środa, 27 czerwca 2018

Kartka z pamiętnika CCCXXIX - Matthew Sorcers

To były dla mnie ciche i upokarzające dni, kiedy tchórzowsko unikałem nie tylko Gregoire’a, ale i reszty przyjaciół.  Nie chciałem z nimi rozmawiać, ponieważ nie planowałem dzielić się z kimkolwiek swoimi problemami oraz odczuwanym strachem przed popełnieniem jakiegoś głupiego błędu. Zresztą Gregoire był powodem moich zmartwień, Alexander i Jace nigdy by mnie nie zrozumieli, a rozmowa z Samem, z którym czasami sypiałem, o moim dziewictwie analnym byłaby zbyt krępująca. Nie oszukujmy się, i tak nie uśmiechały mi się zwierzenia. Od razu moglibyśmy urządzić sobie babski wieczór, piżama-party i pogaduchy przy gorącej czekoladzie.
No błagam! Bez takich jaj!
Może i byłem wybredny, przez co mój problem niestety pozostawał niezmienny i wcale nie byłem bliższy jego rozwiązania, mimo długich godzin analiz, obliczania za i przeciw oraz innych takich głupot, którymi ludzie starają się dojść do porozumienia z rozumem i sercem.
A może po prostu za bardzo się tym wszystkim przejmowałem? Greg mógł chcieć mnie wrobić, żebym się od niego odczepił, więc może właśnie wpadłem po uszy w jego pajęczą sieć?
Nie żebym nie myślał o tym wcześniej. Prawdę mówiąc przychodziło mi to do głowy przynajmniej trzy razy dziennie, ale nigdy nie zbliżyłem się do poznania odpowiedzi na pytanie o uczciwość kumpla i jego rzeczywiste plany spędzenia ze mną jednej, głupiej nocy.
Jakie było prawdopodobieństwo, że Gregoire postanowił się ugiąć i spróbować seksu z facetem, chociaż od dawna już tego odmawiał i nie interesował się tak naprawdę żadną z płci? No dobra, może po prostu nie wiedziałem kto go interesuje, a kto nie, ponieważ nie zwykł o tym mówić, a ja nie naciskałem. Ale i tak zakładałem, że woli laski – miękkie, okrągłe, delikatne tyłki, równie okrągłe i miękkie cycki oraz stanowczo zbyt wielkie jak na mój gust sutki. Nie, kobiety były beznadziejne. Czy to możliwe, że Greg nie dostrzegał piękna w twardym, prężnym ciele mężczyzny? W twardym, ciasnym tyłku, twardej, płaskiej piersi?
Cholera, jak to w ogóle możliwe, że faceci w większości gustowali w babach?
Na myśl o związku mieszanym zrobiło mi się niedobrze. Z jakiegoś powodu ostatnio miałem tak coraz częściej, jakbym wyrabiał w sobie jakiś rodzaj heterofobii. Wyobraziłem sobie słabszą i delikatniejszą kobietę leżącą z rozłożonymi nogami pod większym od niej facetem i skrzywiłem się do siebie. Jakie to upokarzające nie mieć wyboru, czy chce się być górą, czy dołem! Dwój mężczyzn zawsze miało wybór, kiedy jeden decydował się być dołem, a drugi górą. Zawsze też mogli się zamienić. Kobieta zawsze musiała być tą, która przyjmuje w siebie faceta, jeśli była w zwyczajnym związku, jak większość innych. Upodlające.
Na chwilę pozwoliłem swoim myślom ucichnąć i spojrzałem w wpatrzone we mnie szare oczy o całkiem ładnym kształcie. Skupiłem rozbiegany wzrok stwierdzając, że patrząca na mnie dziewczyna marszczy brwi i przechyla głowę w bok, jakby imitowała sowę.
- Czego? - zapytałem z warknięciem.
- Zaraz ktoś pieprznie cię drzwiami prosto w łeb, bo stoisz od kilku minut przed wejściem do klasy, w której właśnie skończyły się zajęcia?
- Kurwa!
Na twarzy dziewczyny pojawił się pełen zadowolenia i wyższości uśmiech. Zadowolona z siebie ruszyła dalej korytarzem, zostawiając mnie z moją złością i wstydem.
Cholerna cwaniara! Drapieżnik od A do Z. Więc dlaczego tworząc ludzi ten Ktoś-Na-Górze nie wziął tego pod uwagę? Dlaczego jednych stworzył fizycznie uległymi, a innych fizycznie dominującymi?
Zastanowiłem się chwilę, po czym ruszyłem szybko za dziewczyną. Nigdzie się jej nie spieszyło, więc zatrzymałem ją zaledwie kilkadziesiąt kroków dalej i złapałem za rękę.
- Co? - zapytała wyszarpując nadgarstek z mojego niezbyt silnego uścisku.
- Jesteś typem lidera czy robola?
Zmarszczyła czoło patrząc na mnie, jak na idiotę, ale odpowiedziała.
- Lidera w przebraniu robola, ponieważ wtedy unikam brania odpowiedzialności za swoje akcje i jestem leniwa.
- W związku dominujesz czy dajesz się zdominować?
- Nie lubię związków, ale nie daję się zdominować. Dominuję z ukrycia, tak żeby nie musieć się wysilać, ale żeby było po mojemu.
- Góra czy dół? - zapytałem nagle. Nie wiem czy mnie zrozumiała, ale odpowiedziała od razu.
- Góra.
- Dlaczego?
- Góra oznacza władzę i możliwości, pozwala na większą pewność siebie i decydowanie o sobie.
Skinąłem głową, odwróciłem się do niej tyłem i po prostu odszedłem. Kątem oka wydawało mi się, że dziewczyna wzruszyła obojętnie ramionami i ruszyła w swoją stronę, jakbym nigdy jej nie zatrzymywał. Byłem pewny, że nie miała pojęcia, co chciałem osiągnąć zadając jej te pytania, ale tego chyba nawet ja sam nie mogłem być do końca pewny. Niemniej jednak utwierdziła mnie w przekonaniu, że świat jest zbudowany nienaturalnie, ponieważ narzuca nam role i nie pozwala na wolne dokonywanie wyborów. Gdyby ta dziewczyna mogła po dorośnięciu wybrać swoją płeć, byłaby mężczyzną. Widziałem to w jej oczach. Była feministką, ponieważ jakiś bóg uczynił ją kobietą i uznała, że musi walczyć o swoje, o wyższość swojej płci, która pod tak wieloma względami była słabsza. Zdawała sobie sprawę z fizycznej przewagi mężczyzn i denerwowało ją to. Nie musiałem jej znać, aby wiedzieć to wszystko na pewno. Wystarczyło zwrócić uwagę na to, jak na mnie patrzyła, jak się do mnie odnosiła i przeanalizować sens jej słów.
A co oznaczało to dla mnie i mojej sytuacji?
Naprawdę wiele!
Ona musiała być silna, ponieważ nie miała innego wyjścia. Musiała zaakceptować swoją uległość albo ją odrzucić. Ja miałem wybór, miałem okazję zgodzić się na to, co mi odpowiadało, co mnie kręciło i płynąć z prądem. W moim przypadku nie chodziło o podporządkowanie się Tym-Lub-Temu-Na -Górze, a więc nie było niczego mało męskiego w podejmowaniu decyzji wiążącej się z przyjemnością dla samego siebie. To tak jakby wybierać czy wolę zjeść słodki batonik, czy słone chipsy. Ja mogłem wybierać i przybierać, a ona miała tylko jedną opcję.
Tak, właśnie porównałem role w seksie do niezdrowych przekąsek.
Teraz musiałem tylko stawić czoła samemu sobie, swoim potrzebom, przeanalizować dokładnie to, czego pragnąłem. Czy chęć całkowitego zbliżenia się do Gregoire’a była uczuciem ogólnym, czy w jakiś sposób ukierunkowanym? Chciałem go nie ważne w jakiej roli, czy może chciałem go po prostu zdominować, zaliczyć, zdobyć?
- Ależ ja jestem głupi! - jęknąłem na głos.
- Nie znam cię, człowieku, ale na pewno masz rację. - jakiś przechodzący obok mnie chłopak poklepał mnie po ramieniu.
Cóż, naprawdę byłem głupi, a jego komentarz tylko to dodatkowo podkreślił. Czy jednak moja głupota miała w tej chwili jakieś znaczenie? Nie. I tak musiałem teraz ogarnąć moje wszystkie sprawy uczuciowe i seksualne.
„Zaliczyć czy dać się zaliczyć? Oto jest pytanie!” myślałem.
Zabawne, ale nagle wcale nie wydawało mi się to już tak istotne, jakbym po prostu musiał uświadomić sobie pewne rzeczy tylko po to, żeby móc spokojniej odetchnąć.
Chwila, chwila, chwila! A gdzie ja tak właściwie właśnie szedłem? Co miałem w planach zanim oddałem się rozmyślaniom i poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące pytania?
Lekcje? Nie, nie lekcje. Miałem wolną godzinę.
Biblioteka? Za żadne skarby świata!
Kibelek! Tak, no przecież! Byłem w drodze do toalety! Cholera, minąłem ją dobrych pięć minut temu. Zawróciłem więc w stronę najbliższej toalety myśląc już tylko o jednym – o tym, że muszę się skupić na życiu i dotrwaniu w jednym, nieroztargnionym kawałku do obiadu, kiedy to wrócę do przyjaciół niczym syn marnotrawny i będę zachowywał się jakbym wcale ich nie unikał przez ostatnie dni. Jeśli będę musiał, nakłamię w tym temacie i nigdy nie dam po sobie poznać, że ogarnęły mnie jakiekolwiek wątpliwości dotyczące mnie samego. Pewnych słabości po prostu się przed kumplami nie okazywało, nawet jeśli potrafiłoby się powierzyć im życie.
Cóż, męskim światem również rządziły reguły, którym należało się podporządkować, jeśli chciało się zachować pozycję. Nie tylko kobiety miały czasami przekichane. My, faceci również.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz