środa, 13 czerwca 2018

Kartka z pamiętnika CCCXXVII - James Potter

Zaczęło się niewinnie. Od zwykłego wodzenia wzrokiem po znajdujących się w Wielkiej Sali osobach.
„Znam. Nie znam. Chętnie poznam.” oceniałem każdego po kolei. Ot, głupia zabawa z samym sobą, aby oderwać myśli od egzaminacyjnego bełkotu Lily, która najwyraźniej była przekonana, że przejmuję się bliskim końcem roku równie mocno, co ona. Nic bardziej mylnego. Miałem jeszcze czas zanim zacznę się martwić zaliczeniami, więc daleki byłem od przedwczesnego przeżywania czegoś, na co nie miałem wpływu.
W pewnym momencie moje spojrzenie padło na osobę, która na dłużej zatrzymała na sobie moją uwagę. Patrzyłem jak Bastian trzyma dłoń na biodrze swojej dziewczyny, a po chwili zaczyna je leniwie, pieszczotliwie gładzić. Spokojne, hipnotyczne ruchy.
Powoli, nie mogąc się powstrzymać, podniosłem spojrzenie odrywając je od tej dużej, męskiej dłoni oraz okrągłego biodra w obcisłych jeansach i mój wzrok napotkał jego, utkwionye wymownie we mnie.
Cholera!
Kto jak kto, ale on wiedział jak ze mną pogrywać, nawet jeśli flirt z innym chłopakiem był dla niego rozkazem jakiegoś guru, a nie potrzebą. I chyba to najbardziej mnie irytowało. On robił to dla jakiejś swojej chorej idei, podczas kiedy ja flirtowałem z wewnętrznej potrzeby, silniejszej niż moja wola. Jasne, miałem Lily, kochałem ją i nie zdobyłbym się na stałe rozstanie, ale jednocześnie wciąż chciałem odczuwać ten rozkoszny dreszcz towarzyszący niezobowiązującemu kręceniu się wokół kogoś. Czasami miałem ochotę na miękkie, delikatne ciało kobiety, innym razem nachodziła mnie ochota na twardego, szorstkiego mężczyznę.
Czy to dlatego, że wiedziałem, jak to jest z facetem? Czy to dlatego, że tak wcześnie zacząłem swoje życie seksualne? Cóż, każdy jest na to gotowy w innym czasie, a ja wcześnie dorosłem i trafiłem na kogoś, kto potrafił to wykorzystać. Nigdy nie uważałem tego za dziwne, jako że moja mugolska sąsiadka była w ciąży ze swoim pierwszym dzieckiem w wieku lat 13. Musiała więc zacząć sypiać z facetami trochę wcześniej. Jaka to więc różnica, czy ja robiłem to rok, czy dwa lata przed nią? Byłem mężczyzną, w przeciwieństwie do dziewczyn nie miałem nic do stracenia!
Problem jednak pozostawał niezmienny. Czy to właśnie dlatego teraz miałem takie ciągoty do mężczyzn, mimo że byłem w stałym związku z kobietą?
Nie miałem nawet kogo o to zapytać. Remus i Syriusz byli gejami, podobnie jak Sheva oraz Niholas. Wprawdzie Nico chodził z biseksualnym kolesiem, który skończył już Hogwart i w ostateczności mógłby zasięgnąć języka, ale nie byłem tak głupi i zdesperowany. Nie chodziło o to, że Niholas był moim byłym, ale o fakt, że moje pytanie zasiałoby w nim ziarno niepewności, co do jego związku z Edvinem. Nie zrobiłbym mu tego! Peter odpadał jako heteryk, zaś Zardi jako as. Inaczej mówiąc, nie było nikogo, kto powiedziałby mi na ile jestem normalny, a na ile zwyczajnie zboczony lub popieprzony.
Oderwałem spojrzenie od Bastiana i utkwiłem je w swojej rudowłosej dziewczynie, która siedziała u mojego boku przy stole, psując tym dzień dwójce moich najlepszych przyjaciół.
- Mówią, że czego oczy nie widzą to tego sercu nie żal. - przerwałem nagle szkolną tyradę Lily. - Myślisz, że z doświadczeniami również tak jest? No wiesz, że jeśli czegoś nie doświadczysz to nie będziesz odczuwał potrzeby zrobienia tego?
Spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczyma, jak na głupiutkie dziecko.
- Skąd to pytanie?
- Nie wiem. - skłamałem. - Po prostu nagle przyszło mi do głowy i nie daje mi spokoju.
- Hm, z jednej strony możesz mieć rację, ale z drugiej weź pod uwagę fakt, że jeśli czegoś nie poznasz to może to się za tobą ciągnąć latami i przejść nawet w obsesję. Lepiej więc chyba wiedzieć z czego się rezygnuje, bo wtedy świadomie sobie odmawiasz tego, co znasz. Raz lub dwa razy opuścisz historię magii i już wiesz, jak to jest dać dyla z lekcji. Później myślisz sobie, że chętnie zrobiłbyś to ponownie, bo to całkiem przyjemne, ale w sumie nawet jeśli sobie tego odmówisz to wiesz, co straciłeś i zapominasz o tym. Jeśli nie wiesz jak to jest, zastanawiasz się, czy to przyjemne uczucie uciec z lekcji, czy czujesz przypływ adrenaliny, a może strach przed byciem przyłapanym jest silniejszy, a co jeśli to ostatnia taka okazja w życiu lub nigdy więcej się na to nie zdołasz odważyć, i tak dalej w nieskończoność. Myślisz o tym, myślisz i w końcu zaczyna cię to prześladować. Chyba lepiej doświadczyć czegoś i musieć z tego zrezygnować.
- Hmmm, masz rację. Jesteś genialna! - uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w policzek. - Moja dziewczyna to geniusz.
Kątem oka widziałem, jak Syri i Remus przewracają oczami, ale nie miałem zamiaru tego nijak komentować. W końcu mogłem się domyślić, że tak zareagują na moje pochlebstwa względem Lily. Dziewczyna sama zrobiła sobie z nich wrogów i nie planowałem się mieszać w ich porachunki. Z jakiegoś powodu przypominali mi bandę kotów z ulicy, które gryząc się nawzajem walczą o dominację nad śmietnikiem za restauracją.
Znowu rzuciłem okiem na Bastiana i z jakiegoś powodu poczułem przyjemne podniecające łaskotanie w podbrzuszu. Obaj siedzieliśmy teraz przy swoich stołach z naszymi dziewczynami u boku, ale w tym samym czasie rzucaliśmy sobie wymowne spojrzenia, które były niewerbalną, ale w pełni dla nas zrozumiałą konwersacją. Prawie jakbyśmy zdradzali nasze partnerki.
Co mnie w tym tak kręciło? Bo nie ulegało wątpliwości, że coś podniecającego kryło się w tej sytuacji. Ukradkowe spojrzenia, uśmiechy pod nosem na myśl o tej drugiej osobie, wykorzystywanie z rozmysłem swoich dziewczyn dla przekazania jakiejś perwersyjnej treści, której nie domyśli się nikt inny.
Albo byłem szalony, albo cholernie znudzony. Inna opcja nie wchodziła w grę.
- Na co tak patrzysz, James? - dotarł do mnie sens i znaczenie pytania Lily.
Cholera!
- Na nic! - odpowiedziałem szybko. Za szybko, co mogło wydać się jej podejrzane, więc od razu postanowiłem uściślić. - Po prostu wodzę spojrzeniem tu i tam i zastanawiam się ile z tych osób spotkam jeszcze kiedyś. No wiesz, kiedy po szkole zacznę pracować i albo się na nich natknę przypadkowo albo służbowo. Rozmawiamy sobie tak o tych egzaminach – a raczej jedno mówi, a drugie udaje, że słucha – i tak mnie nagle naszło.
- Ach! - jej twarz rozjaśnił uśmiech. - Prawda! Kiedy ponownie spotkamy niektórych z nich, możliwe, że będziemy już mieli dzieci.
Syriusz i Remus wlepili we mnie swoje rozbawione, kąpiące spojrzenia. Przełknąłem ciężko ślinę i wymusiłem uśmiech.
- Tak, no właśnie. - rzuciłem udając beztroską nonszalancję. W rzeczywistości całym sobą zapierałem się, aby nie posunąć naszego związku do przodu za szybko. Jasne, była moją narzeczoną, chociaż jeszcze nie do końca oficjalną, jako że nie dostała upragnionego pierścionka. Ślub się odbędzie, ale nie wcześniej niż w kilka lat po ukończeniu szkoły i dopiero wtedy możemy myśleć o dziecku. Ona chciała wszystko już, ja wolałem czekać. Nie miałem jednak ochoty dyskutować z nią na ten temat w najbliższym czasie. Tę wojnę wolałem zostawić sobie na odległą przyszłość po zakończeniu edukacji w Hogwarcie. Byłem pewny, że zazdrosna siostra mojej dziewczyny mimowolnie pomoże mi osiągnąć cel i zdoła przekonać rodziców Lily do wstrzymania się z wepchnięciem mi swojej ukochanej córy.
Miałem dziwne wrażenie, że przyjaciele czytają mi w myślach, ponieważ w ich oczach odbijały się wszystkie właściwe reakcje na moje przemyślenia i plany. A może po prostu tak dobrze mnie już rozumieli lub zwyczajnie byliśmy do siebie podobni? Pamiętałem w końcu początki ich związku, kiedy to często wspominali o wspólnym życiu, a nawet ślubie. Później zaczęli z tego wyrastać i dali sobie spokój. Podejrzewałem, że gdyby mieli okazję powiedzieć sobie „tak”, wstrzymaliby się z tym podobnie jak ja miałem to w planach.
- Kończmy to śniadanie i chodźmy na zajęcia! - postanowiłem szybko zmienić temat w sposób, który nie zdradziłby żadnych odczuwanych przeze mnie wątpliwości. - Nie chcemy się przecież spóźnić.
Widziałem, jak przyjaciele wymieniają znaczące spojrzenia. Rozpracowali mnie i nic na to nie mogłem poradzić. Najważniejsze, że Lily niczego nie zauważyła i była przekonana, że jestem chodzącą uczuciową niewinnością.
Dobrze było mieć przyjaciół znających cię jak złego pieniądza oraz dziewczynę, która nie wiedziała o tobie zbyt wiele. Tak powinno być zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz