niedziela, 4 sierpnia 2019

Podsłuch (nie)doskonały

Wielka Sala szybko okazała się strzałem w dziesiątkę. Mogliśmy pogratulować sobie z Syriuszem wyczucia, chociaż przy naszym ograniczonym wyborze miejsc, w których mieścili się wszyscy nauczyciele razem, nie było sensu puchnąć z dumy. Niestety nie wszystko było tak piękne i różowe jakbyśmy sobie życzyli, ponieważ przy Wielkiej Sali znajdowaliśmy się w miejscu tak otwartym, że każda wychodząca osoba mogła nas przypadkiem potrącić lub nawet zobaczyć, jeśli Peleryna Niewidka w jakimś miejscu by się osunęła. Lub gdyby ktoś widział nas mimo niej! Nie wiem jakim cudem, ale wszystko było możliwe. Tym bardziej w tej szkole i przy takim gronie pedagogicznym.
Syriusz trącił mnie lekko łokciem w bok i palcem wskazał miejsce, w które mieliśmy się przesunąć. Skinąłem głowę rozumiejąc go. Do tego nie potrzebowaliśmy słów, ponieważ w pewnych sytuacjach były one po prostu zbędne.
Stając przy ścianie w odległości metra od drzwi Wielkiej Sali, Syri pociągnął mnie za koszulkę uginając lekko kolana. Kolejny raz skinąłem głową dla potwierdzenia, że rozumiem i razem uklęknęliśmy. Chłopak wyciągnął z kieszeni Uszy Dalekiego Zasięgu i rzucił jedno z nich w stronę wejścia, skąd dochodziły nas głosy nauczycieli.
Miałem dobry słuch, poniekąd doskonały, ale nawet ja miałem problem ze zrozumieniem tego, o czym mówiono, więc bez opracowanego przez przyjaciół gadżetu, niewiele moglibyśmy zyskać na podkradaniu się i podsłuchiwaniu.
Niestety ucho okazało się nazbyt gumowe, przez co odbiło się od ziemi i wylądowało w złym, nieprzydatnym miejscu. Użyłem więc różdżki aby poprawić jego ustawienie, podczas gdy Syri trzymał drugie blisko naszych uszu, sprawdzając czy cokolwiek słychać z tego, o czym rozmawiano w Wielkiej Sali.
Na początku pojawiły się jakieś zakłócenia, głosy były skrzeczące i mało wyraźne, więc Syriusz zaczął wyginać muszelkę gumowego ucha w różnych kierunkach, aż w końcu znalazł odpowiedni kształt, który pozwolił na wyostrzenie głosów. Teraz z powodzeniem mogliśmy podsłuchiwać.
Nagle przyszło mi do głowy, że może powinniśmy popracować nad czymś w rodzaju Oczu Dalekiego Zasięgu, ponieważ to wiele mogłoby nam ułatwić. Tym bardziej, że dziwnie było słyszeć, ale nie widzieć, co się dzieje.
Zamknąłem oczy chcąc skupić się na słowach, ale szybko je otworzyłem, ponieważ nie czułem się pewnie nie patrząc na drzwi. W końcu ktoś w każdej chwili mógł się w nich pojawić, a wtedy uszy stałyby się sporym problemem i mogłyby nas zdradzić.
- Wracając do tematu… - usłyszałem głos McGonagall przebijający się ponad szeptami innych. - Musimy porozmawiać z Ministrem. Nie wyobrażam sobie żebyśmy mogli zająć się tą sprawą w jakikolwiek inny sposób.
- Musimy także poprosić o dokładne plany kopanych tuneli. - wtrącił Tenshi. - Rozumiem, że nie powinno do tego dojść, ale w przypadku, kiedy doszłoby do kolejnej detonacji, ziemia ponad tunelem mogłaby się osunąć. Gdyby w tym właśnie miejscu przebywali uczniowie zmierzający do Hogsmeade… - wymownie zwiesił głos.
- To prawda. Krasnale nie słyną z cierpliwości i są bardzo uparte. - odezwał się kolejny znany mi głos, który należał do nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami. - Będą chciały coś wysadzić to wysadzą, a później powiedzą, że to był wypadek. Nie, nie możemy tego tak zostawić. Musimy mieć pewność, że drogi są w pełni bezpieczne.
- Proponuję też spotkanie z mieszkańcami samego Hogsmeade. - znowu odezwała się McGonagall – Miasto również musi być bezpieczne, jeśli mają w nim przebywać nasi uczniowie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy coś by się im stało tylko dlatego, że głupia dachówka się poluzowała i spadłą komuś na głowę.
- Minerwo, to chyba przesada…
- Horacy, wypadki się zdarzają i nie możemy bagatelizować nawet tych najprostszych. Prawdopodobieństwo mechanicznej szkody jakiegokolwiek budynku jest zdecydowanie większe, kiedy w grę wchodzą nieprzewidziane silne wstrząsy. Czy naprawdę muszę ci przypominać, skąd wziął się ten guz na twojej głowie?
- No już, już. Spokojnie moi drodzy. - wydawało mi się, że słyszę dyrektora, ale głos był dziwnie zachrypnięty. Nie wydaje mi się żeby miał się przeziębić w ciągu kilku godzin do kiedy słyszałem go ostatnio. - Wszyscy wiemy jak dziwne sytuacje zdarzają się z winy nieoczekiwanych wstrząsów. Niebezpieczne okazały się zwykłe batony, a nawet własne pięści. To prawdziwe szczęście, że nie ucierpiał żaden uczeń.
- W przeciwieństwie do nas. - rzuciła piskliwie Sprout.
- Poppy zajmie się naszymi oczami, głowami i gardłami w swoim czasie. Prawda?
- Oczywiście, panie dyrektorze. - szkolna pielęgniarka pospieszyła z odpowiedzią. - Kiedy tylko pozbędę się zwierzyńca ze Skrzydła Szpitalnego.
- Przepraszam po raz kolejny, nie sądziłem, że klatka się otworzy. Ale nie sądziłem też, że zamkiem tak zatrzęsie, że ją upuszczę. Przygotowywałem się do jutrzejszej lekcji z opieki z uczniami piątek klasy, ale przecież już to wyjaśniałem.
- No dobrze, a więc Ministerstwo, plany,spotkanie z mieszkańcami. Ale ile czasu nam to zajmie, skoro musimy pozwolić uczniom wyjść z dormitoriów, a nie mamy pewności, czy nie dojdzie do kolejnego wybuchu. Krasnale pewnie dopiero się rozgrzewają. - głos był znajomy, męski. Niestety nie mogłem przypomnieć sobie do kogo należał. To uświadomiło mi, że powinienem przykładać na co dzień większą wagę do szczegółów.
Piśnięcie, skrzypnięcie i nagle ucho znowu zaczęło trzeszczeć. Spojrzałem na Syriusza,który właśnie poddawał inspekcji muszelkę Ucha Dalekiego Zasięgu, ale wszystko wydawało się być z nim w porządku.
I wtedy moje zmysły zarejestrowały obecność myszy. Spojrzałem szybko na ścianę przy której leżało nasze Ucho. Tym razem to ja trąciłem Syriusza i wskazałem miejsce, w które miał spojrzeć, a tym samym źródło naszego problemu. Jakaś cholerna mysz właśnie obgryzała połączenie między Uszami.
Jak mieliśmy ją odgonić nie wydając żadnych dźwięków i nadal będąc niewidzialnymi? W takich chwilach naprawdę przydałaby się nam kotka woźnego, ale tego parszywego kota nigdy nie było tak, gdzie był potrzebny. Zresztą podobnie jak jej właściciela, który zawsze zjawiał się tam, gdzie nie powinien i w najmniej odpowiednim momencie.
Minęła zaledwie chwila, podczas której nic nie wymyśliliśmy, kiedy to mysz poradziła sobie z naszym gadżetem, złapała pewnie za Ucho i najzwyczajniej w świecie zabrała je ze sobą do swojej dziury, która okazała się ukryta za najczęściej szeroko otwartymi drzwiami Wielkiej Sali.
Zostaliśmy z niczym!
Syri wciągnął resztkę łączącego Uszy sznurka i ze złością patrzył na przegryzioną końcówkę. Miałem wrażenie, że mysz nie uniknie jego zemsty, ale ona musiała poczekać.
Zasłoniłem usta Syriusza dłonią, kiedy usłyszałem zbliżające się kroki kogoś kto wychodził z Wielkiej Sali.  Po sekundzie lub dwóch w drzwiach pojawiła się niska, okrągła sylwetka Sprout. Z zaskoczeniem patrzyliśmy na jej podbite oko. A więc to o tym wspominał dyrektor.
Powoli zacząłem łączyć ze sobą fakty. Czyżby podbiła sobie oko własną pięścią, podczas gdy on omal nie zadźgał się jedzonym batonem? A może to Slughorn miał spotkanie bliskiego stopnia ze swoją pięścią i stąd guz, o którym wspominała McGonagall?
Byłem naprawdę ciekaw co im się przytrafiło, ale tego pewnie nigdy się nie dowiemy.
Za Sprout powoli podążali inni nauczyciele, jednak nie wszyscy opuścili Wielką Salę. Ogółem wyszło ich pięcioro. Tylko dlaczego?
Głupia mysz! Gdyby nie ona, wiedzielibyśmy z Syriuszem, co robić dalej. Zostać, a może się wycofać? Prawdę mówiąc bez Uszu i tak nic nie mogliśmy zdziałać.
Zabrałem rękę z ust mojego chłopaka i palcem wskazałem kierunek, gdzie zniknęli nauczyciele. Tym razem to Syri ruchem głowy potwierdzał, że rozumie moje intencje. Podnieśliśmy się więc powoli i cicho, ostrożnie, na palcach, ruszyliśmy w głąb korytarza. Przynajmniej w przypadku tych psorów wiedzieliśmy, że nas nie widzą, ponieważ żaden nie zareagował na naszą obecność na korytarzu.
Miałem ochotę tupać z frustracji, kiedy zauważyłem, że się rozdzielili i każdy poszedł swoją drogą – na prawo, na lewo, schodami do góry. Musieliśmy szybko zdecydować kogo planujemy śledzić i wybór padł na Slughorna, więc od razu odbiliśmy w prawo. Czy słusznie? Tego mieliśmy się dopiero dowiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz