niedziela, 18 listopada 2018

Trzy nadzienia

Patrzyłem podejrzliwie na leżącą przede mną czekoladę, co jakiś czas przenosząc spojrzenie z niej na siedzącego naprzeciwko mnie Syriusza. To, że chłopak dawał mi tego rodzaju prezenty nie było niczym dziwnym, ale fakt, że postanowił towarzyszyć mi przy jedzeniu już tak.
- Co jest z nią nie tak? - zapytałem chyba po raz piąty i otrzymałem tę samą odpowiedź.
- Nic.
Znowu wpatrywałem się w czekoladę.
- Merlinie, Remi! - Syri nie wytrzymał. Sięgnął po kostkę czekolady i rozgryzł pokazując mi środek, z którego wypłynął ciemny, czekoladowy karmel.
Przełknąłem ciężko ślinę i oblizałem usta. Sięgnąłem po czekoladę i wsunąłem kostkę do ust.
- Hm? W środku jest inna… - zauważyłem gryząc ją. Cudowny, słodki, fantastycznie czekoladowy smak rozchodził się po moich ustach. Przyjrzałem się dokładniej podzielonej na kostki czekoladzie i sięgnąłem po kolejną.
Czekolada, którą dał mi Syriusz miała trzy czekoladowe nadzienia – pierwsze ciasteczkowe, chrupiące, drugie kremowe, lekkie, truflowa oraz trzecie, delikatne i płynne. Sam nie wiem kiedy pochłonąłem wszystko. Syriusz wsunął między moje wargi połowę rozgryzionego przez siebie kawałeczka. Zjadłem go i zlizałem czekoladowe nadzienie, które spływało chłopakowi po palcach.
- Mmm, to niebezpieczne. - mruknął i poruszył się na krześle.
Uśmiechnąłem się słodko. Wiedziałem, że musiał się podniecić i dlatego potrzebował zmiany pozycji. Nie pomyślałem o tym wcześniej, kiedy sunąłem językiem po jego skórze, ale teraz z rozmysłem spojrzałem mu w oczy i oblizałem usta.
- Gdybyś miał więcej, moglibyśmy rozpuścić kilka kostek, wysmarować cię czekoladą tu i tam, a później zlizywałbym ją z ciebie. - rzuciłem najbardziej niewinnym tonem na jaki było mnie stać.
- Powiedział ten, który od dziesięciu minut nie potrafił przekonać się do zjedzenia…
- Ponieważ zachowywałeś się jakby coś było z nią nie tak! - prychnąłem.
- Po prostu byłem ciekaw, czy będzie ci smakować!
- Mogłeś od razu mówić!
- Cóż… - kruczowłosy wzruszył ramionami – Przyznaję, że na początku patrzenie na ciebie, kiedy wahałeś się, co zrobić było całkiem zabawne.
Rzuciłem mu jedno z moich „morderczych” spojrzeń.
- A tak w ogóle to nie sądziłem, że potrafisz pochłonąć całą tabliczkę w dwie minuty...
- Milcz!
Syri roześmiał się szczerze. Nie wiem, co mogło go tak bawić w moim obżarstwie, ale najwyraźniej on potrafił znaleźć w tym jakieś pozytywy. Zresztą ja również. Czekolada była wyśmienita! Każdy kawałek, niezależnie od konsystencji nadzienia, był tak wyśmienity, że mój mózg nie wiedział, jak w ogóle opisać ten smak. Słodka, mleczna czekolada z jeszcze bardziej czekoladowym, słodkim nadzieniem. Czułem, że radość i pochłonięty cukier nadal mnie wypełniają. Nie mogłem bowiem zaprzeczyć, że czekolada miała na mnie pozytywny skutek. Zawsze tak było, nawet teraz, kiedy naprawdę starałem się nie objadać słodyczami od miesiąca. Zabawne, że o tym zapomniałem, kiedy Syri postawił przede mną łakocie.
- To wcale nie jest zabawne.
- Jak tam chcesz. - Black złapał moją dłoń w objęcia swoich i zaczął całować moje palce. - Uważam, że to jednak było zabawne. Zabawne i słodkie. Nie tylko z powodu czekolady. - dodał przekornie.
- Syriuszu, zdajesz sobie sprawę z tego, że siedzimy w Pokoju Wspólnym i mimo bardzo wczesnej pory ktoś może się tu zjawić?
- Mam dosyć ukrywania się, Remusie. - spojrzał mi w oczy poważniejąc. - Nie zamierzam obwieszczać światu naszego związku, ale jeśli ktoś coś dostrzeże, nie będę kłamał. Jesteś moim chłopakiem, Remusie. Miłością mojego życia.
Zarumieniłem się. Co go tak nagle wzięło na słodkie słówka i wyznania?
Od strony schodów do naszego dormitorium doszedł nas cichy rumor wychodzących z pokoju osób. Syri wypuścił moją dłoń i wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć w ten sposób, że nasz czas dobiegł końca i musimy wrócić na ziemię. Nie chciał robić sensacji z naszego związku, ponieważ wiedział, że nie lubiłem zwracać na siebie uwagi, a pewnie tak skończyłaby się nasza otwartość. Dlatego też nawet jeśli miał dosyć ukrywania się, nie robił nic konkretnego, by świat dowiedział się o nas. Byłem mu za to bardzo wdzięczny.
- Skoro nie możemy już otwarcie flirtować, zmienię temat. - Syri upewnił się, że trzech chłopaków wychodzących ze swojej sypialni jest na tyle daleko od nas, że nie usłyszą ani słowa. - Skoro ten cholerny Skrzat Domowy kradnie to co się lubi, a ma się na sobie, no wiesz, nie tylko ubrania jako takie, ale także bieliznę, to ciekawe czy kondomy również…
- Syriuszu! - skarciłem go ostro, zawstydzony jego rozumowaniem.
- No co? To sensowne pytanie! Wyobraź sobie, że uprawiasz seks, a tu nagle gumka znika.
- Naprawdę musimy o tym rozmawiać? - czułem, że jestem cały czerwony.
- Nie musisz nic mówić, ale słuchaj. - machnął na mnie ręką. Najwyraźniej dopiero się rozkręcał. - Są różne rodzaje prezerwatyw. Grubsze, cieńsze, nawilżające, smakowe, z jakimiś wypustkami, czy Merlin wie czym. Powiedzmy, że wypróbowujemy taki rodzaj, jakiego nigdy dotąd nie używaliśmy. Na początku jest po prostu ciekawość, pierwsze wrażenie, a nagle w trakcje seksu któreś z nas dochodzi do wniosku, że uwielbia kiedy używamy tych prezerwatyw, bo doznania są nieziemskie. No i właśnie. Kondom znika czy nie? Jeśli nie to znak, że Skrzat-Złodziej ma jakieś priorytety, jego zaklęcie nie działa na wszystko lub ma ograniczenia. Ale jeśli jednak gumka zniknie… Pojawia się problem, bo w pewnym momencie jedziesz bez ochrony. Pomijając już wszystkie kwestie zdrowotne, problem stanowi wtedy niechciana ciąża w przypadku kobiet. Jak myślisz, Remusie? Komuś się to zdarzyło? A może powinniśmy to wypróbować? Co ty na to? Ja proponuję te takie z wypustkami. Gdzieś czytałem, że naprawdę zwiększają doznania, więc moglibyśmy zacząć od nich.
W pewnym momencie schowałem twarz w dłoniach i już tylko słuchałem. Nie byłem w stanie utrzymać kontaktu wzrokowego z Syriuszem, który naprawdę poważnie podchodził do swojego „problemu bezpiecznego seksu i Skrzata-Złodzieja”. Nie byłem też pewny, czy aby na pewno chcę być obiektem doświadczalnym jakiegoś dziwactwa, o którym czytał mój chłopak. Gdzie on w ogóle to znalazł?!
- Przemyśl to. Możemy wrócić do tematu innym razem. Jeśli wolisz być wtedy na górze, nie widzę problemu.
- Syriuszu, błagam, dosyć! - jęknąłem zza dłoni zasłaniających twarz. Jak on w ogóle był w stanie mówić o czymś takim bez najmniejszego cienia rumieńca na twarzy?
- Nie mogę prosić James żeby to przetestował z Evans, bo jeśli zacięży to będzie poważny problem, ale jestem naprawdę ciekawy jak to działa.
- Skończ już z tym, Syriuszu. Błagam! - odsłoniłem twarz i zamiast tego zakryłem dłońmi usta Syriusza, aby nie mógł nic więcej powiedzieć. Oczy mu się śmiały, kiedy patrzył na mnie mamrocząc coś niezrozumiale zza moich rąk. - Nie było tematu, Syriuszu. - powiedziałem ciężko. Nie byłem gotowy na podjęty przez niego temat z samego rana. Mógłbym powiedzieć, że choć oczy miałem otwarte to mój umysł jeszcze spał, ale nie było to prawdą. Mój umysł potrafił sobie wyobrazić wszystko, co mówił kruczowłosy i dlatego wolałem aby milczał. Erekcja przez zajęciami nie była najlepszym pomysłem. Podobnie jak sprośne myśli, które chłopak chciał zaszczepić w mojej głowie.
- Yhymm. - wymruczał chłopak i pokiwał głową. Uznałem, że zgadza się zakończyć temat, więc zabrałem ręce z jego ust. Wyszczerzył się do mnie zadowolony, jak dziecko, któremu obiecano, że Mikołaj odwiedzi je na Święta, ponieważ było względnie grzeczne.
- Nasza pierwsza lekcja dzisiaj to runy, prawda? - dopytał, chociaż dobrze znał odpowiedź. Mimo wszystko skinąłem potwierdzając. - Doskonale.
Mogłem domyślić się, co chodziło mu po głowie. Pewnie planował podzielić się swoimi przemyśleniami z Wavelem, jako starszym i bardziej doświadczonym mężczyzną, który był dla niego niczym mentor, a może nawet starszy brat. Miałem przynajmniej nadzieję, że nikt więcej, ponieważ nie chciałem wracać do czasów zazdrości o Syriusza, które obu nam dały nieźle w kość.
- Nie chcę znać szczegółów i twoich myśli. - mruknąłem podnosząc się z miejsca przy stoliku. - Chodźmy obudzić chłopaków i zbierajmy się na śniadanie.
Miałem nadzieję, że to pozwoli mi pozbyć się niechcianych obrazów z mojej żywo pracującej wyobraźni zainspirowanej przez Blacka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz