłem po kilkuminutowej chwili ciszy, kiedy to Noel nucił coś cicho, jakby planował w ten sposób ułożyć dziecko do snu. Nie ze mną te numery, nie byłem dzieckiem i nie planowałam spać, aby oszczędzić mu wysłuchiwania moich jęków bólu i mdłości.
- Doprawdy? - rzucił bez cienia zaufania, co do moich słów.
- To wewnętrzna potrzeba, której czasami muszę ulegać, aby moje ciało było silne, młodzieńcze i dawało ci pełną satysfakcję.
- Kochanie, z tego co wiem od alkoholu ciało szybciej się starzeje, opada z sił, obniża się jego odporność, a to co powinno stać, opada. - na koniec wskazał wymownie na moje krocze.
Cóż, miał prawo tak to ująć. W końcu kiedy przyszedłem pijany do jego gabinetu – sam nie wiem, jakim cudem udało mi się tam dowlec – nie byłem w stanie wykrzesać z siebie niczego, chociaż bardzo chciałem. A przynajmniej na to wskazywał fakt, że się do niego dobierałem, póki nie zasnąłem na klęczkach z głową między jego nogami opartą o materac.
Nie żeby Noel w ogóle na cokolwiek wtedy liczył. Domyślił się, że tak będzie i dlatego, kiedy ja usilnie próbowałem z nim flirtować – nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiał skoro nawet ja nie byłem pewny, co mówię – on przytakiwał znudzony. Kiedy wybełkotałem polecenie aby się położył, rozebrał i rozsunął dla mnie nogi, zrobił to bez szemrania. Uklęknąłem więc między tymi zgrabnymi udami, pochyliłem głowę wyduszając z siebie jakieś sprośności i w następnej chwili odleciałem. Obudziłem się rano obolały w tak nienaturalnych miejscach, że potrzebowałem chwili by domyślić się przyczyny. A mój mózg nie działał zbyt sprawnie wciąż otoczony oparami alkoholu i okropnym bólem głowy.
Poza tym mój narzeczony postanowił udokumentować mój niebywały pijacki wyczyn i pokazał mi zdjęcie, na którym śpię w pozycji „modlitwy do Allaha” między rozsuniętymi zachęcająco udami mojego cudownie nagiego chłopaka.
Co za wstyd. Dobrze, że nie miał tego komu pokazać, chociaż pewnie oprawi to zdjęcie i powiesi na ścianie w naszym domu na pamiątkę.
- Dobrze, przyznaję się, poniosło mnie. - postanowiłem się poddać.
W nagrodę otrzymałem kolejną szklankę wody i dwie tabletki, które wyglądały niczym skompresowane gwieździste niebo.
Połknąłem je i wypiłem całą wodę. Ciężko jednak było mi powiedzieć, czy zaspokoiłem przy tym swoje pragnienie, czy też nie szczególnie. W końcu miałem kaca, jak się patrzy! Plusem było tylko to, że nie wymiotowałem. Na razie.
- Jesteś taki wyrozumiały… - westchnąłem i zamknąłem się, chociaż chciałem dodać „teraz, dlaczego nie od samego początku?”
- Mam zamiar spędzić z tobą resztę życia. Wypada mi być wyrozumiałym, kiedy robisz coś głupiego, ale nie będę ci wtedy matkował. Sam zawalasz, sam cierpisz. Ja mogę ci co najwyżej trochę ulżyć. Ale pytanie nadal pozostaje bez odpowiedzi. Nie powinieneś pomagać i szukać zamiast umierać?
- Zanim poszedłem pić, dowiedziałem się tego i owego, więc nie do końca zmarnowałem wieczór. - teraz musiałem tylko przypomnieć sobie, czego właściwie się dowiedziałem, ponieważ alkohol miał to do siebie, że lubił spuszczać zasłonę niepamięci na niektóre wydarzenia i informacje. Miałem więc nadzieję, że Noel nie zapyta mnie o to, zanim sobie nie przypomnę, co takiego odkryłem w dniu wczorajszym.
Uratowało mnie pojawiające się nagle śniadanie. Nie byłem głodny, a mój żołądek na pewno wywinie orła, kiedy tylko włożę coś do ust, jednak nie mogłem tego powiedzieć Noelowi. Zresztą i tak kazałby mi jeść.
- Specjalnie dla cienie, kleik mleczny. - pokazał mi okropnie wyglądającą papkę. Aż mnie wzięło na wymioty, ale zdołałem się powstrzymać. - Powiedz „am”.
Jeden z mięśni mojej twarzy zadrżał jakby w konwulsjach, kiedy nieznoszący sprzeciwu wzrok mojego pięknego, ale bezlitosnego mężczyzny wydawał się przybijać mnie do łóżka wielkimi, zardzewiałymi gwoździami aby bardziej bolało.
Nie miałem więc wyjścia. Otworzyłem usta i pozwoliłem by Noel zaczął karmić mnie kleikiem. Mimo moich wcześniejszych obaw, nie był najgorszy i jak na razie nie powodował mdłości. Wydawało mi się także, że trochę łagodzi moje dolegliwości, za co byłem niesamowicie wdzięczny.
Dzięki niemu też mnie olśniło i przypomniałem sobie, co odkryłem. Ten cholerny, zboczony skrzat zaszył się pod zamkiem, w lochach. Teraz jednak trzeba było go wykurzyć i jakoś się go pozbyć. No i odzyskać bieliznę Noela.
Jasne, był piękny, przystojny, seksowny we wszystkim co nosił oraz bez niczego na sobie, ale jednak kręcił mnie w tych swoich koronkowych łaszkach i uwielbiałem je z niego zdejmować, więc musiałem odzyskać te, które stracił, jak również umożliwić mu zakładanie innych, w tym także koronkowej koszuli nocnej. Póki cholerny Skrzat był na wolności, mogłem zapomnieć o takiej możliwości.
Merlinie drogi, jakież to było frustrujące! W szczególności, że przed całą tą akcją ze znikającymi ubraniami kupiłem mojemu narzeczonemu bardzo seksowne wdzianko i teraz nawet nie było sensu mu go dawać, ponieważ zaraz by zniknęło, zanim byśmy się nim obaj nacieszyli.
- Nienawidzę tego Skrzata, nienawidzę tego bólu głowy i tej cholernej suszy w ustach. - mruknąłem.
- Ktoś tu się robi jeszcze bardziej nadąsany. Mój mały Victorek. - Noel poklepał mnie po policzku lekko. - Otwieraj paszczę i kończ kleik! - syknął chwilę później wmuszając we mnie ostatki śniadania.
I ja miałem związać się z kimś takim na całe życie… Nie, nie rozmyśliłem się. Jeśli to możliwe to jeszcze bardziej się w nim przez to zakochiwałem. Co mogło świadczyć o moim ukrytym masochizmie, chociaż podejrzewałem, że jednak winą za to należało obarczyć alkohol, który nadal krążył w moich żyłach.
- Skoro ten Skrzat potrafił rzucić zaklęcie okradające ludzi z ulubionych ubrań, inny Skrzat powinien potrafić rzucić takie, które chociaż przez chwilę zablokuje tamto… - sam nie wiem skąd mi się to nagle wzięło. Po prostu przyszło niczym olśnienie. Olśnienie na kacu, to coś nowego. - A więc jeśli przycisnąć jakiegoś Skrzata aby nam pomógł… Ty będziesz przynętą, a ja z tą małą szajką cwaniaków zaczaję się na skrzaciego wariata, który na pewno wyczuje, że coś ogranicza jego zaklęcie i przyjdzie sprawdzić to osobiście. Wtedy się na niego rzucimy… Nie, wróć. Dzieciaki się na niego rzucą, a ja w tym czasie uniemożliwię mu ucieczkę przy pomocy jego magii.
Noel przerwał moje rozważania nad genialnym planem, wycierając mi usta, jak małemu dziecku.
- To jest całkiem niezły pomysł. Muszę tylko wybrać dla ciebie jakieś odpowiednie ubrania i zabezpieczyć cię na wypadek, gdyby plan nie wypalił. Nie pozwolę żeby ktokolwiek podziwiał twoje idealne ciało. Muszę poinformować o tym Syriusza i znaleźć Skrzata gotowego do współpracy po dobroci lub pod przymusem, jeśli nie będzie innej drogi.
- Masz zamiar iść do dormitorium chłopców w Gryffindorze? - mój mężczyzna uniósł pytająco brew. - Masz na tyle sił?
- Napiszę do niego. Nie będę się wygłupiał z głośnymi korytarzami. Zresztą nie mam sił się nawet wykąpać, a śmierdzę jak gorzelnia.
- Uwielbiam to, że jesteś taki szczery z samym sobą. - Noel zachichotał i pocałował mnie w czoło. - Pomogę ci napisać wiadomość, jeśli chcesz.
- Tak, proszę. Nie mam sił utrzymać pióra, więc to naprawdę mi pomoże.
Widziałem, jak Noel przewraca oczyma i kręci głową. Wiedział, że w tym wypadku przesadzam, ale zaakceptował to.
Był idealnym partnerem dla kogoś takiego jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz