niedziela, 21 lipca 2019

Szybkie przygotowania

Dalszy rekonesans nie miał w tamtej chwili większego sensu. Posprzątane korytarze nie zachęcały nauczycieli do prowadzenia rozmów na temat tego, co się wydarzyło, a to niweczyło nasz plan. Musieliśmy dowiedzieć się czegoś w chwili, kiedy wszyscy psorzy zbiorą się w jednym miejscu, aby dyskutować na temat ewentualnego przeciwdziałania kolejnym wstrząsom. A przynajmniej liczyłem na to, że tak właśnie postąpią. Skoro winne były krasnale, musiało chodzić o wykopy, a tych na pewno nie prowadzono bezpośrednio pod zamkiem. To przecież byłoby zbyt niebezpieczne i zupełnie niepotrzebne! A może jednak? Tak czy inaczej, podejrzewałem, że problem nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i to w dosłownym znaczeniu tego słowa. Pozostawało nam tylko mieć oczy i uszy otwarte, aby dowiedzieć się kiedy i gdzie nauczyciele postanowią się zebrać.
Nie mając innego wyjścia, wróciliśmy pod portret Grubej Damy. Wejście było otwarte, prawdopodobnie dlatego, że nauczyciele posprzątali już bałagan na korytarzu i chcieli pokazać uczniom, że są bezpieczni, mimo że nadal nie powinni opuszczać bezpiecznego Pokoju Wspólnego oraz dormitoriów.
Wtedy właśnie usłyszeliśmy głos McGonagall dochodzący ze środka. Od razu zatrzymałem Syriusza i zacząłem wsłuchiwać się w jej słowa. Wyjaśniała prace budowlane prowadzone pod ziemią między zamkiem i Hogsmeade, podczas których krasnale bez ostrzeżenia zdetonowały kilka głazów, czego efektem był wstrząs. Zapewniła także, że pracują nad zabezpieczeniem zamku przed kolejnymi podobnymi wypadkami.
- „Pracują”, czyli jeszcze nic nie ustalili. Mamy szansę coś podsłuchać, jeśli szybko zdobędziemy odpowiedni sprzęt. - szepnąłem Syriuszowi na ucho.
- Kochanie, ja i tak nic nie słyszę, więc nie wiem, o co ci chodzi.
- Och!
- Taaa…
- Wyjaśnię ci później.
Cicho i ostrożnie przeszliśmy przez dziurę za portretem i przesuwając się blisko ścian omijaliśmy uczniów słuchających nauczycielki. Powoli dotarliśmy do naszej sypialni i wślizgnęliśmy się do środka. Nie byliśmy tam jednak sami.
Przechyliłem głowę w bok spoglądając na myszkującą po mojej szafce ciemnowłosą dziewczynę, którą znałem niemal tak dobrze, jak mojego chłopaka.
- Z całym szacunkiem, Zardi, ale co ty właściwie robisz w mojej szafce nocnej?
Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła niemal czarująco. Niemal, ponieważ doskonale wiedziałem, że coś knuje. W przeciwnym razie nie byłoby jej u nas.
- Cóż, u siebie nie mam już miejsca, a muszę przecież gdzieś składować kosmetyki, prawda?
Przesunąłem się odrobinę w bok i zajrzałem do swojej szafki przez ramię przyjaciółki. Moje niemal puste półki były niemal całe załadowane pudełkami, fiolkami i sam nie wiem czym jeszcze. Zbliżyłem się o krok i podniosłem z podłogi jedno z pudełeczek.
- Serum ze świetlików? Serio?
- Magicznie pozyskiwane! Przy jego tworzeniu nie ucierpiał żaden świetlik! Tak pisze na opakowaniu.
Wziąłem głęboki oddech i palcami pomasowałem czoło. Obawiałem się, że dzisiejszy dzień skończy się bólem głowy.
- Popraw mnie jeśli się mylę, ale czy ty masz właśnie fazę na kosmetyki i przesadzasz z ich kupowaniem?
- Yyy… prawdę mówiąc to… tak. - uśmiechnęła się przepraszająco. - Obawiam się, że mam z tym dosyć duży problem. Ale przejdzie mi w końcu! Albo przerzucę się na coś innego, sama nie wiem. W każdym razie, na pewno mi przejdzie i przecież je wykorzystam!
Mogłem się domyślić. Zbyt długo nie miała żadnego dziwnego pomysłu. Cisza przed burzą w jej przypadku, podobnie jak u małych dzieci, zawsze kończyła się czymś kosztownym.
- Zardi… - westchnąłem ciężko. - Esencja nawilżająco-wygładzająca. Ok. Ale po jaką cholerę potrzebujesz trzech pudełek kremu matującego i dwóch zestawów kremów i serów na pierwsze zmarszczki?! A paleta cieni do brwi? Ty nie malujesz brwi!
- Mam zamiar zacząć. - mruknęła speszona. - No i mam pierwsze zmarszczki! O tutaj, pod oczami! Bo nigdy nie uważałam i zawsze naciągałam skórę! - wskazała na swoje oko.
- Daj spokój, Remusie. Przejdzie jej i połowę z tych rzeczy da tobie żebyś wykorzystał zamiast niej. - Syriusz poklepał mnie po ramieniu. - Teraz mamy na głowie ważniejsze sprawy niż jej kosmetyki. Musimy znaleźć ten podsłuch, nad którym pracowaliśmy z Jamesem ostatnio. Wiesz, te uszy dalekiego zasięgu.
Łatwo było mu mówić, ponieważ to nie jego szafka nocna właśnie zmniejszyła swoją wolną przestrzeń, która czekała tylko na nową dostawę czekolady. Nie wątpiłem jednak, że kiedy u mnie zabraknie miejsca, dziewczyna zapełni także jego nocną szafkę.
- Dobrze, gdzie mam zacząć?
- Poszukaj pod łóżkiem Jamesa. Ja pogrzebię w jego rzeczach. - Syri rozdzielił zadania, podczas gdy Zardi wróciła do upychania swoich kosmetyków. Kochałem ją, ale czasami naprawdę się o nią martwiłem. Jak ona miała sobie w życiu poradzić z takim podejściem?
Zatkałem nos klękając i zaglądając do Potterowego „burdelnika”. Skarpety brudne, skarpety bez pary, zaginione bacie, których chłopak szukał przed tygodniem, otwarta paczka cukierków, zużyte chusteczki, paczka ogórków.
- J. śpi na ogórach. - rzuciłem do przyjaciół z przerażeniem.
- Co?! - zakrzyknęli równocześnie Zardi i Syriusz.
- Sami popatrzcie. - zrobiłem im miejsce.
Wyglądali niemal jak bliźnięta, kiedy tak klęcząc obok pochylili swoje ciemne głowy zaglądając pod łóżko okularnika.
- Wow, faktycznie! Ja rozumiem spać na pieniądzach, ale ogórkach? - mruknęła dziewczyna.
- Nie chcę sobie wyobrażać nawet smrodu, jaki będzie stamtąd dochodził, kiedy te ogóry spleśnieją. - dodał Syriusz. - O, uszy! - sięgnął odważnie pod łóżko i wyjął spod niego parę gumowych uszu, które sam zaczarowywałem aby słyszały na odległość. Na pomysł wpadł James, kiedy przeglądając jedną z gazet zobaczył zdjęcie zabawkowego telefonu, którym bawiła się dwójka mugolskich dzieci. Dwa kubki połączone nicią. Na początku nie byłem pewny, czy to aby na pewno zadziała, ale po przejrzeniu kilku ksiąg z zaklęciami udało się nam znaleźć coś odpowiedniego. Najtrudniejszym zadaniem było ulepienie uszu z ciasta. Dodaliśmy do niego kilka składników wykradzionych z pracowni eliksirów i resztą zajęli się J. i Syri. Nie wiem nawet czy je wypróbowali, ale jeśli Syriusz o nich pomyślał to najwyraźniej coś było na rzeczy.
Zardi nawet nie pytała po co nam one. Podejrzewałem, że będzie chciała wiedzieć, czego się dowiedzieliśmy dzięki nim, więc nie musiała już teraz przeprowadzać swojego przesłuchania. Była wystarczająco inteligentna by samodzielnie wyciągnąć wnioski z tego, co już wiedziała i co usłyszała od McGonagall jednocześnie myszkując po naszym pokoju.
- Idziemy! - Syriusz objął mnie w pasie i nakrył nas peleryną. - Zardi, ty pilnujesz fortu i postaraj się nie zrujnować nam sypialni, dobrze?
- Nie boj nic! - machnęła ręką z głową w mojej szafce.
Po Pokoju Wspólnym kręciło się bardzo niewiele osób, wejście było zamknięte, a McGonagall nie było już widać. Nie mieliśmy żadnego planu, ale wydostanie się z pokoju było niezłym początkiem. Zastanawiałem się czy nie potrzebujemy pomocy, kiedy to Syriusz wyjął różdżkę i zaklęciem otworzył okno, a następnie wywołując sztuczny wiatr przepchnął Grubą Damę.
Zaimponował mi tym, ponieważ sam nawet o tym nie pomyślałem. Spojrzałem na niego z podziwem, a on uśmiechnął się dumny z siebie.
Na palcach, ale starając się zrobić to szybko, ruszyliśmy w stronę wyjścia. Jeden z uczniów właśnie zamykał okno i tylko kwestią czasu było, kiedy ktoś postanowi zamknąć także przejście.
Udało nam się wymknąć w ostatniej chwili, ponieważ jak się okazało uczynny chłopak był także zadziwiająco szybki. Niewiele brakowało a przyciąłby pelerynę obrazem i wszystko mogłoby się wydać, a przecież peleryna miała być tajemnicą.
Oddaliliśmy się od ciekawskich uszu obrazów zanim zaczęliśmy szeptać planując swój kolejny krok.
- Wielka Sala. - rzucił Syriusz, a ja przytaknąłem zgadzając się z nim. To był dobry początek. W szczególności jeśli mieli zmieścić się tam wszyscy nauczyciele. W gabinecie dyrektora mogło nie być wystarczająco dużo miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz