niedziela, 20 października 2019

Gdzieś zawsze trzeba zacząć

Węszenie wokół skarbu Ślizgonów wcale nie było tak proste, jak mogło mi się początkowo wydawać. Bo gdzie niby mieliśmy zacząć? Na pewno nie w dormitoriach Ślizgonów, ponieważ do nich nie mieliśmy dostępu. Nie miałem też pojęcia w jaki sposób mielibyśmy dostać się do tajnych przejść pod zamkiem, które mogłyby prowadzić nie tylko do już odkrytego skarbu, ale także do jakiegokolwiek innego. Przejścia, które znaliśmy ciągnęły się wzdłuż ścian zamku, a wyjątkiem było tylko to, którym mogliśmy dostać się do Hogsmeade. Tyle, że ono nie miało żadnych odgałęzień, a więc również nie mogło nam się przydać.
- Hm? - właśnie próbowałem wyjąć z pudełka czekoladek kolejny smakołyk, kiedy uświadomiłem sobie, że zjadłem już wszystkie. Mój organizm był już nazbyt zasłodzony, a jednak nadal mógłbym zapychać się czekoladą, ponieważ sfrustrowany potrzebowałem sił na walkę z coraz gorszym humorem.
- Spokojnie, Remusie. - Syriusz położył dłoń na moim ramieniu i ścisnął je lekko. - Coś wymyślimy. Na razie i tak wiele się dzieje i jestem pewny, że nauczyciele nawet w tej chwili przepychają się tunelami pod zamkiem aby badać sprawę skarbu i dowiedzieć się o nich więcej.
- Skąd ta pewność? - James spojrzał na kruczowłosego wyzywająco.
Black przewrócił oczyma.
- Serio, J.? Po pierwsze, muszą zapewnić bezpieczeństwo nam wszystkim, a więc muszę się upewnić, że nigdzie indziej korytarze nie grożą zawaleniem. Po drugie, z tego samego powodu muszą zbadać korytarze, które odchodzą od miejsca, w którym znaleziono skarb. Po trzecie, nauczyciele również zastanawiają się, czy jeden skarb nie oznacza, że jest ich więcej. Zapewniam cię, Potter, że nawet oni nie oprą się magii kosztowności lub sławy. Po czwarte…
- Dobra, dobra! Zrozumiałem głupotę swojego pytania. - James przerwał chłopakowi. - Powiedz mi lepiej, co teraz zrobimy, skoro taki z ciebie geniusz.
- Czekamy.
- Co?! - wszyscy spojrzeliśmy na Blacka, który wzruszył ramionami.
- Musimy poczekać aż nauczyciele przestaną kręcić się pod zamkiem. W tym czasie możemy przejrzeć książki o Hogwarcie i jego historii i poszukać takiej, która mogłaby przedstawiać tunele i tajne przejścia pod zamkiem.
Musiałem przyznać Syriuszowi rację. Do tej pory to raczej ja byłem tym rozsądnym, a on w gorącej wodzie kąpanym, ale najwyraźniej wiele się z jakiegoś powodu zmieniło i teraz to ja nie mogłem doczekać się działania. Podejrzewałem, że mogło to mieć coś wspólnego ze zbliżającą się pełnią i moim wilkiem, który nie mógł doczekać się chwili, kiedy uwolni się z mojego ciała.
- Zanim nauczyciele uznają, że jest bezpiecznie i nic nam nie grozi, a pod zamkiem nie ma więcej skarbów, nie zostanie nam nic do odkrywania. - jęk Zardi brzmiał niemal jak płacz.
- Krasnale nie fatygowałyby się tak bardzo dla kilku błyskotek. - pozwoliłem sobie zauważyć i nagle poczułem się o wiele lepiej. - Pod zamkiem musi kryć się coś więcej lub coś zdecydowanie większego. Jeśli odkryją to nauczyciele, dowiemy się przynajmniej, co to było. Jeśli jednak nie znajdą nic, my będziemy mogli rozpocząć swoje poszukiwania.
- A więc do dzieła! - Syri klasnął w dłonie. - Idziemy do biblioteki poznawać naszą szkołę od nieznanej nam dotąd strony!
Aby nie wzbudzać podejrzeń, wzięliśmy swoje torby szkolne i całą bandą pognaliśmy szukać najstarszych książek przedstawiających historię naszej szkoły.
Przeglądając rzędy starych woluminów oraz obszerne spisy treści, zastanawiałem się, czy znajdziemy cokolwiek wartego uwagi. Może wszystkie książki zawierające potrzebne nam informacje zostały już usunięte z biblioteki lub od początku znajdowały się w dziale ksiąg zakazanych. Skoro nikt nie wiedział o skarbie i tunelach aż do teraz, lub po prostu nie chciał się przyznać, że o nich wie, to jakie było prawdopodobieństwo, że cokolwiek na ten temat było ogólnie dostępne i tylko na nas czekało? Nie zamierzałem się jednak poddawać. Jeśli nawet ostatnia sprawdzana przez nas książka obszernego regału historycznego okaże się nieprzydatna, wtedy zacznę się martwić, co możemy jeszcze zrobić. Póki co znajdowaliśmy się dopiero na samym początku naszych poszukiwań, więc wszystko było możliwe.
Godzinę później musieliśmy przerwać nasze poszukiwania dla nabrania oddechu, nie tylko w przenośni, ale także dosłownie, jako że stare książki wcale nie miały przyjemnego zapachu. Najgorsze było jednak to, że nie znaleźliśmy nic, co mogłoby się nam przydać, a przecież było nas pięcioro, więc któreś z nas powinno już natrafić na cokolwiek, nawet mało znaczącego, ale jednak związanego z tematem naszych poszukiwań.
Wróciłem myślami do moich wcześniejszych rozważań i znowu zastanawiałem się, czy dyrektor nie usunął książek, które mogłyby naprowadzić uczniów na ślad skarbów lub po prostu tuneli i tajnych przejść. Mógłby to zrobić aby nikt z nas nie wpadł na głupi pomysł zabawy w poszukiwaczy skarbów lub odkrywców starych przejść zamkowych. Biorąc pod uwagę, że właśnie to przyszło do głowy naszej grupie, ukrycie książek miałoby sens. Z drugiej jednak strony mógł też mieć coś do ukrycia i dlatego postanowił pozbyć się wszelkich informacji, które mogłyby doprowadzić nas lub kogokolwiek innego do odkrycia sekretów dyrektora. W końcu jako głowa Hogwartu musiał wiedzieć o zamku więcej niż ktokolwiek inny. Czy wierzyłem, że Dumbledore ukrywa coś przed uczniami i nauczycielami pod zamkiem? Nie, a więc opcja pierwsza wydawała mi się najbardziej prawdopodobna.
Nadal nie byliśmy jednak nawet w połowie zbiorów zgromadzonych w dziale historycznym, więc postanowiłem nie dzielić się jeszcze z przyjaciółmi swoimi podejrzeniami.
Wszyscy wróciliśmy do przeglądania książek z dużo mniejszym niż na początku entuzjazmem. Mój węch cierpiał za każdym razem, kiedy zaciągnąłem się kwaśną wonią starego papieru i obawiałem się, że zapach ten wsiąknie w materiał moich ubrań nie pozwalając mi zaczerpnąć świeżego powietrza nawet po powrocie do dormitorium.
- Zaczyna mi się kręcić w głowie od tych wszystkich literek. - z niejaką ulgą przyjąłem pierwsze narzekania Petera, ponieważ pozwalały mi oderwać myśli od smrodu, który drażnił mnie coraz bardziej.
- Proponuję dosiedzieć tu jeszcze do równej drugiej godziny i jutro znowu tu wrócić. - Zardi przetarła oczy. - Niektóre z tych książek są chyba trujące, bo bolą mnie oczy, a przecież na co dzień czytam bardzo dużo.
- Podejrzewam, że raczej żadna z nich nie truje skoro są dostępne dla każdego, ale również jestem za zakończeniem ich przeglądania do jutra. Powoli tracę węch od ich zapachu.
Syriusz spojrzał na naszą trójkę, a następnie na Jamesa, który skinął głową. On również wydawał się zmęczony.
Nagle przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł.
- A gdybyśmy zapytali Prawie Bezgłowego Nicka, czy wie coś na temat tuneli pod zamkiem i skarbów w nich ukrytych? Krąży po zamku o wiele dłużej niż my, pamięta czasy, których nie pamięta już nikt z żyjących. On może coś wiedzieć na temat skarbu Ślizgonów.
Przyjaciele patrzyli na mnie jakby nagle wyrosła mi druga głowa. Przez chwilę miałem nawet ochotę sięgnąć do ramienia i sprawdzić, czy aby tak się nie stało.
- Remusie, jesteś genialny! - Syriusz zarzucił mi ramiona na szyję i uścisnął mnie naprawdę mocno.
Po chwili dołączyła do niego Zardi.
- Nie wiem gdzie znajdziemy teraz Nicka, ale to naprawdę fantastyczny pomysł, Remi. - James poklepał mnie po ramieniu. - Nie musimy zdradzać mu naszych intencji i mówić, co zamierzamy zrobić z wiedzą, którą nam przekaże, ale jeśli będzie chciał to wiedzieć, powiemy mu, że po tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło, pracujemy nad projektem dotyczącym historii zamku aby zdobyć dodatkowe punkty do egzaminu końcowego z historii magii lub jakiegoś innego, jeśli tylko przyjdzie nam do głowy coś lepszego.
Nie mogłem się z nim nie zgodzić. Praca dodatkowa związana z aktualnymi wydarzeniami była wymówką bardzo prawdopodobną, kiedy wisiało nad nami widmo zbliżających się bardzo szybko egzaminów końcowych. Prawie Bezgłowy Nick nie był głupi, ale też nie przejmował się już tak bardzo problemami żywych, aby miał kwestionować naszą prawdomówność. 
- Postanowione! - Zardi klasnęła w dłonie zadowolona. - Dosiedźmy tutaj tę nieszczęsną drugą godzinę i chodźmy na poszukiwanie Nicka!
Spojrzałem na rzędy starych książek.
„Wytrzymaj, mój nosie” pomyślałem do siebie i wróciłem do przeglądania książek.

1 komentarz:

  1. Hej,
    kochana ja wciąż tkwię określiłabym w początkowych rozdziałach (choć to co czytam to jest troszkę dalej od komentowania), ale przychodzę w innej sprawie, bo co? długo jednak nic nie dodajesz więc trochę się martwię...
    weny, weny życzę i wszystkiego dobrego w Nowym Roku...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń