Chociaż oficjalnie treningi w największym paryskim klubie quidditcha miałem rozpocząć dopiero po ukończeniu szkoły, zostałem zaproszony do udziału w jednym nadprogramowym, aby zacząć samodzielnie pracować nad dotrzymaniem tempa swojej przyszłej drużynie, czego nie mogłem zrobić, nie wiedząc, jak ćwiczą na co dzień. Wykorzystałem okazję, aby zatrzymać się na noc w domu, zamiast wracać od razu do szkoły. Fabien wiedział, że planuję spędzić z nim trochę czasu, toteż nie spodziewałem się tego, co zastałem, kiedy tylko przekroczyłem próg
Stałem jak spetryfikowany w drzwiach, patrząc na kochanka, jakbym zobaczył ducha. Chociaż przyznaję, że duch mniej by mnie zaskoczył, niż to, co właśnie miałem przed oczyma.
- Wszystko ci wyjaśnię! - rzucił na wstępnie Fabien, co brzmiało jak „jestem winny wszystkiego, o co właśnie chcesz mnie oskarżyć”.
- Mam nadzieję. - zdołałem się w końcu ruszyć i wszedłem w głąb domu.
Merlinie, naprawdę nie wiedziałem, jak powinienem zareagować widząc mojego wysokiego, barczystego, silnie zbudowanego i umięśnionego kochanka w różowej sukience z falbanek narzuconej na jego codzienne ubrania, z diademem we włosach i w koszmarnym makijażu. No dobrze, nie byłem głupi i nie przyszło mi nawet do głowy, że zrobiłby to specjalnie, ponieważ nagle odkrył w sobie jakąś kobiecą część swojej natury. Mimo wszystko i tak nie wiedziałem, co powiedzieć lub zrobić, kiedy powitało mnie coś takiego.
- Kuzynka nie miała, co zrobić z córkami, więc podrzuciła je do mnie. - Fabien właśnie starał się wydostać z wściekle różowych falbanek. - Nie zajmuję się na co dzień dziećmi, więc nie wiedziałem, co robić, ale matka tych małych potworków była już przygotowana na wszystko. To ona dała mi tę cholerną szmatę… Pomóż mi z tego wyjść! - westchnął błagalnie, ponieważ właśnie zaklinował się do tego stopnia, że falbanki zasłaniały mu twarz i nie pozwalały się ruszyć w żadną stronę.
Westchnąłem i podchodząc do niego odczepiłem materiał od diademu, w który się zaplątał, po czym pomogłem kochankowi zdjąć sukienkę.
- Dziękuję. - rzucił z westchnieniem ulgi. - Wcisnęła mi też zestaw dziecięcych przyborów do makijażu i powiedziała, że dziewczynki będą wiedziały, co robić. Teraz rozumiem dlaczego nikt inny nie chce się nimi zajmować. - mężczyzna wziął wilgotną chusteczkę i zaczął wycierać nią twarz. Jeśli to w ogóle możliwe, rozmazał „makijaż” jeszcze bardziej, niż był on rozmazany do tej pory. - Powiesz coś? - spojrzał na mnie w sposób, którego nie dało się odczytać. Nie było w nim ani strachu, ani niepewności, w sumie sam nie wiem, czego mógłbym się doszukać zamiast tego.
- Nadal przetwarzam informacje, które mi podałeś i staram się zapomnieć o tym, jak koszmarnie wyglądasz w różowych falbankach.
- Wyobraź sobie, że nie dały mi możliwości wyboru koloru i kroju. - prychnął, a ja w końcu się roześmiałem.
Ryczałem ze śmiechu klęcząc na podłodze i trzymając się za brzuch. Najwyraźniej pierwszy szok opadł i teraz moje emocje w końcu zaczęły docierać tam, gdzie powinny.
- Bardzo zabawne, naprawdę. - w głosie Fabiena nie było jednak za grosz urazy, czy też złości, a jedynie ciepło, które zawsze tam było.
Potrzebowałem dłuższej chwili, aby się uspokoić, co przypłaciłem czkawką. Po zaledwie dwóch minutach czułem już z tego powodu ból żołądka, ale jednak naprawdę sobie na to zasłużyłem.
Fab wziął mnie na ręce i posadził sobie na kolanach, kiedy rozsiadł się w salonie już umyty jak należy. Podał mi kubek soku pomarańczowego i głaskał po biodrze czekając.
Koło dziesięciu minut męski później pozbyłem się czkawki i teraz miałem tylko nadzieję, że nie wróci.
- Nie wierzę, że ubrałeś na siebie coś takiego. - rzuciłem oddychając głęboko, uspokajająco.
- A co miałem zrobić? Błagały, a sądząc po rozmiarze tej sukienki, była robiona specjalnie dla mnie. A to znaczy, że każdy, kto się nimi opiekował musiał przejść przez herbatkę u Królowej. Cieszę się tylko, że nie przyniosły ze sobą małego stolika i tycich krzesełek, bo gdybym jakimś cudem wbił w nie dupsko, to prawdopodobnie teraz byś musiał je rozcinać, żeby mnie uwolnić.
- Było aż tak źle? - uśmiechnąłem się wodząc palcem po jego szyi. Podobał mi się fakt, że mój kochanek nie miał nic przeciwko zajmowaniu się dziećmi. Wprawdzie zakładanie rodziny nam nie groziło, ale uważałem, że mężczyzna opiekujący się maluchami i bawiący się z nimi ma w sobie coś seksownego. Nawet jeśli jest zmuszony do chodzenia w absurdalnych ciuchach i noszenia koszmarnego makijażu robionego przez kilkuletnie dziewczynki.
- Dwie godziny sączenia z pustej filiżanki, która mieściła się w mojej dłoni… Czułem się jak jak olbrzym.
- Przy tych dziewczynkach wyglądałeś na olbrzyma… Merlinie, Fabienie, przecież ty jesteś olbrzymi nawet przy mnie! - zaśmiałem się szczerze.
Nie dało się ukryć, że Fab był sporych rozmiarów mężczyzną i to nie tylko w spodniach. Przy nim moje raczej drobne ciało wydawało się delikatne, a przecież wcale nie prezentowałem się najgorzej. Tyle, że on był zdecydowanie wyższy, o wiele szerszy w ramionach, a tym samym jego kości oraz mięśnie wydawały się dwa, może nawet trzy razy większe od moich. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy na szkolnym korytarzu, nie mogłem mu się oprzeć. Jego ciało obudziło we mnie niesamowite pożądanie. Wcześniej sam nie byłem pewny, jaki typ mężczyzny jest tym moim, ale kiedy poznałem Fabiena, szybko zrozumiałem, że moje życie seksualne byłyby niezadowalające bez tak sporego mężczyzny u mojego boku. Nie chodziło jednak o to, że lubiłem czuć się mały, niewinny i bezbronny, ale o to cudowne uczucie, jakie towarzyszyło wtulaniu się w ciało większe i silniejsze ode mnie.
Ta myśl obudziła we mnie pragnienie dotykania tego imponującego, wspaniałego mężczyzny, który należał tylko i wyłącznie do mnie.
- Zdejmij podkoszulek. - poleciłem mu. Fabien był całkiem niezły w wykonywaniu poleceń, więc byłem pewny, że spełni i to. - Dobrze. - pochwaliłem, kiedy zdziwiony zdjął z siebie ubranie, ale nie zadał ani jednego pytania o cel.
Położyłem dłonie na gorącej skórze jego szerokiej, umięśnionej piersi i przesunąłem po niej rękami, rozkoszując się teksturą jego ciała, łaskotaniem włosków, ruchami mięśni, które napinały się, kiedy potrąciłem w pewnym momencie jego lewy sutek.
- Andrew?
- Cicho, daj mi się pozachwycać! - uciszyłem kochanka i kontynuowałem dotykanie i podziwianie jego klatki piersiowej.
Fabien zdecydowanie zaliczał się do imponujących przedstawicieli naszego gatunku. Nic dziwnego, że ilekroć wyszedł na miasto, kobiety oglądały się za nim i byłem pewny, że ślinka im ciekła na samą myśl o tym, co musi się kryć pod opinającymi jego ciało ubraniami.
- Wiesz, chyba wprowadzę dla ciebie zakaz noszenia podkoszulka, koszuli czy swetra, kiedy jesteśmy obaj w domu.
- Nie widzę problemu, jak długo jest ciepło.
- W weekendy będziesz chodził tylko w bieliźnie. - fantazjowałem nieprzerwanie go dotykając.
Zmieniłem pozycję, siadając okrakiem na kolanach kochanka i przysunąłem się bliżej jego ciała. Wybrzuszenia naszych spodni otarły się o siebie. Zaczynałem się podniecać sunąc to palcami, to znowu całymi dłońmi po jego cudownie zbudowanym ciele.
- Jeśli chcesz. - zamruczał kładąc dłonie na moich pośladkach i ściskając je mocno, czym wyrwał z moich ust zadowolone westchnienie.
Zmieniłem kąt ustawienia dłoni i tym razem dotykałem twardych mięśni na brzuchu Fabiena, co nagrodziło wyraźnie rosnące wybrzuszenie jego spodni.
- Komuś się podoba mój dotyk… - rzuciłem figlarnym tonem.
- Podoba? Ja kocham twój dotyk, kociaku. Mój drugi mózg właśnie przejmuje nade mną kontrolę, więc jeśli nie zabierzesz tych wspaniałych rąk z okolic mojego podbrzusza, przerzucę cię przez oparcie sofy i wezmę tu i teraz bez wspólnego prysznica, a wiem, że cuchnę cukierkami.
Roześmiałem się, ponieważ nie mogłem nawet zaprzeczyć. Fabien pachniał tak słodko, że z trudem mogłem to znieść, kiedy zbliżałem nos bezpośrednio do jego ciała.
- Rozumiem, że czymś cię skropiły?
- Tak. Wylały na mnie połowę jakiegoś różowego, cukierkowego świństwa, które nazywały perfumami, chociaż ja nazwałbym to wodą spod żelek.
- No dobrze. Niech będzie, wykąpiemy się razem i zmyję z ciebie ten zapach dziewczęcych sukienek.
- Będę wdzięczy, kochanie. - Fabien wstał trzymając mnie za pośladki, dzięki czemu bez problemu mogłem opleść go nogami w pasie.
Uwielbiałem jego siłę. Zresztą, było niewiele cech, za którymi nie szalałem, kiedy chodziło o Fabiena.
Hej! Wiem, że autorzy nie lubią takich pytań, ale w sumie trochę się martwię.
OdpowiedzUsuńWszystko u Ciebie w porządku? Nie było notki od 3 tygodni i nie widziałam też żadnej informacji na facebooku. Zazwyczaj nie znikasz tak bez zapowiedzi, więc po prostu zaczęłam się zastanawiać czy nic się z Tobą nie stało.
Daj znać proszę, czy wszystko ok.
Pozdrawiam
Hej, dziękuję Ci bardzo za pamięć. Ogólnie wszystko u mnie gra, ale wzięłam na siebie trochę za dużo i teraz nie wyrabiam się z niczym. Boli mnie to, że blog na mnie czeka, ponieważ chciałam żeby w tym roku funkcjonował lepiej, niż pod koniec poprzedniego. Cóż, sama to na siebie sprowadziłam, więc teraz muszę się sama odkopać spod nawału pracy. Zachciało mi się wrócić na studia to mam za swoje.
UsuńZa tydzień wezmę się za siebie i napiszę notkę jak należy!
Jeszcze raz dziękuję!
W porządku! To oczywiste, że masz też własne życie, którym musisz się zająć i jest ono jednak ważniejsze niż to internetowe ;)
UsuńTylko pamiętaj, żeby należycie odpoczywać!
Powodzenia ^^